16. Nowy rozdział.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chyba trochę przysnąłem bo gdy się obudziłem, Samuel już wrócił. Siedział na parapecie i patrzył przez okno. Wydawał się zamyślony i jakby smutny. Patrzyłem na jego wychudzoną twarz i rozmyślałem.

Jak to jest: wiedzieć, że niedługo się odejdzie? Porzuci się całą rodzinę i zacznie od początku? Sam raz wspominał, że miał młodszą siostrę. Nigdy go o to nie pytałem. Oczywiście, powiedział mi suche fakty wtedy gdy go poprosiłem. Ale to nie było tak naprawdę nic interesującego. Mimo że znałem go już dość długo, dalej czułem się tak jakbym nic o nim nie wiedział. Chciałem poznać odpowiedzi na tyle pytań.

I wtedy zdecydowałem.
Udałem, że dopiero przed chwilą się obudziłem i ziewnąłem głośno, przeciągając się. Sam oderwał wzrok od zimowego krajobrazu i spojrzał na mnie z tym swoim typowym uśmiechem.

- Sosenko...

- O, Sam. Wróciłeś już. - udałem zdziwienie.

- Tak. Zrobiłem kakao. - wskazał na kubek ozdobiony reniferami. Wziąłem go i upiłem trochę, patrząc na blondyna. Wyglądał naprawdę ładnie w czarnym swetrze z naszytą białą spadającą gwiazdą. Pamiętam, że Mabel zrobiła mu go, gdy była w nim "zakochana". Miała wtedy jakieś 14 lat i po dwóch tygodniach jej przeszło, ale sweter został. Zrobiła sobie identyczny, tylko biały. Stare dzieje.

- Pyszne. - stwierdziłem, opróżniając kubek do dna. Chłopak zaśmiał się.

- Dzięki. A teraz musimy pogadać...

***

- Pojadę z tobą. - brunet przerwał mi. - Choćby na koniec świata.

- Dipper...

- Nie, Samuel. Wiem, co chcesz powiedzieć... Ale już zdecydowałem.

- Dipper...

- Jadę z tobą i koniec.

Dostrzegłem ogień w jego oczach. Chwyciłem go w pasie i przyciągnąłem do siebie.

- Idioto... Chcę tylko powiedzieć, że i tak nigdzie bym się bez ciebie nie ruszył. Zgubiłbym się na pierwszym zakręcie. - Mruknąłem i wsadziłem dłoń pod jego sweter. Był lekko spocony, więc zdjąłem mu go. Oczywiście - tylko po to, żeby się chłopak nie przegrzał. Nie mogąc się powstrzymać, zacząłem go całować. Nie mam pojęcia jakim cudem tak szybko leżeliśmy na siebie w łóżku dziewczyny, która kiedyś była nieodwzajemnioną miłością Dippera. Nasze serca biły wspólnym rytmem. Czuliśmy, że jesteśmy jednym organizmem.

To były piękne chwile. Do czasu, aż klamka się poruszyła i w drzwiach stanęła skołowana Wendy.

- Co wy tu... ?

                                                                                                    ***
- Przynajmniej tym razem obyło się bez patelni albo kija - mruknął Samuel, gdy pakował swój skromny dobytek jakiś czas później.

Ja byłem już dawno spakowany i teraz żegnałem się ze starymi kątami. Kilka minut później szliśmy już w stronę stacji. Nikt nas nie zatrzymywał. Stan nie chciał ze mną gadać, Ford tylko życzył nam powodzenia i uciekł do laboratorium.

Mabel nie powiedziałem. Zostawiłem tylko list pożegnalny. Mam nadzieję, że mi wybaczy.

- Gotowy na podróż w nieznane?

- Nie. Chodź. - Sam wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wspiąć się na stopień. Był strasznie wysoko i wątpiłem, czy dam radę.

Mimo to uwierzyłem. Chwyciłem ufnie jego dłoń.

I zacząłem nowy rozdział mojego życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro