Ratunek................

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Polecam włączyć)

{Alicja}

>Kou, ratuj!<

Pomyślałam. Fried był już przy mnie i odgarniał mi włosy z ramienia. Zaczęłam się szarpać, przez co się wkurzył, widziałam to po jego mimice twarzy. Złapał mnie za nadgarstki i ścisnął palce. Zacisnęłam zęby aby nie dać mu żadnej satysfakcji.

>Dlaczego jestem tak żałośnie słaba?<

-Pocieszę cie... Mukami jak i Sakamaki byli przetrzymywani siłą...- powiedział i zaciągnął się moim zapachem.
-...Jednak tamte są ładniejsze, więc szybko o was zapomną... nawet nie będą was szukać- powiedział i zaczął się śmiać niczym psychopata.
-W końcu krew też macie przeciętną!-

Nie rozumiałam go.

-Zam...knij się. Psychopato.- powiedziałam i zostałam walnięta w piszczel.

Nie rozumiałam tego człowieka. Był nie obliczany a na choroby psychiczne tak naprawdę nie ma wytłumaczenia. Przynajmniej ja tak uważałam dlatego się go bałam.

Chłopak sunął swoim językiem wzdłuż mojej żuchwy, od policzka aż do szyi.

Kiedy przymierzał się do ugryzienia mnie, wtedy ścianą na przeciwko wyleciała w powietrze, a sam oprawca odwrócił się w tamtą stronę.

Nic nie zdążył zauważyć a już został wgnieciony w ścianę. Wtedy zobaczyłem Braci Mukami jak i Sakamaki. Wtedy do sali wparowała Aries, jak i Innes wraz ze swoimi córkami. Widziałam jeszcze dwa cienie.

-Odejdźcie bo was zabijemy!- Warknęła blondynka.

Jednak nasi bohaterowie stali w miejscu. Bałam się. Bałam się że przegrają.

-Zróbcie co ona każe.- powiedziałam.

Przez miesiąc myślałam że ten którego kocham nie żyje. Nie mogę go stracić drugi raz.

-Ale...- zaczynał niebieskooki.

-Nie ma ale! Tych szuji nie to ze jest więcej, ale to jest ich teren! Może i są głupimi karaluchami jednak nie ryzykujcie!- wykrzyczałam.

Mówiłam co mi ślina na język przyniesie. Tak samo jak wtedy kiedy przewodniczący złamał mi nadgarstek.

-Nie ma mowy M-Neko-Chan!- powiedział Kou wystawiając w moją stronę szpadę z uśmiechem.
-... Nie zostawimy was!-

-Kurwa nawet się nie waż!- wykrzyczałam jednak nie słyszał.

Wraz z chłopakami zaatakowali.

Działo się to wszystko tak szybko że nic nie widziałam. To tępo było za szybkie jak na ludzkie oko. Nie wiem ile to trwało, nawet nie obserwowałam walki tylko starałam się uwolnić. Tylko to było moim priorytetem, który odciągał mnie od walki. To było dla mnie najważniejsze, jednak nic z tego nie wychodziło. Liny puściły a ja zobaczyłam że je przeciął....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro