8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Harry został obudzony przez Louisa rzucającego się na niego tak, jakby był kawałkiem mięsa.

    Louis: Szczęśliwego nowego roku, Hazza kochanie!

    Harry: Boże! Dzień dobry, Boo, szczęśliwego nowego roku.

    Louis: Nie jestem bogiem, ale zgaduję, że jestem całkiem boski, czyż nie?

    Harry: Zejdź ze mnie, idioto.

    Louis: Oh! To bolało, Harry, słyszałeś dźwięk mojego łamiącego się serca?

    Harry: Chcesz, żebym to pocałował? Hm?

    Louis: Tak, proszę!

    Harry: Możesz śnić, Lou.

    Louis: *wzdycha* Tak.

    Coś trzasnęło, a Harry podskoczył.

    Harry: O mój Boże, co dzieje się na dole?

    Louis: Ściągnij swoje spodnie, sprawdzę co jest nie tak.

    Harry: Chodziło mi o ten trzask!

    Louis: Odśwież się, a ja to sprawdzę.

    Louis: Ale moja oferta, by sprawdzić twoje dolne rejony, jest wciąż aktualna, kochanie!

    Harry pokazał Louisowi środkowy palec, kiedy szedł do łazienki, na co szatyn zaśmiał się, po czym skierował się na dół. Jego oczy rozszerzyły się, kiedy ujrzał centymetry śniegu  blokujące ich drzwi i sprawiające, że wyjście z domu jest niemal niemożliwe.

    Harry: Cóż, o co chodzi?

    Harry: Sam zobacz.

    Harry: O mój Boże, to bardzo dużo śniegu.

    Liam: Chłopaki, co się dzieje?

    Liam: Cholera, dużo tu białej rzeczy.

    Louis: To właśnie to, co powiedział.

    Harry: Louis, nie czas teraz na to.

    Harry: Ugh, teraz musimy odgarnąć śnieg.

    Harry: To zajmie wieki.

    Louis szturchnął Liama łokciem, kiedy Harry odchodził, by znaleźć szpadle, jęcząc na temat tego, że muszą odśnieżyć wejście.

    Louis: Nie wiem dlaczego tak bardzo narzeka.

    Louis: Powinien być już przyzwyczajony do dziesięciu cali.

    Liam: Bardziej jak do czterech cali.
   
    Louis: Hej!

    Louis: Mam ładne osiem i pół, zamknij się, Payne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro