Prawdziwa Intryga.
(Polecam włączyć)
{Alicja}
-D...Dlaczego? Dlaczego w ogóle pani tu jest...?- zapytałam.
Nie chciałam jednak wróciłam wspomnieniami do pewnego dnia... którego nigdy nie opisałam w pamiętniku. Nie chciałam go nigdy w życiu pamiętać.
Szłam właśnie spokojnie korytarzem szkolnym kiedy zobaczyłam Kou stojącego do mnie tyłem i całującego pewną zielonowłosą dziewczynę. Jedną z trzech córek pani Innes. Nie zwracając na nic uwagi odbiegłam stamtąd o schowałam się do składzika na miotły. Po moich policzkach płynęły łzy. Wtedy drzwiczki się otworzyły a ja zobaczyłam chłopaka o włosach odcienia brudnego blondu jak i szarych oczach.
-Co ci jest?- Zapytał
Jednak nie zwróciłam na to uwagi i pokiwałam przecząco głową. Wtedy chłopak zamknął drzwi i odszedł, by po chwili przyjść z panią Aries. Chłopak zostawił nas same a ona mnie przytuliła.
-Powiedz co się stało kochana. Postaram się tobie jakoś pomóc.- powiedziała.
Głos miała taki życzliwy jak i ... anielski. Coś kazało mi jej zaufać. Wszystko jej powiedziałam.
Ona mnie pocieszyła i powiedziała żebym z nim porozmawiała. Okazało się że Lisanna go pocałowała a on był skołowany dlatego jej nie odepchnął. Przepraszał mnie przez tydzień i mu wybaczyłam. Jednak chłopak musiał się porządnie, ale to porządnie namęczyć.
Od tamtej rozmowy Aries zawsze mi pomagała i doradzała.
-Przecież pani mnie pocieszała jak Subaru pocałował Nami!- wykrzyczała Kaori.
-A mnie kiedy Ayato pocałował Yui!- dołączyła Aida.
-Zaraz pani pewnie powie ze tamto było ustawione aby córki Innes były z nimi a my z synami których Pani nie posiada.- powiedziałam sarkastycznie.
-Strzał w dziesiątkę.- powiedziała z uśmiechem a ze mnie cała odwaga odleciała.
-To nie możliwe.- powiedziałam.
Wtedy zza kobiety wyszli trzej mężczyźni.
Na przeciwko Aidy stał facet o czarnych włosach o lodowatych oczach. Ten naprzeciw mnie miał włosy koloru brudnego blondu jak i szare oczy a trzeci czarne włosy i niebieskie oczy.
-To ty!- wykrzyczałam wraz z dziewczynami.
-To jest Aried, Fried i Eried- powiedziała wskazując na poszczególnych chłopaków.
-Dlatego pani ich zabiła!?- Wykrzyczała niebieskooka.
-Nie. Jak bym ich zabiła to wtedy Yui, Lisanna jak i Nami miały by złamane serca a z pomocy Innes były by nici.- powiedziała udając smutną.
Mi, jak i dziewczynom, po policzkach spłynęły łzy. Byłam szczęśliwa że żyje ale wkurwiona że go nie było.
-W takim razie gdzie są?- zapytała Kaori
-Z Dziećmi Innes...- mówiła a wtedy podszedł do niej blondyn i szepnął na ucho, by wrócić znowu do szeregu.
-... Jednak z tego co wiem uciekli.- powiedziała nie zbyt wesoła.
-Smacznego dzieci. Oto wasze narzeczone!- powiedziała z psychopatycznym uśmiechem a wtedy oni ruszyli, też z psychicznymi uśmiechami.
Zaczęli do nas podchodzić jak jakiś drapieżnik do swojej ofiary. Cholernie się bałam.
>Kou, ratuj!<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro