"Misja Samobójcza"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Man Pov~

No to wypuścicie mnie, czy nie?— Mruczałam na uburmuszona. Przez torbę, w której byłam, nie wiele widziałam. Przebłyski wstającego słońca, świecącego mi prosto w twarz. Miałam nadzieję, że wreszcie mnie wypuszczą, bo zaczynałam się dusić. Dlatego, musieli zrobić dziury w torbie, żebym się nie udusiła— A powiecie mi chociaż gdzie idziemy?
— Jesteś potrzebna wojsku, bachorze!
— Ja w wojsku? O tak! Zawsze chciałam pójść do wojska, i strzelać! — Tu, zaczęłam naśladować dźwięki karabinu— Ta-da ta-da!
— Zatkaj się świrusko! — Ryknął jeden ze strażników. Mielibyście mnie za głupią, gdybym nie zareagowała! Chwyciłam za suwak od tyłu, i go rozsunęłam. Bolały mnie paznokcie, i nie które się złamały, ale wyskoczyłam z torby. Zaskoczeni strażnicy, w chaosie, próbowali znaleźć swoją broń, lecz ja byłam szybsza, i walnęłam jednego z nich w szczękę. Szkarłatna krew, popłynęła po jego policzku, ochlapując mnie. Nie czekając na reakcję pozostałych, zdzieliłam jednego w brzuch, i zabrałam jego broń i zaczęłam strzelać wszędzie gdzie się dało. W pobliżu, nikogo nie było. Pustka wypełniała okolicę, wkradając się do mojej podświadomości. Zabezpieczyłam karabin i schowałam go za pasem. Już chciałam iść, gdy usłyszałam za sobą, ciężki, męski głos:
— Nie tak prędko, panienko Quenzell.— Obejrzałam się i już chciałam wyjmować pistolet. Facet, był dobrze zbudowany. Mięśnie, podkreślał czarny garbitur, jaki miał na sobie. Mógł by mnie udusić, gołymi rękami. W ręku, trzymał telefon, na ktorym były wymalowane cztery czaszki:

W jednej z czaszek, rozpoznałam siebie. Miała dwa, brązowe kucyki, okulary niebiesko-czerwone i różowe serduszko na policzku.
— Jeżeli nacisnę którą kolwiek z tych czaszek, pewna osoba zginie. Fajnie, prawda? Jeden ruch palcem, a możesz kupować sobie trumnę... A teraz, odłóż ten karabin, i chodź za mną.

Rzuciłam z niesmakiem moją nową zdobycz, i podniosłam ręce w geście poddania się. Facet, uśmiechnął się przebiegle. Chwycił mnie za rękę, i pociągnął za sobą.

Zarija Servio Pov~

Byłam w jakiejś bazie wojskowej. Mnóstwo osób, biegało od namiotu, do jakiś skrzyń, wyjmując coś i wkładając. Niektórzy, nas poszturchiwali, albo oblepiali zimnym spojrzeniem. Tak, nas! Stałam w rządku razem z jeszcze jedną osobą. Był to chłopak. Wysoki, przystojny, na oku miał opaskę, poprawiającą celność. Ubrany w szmaty, tak jak ja. Ale on chyba się nie przejmował, że mogą nas rozstrzelać albo rozesłać w najgłębsze zakątki świata. Wtedy, usłyszałam czyjeś krzyki i psychiczny śmiech. Zobaczyłam dwie postacie, zbliżające się do nas. Dorosły facet i szesnastoletnia dziewczyna. Śmiała się jak opętana, szarpiąc się z tym mężczyną, który trzymał ją za kucyk. Widziałam, że najchętniej by ją zabił, żeby wreszcie mieć święty spokój. Rzucił ja na piasek, tuż obok nas. Miała dwa brązowe kucyki, brązowo-fioletowo-granatowe oczy. Chyba jako jedyna nie była ubrana w szmaty. Miała na sobie czarne spodnie do kolan, i czarną bluzkę z napisem "Rotten". W oczach chłopaka, który stał obok mnie, zauważyłam zainteresowanie nową dziewczyną. Podszedł do niej, i pomógł jej wstać.
— O, witaj! Ty też zostałaś tu przyprowadzona?
— A jak myślisz, co tu robię?— Powiedziała, i zaśmiała się przerażającym, przeszywającym moją głowę, smiechem.
— Jestem Garret Black. Ale mów mi, twój nowy chłopak!
— Hola, hola! – Zakrzyknęła dziewczyna— Tak szybko? O nie, musisz na mnie zasłużyć— Dziewczyna zaczęła pbok niego krążyć, i głaskała go po twarzy. Garret, czuł się jak w niebie.
— Jestem Zarija Servio— Przedstawiłam się.
— Man Quenzell! — Wykrzyknęła dziewczyna z dwoma kucykami— Ale możesz mi mówić Harley Quinn!
— Ho, ho. Ktoś tu ma jazdę na punkcie Batmana– Mruknęłam, patrząc na nią z lekką pogardą. Chyba nie zrozumiała sygnału.
— OMG! Oglądałaś Batmana? A lubisz? Ulubiona postać? Ulubiony odcinek? Ulubiony parring? Uważasz że za dużo gadam?—Odpytywała się mnie. Przewróciłam oczami. Mam nowych znajomych... Flirciarza i świruskę. Wymażone towarzystwo!
Wtedy, poczułam jak wiatr rozwiewa mi włosy, i układa w nową fryzurę, która nazywa się ROZCZOCHRANIEM. Popatrzyłam w niebo. Na tle bladego nieba, zobaczyłam czarny helikopter. Cisnął na powietrze, lądując na ziemi. Instynkt, kazał mi się wyprostować i stać na baczność. Ale Man i Garretowi chyba nie... Dziewczyna, nadal zarywała i drażniła się z chłopakiem. Widziałam, że sprawiało mu to przyjemność. Z helikoptera, wysiadły dwie kobiety. Miały na oko trzydzieści lat. Były uzbrojone po zęby. Jedna znich, miała czarne włosy i niebieskie oczy. Była ubrana w mundur wojskowy. Druga, była ubrana w czarny kombinezon. Miała zielone oczy i lekko brązowe włosy. Popatrzyła na Man i Garretta.
– A kiedy się położycie ze sobą do łóżka? — Zapytała sarkastycznie ta druga. Man i Garret odskoczyli od siebie, jak oparzeni.
— Xela, przestań— Mruknęła ta pierwsza. — Czekamy na ostatnią osobę.

Ta pierwsza, w mundurze, wyjęła komunikator.

  — Ej, kiedy dostarczycie Akemi?
  — Jesteśmy już nie daleko.
  — To się pośpieszcie, bo nie mam czasu!— Krzyknęła— Bez odbioru.

Schowała komunikator, i przeszyła nas zimnym spojrzeniem.

Man Pov~

Jej! Mam nowych znajomych! Poważną, fioletowo-włosą dziewczynę i mega przystojnego chłopaka! Nic do niego nie czuję, ale czasami fajnie pobawić się uczuciami! Jak Harley i Deadshot! Oh, znowu faza na Batmana. Ale co poradzić? Niestety, nie mogłam dalej drażnić się z Garretem po pojawiły się pewne dwie przeszkody.

— Baczność!— Krzyknęła dziewczyna w mundurze. Wszyscy się wyprostowaliśmy.
— Słuchajcie— Odezwała się ta druga— Nie musicie znać naszych imion, nie musicie tu uciekać. To i tak nic nie da. Właśnie trafiliście do TASK FORCE X. Albo popularniej, Legion Samobójców. Tajny zespół, złożony z najgroźniejszych zbirów, jacy kiedykolwiek istnieli. Oczywiście, wy jesteście niepełnoletni. A badania wzkazały, że osoby w waszym wieku, są zdolne do wszystkiego. Poradzicie sobie z sytuacją, lepiej niż dorośli. A teraz, ja jestem Xela, to jest Billie. Ona, jest waszym przywódcą, ja jestem jej ochroną. Więc jeżeli ktokolwiek, odważy się podnieść rękę na panią kapitan, to...— Tutaj, przejechała sobie palcem po krtani, wydając charakterystyczny odgłos— Teraz, czekamy na ostatnią osobę.
— Omg!— Krzyknęłam z radości. Moja faza na Batmana, znowu dała o sobie znać— Jesteśmy w Legionie Samobójców! Najprawdiwszym, Legionie Samobójców!
— Z czego ty się cieszysz?— Warknęła Zarija. — Przywieźli nas tu, by nas zabić! To nie jest tak jak na filmach!
– Ale będziemy mieć najlepszą broń, dostosowaną do naszych potrzeb! Będzie supi!
— Czy ty... Czy ty jesteś głupia, zapytam wprost!?— Zarija, podnosiła głos.
— Głupia, nie! Szalona!
— Aż nie chce mi się z tobą gadać— Warknęła dziewczyna.
— Ale ja z tobą chcę! — Upierałam się.
— Po prostu się zamknij!— Fioletowo-włosa, rzuciła się na mnie, okładając moją twarz pięściami. Kopnęłam ją w brzuch, i poleciała nieco dalej. Wtedy się podniosłam i przygotowałam do walki. Dziewczyna znowu wymierzyła mi cios, którego nie umiałam uniknąć. Zadawała je błyskawicznym ruchem ręki. Ledwo co, udało mi się ją choć trochę uszkodzić! Mogłybyśmy bić się dalej, ale wtedy chwyciły nas Billie i Xela.
— Spokój, dzieciarnia!— Krzyknęła Billie.
– Hej, Akemi muż przyjechała!— Powiedziała Xela. Puściły nas, a my popatrzyłyśmy co się dzieje. Pięciu strażników, uzbrojonych od stóp do głów, prowadzili, zakutą w kajdany, czerwono-włosą dziewczynę. Miała na oko siedemnaście lat. Miała przeszywające spojrzenie, niczym ostrze noża. Na oczach, bialą maskę, przypominającą te, którą posiadała Katana. Czerwone włosy, miała spięte w luźny kok, z tyłu głowy.
Ustawiono ją do szeregu, i Billie zaczęła przemowę:

— Nareszcie, jesteście w komplecie! Więc, przejdźmy do rzeczy. Właśnie trafiliście do TASK FORCE X. Musicie wziąść udział w misji samobójczej, której wojska nie podołają. A ponieważ, jesteście przesrępcami, wiecie jak dobrze zabijać, kraść i oszukiwać. Dlatego was wybrałam. Ostatnio, zaobserwowaliśmy spadek liczby ludności w pewnych wsiach. Ludzie, jakby zapadają się pod ziemię. Macie to zbadać! Razem z nami, ruszycie w miejsce zaginięć.
— Ej, a tym nie powinna zająć się policja!?!?— Wtrąciła się Zarija.
— Nie! Wy się tym zajmiecie, fajnie!?— Odezwała się Xela.
— Chodzi oto, że to poważniejsza sprawa. Sczegółow, nie możemy wam zdradzić. Dowiecie się wszystkiego na miejscu.
— CZEMU NIE MOŻEMY SIĘ DOWIEDZIEĆ TERAZ??— Krzyknęła Servio. Xela, wyciągnęła jeden ze swoich pistoletów, i wycelowała nim w Zariję.
— Ponieważ nie możecie— Mruknęła i obruciła się w stronę przeciwną.
— Już ich nie cieprię.— Mruknęła Zarija, ściskając w ręce kamyk.
— Aha! Bym zapomniała! W skrzyniach, z waszymi imionami, czekają na was bronie, i ubrania, dostosowane do was.
— Jupiii!!!— Krzyknęłam i pobiegłam poszukać swojej skrzyni. Biegnąc, zastanawiałam się, co ja dostanę. Szybko znalazłam skrzynię, z naklejonym lśniącym napisem "Man Quenzell". Zdarłam wieko i zaczęłam przeglądać ubrania. Dostałam dwie, czerwone gumki do włosów, bluzkę z napisem "Daddy's Lil Monster",czarną spódnicę i obrożę, tego damego koloru

Zrobiłam sobie również makijaż, to znaczy, pomalowałam sobie usta, szminką o smaku Coca-Coli, paznokcie i zaplotłam sobie kucyki. Potem, zabrałam się za przegląd broni i oniemiałam! Dostałam najprawdziwszy z prawdziwych kij bejsbolowy! Podniosłam go, podziwiając go. Był taki piękny, aż się wzruszyłam! Dostałam również kilka noży i dwa pistolety.
Reszta załogi, również była już ubrana i uzbrojona. Zarija (czyt. Złośnica) była ubrana w czarną bluzkę, z neonowo-zielonym napisem "Uciekaj". Miała czarne leginsy i chyba cały magazynek noży!
Garret, był opancerzony, w kuloodporny strój. Dwa berety (takie pistolety) miał przywieszone przy pasie.
Akemi, ubrana w czarną, skórzaną kurtkę i czarne rurki. W pochwach, przywieszonych przy pasie, trzymała dwie, ostre jak brzytwa katany.
— To co?— Mruknął Garrett— Chcecie z nas zrobić taki Legion Samobójców?
— Dokładnie.– Odpowiedziała Billie, szykując swój karabin.
— O tak!— Wrzasnęłam— To ja, zaklepuję Harley Quinn, ty Garret, jesteś Deadshot'em, Billie jest Rickiem Flagiem. A Kataną... I tu mam problem. Nie wiem czy Akemi czy Xela. Obie pasujecie!

_____________________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami! Co o nim myślicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro