Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 CHANYEOL


Szczoteczka do zębów imitująca mikrofon towarzyszy Baekhyunowi podczas porannej toalety, kiedy to próbuje ogarnąć się przed śniadaniem z rodzicami. W tle rozbrzmiewają akordy piosenki "Me against the devil" przez co czuję, że jest to jedyny sposób, aby mój ukochany nie rozwodził się nad wszechogarniającym go stresem związanym ze wspólnym posiłkiem, ale w moim mniemaniu nie może być gorzej niż wczoraj. Okej, pomimo tego, jak poprzedniego wieczora zdawałem się punktować u naszych gości, tak dzisiaj jestem świadomy tego, że wszystko może się zdarzyć, a kalejdoskop emocji doprowadzi Baekhyuna, bądź, co gorsza mnie do podjęcia ostatecznych kroków, których, co prawda, jeszcze nie rozważyłem, ani też nie przemyślałem.

Baekhyun śpiewa pod nosem refren utworu Palaye Royale i rozczesuje włosy trzymając grzebień jedną ręką, natomiast ja w milczeniu kończę brać kąpiel, obserwując go uważnie. Nie przeszkadza mu moja małomówność, ponieważ doskonale wie, że usiłuję wewnętrznie rozprawić się przytłaczającym poczuciem sztucznej akceptacji ze strony jego rodziny, w związku z czym nie próbuje mnie nawet o to zagadywać, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Mój mały piosenkarz nie wymaga tego, bym mówił mu o wszystkim, co przeżywam, choć widzę po nim, że chciałby mieć w więcej możliwości, by jakkolwiek mi pomóc i w razie czego odsunąć nasze zmartwienia na dalszy plan. Póki co, odnoszę wrażenie, jakby wydało mu się, że potrzebuję czasu, aby przemyśleć pewne sprawy i słowa, jakie do tej pory padły z ust jego rodziców i z jednej strony ma rację, lecz z drugiej mimo wszystko wolę, gdy jest przy mnie, przytula mnie, a co najistotniejsze - daje mi siłę. Szczerze powiedziawszy, nie musi dawać mi czasu i bić się z myślami czy powinien zaczynać rozmowę na dręczące nas tematy. W tym momencie nie liczy się to, co dyktuje mama lub ojciec, najważniejsze są nasze uczucia, bo jeżeli ja i Baekhyun jesteśmy szczęśliwi i chcemy być razem bez względu na krzywdzącą niesprawiedliwość świata, to tak naprawdę zdanie naszych rodzin nie powinno mieć znaczenia.

Moment, w którym włącza się kolejny utwór sprawia, że wyrywam się z chwilowego zamyślenia i zwracam wzrok na półnagiego Baekhyuna, który odkłada grzebień oraz szczoteczkę do zębów na ich pierwotne miejsca, a następnie bierze w rękę czysty ręcznik. Przez to rozumiem, że czas najwyższy bym wreszcie opuścił wannę i uratował się przed skutkami zbyt długiego przebywania w zimnej wodzie. Podnoszę się więc i sięgam po duży ręcznik, podawany przez mojego ukochanego. Podczas wycierania się i owijania materiału na biodrach zauważam w lustrze, że Baekhyun ma na plecach kilka zadrapań i automatycznie w myślach uderzam się w twarz.

Niższy najwyraźniej zauważa zmartwienie, które zastąpiło wcześniejsze rozkojarzenie, ponieważ chwyta moją dłoń i splata nasze palce. Wykrzywia twarz w grymasie, który prawdopodobnie ma mnie rozśmieszyć i doprowadzić do tego, że krzykliwa kurtyna poczucia winy rozstąpi się z mojej twarzy, umożliwiając mojej prawdziwej naturze ujrzeć światło dzienne. Uśmiecham się nikle widząc jego starania, aczkolwiek ani na moment nie poprawia mi to humoru. Chcę go przeprosić, ale wiem, że on wcale nie oczekuje ode mnie tych słów.

Wtulam się w tors młodszego i wzdycham pod nosem, czując przyjemny zapach karmelowego płynu, którego używał zanim zostawił mnie w wannie samego. Oplatam ciasno ręce wokół pasa Baekhyuna, układając dłonie na jego plecach tak, by po chwili móc delikatnie przesunąć opuszkami palców po zaczerwienionych szramach. Przyciągam go do siebie, nie pozwalając na to, aby się ode mnie odsuwał, a przy okazji uniemożliwiam mu wykonanie jakiegokolwiek manewru, no chyba, że uda mu się osiągnąć cel wraz z wyrośniętą, przepraszającą małpą przyczepioną do ciała niczym winorośl do drewnianej boazerii.

Wzdycham po raz kolejny, otwierając zaraz usta, by coś powiedzieć, lecz Baekhyun wyczuwa ruch mojej szczęki i od razu wbija dwa palce w mój bok. Odsuwa się, ujmując dłońmi moje policzki.

— Kocham cię — mówi, zmuszając mnie do patrzenia prosto w jego piękne, hipnotyzujące oczy. Uśmiecha się szeroko i zerka za siebie, by wspiąć się na blat szafki z umywalką, a ja asekuruję go do samego końca, muskając kilka razy jego wargi. — Wiesz — obejmuje luźno mój kark — czasami mam wrażenie, że moi rodzice to kosmici — wypowiada, natomiast ja parskam cicho, cmokając jego nagie ramię.

— Czemu tak uważasz? — pytam z ciekawości, kładąc dłonie na udach Baekhyuna, który beztrosko macha nogami, trącając stopami moje piszczele.

— Po prostu ich nie rozumiem, są tacy zmienni i niejednostajni w tym, co mówią i co czują — słysząc te wyjaśnienia, pragnę przyznać mu się do tego, że sam nie jestem w stanie ogarnąć ich toku myślenia, lecz powstrzymuję się od komentarza, pozwalając mu się wygadać. — Pokazujesz dziś mojemu ojcu studio — szepcze, opuszkami palców gładząc skórę na mojej szyi, czym wywołuje przyjemny dreszcze przechodzący wzdłuż mojego kręgosłupa.

Mruczę cicho w odpowiedzi, po raz kolejny przywierając ustami do ramienia młodszego. Zostawiam kilka całusów zarówno tam, jak i na obojczyku Baekhyuna, ostatecznie skupiając całą uwagę na jego najwyraźniej niedopieszczonych wargach, które w mgnieniu oka odnajdują rytm moich leniwych pocałunków.

Na chwile zamykam go w naszej bańce bezpieczeństwa i rozprasza wszelkie mroczne scenariusze, czego doskonałym dowodem są drobne dłonie błądzące po moim brzuchu. Baekhyun uwalnia się od zmartwień, oddając się najskrytszym pragnieniom, a ja uspokajam się, wiedząc że mój chłopak odnajduje swoje remedium.

Drobne pieszczoty przeradzają się w nieplanowaną przebieżkę do łóżka. Chcę położyć Baekhyuna pośród pościeli, lecz zanim obmyślam idealny plan, jak rozegrać tę partię, Baekhyun wykorzystuje moment mojego rozkojarzenia. To ja jestem tym, który opada plecami na zmiętą po nocy kołdrę, a Baekhyun wyraźnie zadowolony przygląda mi się, wsparty na krańcu materaca. Przez myśl przebiega mi myśl, że zaraz ucieknie, rzucając wymówką o śniadaniu, ale potrząsam głową, pozbywając się tej wizji najszybciej, jak się da.

— Ja przynajmniej mam w łóżku ogiera, aniżeli podstarzałego wielbłąda — tłumię w sobie wybuch śmiechu, kiedy dociera do mnie sens słów bruneta oraz to, jak usilnie próbuje nie brzmieć złośliwie wobec rodziców. — Zdejmij ręcznik, jeśli chcesz zdążyć przed śniadaniem z przepisu trucicielki rodu — mamrocze, a ja nie zamierzam psuć jego dobrego humoru, dlatego zgodnie z poleceniem pozbywam się ręcznika, który po chwili znajduje swoje miejsce obok bielizny Baekhyuna.


~*~*~*~*~*~*~


Rozmowa przy stole jest przyjemna i widać, że pan Byun stara się być miły. Nawet mu to wychodzi, natomiast mama Baekhyuna okazuje się być naprawdę otwartą osobą, choć udaje mi się momentami wyczuć dystans z jakim podchodzi do konwersacji ze mną, co w żaden sposób mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, rozumiem jej podejście, tak samo jak jestem w stanie zrozumieć zachowanie jej męża. Ja także pokazuję swoją nieufność podczas odpowiadania na pytania, bądź nieudolnie bronię się przed zaczepkami Baekhyuna, który tego ranka nie daje mi spokoju i pokazuje różki, byleby mieć na koniec dnia pretekst, by wywołać burzę.

W południe proponuję ojcu mojego ukochanego krótką podróż po mieście. Rzecz jasna chcę zabrać go do swojego studia, żeby udowodnić, iż moje słowa o marzeniach i ich realizacji nie były rzucane od tak sobie. Wydaje mi się, że skoro śniadanie poszło dobrze, to reszta dnia również taka będzie, a moja motywacja i optymizm zostają podbudowane zgodą, wyrażoną przez pana Byun. Dosyć sprawnie udaje nam się dojechać pod budynek, gdzie znajduje się zakupiony przeze mnie lokal. Mały ruch znacznie bardziej podnosi mnie na duchu.

Obawiam się reakcji mężczyzny na to, jak odbierze moje małe dziecko i, co o nim pomyśli, aczkolwiek usiłuję po prostu trzymać się swoich odczuć wobec tego miejsca. Studio ma być moim azylem; odskocznią od świata czy problemów; miejscem, gdzie będę mógł zabrać Baekhyuna i zadowalać go muzyką, gdzie będę mógł słyszeć jego głos o wiele wyraźniej. Dzięki temu, w małym stopniu jestem w stanie odsunąć na bok opinie ludzi, którzy pasję i marzenia uważają za wyniszczające siły zesłane z piekieł, aby wyeliminować indywidualizm.

Pan Byun początkowo zwiedza wszystkie pomieszczenia, a ja niczym cień, ciągnę się jego śladami, opowiadając w jaki sposób planuje zagospodarować daną przestrzeń. Mężczyzna wydaje się zaskoczony, kiedy informuję go o tym, iż w dotychczas najlepiej prezentującym się pokoju chcę zrobić coś w rodzaju prywatnego salonu lub sypialni, gdyby zdarzył się przypadek, że ktoś musiałby zostać w studiu dłużej, a nie miałby jak wrócić do domu albo, gdyby ktokolwiek z moich przyszłych współpracowników czy przyjaciół potrzebował prywatności i miejsca do odetchnięcia. Przyznałem rację, gdy tato Baekhyuna stwierdził, że mam niebywale "człowiecze" ambicje, skoro w miejscu pracy zamierzam stworzyć coś, co ma dotyczyć komfortu fizycznego, jak i również psychicznego innych ludzi.

Zagryzam wnętrze policzka, obserwując mężczyznę podczas powrotu do głównego pomieszczenia. Tam wszystko jest już prawie na swoim miejscu, pozostaje mi jedynie złożyć fotel, o który mężnie walczył mój ojciec. Czekam na jakiekolwiek słowa krytyki, jakie mogą paść z ust mojego może-przyszłego-teścia. Jestem przygotowany na taki obrót spraw, ponieważ podświadomie ułożyłem sobie kilka możliwych wyjaśnień czy scenariuszy rozmowy. W takich sytuacjach wolę dmuchać na zimne, zwłaszcza gdy nie jestem pewien gruntu, na którym się znajduję.

— Chce pan może się czegoś napić? — pytam niepewnie, podchodząc do blatu, za którym wraz z Jonginem ukryliśmy małą lodówkę z prowiantem na czas naszych wizyt remontowych.

— Zależy co mi zaproponujesz — odpowiada i wtedy dostrzegam na jego twarzy uśmiech, co zaskakuje mnie do tego stopnia, że otwieram szeroko oczy. Przełykam głośniej ślinę, wpatrując się w pana Byun, lecz zaraz potrząsam energicznie głową, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

Zaglądam do chłodziarki, wyjmując z niej kolejno butelkę wody, soku i jakiegoś alkoholu, który prawdopodobnie kupił Kai. Zauważając etykietkę z wyraźnym symbolem procentów, w mgnieniu oka chowam trunek z powrotem między butelki z wodą. Spłonąłbym chyba ze wstydu, popełniając taką gafę, dlatego wolęnie ryzykować.

— Jesteś zabawny, Chanyeol — parska ojciec Baekhyuna i wstaje z sofy, aby po chwili znaleźć się obok mnie. — Pokaż, co tam masz — odsuwam się posłusznie, a gdy mężczyzna wyciąga butelkę, którą schowałem, na mojej twarzy pojawiają się rumieńce zażenowania. — Piłeś kiedyś drinki z tego? — pyta, rozglądając się za szklankami, które szybko podaję, wyjmując je z szafki przy ścianie.

Kiwam też przecząco, nie do końca wiedząc jak powinienem się zachować. Kłamstwo okazuje się najlepszym wyjściem, gdyż pan Byun uśmiecha się szeroko i postanawia zabrać się do pracy. Przygotowuje dwa drinki z alkoholu, którego pochodzenie jest dla mnie zagadką oraz z soku pomarańczowego, a następnie podaje mu szklankę.

— Kiedyś musi być ten pierwszy raz — uderza delikatnie w denko mojej szklanki, upijając po tym łyka napoju. — Trzeba trochę rozluźnić atmosferę, Baekhyun i moja żona najwyżej po nas przyjadą — wyjaśnia, na nowo wracając na sofę, gdzie rozsiada się wygodnie.

W pierwszych kilku minutach waham się czy, aby na pewno powinienem pić tego drinka. Przez umysł przebiega mi myśl, iż może to być jakiś sprawdzian, a to jest możliwe. Zbieram się na odwagę, kiedy tylko zostaję ponaglony przez mężczyznę, bym spróbował. Przysłowiowo, maczam dzioba, stwierdzając, że nie był aż tak zły, co oczywiście robię na pokaz, bo nie mogę dać przyszłemu teściowi do zrozumienia, że piłem o wiele mocniejsze rzeczy niż to, co mi dał.

— Powiedz mi, Chanyeol — zaczyna, zakładając nogę na nogę. — czy Baekhyun daje sobie radę w dorosłym życiu? — pyta, a ja osłupiały unoszę wysoko brwi.

— Według mnie tak — wypowiadam po szybkim przemyśleniu wszystkich możliwych odpowiedzi. — Jest odpowiedzialny i potrafi rozporządzać domowym budżetem i...

— Dobrze wiesz o co mi chodzi, Chanyeol — wtrąca i właśnie w tym momencie wypijam drinka aż do dnia, a to nie umyka to uwadze pana B. Dociera do mnie świadomość o tym, że rozmowa nie będzie dotyczyła opłacania rachunków czy też planów na tygodniowe zakupy.

— Ma pan na myśli pytanie czy Baekhyun jest odpowiednim partnerem? — upewniam się, że dobrze myślę, a skinienie ojca wspomnianego chłopaka nieco mnie uspokaja. — Jest idealnym chłopakiem, dla mnie rzecz jasna.

— Czyli niczego mu, twoim zdaniem, nie brakuje — kwituje, na co w odpowiedzi bez zastanowienia potrząsam głową, przyznając mu kolejny raz rację. — Jeszcze jednego? — wskazuje palcem na moją pustą szklankę. Zabiera ją, choć nawet nie odpowiadam. — Pytam, bo wiem, że poprzedni chłopak mojego syna, uznał go za niedowartościowanego bachora — tłumaczy.

— Mógł o niego dbać, a nie wymagać oddania i dowodów miłości — wypalam bezmyślnie, zasłaniając zaraz usta dłonią. Parsknięcie pana Byun sprawia, że nie czuję się tak zakłopotany jak przed chwilą, przynajmniej nie chcę wkopywać się pod betonową podłogę.

— Więc mówisz, że jesteś cierpliwy — wciska szklankę w moją dłoń i siada na poprzednim miejscu. — Seks jest...

— Na pewno nie podstawą związku — nie daję dokończyć może-przyszłemu-teściowi, mówiąc co myślę i chyba punktuję, ponieważ unosi on kącik ust.

— Masz całkowitą rację — wyznaje, upijając kilka łyków drugiego drinka, którego również sobie zrobił. — Cieszę się, że mój syn trafił na porządnego mężczyznę.

— Nie skrzywdzę go — zapewniam.

— Doceniam to.


~*~*~*~*~*~


— Jak ty wyglądasz! — głos mamy Baekhyuna rozchodzi się po studiu echem, natomiast pan Byun śmieje się pod nosem, machając wesoło w kierunku żony. — Ty stary pijaku — wzdycha, siadając obok męża, aby zabrać od niego szklaneczkę i paczkę papierosów, którą wyciągnął między piątym, a szóstym drinkiem.

W tym czasie ja próbując zachować pion, wstaję z podłogi, odrywając się od okna i przemierzam odległość dzielącą mnie od zaskoczonego zaistniałą sytuacją Baekhyuna. Szeroko uśmiechnięty, wraz z rozpostartymi rękoma pokonuję te półtora metra, wydające się maratonem i ostatecznie ujmuję policzki ukochanego w dłonie.

Przez alkohol nie myślę zbyt rozważnie, jednak zachowuję resztki przyzwoitości. Najzwyczajniej w świecie patrzę w piękne oczy swojego małego Księcia, napawając się tym, jak duże są w tym momencie i jak uroczo wygląda Baekhyun, kiedy jest zaskoczony.

— Ile wypiłeś? — pyta cicho, a ja wywracam oczami i pokazuję mu na palcach prawdopodobną liczbę wypitych mieszanek, lecz nie jestem pewien dokładnego numeru, w związku z czym waham się przed pokazaniem siedmiu palców. Ostatecznie zerkam na ojca ukochanego i stwierdzam, że chyba było tego więcej, skoro obaj jesteśmy teraz w stanie mentalnego cofnięcia się w rozwoju.

Unoszę obie dłonie przed oczy Baekhyuna i zginam kilka razy palce jakbym pokracznie do niego machał, robiąc piąstki i zaraz prostując każdy z paluchów. Chłopak chichocze stojąc przede mną, jak i trzymając mnie za materiał koszulki, abym nie runął jak długi na posadzkę, za co jestem mu cholernie wdzięczny, bo świat wiruje niczym wszystkie te ogłupiające złudzenia optyczne.

Oplatam swoimi rękoma pas niższego, pochylając się i opierając czoło o jego ramię.

— Nie dotknę już alkoholu — mamroczę, wtulając się w niego, jak tylko mogę. — Niedobrze mi — czkam niekontrolowanie, natomiast Baekhyun rozmawia o czymś ze swoją mamą.

Nie wiem, co dokładnie mówią, ponieważ przysypiam wsparty na jego ciele, a to na pewno nie jest zbyt wygodne, lecz chyba mu to jeszcze nie wadzi, skoro obejmuje mnie w podobny sposób, jak ja jego.

Nie wiem ile mija, zanim dociera do mnie to, jak bardzo jestem pijany. Świadomość raz wraca, a raz zamienia się miejscami z kompletnym oderwaniem od rzeczywistości. Wiem na sto procent, że rodzice Baekhyuna w którymś momencie po prostu zniknęli i zostałem sam na sam ze swoim chłopakiem.

Posadzony na sofie odzyskuję kontakt ze światem, ale na krótko. Jestem w stanie tylko przyswoić widok Baekhyuna, który zbiera szklanki, papierki po cukierkach oraz inne śmieci ze stolika i podłogi. Zauważam, jak wącha alkohol, który piłem wraz z jego ojcem i, jak wzdryga się od zapachu. Ku mojemu zaskoczeniu upija łyk, krzywiąc się trochę, lecz zaraz wlewa sobie wysokoprocentowy napój do szklanki. Wspiera się najpierw rękoma na blacie i coś mamrocze, ale moje połączenie z rzeczywistością nagle dostaje spięć na linii.

— Chanyeol! — Na dźwięk podniesionego głosu pięknego chłopca, unoszę głowę i uśmiecham się, starając utrzymać wzrok na jego osobie. — Co ja mam z tobą zrobić? — wzdycha, zbliżając się do mnie z niebieską szklanką wypełnioną trunkiem, który sączy co jakiś czas.

— Na pewno nie zostawiać — nie myślę nad tym, co paplam, ale wiem, że próbuję brzmieć logicznie i nie gubić słów. — Dasz mi buzi na dobranoc? — pytam, opadając na jego ramię.

— Myślałem, że matka mnie zadręczy pytaniami o seks, więc daj mi trochę odreagować — słyszę wszystko, ale nie rozumiem połowy, mając wrażenie jakby ktoś blokował w mojej głowie transfer informacji. Śmieję się głośniej, ponieważ stan, w jakim się znajduję jest nie tylko żałosny, ale i śmieszny, zwłaszcza, że jestem bezbronny niczym małe dziecko. — Chanyeol — mruczę w odpowiedzi, dając znak świadczący o mojej chwilowej wizycie w jego świecie. — Robiłeś to kiedyś po pijaku?

— Jesteś w ogóle pierwszy — słowa uciekają z moich ust zanim je przeanalizuję, za co mam ochotę uderzyć się w twarz.

Baekhyun milczy przez krótszy lub dłuższy moment, w związku z czym czuję, że palnąłem coś głupiego i myśli on teraz nad tym, czy mnie zabić czy może powinien mi jakoś dopiec, chociaż na jedno by wyszło... Chyba.

— Pierwszy jak ty dla mnie? — zadaje pytanie, które ma obecnie tylko jedną odpowiedź, choć możliwe, że gdybym był trzeźwy, to próbowałbym jakkolwiek wybrnąć. Teraz jest to, niestety, niemożliwe, dlatego kiwam twierdząco głową, łapiąc w dłonie twarz Baekhyuna i nakierowując ją prawie w swoją stronę.

— Chyba nawet bardziej pierwszy — śmieję się cicho, opierając czoło na tym młodszego. — Nie byłem czyimś chłopakiem tak, jak twoim — mamroczę nie panując nad tym, co wydostaje się z moich ust.

— Jesteś słodki, gdy jesteś pijany— słyszę zanim dostaję najsłodszego całusa o smaku pomarańczowego soku i jakiegoś dziwnego alkoholu.



______

Mam nadzieję, że kiedyś będę zadowolona z któregokolwiek rozdziału w tym ff.
Póki co mam ochotę je całe usunąć i napisać raz jeszcze...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro