Czereśnie (Litwa, Polska)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Opowiadanie również sprzed kilku lat; napisane, jak ojciec nagadał mi, jak nie układają się w dzisiejszych czasach stosunki polsko-litewskie, a ja usiłowałam to oddać, choćby symbolicznie.]

Pojawiająca się między nami kłótnia była jak pestka czereśni. Tym samym zdawała mi się niepozorna, a równocześnie potrafiła wpić się w serce; ba, właściwie nader często się ją czuło. 

Ponadto najważniejszym w swoim istnieniu szczegółem różniła się od tej, którą przed chwilą wyplułem - nie dało jej się aż tak łatwo pozbyć. Z mojej perspektywy w ogóle nie wydawało się to możliwe. Nie samotnie. Ja ostatkami chęci próbowałem, Litwin nie zrobił nic. 

Nawet nie mogę sobie do końca uzmysłowić, jak to było... na przód wysuwa się smak czereśni. Tak, były smaczne, równie nawet rozkoszne jak promienie słońca.

Wyciągnąłem się na ławce, pozornie beztroski, zostawiając ledwie Torisowi odrobinę miejsca na przycupnięcie sztywno na krawędzi heblowanych desek. 

Milczeliśmy, ale nie było to tak bolesne, kiedy ptaki odzywały się swoim chórkiem nad nami, dodając do tego szelest liści, kiedy uderzały o nie skrzydełkami. 

Ukradkiem zerknąłem za siebie, chociaż alejka żwirowa alejka wijąca się przez ogródek nie prowadziła sobą nikogo obcego. Tak już od pewnego już czasu, noszącego miano bezpieczeństwa, które zdawało się w oczach przyzwyczajonych do krwi stanem kruchym oraz przejściowym. 

A potem musiały nastać słowa, musiały zaistnieć i uderzyć. 

Gdzieś znalazło się miejsce dla Mickieviciusa, długiego i skomplikowanego tematu, później dla całego natłoku innych problemów. Szarpnął mną gniew, poderwał do czynu i na nogi; zaciskając dłonie w pięści,  dałem upust uczuciom, złożonym w większości z żali, także tych irracjonalnych i niezwiązanych z osobą Laurinaitisa.

A on nie powiedział nic, słowa kojącego bądź raniącego. 

Widok jego pleców, oddalających się, wsłuchiwanie w kroki afiszowane szuraniem na żwirze. Od ciszy się zaczęło. Na ciszy się skończyło. 

 Ważnych słów chyba już nigdy nie wymieniliśmy - chociażby jakichkolwiek odnoszących się do skruchy, przeprosin. 

Wymazaliśmy złe wspomnienia. Wymazaliśmy dobre.

EDIT: Wcale nie napisałam "Prusy" zamiast "Litwa". Wcale. XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro