10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odpiliśmy swoje maszyny . Czerwone, żółte, zielone START!!!.
Na prowadzenie wysunęły się motory Terrego , Maxa, Leoni i jeszcze nowego. Zostałam lekko z styłu, więc widziałam zajście przed sobą. Max wystawił nogę w stronę nowego i stracił on kontrolę nad motorem, na szczęście to był prosty odcinek, więc wpadł na stertę opon, ale przy tym Leoni również zjechała na pobocze. Więc przyspieszyłam znacznie trochę. To samo zrobił z Terrym , na szczęście zapanował nad maszyną, przed zakrętem , ale przeważyłam , że coś nie tak ma z motorem.

O, nie! Tak, to się bawić nie będziemy. Na zakręcie przyspieszyłam bardziej, wyprzedziłam go i pognałam w prost na metę.
Linie mety pokonałam na jednym kole, tak zwaną świecą.
Wujek, Terry, Karinaci Leoni tam stali i klaskali w dłonie.
Usłyszałam tylko szum silnika motoru, zeszłym że swojego , nie bacząc na nikogo . Nie przejmując się tym, co się stanie. Podeszła do Maxa, który właśnie ściągną kask.

MAX
-Gratuluję . Nawet nie wiem, kiedy mnie wyprzedziłeś . Dobry jesteś , naprawdę. Zwracam honor.

Nie zwracałam uwagi, czy już mnie rozpoznają, czy nie, ściągnełam kask. Puściłam go z ręki, podeszłam prosto przed Maxa i zadałam mu, prawego sierpowego. Nie zwracałam uwagi na krzyki , za sobą. Pociągnęłam za kombinezon chłopaka, usiadłam na nim, walac w twarz i klatkę piersiową.

"TAX"
-Tomi, Terry! Łapcie ją, Billy go zaraz zabije.

Jakimś trafem , oberwałam w twarz, odsunęła się od niego i stanęłam na prostych nogach, patrząc na niego z mordem w oczach.

MAX
-Znowu ty!? Myślałem że , ścigać się z chłopakiem. Bożeeee a ją, przegrałem z dziewczyną .

"BILLY"
-Zamknij tą mordę. Zabije cię palancie . Co ty, odwalasz? Zabić ich chciałeś? Chcesz tu należeć, to stosuj reguły fer play, a nie oszukujesz . A jak nie potrafisz, to wyjazd mi z tąd . Kasę twojemu tatusiowi , zwrócimy jeszcze dzisiaj.

MAX
-Nie stać Ciebie, na oddanie tego szmalu , w tak krótkim czasie. I ostatni raz laska , sprzedałaś mi ciosa.

"BILLY"
-Laske chłopie , to masz w gaciach . Nieeee soryyy , to połamany patyk , który zwisa ci do kolan. A jak nie wierzysz, że stać mnie na oddanie, twojemu ojcu tego szmalu. Zapytaj go o... Czarnego i Białą . A teraz, zjeżdżaj stąd, nim ci przywale. Nie mam ochoty patrzeć , na twoją facjate.

MAX
-I wice wersa mała. Do zobaczenia , nie bawem . Nie odpuszcze ci tego, jeszcze wygram z Tobą , zobaczysz.

No , nareszcie już odjechał, szkoda że nie miałam przy sobie, czegoś ciężkiego , by zatłuc to zwierzę. Nagle wszyscy stali koło mnie. Wypytywali czy wszystko w pożądku , i co to było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro