Rozdział 2. Oczy Shmi
Shawn zakochał się w Coursount od pierwszego wejrzenia. Statki, wielkie budynki, Świątynia Jedi w oddali, to było piękne.
Amidala zaprowadziła go do swojego gabinetu, żeby odpoczął.
Shawn, podniecony, usiadł przy biurku, a Amidala po drugiej stronie.
- Czyli mówisz, że masz dwanaście lat? – zaczęła pani senator.
- Tak.
- A mogę wiedzieć, skąd pochodzisz?
- Tatooine.
- O, to bardzo ciekawe. Wiesz, mój mąż też stamtąd pochodzi? Powiem ci nawet, że jesteście do siebie bardzo podobni.
Nagle drzwi do gabinetu się otworzyły i do środka wszedł jakiś młody mężczyzna. Shawn zwrócił uwagę na jego bliznę przy prawym oku.
- Anakin! – powiedziała Amidala i rzuciła się mężczyźnie na szyję. – Nie wiedziałam, że przylecisz.
- Pomyślałem, że dzisiaj cię odbiorę z pracy, a Obi Wan przez chwilę zajmie się dziećmi.
- Dzięki, ale mam ważną sprawę do załatwienia – ruchem głowy wskazał na Shawna.
Mężczyzna zerknął na chłopaka.
- A to kto?
- Shawn, były niewolnik z Velorum. Pomagam mu.
- W takim razie... Witaj maluchu!
Shawn tylko pisnął przerażony i schował się pod biurko.
- Jest nieco strachliwy. Dopiero został uwolniony – wyjaśnił Amidala. – Spokojnie, możesz wyjść, Anakin nie zrobi ci krzywdy – powiedziała do Shawna.
Shawn ostrożnie wyszedł z ukrycia, ale nadal trzymał się na bezpiecznej odległości.
Wtedy Anakin przyjrzał się chłopakowi. Oboje mieli takie same, ciemnoblond włosy i lekko opaloną skórę. Ale oczy Shawna były szczególne. Były brązowe, tak samo brązowe jak u jego matki, Shmi.
- Wiesz, że masz oczy jak u mojej mamy? – zagadnął Anakin.
Shawn nie odpowiedział, tylko rumienił się ze wstydu.
- Wiesz jak on się nazywa? – spytał Anakin Padme.
- Jeszcze nie miałam okazji spytać.
Shawn przyjrzał się dwójce i coś przebąkiwał.
- Możesz powtórzyć? – spytała Padme.
Chłopak przejechał sobie ręka po włosach.
- Shawn Skywalker.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Shawn był zdezorientowany. Najpierw małżeństwo przyglądało mu się jak na jakieś nadprzyrodzone zjawisko, a zaraz potem zawieźli go do ich apartamentu. Na miejscu czekał na nich jasnowłosy mężczyzna, który opiekował się dwójką kilkumiesięcznych dzieci, bliźniąt.
- Anakinie, w końcu jesteś. I widzę, że macie towarzysza.
Anakin przygryzł wargę.
- Mistrzu, to jest Shawn, niewolnik z Velorum.
- Jestem Shawn Skywalker – odparł chłopak.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy.
- Skywalker?
- Tak. Nazwisko po matce, Shmi Skywalker, jakby co.
W apartamencie zapanowała niezręczna cisza. Nawet dzieci, które przed chwilą gaworzyły, całkiem umilkły.
- Masz coś na dowód, że Shmi Skywalker jest twoją matką? – spytał Anakin.
Shawn popatrzył się na niego spod ukosa.
- No widzisz?! Akurat dzisiaj nie wziąłem ze sobą aktu urodzenia – odparł ironicznie.
- Spokojnie, wszystko się na pewno zaraz wyjaśni. Musimy tylko poczekać na jedną osobę.
Wtedy do apartamentu weszła jakaś kobieta, ubrana w lekkie szaty.
- To jest ta sierota? – spytała, wskazując na Shawna.
Padme skinęła potwierdzająco głową, a kobieta podeszła do chłopaka.
- Nie martw się. Zabiorę cię do miejsca, gdzie jest pełno osób takich jak ty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Shawn ledwo zdążył zareagować, gdy zawieziono go do ,,Domu Międzyplanetarnej Opieki Dziecięcej" lub w skrócie, Dom Dziecka. Kobieta, która go zabrała, niejaka Lora Twilight, okazała się bardzo miła.
- Naprawdę są dzieciaki takie jak ja? – spytał Shawn.
Lora uśmiechnęła się.
- Tak. W twoim wieku i mających trudną przeszłość. Specjalnie dla takich dzieci organizujemy zajęcia edukacyjne, żeby szybko i bezstresowo uzupełniły braki. W tej dziedzinie mamy nawet kilka wyróżnień.
Lora oprowadziła chłopaka po budynku, gdy zatrzymała się przy jednym z pokoi.
- Tu będziesz mieszkał ze swoją grupą.
Kobieta otworzyła drzwi i Shawn zobaczył trzech Twi' leków i jednego Togrutana. Wszyscy byli w jego wieku.
- Kochani. Przedstawiam wam Shawna Skywalkera, od dzisiaj będzie z wami mieszkał. Zostawiam was teraz samych, bawcie się dobrze.
Chłopcy otoczyli Shawna kółkiem.
- Sipdole, dla wszystkich Sip – przedstawił się pierwszy Twi'lek.
- Nactisi, w skrócie Nac – dodał drugi.
- Cebduzi lub Ceb – odparł trzeci.
- Hanom, po prostu Hanom – powiedział jedyny Togrutanin.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro