6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Walka na poduszki zrobiła z Louisa poduszkofoba – to nie jest w prawdzie słowo, ale okej – i naprawdę nie pomogło, kiedy Harry postanowił obudzić go przez ponowne uderzenie go poduszką.

    Harry: Louis!

    Harry: Obudź się, kochanie!

    Harry: Jest bożonarodzeniowy poranek, wstawaj, wstawaj, wstawaj!

    Louis: …

    Louis: AUĆ!

    Louis: Musiałeś uderzyć mnie w twarz poduszką?

    Harry: To z miłości dla ciebie, zaakceptuj to albo daj sobie spokój.

    Harry: W każdym razie…

    Harry: Wesołych Świąt, BooBear!

    Louis podniósł się i owinął ramiona wokół ubranego w sweter ciała Harry'ego, sennie zakopując głowę w plątaninie loków swojego chłopaka.

    Louis: Wesołych Świąt, Haz.

    Louis: Mam nadzieję, że mój świąteczny prezent nie jest równie szokujący jak ten z wczorajszego wieczora.

    Harry: Oh, uwierz mi, Boo, ten będzie o wiele lepszy.

    Louis: Walka na poduszki, naprawdę.

    Harry: Co. To było zabawne!

    Louis: Tak, tak, Harry.

    Harry: Ooh! Zrobiłem ajerkoniak, Louis!

    Louis: Też umiem robić ajerkoniak!

    Harry: Naprawdę?

    Louis: Po prostu uklęknij i ssij moje polano.

    Harry: Ha ha. Skąd to wziąłeś?

    Louis: Google. Zamknij się, Harry, tęsknie za tym, jak peszyłeś się przez moje niegrzeczne żarty.

    Harry mrugnął żartobliwie. Obaj roześmiali się i zeszli z zabałaganionego łóżka Louisa.

    Liam: WESOŁYCH

    Zayn: ŚWIĄT

    Niall: LARRY!

    Louis: O mój Boże, co wasza trójka tu robi?

    Liam: Też tutaj mieszkam, Louis.

    Louis: Zamknij się, Li.

    Louis: Po pierwsze, Niall, dlaczego masz na sobie kostium Świętego Mikołaja?

    Louis: Po drugie, czy wasza trójka nie powinna być teraz w domu, uprawiając seks w trójkącie?

    Liam: Ew.

    Zayn: Że co kurwa?

    Niall: Nie.

    Louis: Harry, zobacz, oni nawet kończą za siebie zdania!

    Harry: Hahaha, OT3.

    Zayn: Czy możemy już iść na śniadanie? Harry robi najlepsze naleśniki.

    Louis: Meh, Zayn, ty po prostu chcesz dostać się do kutasa Liama.

    Liam: LOUIS!?!?!?!

    Zayn: Z–zamknij się, Lou.

    Harry: Tak, zamknij się, Boo.

    Niall: Woot! Czas na śniadanie!

    Wszyscy usiedli, z wyjątkiem Harry'ego, który kręcił się dookoła nich, serwując naleśniki i ajerkoniak. Cała czwórka zabrała się z jedzenie, kiedy Harry zajął miejsce obok Louisa.

    Louis: Więc, Niall.

    Niall: Tak, przyjacielu?

    Louis: Czemu jesteś przebrany za Mikołaja?

    Niall: Oh! Wyprawiam wieczorem bożonarodzeniową kostiumową imprezę, wszyscy jesteście zaproszeni. Będzie świetnie.

    Niall: Plus, zobaczysz Liama przebranego za renifera i Zayna za choinkę.

    Harry: Ah, to wyjaśnia dlaczego masz dzisiaj zielone włosy, Zee.

    Zayn: Zamknij się, Harry.

    Zayn: Więc, Louis, jak podobał ci się twój wczorajszy prezent, eh?

    Niall: Oohhhh.

    Louis: Na poważnie mnie o to pytasz.

    Zayn: Tak, Harry powiedział, że przygotował łóżko i wszystko.

    Liam: Ooh! Dostałeś coś wczorajszej nocy, Louis?

    Harry: *tłumi śmiech*

    Louis: Cóż…

    Louis: Mieliśmy wczoraj trochę sypialnianych działań…

    Liam: Zuch chłopak!

    Louis: … to była walka na poduszki.

    Niall: Co?!

    Liam: Co?!

    Zayn: Co?!

    Louis: Co.

   

    I Harry wybuchnął śmiechem. Louis wydął wargi. Brunet absolutnie kochał drażnić się z Tomlinsonem, a jego wyraz twarzy zeszłej nocy był epicki.

    Harry był w dobrym nastroju. Oczywiście miał specjalny gwiazdkowy prezent dla swojego chłopaka.

    Zayn: Harry!

    Harry: Co?!

    Louis: Harry, odpłynąłeś na minutę.

    Harry: Przepraszam. Co przegapiłem?

    Niall: Zapytałem, co masz zamiar włożyć na moje przyjęcie.

    Harry: Będę elfem.

    Liam: Słodko. Rajstopy i w ogóle?

    Harry: Tak, dlaczego nie.

    Louis: Jestem pewny, że będziesz wyglądał seksownie, Haz. *mruga*

    I jak wielką rację miał Louis.


× Czas przeskakuje do imprezy, bo dlaczego by nie ×


    Louis: Harry, jestem tutaj i jestem przebrany za cukrową laskę!

    Louis: W nadziei, że mógłbyś, albo i nie, mnie później ssać!

    Louis: Tak tylko mówię!

    Louis: Otwórz drzwi, Hazza!

   

    Harry: Poczekaj sekundę, Lou, prawie skończyłem.

    Harry: Okej! Chodźmy!

    Louis: W-wow, Haz…

    Louis: Chodzi o to, wiedziałem, że będziesz wyglądał gorąco, ale nie aż tak seksownie.

    Harry: Podoba ci się?

    Harry zrobił mały obrót, koniec jego koszuli uniósł się, gdy się poruszył. Wyglądał całkowicie wyzywająco i słodko w tym samym czasie.

    Włożył ciasne zielone rajstopy, które przylegały do jego nóg i tyłka. Jego koszula była zielona w zielono-białe paski. Miał na sobie pasek, który wisiał luźno wokół jego bioder i włożył pieprzone czarne lakierki zamiast swoich zwyczajowych trampek. I na szczycie tego wszystkiego – ubrał czapkę elfa z dzwoneczkiem na czubku.

    Louis próbował z całych sił zostać spokojnym, ale przysięga, że Harry miał na sobie szminkę, ponieważ jego usta były czerwone i lśniące.

    Louis: Oczywiście, że tak, skarbie.

    Louis: Wyglądasz tak gorąco, że pragnę pieprzyć cię na moim łóżku dziś wieczorem.

    Oczywiście Louis mówił to w formie żartu, myśląc, że Harry popchnie go i zaśmieje się, ale nie oczekiwał, że zielonooki pochyli się i wyszepcze:

    Harry: Taki jest poniekąd plan.

    Harry: Yay, czas na imprezę! Dalej, Louis, słyszałem, że imprezy Nialla są niesamowite.

    Louis: *odurzony*

    Harry: Louis!

    Louis: Huh, co?

    Harry: Impreza, no dalej!

    Louis: Oh tak, chodźmy.

    Para podeszła do samochodu Louisa. Tomlinson otworzył drzwi dla Harry'ego, zanim sam wszedł do środka.

    Harry: Twoje przebranie jest słodkie, Lou.

    Louis: Eh.

    Louis: Twoje jest lepsze.

    Harry: Cieszę się, że ci się podoba, Lou, chciałem wyglądać dla ciebie dobrze.

    Louis przegryzł wnętrze ust, w próbie kontrolowania swoich hormonów.

    Louis: Oh, racja, wesołych świąt, Hazza!

    Harry otworzył pudełko i sapnął, kiedy zobaczył zawartość. Wyciągnął chustę w cukrowe laski.

    Harry: O mój Boże. To jest takie fajne, dzięki, Boo!

    Louis: Pomyślałem, że moglibyśmy dzisiaj do siebie pasować, ale myślę, że wolałbym, żebyś zatrzymał ten kapelusz.

    Louis: Mam dla ciebie też kilka bandanek, jak te Ashtona Irwina. Stwierdziłem, że są cool, a ty masz do nich idealne włosy, więc czemu nie?

    Harry: Awhh! Szczerze je kocham, Boo. Dzięki!

    Harry: Ja jeszcze nic ci nie dałem.

    Louis: Ty dałeś mi te szelki od Michaela Korsa wczoraj, to było wystarczająco wspaniałe.

    Harry: Hm… ale chciałem zrobić coś specjalnego!

    Louis: Nie niepokój się tym, babycakes, jesteśmy już u Nialla.

    Harry: O mój Boże, czy ty właśnie nazwałeś mnie babycakes?

    Louis: Dlaczego? Podoba ci się to, babycakes?

    Harry: *chichocze*

    Podczas imprezy Harry i Louis byli nierozłączni, ich dwójka była stale przyczepiona do siebie, pijąc i tańcząc ze sobą. Każdy komentował to, jak cudownie wyglądał Harry, i Louis patrzył na nich wszystkich srogim spojrzeniem.

    Harry był jego.

    Harry: To jest zabawa!

    Louis: Tak, Niall, dlaczego nie wyprawiasz więcej imprez, twoje mieszkanie jest ogromne!

    Niall: Nah, nienawidzę sprzątania po imprezach. Tylko ważne okazje! Oh, hej, chcesz cukrową laskę?

    Louis: Trochę ironiczne, ja jedzący cukrową laskę. Zjadłbym siebie. To nie brzmi nawet w połowie źle, jeśli byłbym bardziej gibki.

    Harry: Jesteś odrażający!

    Louis: Kochasz mnie, teraz mnie zjedz!

    Harry: W porządku, dzięki za cukrową laskę, Niall!

    Pozwolenie Harry'emu na delektowanie się cukrową laską było bardzo złym pomysłem. Louis zaczynał wariować, oglądając jak młodszy chłopak owija swoje usta wokół słodkiego cukierka i ssie go, od czasu do czasu go liżąc.

    Harry robił to specjalnie. Louis myślał o tym, jak zielonooki zachowywał się przez całą imprezę. Ten chłopak był idealnym przykładem prawdziwego kusiciela, kiedy tańczył i „przypadkowo” ocierał się palcami o krocze Louisa, upuszczając coś na podłogę niezliczoną ilość razy i pochylając się tylko po to, by dokuczyć Tomlinsonowi.

    Coż, pieprzyć to.

    Harry chciał być złośliwcem, było Boże Narodzenie, organizm Louisa opływał w alkoholu i miał zamiar dostać to, co na niego czekało.

    Nachylił się do kręconowłosego chłopaka i chwycił gwałtownie jego szyję, przyciskając usta do jego. Mógł poczuć przez pocałunek uśmieszek chłopaka.

    – Chciałeś tego, prawda? – powiedział Louis pomiędzy pocałunkami, przegryzając szorstko usta Harry'ego, kiedy smak mięty przejmuje kontrolę nad jego zmysłami.

    Harry natychmiast oddał pocałunek, owijając ramiona wokół swojego mniejszego chłopaka. Louis przejechał dłońmi przez uda bruneta, którego legginsy były tak cienkie, że mógł czuć palce Louisa tak, jakby były na jego skórze.

    – Tak, Lou, chciałem podarować ci idealne święta. Nie mogłem pozwolić ci dostać tego wczoraj – wydyszał Styles. Louis przyparł go do lodówki Nialla, wplatając palce w jego loki.

    – Sprawiało ci przyjemność oglądanie jak cierpiałem, czyż nie? – Louis odsunął się lekko, opierając o siebie ich czoła.

    Harry zaśmiał się lekko i z powrotem połączył ich usta, jęcząc delikatnie, kiedy Louis wślizgnął swój język między jego wargi.

    – Kurwa, skarbie, kochasz to, prawda? – zapytał Louis, przesuwając dłoń na dziarski tyłek Harry'ego i przelotnie ściskając go jedną ręką. Harry jęknął. – Kochasz to, że na tej imprezie jest tak dużo ludzi, i byłoby niebezpiecznie, gdyby ktoś zobaczył nas robiących brzydkie rzeczy, nie byłoby tak?

    Perwersyjna strona Louisa wychodziła na wierzch i Harry absolutnie to ubóstwiał.

    – Łazienka – wyszeptał zielonooki, kiedy Louis zaczął wysysać znak na jego szyi. Szatyn ponownie pocałował go w usta i pośpiesznie zaczął prowadzić go przez masę imprezujących osób.

    Fakt, że Niall był bogaty, był bardzo sprzyjający, gdyż miał ogromną łazienkę z dużą ilością przestrzeni. Louis zamknął drzwi na klucz i obrócił się, by zobaczyć Harry'ego pocierającego swojego penisa przez materiał rajstop.

    – Cholera, skarbie, tak napalony, huh? Nie powinieneś w takim razie tak bardzo się ze mną drażnić – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem. Harry zaskomlał lekko na jego słowa; kochał, kiedy Louis stawał się dominujący.

    Louis najprawdopodobniej wyglądał komicznie, z roztrzepanymi włosami i koszulą i trampkami w paski, ale Harry był w tym momencie zbyt podniecony.

    – Wesołych świąt, BooBear – powiedział Styles, ponownie łącząc ich usta, całując swojego chłopaka desperacko. Louis pociągnął w dół przód laków Harry'ego razem z bokserkami, uwalniając jego penisa.

    Harry zajęczał, natychmiastowo przegryzając usta, ponieważ na zewnątrz byli ludzie. Louis owinął dłoń wokół długości kędzierzawego i zaczął go gładzić, przez co Harry jęczał do jego ucha.

    – Więcej, więcej, więcej Louis, proszę – błagał brunet. Tak bardzo, jak kochał dominującego Louisa, szatyn miał fetysz w oglądaniu swojego chłopaka błagającego i słabnącego od jego dotyku.

    – Czego chcesz, Harry? – zapytał Lou, kiedy pocierał opuszkami palców sutki Harry'ego przez cienką koszule. Chłopak miał naprawdę wrażliwe sutki i Louis jęknął, widząc jak odznaczają się przez jego cienką koszulkę.

    – Ciebie, Lou, chcę ciebie – odparł Harry z zarumienioną twarzą, kiedy Louis potarł dwie małe grudki, skomląc z przyjemności. – Chcę, byś zrobił ze mną cokolwiek chcesz, Lou, jestem twoim prezentem.

    Louis ściągnął koszulkę Harry'ego.

    – Jak to, skarbie? Kocham otwierać moje prezenty – drażnił się Louis, wiedząc, że Harry lubił sprośne rozmówki. – Wyglądasz w tym jak mała dziwka. Wyglądasz dzisiaj tak dobrze, tak niegrzecznie. Założę się, że chciałeś, bym kompletnie cię zniszczył, byłeś cholernie zdesperowany.

    – Tak proszę, Boo, proszę.

    Złączył krocze z kroczem Louisa, zdesperowany odrobiny tarcia. Sięgnął w dół, by objąć swojego własnego penisa.

    Louis uderzył jego ręce, przyszpilając je nad jego głową.

    – Bez dotykania samego siebie, Haz – wyszeptał do ucha Harry'ego. – Teraz weźmiemy twój pasek, by go jakoś wykorzystać. Możemy to zrobić?

    Louis sięgnął po skórzany pasek leżący na podłodze i związał ręce Harry'ego. Zielonooki oddychał ciężko, z plecami przyciśniętymi do zimnych marmurowych płytek w łazience.

    – Bądź dla mnie dobrym chłopcem, dobrze? Pozwól tatusiowi mieć miłe Boże Narodzenie – zamruczał niebieskooki, przegryzając swoje usta.

    Harry kiwnął głową.

    – Tak, tatusiu, wesołych świąt, tatusiu. – Te słowa wysłały dreszcze w dół ciała Louisa, prosto do jego naprężonego penisa.

    – Śliczny mały elf. Mikołaj umieści cię na liście niegrzecznych za bycie tak nieprzyzwoitym. – Louis przejechał palcem wzdłuż linii szczęki chłopaka. Harry przełknął ślinę, jego penis stwardniał.

    Louis do końca ściągnął spodnie Harry'ego, pozostawiając chłopaka całkowicie odkrytego tuż przed sobą. To było ekscytujące – uprawianie seksu w łazience kogoś innego, na cholernej imprezie. Harry nabrał głęboki oddech, czując zimne powietrz łaskoczące jego skórę.

    Louis zauważył dwie małe paczuszki, które wypadły ze spodni Harry'ego. Pochylił się, by je podnieść, na co brunet się zarumienił.

    – Co to jest? – zapytał, badając oba obiekty. – Prezerwatywa i lubrykant o smaku cukrowej laski, eh? Jesteś przygotowany.

    – T-tak – wyjąkał Harry, obracając się, by trochę się zakryć. Louis obrócił go z powrotem, spoglądając  na niego.

    Złapał za tyłek Harry'ego.

    – Kocham twoje ciało, Haz, kochałem je od samego początku – powiedział, a Harry jęknął. Louis ponownie zaatakował jego usta, całując go namiętnie.

    – Ah! – wykrzyknął Styles, kiedy Louis wślizgnął swój pokryty lubrykantem palec wewnątrz niego.

    – Cii. Jesteśmy na imprezie, Harry, na zewnątrz są ludzie. Chcesz, żeby słyszeli jak cię rujnuję? Pozwolisz całej szkole wiedzieć, że się pieprzyliśmy?

    Harry potrząsnął głową.

    – P-przepraszam.

    – Przepraszam kogo?

    – Przepraszam, tatusiu – powiedział ulegle, wyglądając wrażliwie i potrzebująco, kiedy Louis pocierał swoim palcem w jego dziurce.

    – Tak ciasny, skarbie, nawet wokół mojego palca – wysyczał, składając pocałunki na twarzy i szyi Harry'ego.

    – Więcej, Louis – poprosił Harry.

    Louis wślizgnął następny palec,pompując nimi do środka i na zewnątrz Harry'ego, wykonując przy tym nożycowe ruchy. Brunet z trudem złapał powietrze, kiedy Louis otarł się o pewien punkt.

    – T-tam!

    Wkrótce Louis miał spodnie opuszczone do kostek i ustawiał się naprzeciwko mokrej i wysmarowanej lubrykantem dziurki Harry'ego. Brunet był obrócony przodem do ściany, przyciśnięty do płytek, z twardym penisem przy brzuchu.

    – Śliczne kochanie – zagruchał Louis. – Powiedz mi, jeśli będzie bolało, skarbie – dodał i wolno pchnął do środka.

    Louis jęknął i spojrzał w dół, patrząc na to, jak dziurka Harry'ego bierze go centymetr po centymetrze, kiedy pchał do środka. Wypuścił delikatny jęk, gdy znajdował się w pełni w chłopaku.

    – Louis, możesz się ruszyć – powiedział słabo Harry, pragnąc, by Louis zaczął go w końcu pieprzyć.

    – Jak brzmi magiczne słowo, kochanie? – drażnił się, nawet mimo tego, że sam tego pragnął.

    – Proszę, tatusiu! – wykrztusił Harry.

    Louis ułożył dłonie na biodrach Harry'ego i zaczął się poruszać, stękając na to, jak ciasny był jego chłopak.

    Harry wypuszczał małe dźwięki, kiedy Louis się w nim poruszał. Niebieskooki ponownie trafił w jego prostatę i Harry był niemal bliski krzyku.

    – Jeszcze raz! – wyjęczał.

    Louis ułożył dłoń na jego ustach, kiedy skupił się na tym jednym punkcie, wbijając się w niego szybko. Harry wypuszczał stłumione jęki, jego ślina moczyła dłoń Louisa.

    – Dojdziesz dla mnie nietknięty, Haz? – Harry kiwnął głową desperacko; to był prezent Louisa i pragnął jedynie go zadowolić.

    Louis spojrzał w dół na ich złączone części ciała, oblizując usta, kiedy wypchnął biodra do przodu, aż był cały w Harym, a potem wysunął się i wbił z powrotem do środka.

    – T-taki dobry chłopiec, bierze mnie tak idealnie – pochwalił, wgryzając się w ramię Harry'ego.

    Harry jęknął przeciągle.

    – Wszystko dla ciebie, tatusiu.

    Te słowa podziałały na Louisa. Zebrał całą siłę, jaką posiadał i pieprzył Harry'ego mocno, upewniając się, by uderzać w słodki punkt wewnątrz chłopaka.

    – Kurwa, Louis! –  zaskomlał, zbliżając się do spełnienia. Louis składał pocałunki na jego nagich plecach, szczypiąc jego sutki.

    Harry w końcu doszedł z litanią przekleństw i 'tatusiu, tatusiu, tatusiu, tatusiu'.

    Louis poczuł, jak ścianki Harry'ego zaciskają się wokół jego penisa i doszedł w prezerwatywę, dysząc i jęcząc tak cicho jak potrafił.

    – Boże, Harry! – powiedział drżąco i wysunął się, na co brunet natychmiastowo osunął się w dół, kucając na podłodze.

    Spojrzał w górę na Louisa, wyglądając na kompletnie zrujnowanego i wyczerpanego, jego szminka była lekko rozmazana.

    – Wesołych świąt, Boo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro