Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gościnnie występuje Cutie_Holy_Mage

Trzy dni później, pozostałości Shattertale, punkt widzenia Arletty:

Odkąd dowiedziałam się o tej dziewczynie minęły trzy dni. Nie wiem kim ona jest, i co zamierza zrobić. Hm? Portal? To ona? Wygląda na poważnie ranną. Chyba zaczęła się budzić.

- Ugh, moja głowa. Zatłukę Cię za to Error. Gdzie ja jestem, w ogóle?

- W Shaterrtale, albo w tym co po moim uniwersum zostało.

- Arletta? To ty?

- Tak, to ja.

- Wyglądasz młodo.

- Mam tylko piętnaście lat, więc czego mogłaś się spodziewać?

- Heh, racja. Uhm, czy wszystko w porządku?

- Taa. Nic mi nie jest.

- Arletta wiesz jak bardzo nie lubię tej obsesji Error'a na punkcie niszczenia innych wszechświatów, prawda?

- Oczywiście.

- Więc tak samo nie lubię kłamców. Chyba nie chcesz, bym Cię nie lubiła, prawda? Hej nie bądź taka Arletta, ja tylko chcę wiedzieć co będzie dla Ciebie najlepsze. Więc bądź ze mną szczera, czy coś jest nie tak? Wiesz Arletta, jeśli nic nie powiesz, będę musiała Cię stąd zabrać i zbadać w innym miejscu.

- Nie. Ja nie chcę mieszać w to twojego świata.

- Więc powiedz mi co jest nie tak, a ja zrobię wszystko by Ci pomóc.

- No dobrze.

- Arletta, twoja dusza. Co się stało?

- Error.

- Hmm. Tak czy inaczej, mogłam się tego po nim spodziewać.

- To boli.

- Dzieciaku, spokojnie. Użyję mojej uzdrawiającej magii i stworzę coś na wzór kolistej tarczy. Dzięki temu będziesz miała uleczoną duszę. Ale to trochę potrwa.

- Ile?

- Tego nie wiem. Ale jednego jestem pewna, kiedy twoja dusza będzie, całkowicie zdrowa, ty wrócisz do pełni sił. Poza tym, chciałam Cię zabrać do mojej linii czasowej, byś kogoś poznała. Chciałabyś?

- Sama nie wiem.

- No chodź będzie fajnie. Oni nie gryzą.

- Skąd wiesz?

- Ponieważ znam ich tak samo jak Ciebie. Idziemy?

Nie pewni ujęłam jej dłoń. Ona się delikatnie uśmiechnęła i przyciągnęła mnie do swojej osoby. Przytuliłam się do niej, kiedy pojawiła się wokół nas jakaś dziwna kula.

- Shh. Bez obaw, ze mną jesteś bezpieczna.

Poczułam się przez chwilę jakbym nie istniała, a potem... nie potrafię tego określić słowami.

- Dzieciaku. Otwórz oczy, ale powoli.

Zrobiłam jak mi powiedziała. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do jasności, zobaczyłam, że obie lewitujemy. A pod nami nie ma nic.

- Witaj w centrum. To właśnie tutaj są zebrane wszystkie Alternatywne Wszechświaty. Ich strażnikiem jest Ink, musimy go tylko poszukać. 

- Czy tutaj są te osoby, z którymi chcesz mnie poznać?

- Tak. Powinni być niedaleko. Och widzę ich.

- Nie wyglądają groźnie.

- Ponieważ nie są groźni. Arletta poznaj Ganz'a, Undyne i Frisk. Pochodzą z uniwersum zwanego GZtale.

- Więc czemu nie są w swoim uniwersum?

- To skomplikowane. A teraz zabiorę was do mojej linii czasowej. Tam się lepiej poznacie i może nawet zaprzyjaźnicie.

Ogród za willą Slenderman'a, punkt widzenia Offendera:

Nareszcie wrócili. Heh, Karolina przyprowadziła piękną dziewczynę. Może jeśli uda mi się ją poderwać?

- Nawet o tym nie myśl!

Grr. Czy ona zawsze musi mi krzyżować plany?

- Tak muszę!

- Kim jest ten facet?

- To tylko Offender. Jeden z braci Slenderman'a. Nie zwracaj na niego uwagi, a wtedy się nie przyczepi.

- Wygląda dziwnie.

- Ten ubiór jest takim jego znakiem rozpoznawczym.

- A te białe wiązki?

- To są macki.

- Ten facet to dziwadło, nie ma co.

- Powiedz mi coś, czego o nim nie wiem.

- Karolina!

- Hehe, też się cieszę, Sally.

Salon, mój punkt widzenia:

- O rany. Nie bałaś się?

- Oczywiście, że nie. Walka z Error'em to dla mnie nic nowego, jak również to, że solidnie obrywam podczas takiej walki.

- I twoja udzrawiająca magia szybko leczy wszystkie rany, jakie odniesiesz podczas walki.

- Karolina.

- Hm? Coś jest nie tak Crystal?

- Chaos i Porządek chcą się z tobą zobaczyć.

- Ze mną? Czemu?

- Nie wiem. Ale powiedzieli, że jest to naprawdę ważne.

- Ok ok. Pójdę tam.

- Kochanie, dokąd idziesz?

- Porządek i Chaos chcą się ze mną zobaczyć.

- Czy mogę iść z tobą?

- Przepraszam Sally, ale to jest niebezpieczne.

- Czemu?

- Nie wiem dlaczego, ale będę wiedziała, kiedy ich zobaczę.

- Bądź ostrożna.

- Będę.

- Poczekaj!

- Arrleta? Dzieciaku, nie możesz iść.

- Ale idę.

- Arrleta.

- Nie puszczę cię, jeśli nie powiesz, że mogę pójść.

- Arrleta, jeśli powiedziałam, że Sally nie może iść, to znaczy, że też nie możesz iść.

- Ale.

- Nie. To nie będzie fair. Proszę, zostań tutaj.

- W porządku.

Przeszłam przez portal i byłam w wymiarze Porządku i Chaosu.

- Porządek, Chaos. Chcieliście się ze mną zobaczyć.

- Tak, chcieliśmy.

- Więc wezwaliście mnie? Coś się stało?

- W jednym wszechświecie jest jeden wysoki szkielet, z małym dzieckiem.

- To znaczy Echofell? Czy mam rację?

- Tak. Jak wiesz, negatywny Chaos, chcesz zniszczyć wszystkie jednostki AU.

- Wiem. Dlatego walczę z nim.

- Jego wyznawcy, są w tym wszechświecie. Musisz tam iść, uratować to niewinne dziecko i jej protektora.

- Wiem. Ale moja magia jest .... jest

- Wiemy. To jest powód, dla którego dajemy Ci nową moc.

- Czy ... czy to jest?

- Tak. Użyj tej mocy mądrze. Dzięki temu można zrobić wiele dobrego, ale także dużo złego.

- Oczywiście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro