Gewissensbisse (PrusPol)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wraz z porannym telefonem od kochanej osoby można się spodziewać czegoś... też kochanego?

No, czegoś w miarę pozytywnego. Tak poza tym, że jest się budzonym za wcześnie. Przynajmniej jak na miarę kogoś, kto poprzedniego dnia wpadł na chwilę na imprezę - i przypadkiem został do rana. Taka Gilbertowa przypadłość.

Ale nie wszystko stracone – wspominana kochana osoba dzwoni, słodko, może jakieś dobre słówko z rana się posłyszy albo...

- Słuchaj – zaczyna Polska - mam turystów. Podam telefon, a ty weź zaszprechaj do nich po niemiecku.

- Przecież ty sam mówisz po niemiecku. – To ten etap żałowania, że jednak nie wyciszyło się przed snem telefonu. Kolejna przypadłość. 

- Ja? – Polak zabrzmiał na oburzonego. – Że tym językiem szatana? W życiu!

- Dziękuję?

To jest ten etap, kiedy żałowanie pobudki wydaje się nader rozkoszną przeszłością. A teraźniejszość jest jeszcze... „weselsza"?

A/N

Kontemplując... to takie pierwsze podejście, które kiedyś trzeba zaliczyć. Pomyślę i napiszę coś lepszego. Ale, , tak, to dla Ciebie. Następne zresztą też będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro