36.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

PERSPEKTYWA ZAHAREGO

POV. ZAHARY

-Dobra,rozumiem...dziękuje Karino. Do zobaczenia jutro.

Właśnie, zakączyłem rozmowe z "Lolą", teraz tylko porozmawiać z Martyną. Niezostawie tak tego, muszę powiedzieć,tej dziewczynie co czuję. Nie ważne , czy mnie zechce, czy mnie odepchnie, zawsze będę blisko. Zawsze będe przy niej. Jechałem do domu"BILLY", gdy ktoś wymusił pierwszeństwo. i co? Zaliczyliśmy stłuczkę, jeszcze tego mi brakowało. Wysiadłem obejrzałem szkody, ah to nictakiego,wypisaliśmy numery ubezpeczenia, nr.telefonów i odjechaliśmy. Byłem juz pod domem Martyny. Podszedłem do drzwi, zadzwoniłem i nic.Waliłem jak szalony , bo drzwi były zamknięte, i znowu nic. Obeszłem dom do okoła, tylko w pokoj dziewczyny było otwarte okno. Bez namysłu , wspiołemsię na rynne, wszedłem do pokoju  ale pusto. Ale ona ma tu ładnie, aż dziw bierze,że to pokój nastolatki. Inne mają chaos  bałagan, a "BILLY" ład  i porządek. Zajrzałem do lazienki , ale tam też  nie było brunetki. Zaczołem się martwic,poczułem, wibrację telefonu, to wiadomość że dostałem sms-a.

TATA DO "TAXA"
   zahary , gdzie jesteś?  Jak możesz , przyedz jak naj szybciej. Bo nasza mśka, ne ma na dzisaj sparing partnera.

"TAX" DO TATA

  zaraz bede, nie wypuszczaj jej,niech powyżywa się na worku, tego teraz jej trzeba.

Całkowicie zapomniałem, że dzisiaj trening mamy. Ciekawi  mnie , dla czego nie ma Bobiego, przecież na w-fie był. Wyszedłem jak wszedłemoknem. Napisałem cześniej na kartce wyznanie "KOCHAM CIĘ" Z.
Ale i tak, osobiście to jej powiem. Nie odpuszczę , nie mogę.

PERSPEKTYWA MAXA

POV.MAX

I po co, zgadzałem się tutaj przyjechać. To jakaś obskurna buda. Że też ojciec, ma kontakty z bedotą.Wszedłem do środka aż zdębiałem. Pomyliłem się i to bardzo, w ocenie tego miejsca. wnętrze wyposażone nowocześne,  niczym nie przypominały zewnętrznego wyglądu. Wszedłem głębiej, i zaczepił mnie , jakiś chłopak.

''BIN"
-Hej chcesz się za pisać?

MAX
-Nie, dzięki. Mam sprawe,  do szefa. Zastałem go?

"BIN"
-Umówiony byłeś?

MAX
-Powiedz, że przyjechał syn Marcus. Max- nagle, zza moich pleców, usłyszałem znajomy damski głos.  Zaraz,zaraz ja nam tą osobe, to przecież...- Martyna?! Co ty, robisz  takim miejscu?

MARTYNA
-"BIN'' . Czy Teo, jest bardzo zajęty?

Znów mnie olewa, Boże co za dzewczyna. aAle muszę przyznać że , wygląda całkiem,całkiem. Nawet nogi ma zgrabne.

"BIN"
-Poczekaj, zaraz zapytam.-chłopak podniósł słuchawkę, i przycisnął chyba guzik do szefa.-Szefie, młoda ma sprawe. Pyta czy bęzie , przeszkadzać?Dobrze powiem....aha przyszedł syn, jakiegoś Marcusa, mówi ze ma sprawe.Oki...dam mu klucz... i zaprowadze do szafki.

Odłożył słuchawkę, popatrzał na Martynę i przekazał jej, że może wejść. A mnie zawołał i  podążyłem za nim.  Kiedy wskazał mi szafkę, odszedł. Otworzyłem ją, i pakowałem wszystko do sportowej torby. Jedna rzecz przykuła moją uwagę, podełko po butach...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro