★Sny★

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- K-kacchan - wykrztusił zielonowłosy w moich ramionach. Błagam, to tylko sen..

- Wytrzymaj, błagam cię wytrzymaj - podpatrzyłem na niego oczami pełnymi łez

- Ni-nie mo-moge odd-oddychać - zakasłal znów

- P-prosze nie opuszczaj mnie! - krzyknąłem upadając na kolana...

- KURWA - krzyknąłem. Rozejrzałem się po ciemnym pokoju, spoglądając na zegarek ułożony w moją stronę. Za piętnaście minut 6, mam nadzieję że nie obudziłem Izuku pomyślałem. Westchnąłem cieżko nadal mając przed oczyma zakrwawionego Izuku z mojego snu.

- Pierdolone sny... - przetarłem twarz dłońmi. Odkryłem delikatnie pościel. Wstałem z ciepłego łóżka i ruszyłem po cichu do pokoju mojego zielonowłosego lokatora.

- Izu? - szepnąłem wchodząc do jego sypialni, gdyby jeszcze spał. I miałem rację ponieważ zielona kulka cicho chrapała pod kołdrą. Zamknąłem drzwi i udałem sie do kuchni by zrobić sobie kawę. Przy okazji od razu wyłączyłem alarm by nie obudził chłopaka.

Dlaczego tak się bałem podczas tego snu? Przecież to było nie dorzeczne. O co chodziło? Co się tam stało? Od jakich wydarzeń moja głowa mogła stworzyć cos takiego?

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwiek gotującej się wody. Wyłączyłem czajnik i zalałem kubek w którym oczywiście znajdowała się kawa.

Przetarłem ponownie twarz dłońmi. Pierdolone sny. Dlaczego te fajne od razu uciekają nam z głowy a te które chcielibyśmy zapomnieć zostają? Wkurwia mnie to.

Usiadłem na kanapie odkładając napój na stolik. Westchnąłem patrząc w sufit, próbując zapomnieć wszystko to co mi się śniło. Pierdolone gówno, jak to się odbije na mojej pracy to nie wiem co sobie zrobię. Dziś jest bardzo ważne spotkanie, miejmy nadzieję że wszystko będzie dobrze i nie będzie mi to zakłócało myślenie.

Sięgnąłem po ciepły kubek, i wypiłem kilka łyków. Spojrzałem ukradkiem na zegar a widząc zbliżającą się godzinę 6 stwierdziłem że jeszcze mam trochę czasu dla siebie. Wypiłem jeszcze dwa łyki i odstawiłem kubek na stolik. Wstałem ociężale i przeciągnąłem się ziewając przy tym.

- O kurwa ale mi się nic nie chce, no dobra trzeba wyprasować jakąś koszule - podrapałem się po brzuchu mlaskając. Ruszyłem do sypialni po żelazko i koszule. No cóż, trzeba się jakoś prezentować tak?

Pov. Izuku
(Postanowiłam dodać trochę pikanterii żebyście mi tu nie zasnęli)

- Kacchan i jak było na spotkaniu? - zapytałem uśmiechnięty patrząc na starszego. Ten westchnął i próbując ściągnąć krawat opadł na kanapę.

- Chujowo, cieszę się że jestem już w kurwa domu. - jęknął. - I mogę się odstresować...

- Chcesz obejrzeć coś na odstresowanie? Napić się czegoś? - spojrzałem na niego z troską. Na pewno taka praca wiąże się z dużym zaangażowaniem psychiki.

- W sumie to tak.. - odpowiedział przyglądając się mojej twarzy.

- Więc co byś chciał obejrzeć? - Spytałem. Ten bez wąchania szybko przyciągnął mnie bliżej siebie za moją taliie. Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział:

- Chce obejrzeć twoją czerwoną, spoconą twarz jęczącą moje imię - powiedział niskim głosem. Zaśmiałem się niezręcznie ale widząc powagę i podnieceniem w jego oczach umilklem.  Policzki pokrył odcień różu a wagri ułożyły się w niekontrolowany uśmiech.

- Ah tak? - zadałem pytanie retoryczne unosząc jedną wargę do góry. - Więc zapraszam na seans...

Wargi które przedtem były ułożone w uśmiech teraz znajdowały się na ustach czerwonookiego. Poczułem dłonie Katsukiego na moich pośladkach, przez co dostałem dreszczy podniecenia. Ja za to ułożyłem moje ja jego szyi przyciągając bliżej by pogłębić pocałunek, który swoją drogą nie był za delikatny.

Po chwili oderwaliśmy się by spojrzeć sobie w oczy. Kacchan pocałował mój policzek, zjechał wargami na szyję którą ugryzł na co cicho jeknalem.

- Chcesz to robić na kanapie? - wydyszalem podczas gdy on zajmował się robieniem czerwonych śladów na mojej szyi.

- Lubię takie ekstremalne sporty - zażartował, po czym wbił palce w moją talie. Westchnąłem i wygiolem się w łuk z tej dziwnej przyjemności.

Ponownie spojrzeliśmy sobie w oczy. Kacchan uśmiechnął się do mnie, i szepnął:

- Kocham ci-

- Izuku, ja wychodzę jakby co - otworzyłem leniwie oczy, i spojrzałem na twarz blondasa przede mną

- O-okej - powiedziałem zaspanym głosem. On wstał pomachał mi i wyszedł.

Matko, co to był za sen?! Co ja wczoraj jadłem że takie coś mi się przyśniło?! Ale w sumie... Całkiem fajny ten se- Nie. On był okropny fuj. Fuj fuj fuj fuj fuj. Chociaż może? Nie... Albo?.... NIE....... No dobra tak odrobinę mi się podobał ale tak tylko troszeczkę...
Tylko odrobineczke...

💗💗💗

HELOŁ GAJSSS

Jak tam? Zapomnieliście o mnie czy jeszcze nie??

Postaram się teraz pomału powracać do pisania, bo trochę się zaniedbałam.

No nic, mam nadzieję że rozdział się spodobał

Do zobaczenia słoneczka 🌞!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro