Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeśli ktoś nie przepada za mpregami niech ominie pierwszą scenę :D

———


Scena Pierwsza – Poród

    Harry: Louis, ty pierdolony napalony idioto, pieprzony hormonalny draniu!

    Harry: To wszystko twoja wina. To ty wpadłeś na to, żeby uprawiać seks bez zabezpieczenia, ty pieprzony perwercie!

    Harry: ARGH!

    Louis: Przepraszam, kochanie, przepraszam, kochanie.

    Louis: Dalej, Hazza, tylko troszeczkę dłużej!

    Harry: Nienawidzę cię tak bardzo!

    Harry: AUĆ, AUĆ, AUĆ, CHOLERA!

    Harry: To twoja wina, Louis!

    Louis: Doktorze, pośpiesz się!

Louis: Będzie w porządku, H, dalej, chłopczyku.

    Harry: To boli bardziej niż wtedy, gdy próbowaliśmy krępowania. Auć!

    Louis: Dobrze, kochanie, weź głęboki oddech i pomyśl, że opadasz na kutasa tatusia. Ten ból powoli zmieni się w przyjemność, nie martw się.

    Harry: *nabiera oddech*

    Harry: TO NIE DZIAŁA, LOUIS, SPRAWIA JEDYNIE, ŻE ROBIĘ SIĘ TWARDY!

    Doktor: Oh, oboje się zamknijcie! Przyszedłem tu, by pomóc Harry'emu urodzić dzieci, a nie słuchać o waszym cholernym życiu seksualnym!

    Harry: *zawodzi*

    Doktor: Cóż, gratuluje wam, macie dwie dziewczynki.

    Doktor: Czy myśleliście nad imionami?

    Louis: Tak, Sześć i Dziewięć.

    Harry: LOUIS!

    Doktor: Harry! Przestań się ruszać, muszę cię zszyć.

    Louis: Oh, krew, igły. Nie zaważyłem ich wcześniej.

    Louis: Oh, spójrz, igła właśnie przebiła się przez jego skórę.

    Louis: *mdleje*

    Doktor: Masz naprawdę wymówkowego chłopaka.

    Harry: Ty mi to mówisz.

———

Scena Druga – Córki

[Cock – penis, kutas, kurczak, kogut, kurak]

    Sav: Tatko!

    Darcy: Tatko!

    Harry przykucnął na wysokość swoich córek i zmierzwił jasnobrązowe loki okalające ich twarze. Savannah i Darcy zamrugały na niego swoimi niebieskozielonymi oczami; oczy Darcy były bardziej niebieskie niż zielone, a Savannah na odwrót.

    Darcy: Tatko, czym jest kutas?

    Harry: Co…

    Sav: Darce, Darce, mój nauczyciel powiedział nam, że kutasy są chłopcami kurczakami!

    Harry: Fiu fiu.

    Darcy: Więc czym w takim razie są koguty?

    Sav: Oh, masz rację.

    Sav: Tatku, jaka jest różnica pomiędzy kutasami a kogutami?

    Harry: Uh…

    Darcy: Ooh, Sav! Może powinnyśmy zapytać tatę, kiedy wróci do domu, on zawsze rozmawia o kutasach!

    Sav: Oh, racja, racja.

    Harry: To stąd znacie to słowo dziewczynki?

    Sav: Tak! Zawsze słyszymy jak tata mówi o kutasach.

    Darcy: Kogutach!

    Sav: A co z kutasami?

    Darcy: Zapytajmy później tatę.

    Sav: Tatku!

    Harry: Hmm, Savyy?

    Sav: Tata zawsze mówi, że lubi jeść twojego kutasa, chodzi o kurczaka…  racja?

    Harry: C-cóż, j-ja…

    Darcy: Oh jej! Tatku, miejmy dzisiaj kutasa na obiad!

    Harry: Tatko może ugotować cokolwiek chce, kochane, idźcie pobawić się waszym PlayDoh.

    Patrzył, jak jego dwie niewinne, małe pięcioletnie córki wracają z powrotem do salonu. Zacisnął szczękę i strzelił kostkami u dłoni.

    Harry: Oh, Louisie Tomlinsonie, wytłumaczysz się z tego później.



    Louis: Jestem w domu!

    Darcy: Tata!

    Sav: Tata!

    Louis: Co z tobą, Haz, nie zamierzasz powiedzieć cześć  tatusiowi?

    Harry: *patrzy srogo*

    Louis: Woah, H, wszystko z tobą w porządku?

    Sav: Tato! Poprosiłyśmy tatka o ugotowanie na obiad twojego ulubionego jedzenia!

    Louis: *grucha* Co to może być, kochanie?

    Sav: Kogut!

    Darcy: Kurczak!

    Harry: Dokładnie powiedziały kutas, prawda?

    Sav i Darcy: Tak! Tata lubi kutasy!

    Sav i Darcy: Prawda, tato?

    Louis: Uh… jej?

    Harry: *strzela kostkami u dłoni* Oh, jej, zaiste, Panie Tomlinson.

    Louis: Uh oh.

    Wieczór skończył się na Harrym zmuszającym Louisa do umycia naczyń i wytłumaczenia Savannah i Darcy, że kurczak i kogut są dwoma słowami używanymi do opisania chłopców kurczaków z chichotającym i zakrywającym to kaszlem Louisem.

    Po ich posiłku składającym się z kut…

    …kurzych kotletów, oczywiście.

———


Scena Trzecia – Oświadczyny

    Louis: Cholera, jestem taki zdenerwowany, Li.

    Liam: Uspokój się, Louis, będzie dobrze.

    Louis: Co jeśli namieszam? Co jeśli, co jeśli coś sknocę? Co jeśli zapomnę, co mam powiedzieć?

    Niall: Wyluzuj, przyjacielu! To będzie amazayn, łapiesz? Ama-zayn?

    Liam: …  

    Louis: …

    Zayn: …

    Niall: Co?

    Zayn: Ignoruj leprechauna, Louis.

    Zayn: Słuchaj, Harry jest moim najlepszym przyjacielem i wiem, że jest szaleńczo w tobie zakochany. Naprawdę nie masz o co się martwić.

    Louis: O Boże, jest tutaj.

    Niall: Kryć się!

    Liam: Nie ty, Louis, ty idziesz!

    Niall: *mamrocze* Dlaczego musimy jeść na pieprzonym strychu?

    Liam popchął Louisa tak mocno, że chłopak potyknął się i niemal upadł. Oddech Louisa utknął w gardle, kiedy ujrzał zbliżającego się Harry'ego, ponieważ, cholera, ten moment nadchodził zbyt szybko, wszystko działo się za szybko i…

    Nie mógł uwierzyć, że wkońcu znajdują się w tym miejscu.

    Harry: Lou, co robisz?

    Louis: Oh, Harold, zrobiłem obiad, dziewczynki czekają.

    Harry: Ty. Zrobiłeś obiad.

    Harry: Te dwie rzeczy nigdy nie powinny znajdować się w jednym zdaniu.

    Louis: *siada*

    Harry: Ale zgaduję, że…

    Louis: Jej! Dalej, Haz, zrobiłem twoje ulubione.

    Harry: Co zrobiłeś? Z pewnością nie kutasy… prawda?

    Louis: Cóż, przygotowałem kurczaka, jeśli o to ci chodziło.

    Harry: *śmieje się* W porządku więc, zachwyć mnie.

    Louis: Wieczorem.

    Harry: Ty właśnie…

    Louis: *uśmiecha się szeroko* Sav! Darce! Tatko wrócił!

    Sav: Tatko!

    Darcy: Tatko!

    Harry: Witajcie, kochane.

    Sav: Oh, twoje paznokcie są śliczne!

£Harry: Aw, dziękuję, Sav. Tatuś właśnie wrócił ze swojego manicure'u.

    Louis: Ahem!

    Louis: Więc, obiad?

    Sav i Darcy: Ooh! *chichoczą*

    Harry: Czym wy dwie jesteście tak bardzo podekscytowane? *rozczulony*

    Sav i Darcy: Niczym!

    Sav i Darcy: *chichoczą*

    Louis: Usiądź, mój piękny chłopaku.

    Harry: Robię się zaniepokojony.

    Louis: *przełyka ślinę*

    Harry: Czy znowu coś zepsułeś?

    Louis: Nie! Naprawdę.

    Harry: Okej, więc co jest w menu?

    Louis: Ja i ty. (Me n u)

    Harry: *chichocze*

    Louis: Obiad podany!

    Louis: Kurczak faszerowany serem mozzarella, owinięty szynką parmeńską z tłuczonymi ziemniakami! Co mogę dodać, jest domowej roboty.

    Harry: Wow, to naprawdę wygląda niesamowicie.

    Louis: Wcinaj.

    Kiedy skończyli obiad, Louis wziął głęboki oddech. Naprawdę miał zamiar to zrobić.

    Spojrzał na swoje dwie niesamowite córki i kiwnął lekko głową. Dziewczynki od razu zrozumiały, o co chodzi, i wstały ze swoich miejsc.

    Darcy: Tatusiu i tato, musimy wziąć coś ze swojego pokoju.

    Harry: *uśmiecha się* Dobrze.

    Rozbrzmiał trzask i głowa Harry'ego obróciła się w stronę dźwięku. Louis zaśmiał się niezręcznie i odwrócił jego uwagę od hałasu, proponując zmycie naczyń, gdyż nie było ich zbyt wiele.

    Harry: Louis oferuje, że pozmywa, jaki dziś dzień? Czy zapomniałem o naszej rocznicy?

    Louis: Nie, Haz, nie zaprzątaj sobie swojej śliczniej główki. Dlaczego nie, uh, nie pójdziesz sprawdzić co z dziewczynkami?

    Harry: *powoli kiwa głową* Dobrze.

    Harry: Savannah i Darcy Styles-Tomlinson, gdzie jesteście?

    Sav: Tatku, chodź tutaj.

    Savannah chwyciła dużą dłoń swojego tatusia w swoją malutką rączkę i zaprowadziła go do kanapy. Harry uniósł brwi na swoją młodszą córkę, lecz usiadł.

    Sav: Darcy!

    Darcy: *trzyma tabliczki zrobione przy pomocy kredy i kredek*

    Darcy: Witamy w teatrze Styles-Tomlinsonów, w miejscu, gdzie miłość jest wszędzie. Panie Tatusiu, zostałeś s-se-serdecznie zaproszony przez przystojnego Louisa Tomlinsona.

    Sav i Darcy: Więc, dobrej zabawy!

    Harry oczekiwał, że coś zacznie ukazywać się na ekranie telewizora, ale nie. Jego oczy zrobiły się duże niczym spodki, kiedy Louis pojawił się w salonie, mając na sobie ciemnoniebieską marynarkę zarzuconą na koszulkę Adidasa i bawełniane spodnie.

    Najdziwniejszą rzeczą było to, że Louis miał w dłoni miętowozieloną gitarę, którą podarował Harry'emu na trzecią rocznicę.

    Louis nie umiał grać na gitarze.

    Harry: Louis?

    Louis: Cześć i, uh, usiądź i ciesz się przedstawieniem.

    Louis siadł na krześle, które przyniosły dla niego z kuchni jego córki, poprawiając gitarę w dłoniach i zaczynając uderzać w struny, kiedy Darcy i Savannah wskoczyły na kanapę po obu stronach kręconowłosego mężczyzny.

    Proste akordy D,A,F,#M i E rozbrzmiały w salonie. Harry patrzył z rosnącym zainteresowaniem na swojego chłopaka, z którym był już od siedmiu lat.

    Louis: To piosenka Look After You zespołu The Fray.

    Louis: Jest zadedykowana mojemu wspaniałemu chłopakowi Harry'emu.

    Louis: *głęboki oddech*

If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you

    Harry miał lekko otwarte usta, kiedy Louis śpiewał. Jego głos był jak miód, gładki i lekko chrapliwy. Louis zawsze był wielkim fanem The Fray, miał w zwyczaju zmuszać Harry'ego do słuchania ich piosenek.

    Oczywiście, Look After You było ulubioną piosenką Harry'ego.

    Harry: O mój Boże.

    Sav i Darcy: Tak, tato!

There now, steady love, so few come and don't go
Will you won't you, be the one I always know
When I'm losing my control, the city spins around
You're the only one who knows, you slow it down

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
And I'll look after you


    Głos Louisa załamał się delikatnie, a Harry zachichotał. Szatyn zmarszczył nos, lecz śpiewał dalej.

If ever there was a doubt
My love she leans into me
This most assuredly counts
I say most assuredly

Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
after you
Oh, oh
Be my baby
Oh,


    Oddech Harry'ego zamarł w oczekiwaniu, ponieważ nadszedł czas na mostek, jego ulubiony fragment.

It's always have and never hold
You've begun to feel like home
What's mine is yours to leave or take
What's mine is yours to make your own

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby,

   Głos Louisa był niesamowity, jak głos kogokolwiek mógł brzmieć tak magicznie? Harry niemal umarł, kiedy Louis zaśpiewał mostek, ponieważ sprawił, że piosenka brzmiała nawet lepiej niż oryginał.

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby,
Oh,

    Louis powoli i drżąco zagrał ostatni akord, spoglądając na Harry'ego nerwowo.

    Harry: O mój Boże, Lou!

    Harry: To było cholernie niesamowite, Boo, kiedy nauczyłeś się grać?

    Louis: *suchy śmiech* Niall pomógł.

    Louis: Tak czy inaczej, usiądź z powrotem, przedstawienie się jeszcze nie zakończyło.

    Harry: Ooh, jest więcej?

    Louis: Jest o wiele więcej.

    Louis: Ahem.

    Louis: Więc tak jakby przygotowałem tę całą mowę tak, by była długa, łzawa i szykowna. Myślę, że jestem tak zdenerwowany, że niedługo zemdleję.

    Louis: Do mojego Haza, Hazzy, chłopczyka, babeczki, cukiereczka i całej reszty oklepanych rzeczy, jakimi cię nazywałem.

    Louis: Minęło siedem lat od naszego pierwszego spotkania w szkole średniej. Cóż, tak naprawdę od czasu, kiedy spotkaliśmy się twarzą w twarz. Pamiętam cię nawet z twojego pierwszego roku w liceum, ty mnie nie widziałeś, ale pamiętam, że byłem chory i czekałem w sekretariacie, kiedy, bam, wszedłeś spóźniony, by dostać swój plan lekcji.

    Louis: Myślę, że było to coś w stylu miłości od pierwszego wejrzenia, ponieważ od tamtej pory byłem tobą mocno zauroczony.

    Louis: Potem, rok później, kiedy Liam wkońcu namówił mnie do porozmawiania z tobą, myślę, że cię przeraziłem.

    Harry: *śmieje się* Tak było.

    Louis: Jestem zboczony, wiem.

    Louis: Wiesz co, nawet już nie pamiętam, co miałem powiedzieć, pieprzyć to.

    Louis: Przejdźmy prosto do sedna.

    Louis: Odegrajmy nasze pierwsze oficjalne spotkanie.

    Harry: Dobrze.

    Louis: Hej, przystojniaku.

    Harry: *rozczulony* Kim ty, do kurwy, jesteś?

    Louis: Co powiedziałem następnie?

    Harry: : Twoim seks-przyjacelem i/albo twoim przy…

    Louis: Przyszłym mężem.

    Harry totalnie nie umarł od środka, kiedy Louis uklęknął na jedno kolano tuż przed nim. Savannah i Darcy zachichotały zza swojego taty, z ogromnymi uśmiechami na twarzach.

    Louis: Harry Edwardzie Styles, mój wspaniały, niesamowity, piękny chłopaku. Szczerze, nigdy nie myślałem, że będziemy ze sobą tak długo, czy że będziemy mieli razem córki, ale dziękuję Bogu za każdy dzień, który mieliśmy, ponieważ nie potrafię wyobrazić sobie życia bez ciebie.

    Louis: Cieszę się, że wkońcu podszedłem i odezwałem się do ciebie w liceum, nie zważając na to jak perwersyjny byłem.

    Louis: Kocham cię tak mocno, bardziej niż sobie kiedykolwiek wyobrażałeś.

    Louis: Harry Stylesie.

    Louis: Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

    Harry: Cholera, tak.

———


Scena Czwarta – Przysięgi

    Nigdy nie wyobrażali sobie, że mogliby stać przed ołtarzem, przed ludźmi, którzy znaczyli dla nich najwięcej, patrząc sobie w oczy jakby byli swoimi światami.

    Ale może tak właśnie było.

    Ksiądz: Teraz złóżcie sobie przysięgi. Louis, zacznij.

    Louis: Drogi Hazie.

    Louis: Jesteś światłem mojego życia, słowami mojej piosenki, jedynym, który przynosi mi radość każdego dnia. Teraz, jest kilka rzeczy, które przyrzekam robić wiecznie, ponieważ tak długo będziemy razem.

    Louis: Na wieczność.

    Louis: Przyrzekam zawsze być u twojego boku, kiedykolwiek będziesz tego potrzebował. Więc nie bój się, jeśli będziesz miał problem albo będziesz zwyczajnie napalony, pomogę. Przyrzekam zawsze kochać twój wygląd, bez względu na to jak starzy będziemy, ponieważ zawsze będziesz dla mnie piękny.

    Louis: Będę zmywał naczynia i robił pranie, jeśli mnie o to poprosisz, i będę cię rozpieszczał tak mocno, jak tylko się da, ponieważ zasługujesz na całą miłość na świecie.

    Louis: I z tym, przyrzekam kochać cię na wieczność. Z czym raczej nie będę miał problemu.

    Harry miał łzy w oczach, kiedy Louis patrzył na niego całkowicie szczerze. Zaśmiał się łzawo, kiedy powtórzył mowę, na której napisanie spędził cały miesiąc.

    Harry: Do mojego LouBeara i Boo.

    Harry: Jeśli powiedziałbyś mi osiem lat temu, że poślubię Louisa Tomlinsona i będę miał z nim dzieci, prawdopodobnie nazwałbym cię szalonym. Louis jest najbardziej nieoczekiwaną rzeczą w moim życiu, nigdy nie oczekiwałem zbliżenia się do niego czy pójścia z nim na randkę. Mam na myśli, moim pierwszym wrażeniem na jego temat było to, że jest cholernie perwersyjny.

    Harry: Aczkolwiek pomimo tego, Louis jest decydowanie najbardziej unikatową, wspaniałą i wrażliwą osobą, jaką kiedykolwiek poznałeś. Od sposobu w jaki myśli, do sposobu w jaki wyraża swoje uczucia. Jest panem samego siebie, jest odważny, niesamowity i nie znajduje się pod wpływem tego oceniającego świata.

    Harry: Jest Louisem. Louisem, który dopełnia Harry'ego.

    Harry: Więc obiecuję ci, Lou, by zawsze w ciebie wierzyć, bez względu na wszystko. By zawsze być dla ciebie, jeśli będziesz mnie potrzebował, by rozmawiać z tobą, jeśli będziesz mnie potrzebował.

    Harry: Przyrzekam zostać z tobą do końca, nie ważne z czym będziemy musieli sobie radzić w przyszłości. Obiecuję oglądać z tobą piłkę nożną, jeśli naprawdę, naprawdę, naprawdę będziesz chciał, bym to zrobił.

    Harry: I obiecuję kochać cię zawsze jak przyjaciela, chłopaka, członka rodziny i teraz jak męża.

    Louis: *śmieje się* Cóż, zdecydowanie przebiłeś moją przysięgę.

    Ksiądz: Ogłaszam was mężami, możesz teraz pocałować pana młodego.

    Ksiądz: Teraz ogłaszam was Panem i Panem Styles-Tomlinsonem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro