Ticcy Toby x Malive

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Word count: 1728
2020r edit: to miało być na jakiś konkurs???? Że co??????



(Z twojej książki o tobie prawie nic newem więc postanowiłam że zrobię to jak mieszkasz w domu z rodzicami ;_; chyba się nie obrazisz xd)
Dzień jak codzień mieszkasz z rodzicami w małym miasteczku przy lesie. Są wakacje dni wolne bez szkoły i takie tam. Wczoraj było zakończenie roku szkolnego i umuwiłaś się z [Imię twojej najlepszej koleżanki] na przechadzkę po lesie o 12. Wstałaś o 9 rano z klasycznymi jękami. Nigdy nie lubiłaś wstawać wcześniej niż 10. Gdy już się wygramoliłaś z łóżka poszłaś do łazienki i przebrałaś się w [kolor] podkoszulek, dżinsy i [rodzaj butów]. Na śniadanie zrobiłaś sobie Gofry. Byłaś w domy sama bo twoi rodzice wyjechali na 2 tygodniową delegację. Otworzyłaś okno i postawiłaś już zrobione Gofry na stole i na chwilę wyszłaś z kuchni po swój telefon. Gdy wróciłaś jednego z twoich gofrów nie było a na oknie były okruszki po gofrach.

Złodziejaszek śniadań się znalazł. Usiadłaś do stołu i zaczełaś jeść resztę gofrów. W pewnym momencie usłyszała krzyku sąsiadki z domu obok. Była to starsza pani mieszkająca że swoim kotem. Wyjżałaś przez okno przez które widać dom pani Watson (jestem bardzo kreatywna). Widziałaś chłopaka który akurat wyskakiwał przez okno i na nieszczęście zobaczył cię z gofrem w ręku, osłupiałaś bo on patrzył nie ja ciebie ale na gofra co było i dla ciebie śmieszne i straszne. Trwało to krótką chwilę i morderca pobiegł w las. Po chwili przyjechały wozy policyjne. Gofry były z sosem truskawkowym a ty upaćkałaś całe ręce i buzię w sosie. Wtedy do twoich drzwi zadzwoniła policja. Nie zdążyłaś umyć rąk więc żeby nie upaćkać klamki sosem drzwi otworzyłaś łokciem.

Dz-dzień dobry... To jest krew?! Krzyknął przerażony policjant.

Spokojnie to tylko sos truskawkowy. Jadłam przed chwilą śniadanie. Prubowałaś uspokoić funkcjonariusza co ci się udało bo ci uwieżył.

Przepraszam.. Czy wie pani kto zabił panią Watson? Spytał się policjant.

Pewnie to ta sama osoba która zjadła mi gofra... Szepnełaś ale o dziwo policjant to usłyszał.

Czy tamten morderca zjadł pani śniadanie? Spytał się ździwiony policjant.

To jest bardzo prawdopodobne bo pięć sekund przez atakiem na dom pani Watson zaginoł kawałek mojego śniadania. I tak widziałam mordercę przez otwarte okno jak wybiegał. Nie zaatakował mnie tylko... spojżał się na gofra i uciekł. Westchnełaś rozmyślając o swoim gofrze.

Dziwne. Jak wyglądał morderca? Wypytywał się policjant.

Nie wiem bardziej się skupiłam analizowaniem co się stało.. I czemu on patrzył się na mojego gofra... Odpowiedziałaś.

Aha.. To my już pani dziękujemy dowidzenia. Zamknęli za sobą drzwi i wyszli. Spojżałaś na telefon i sprawdziłaś godzinę. Była 11:30 mysiałaś już wychodzić. Gdy doszłaś już na miejsce twoja przyjaciółka zadzwoniła.
Cześć Malive.
No co tam? Spytałaś się.
Sorki ale nie mogę przyjść muszę zająć się moim psem. Odpowiedziała.
Aha noto pa. Rozłączyłaś się. Pięknie.. Ale skoro już tu jestem to sobie pochodzę. Pomyślałaś. Lubiłaś chodzić po tym lesie było tu tak spokojnie i cicho... Nagle usłyszałaś trzask jakby złamanej gałęzi za tobą. Ty się odwróciłaś. Zobaczyła tam takiego samego chłopaka co był wtedy w oknie. Odetchnełaś z ulgą gdy przypomniało ci się że masz ze sobą Gofry. Szybko z torby wyjebał pudełeczko z 10 goframi.
C-Chcesz? Byłaś przestraszona on się na ciebie spojżał a potem na gofry. Ostatecznie się wyprostował i podszedł do ciebie. Był od ciebie chyba o głowę wyższy ale widziałaś że był w tym samym wieku co ty.
Chętnie wezmę trochę. Zdjoł chustę a ty otworzyłaś pudełko a on wzioł sobie gofra.
To t-ty zabiłeś panią Watson? Spytałaś przestraszona.
Tak a co? A noi dobre robisz Gofry. Zajadał Gofry.
To c-czemu mnie nie zabiłeś?
Bo masz Gofry.. I ta odpowiedź cię ździwiła.
Tylko dlatego? On potaknoł. Twoja mama mówiła że nie można jeść aż tyle gofrów co ty pałaszujesz ale tu twoja gofro-obsesja uratowała ci życie.
Mogę jeszcze jednego? Spytał się.
Ta, przecież od tego zależy moje życie.. Przewróciłaś oczami. Już się nie bałaś. No może oprócz tego że jak Gofry się skończą będzie pewnie po tobie.
Nie przesadzaj. Polubiłem cię. Zatkało cię.
N-naprawdę? Seryjny morderca mnie lubi?
Tak a co nie mogę? Zjadł już... Połowę pudełka? Jak on. Zrobiłaś wielkie oczy.
Szybko jesz te Gofry. Wziełaś ostatnie 5 gofrów i zjadłaś, pudełko upadło na ziemię.
Gofry to moja ulubiona potrawa. Jak widać twoja też. Uśmiechnął się. A wogulę jak masz na imię?
Malive.. A ty? Odpowiedziałaś
Ticcy Toby. Ale możesz mi mówić Toby.
Miło mi. Uśmiechnełaś się.
Może chcesz odwiedzić mój dom? Spytał się zakładając chustę.
Moi rodzice są na delegacji więc mogę. Zaprowadził cię w głąb lasu po 15 minutach drogi doszliście do niewielkiego opuszczonego domu.
Tutaj mieszkam. Byłaś ździwiona że mordercy wogulę mają domy...
Wow. Tyle z siebie wydusiłaś.
W środku lepiej wygląda. Zaprowadził cię do środka. Była tam kanapa telewizor, ps4, gofrownica i takie tam. Były schody na górę.
Będziesz spać w pokoju gościnnym pasuje? Spytał się.
Tak tak pasuje Podziwiałam wnętrze.
Jak chcesz możesz spać u mnie.
Nie nie będe spać w pokoju gościnnym.
Jakby co mam pokój obok ciebie. I gdzieś poszedł. Postanowiłaś zrobić sobie Gofry i obejrzeć te. Szukałaś jakichś komedii i znalazłeś. Świat według Kiepskich, jedną z twoich ulubionych komedii. Był maraton a ty przysnełaś po skończeniu 3 sezonu. Obudziłeś się o 3 i magicznie znalazłaś się w pokoju gościnnym.
Może jednak tutaj zamieszkam... Pomyślałaś. Nagle w drzwiach stanoł Tobiasz.
Wstałaś już. Pora na ciebie nie? Spytał się trochę smutny.
Rozmyślałam żeby się tu nie przeprowadzić... Powiadomiłaś go na co się uśmiechnął.
Jakbyś mogła. Zaśmiałaś się lekko.
Tylko.. Jak przetransportuje rzeczy...
Coś się wymyśli. I wyszedł. Byłaś ciekawa jak to będzie mieszkać z takim mordercą jak Ticcy Toby... Po chwili gofro-maniak wrócił z... Twoimi rzeczami zastanawiałaś się jak.
Slender przyniósł twoje rzeczy! Krzyknął ucieszony.
Yay to ja się rozpakuję Toby. Wstałaś i złapałaś uchwyt walizki ale on nie chciał puścić.
Wyręcze cię. Otworzył walizkę i zaczął rozpakowywać wszystko. Poszłaś zrobić sobie śniadanie. Zrobiłaś Gofry i usiadłaś przed telewizor. Mówili o twoim zaginięciu? Ale że co... Zobaczyłeś że rodzice wrócili bo przez pogodę samolot musiał zawrócić.
Pięknie... Gdy chciałaś wziąść gofra okazało się że talerz był pusty. Odwróciłaś głowę i zobaczyłeś Toby'ego zajadającego twoje śniadanie.
To twoje? Zaśmiał się pod nosem.
Oddawaj to! Rzuciłaś się na niego po swoje śniadanie przewracając go, on jednak był silniejszy i nie zdołałaś odzyskać gofra. Wkurzona kopłaś go lecz on jakby nic nie poczuł tylko cię złapał za bluzkę i rzucił na kanapę.
Ups... Szepnełaś.
Czemu mnie kopłaś? Zbliżył się do ciebie niebezpiecznie.
Prze-przepraszam... Przestraszyłaś się. Złapał cię za bluzkę znowu żeby byłaś na wysokości jego twarzy. Wiedziałaś że to twój koniec tak się musiało skończyć widziałaś kilka filmów o mordercach i wiesz że albo trafi się toporkiem lub nożem w głowę albo zabije gołymi rękoma.
Czeka cię kara. Lecz on zamiast cię pobić przycisnął cię do ściany i pocałował. Ździwiło cię to ale odwzajemniłaś pocałunek, tą piękną chwilę przerwało dobijanie się do drzwi. On cię położył na kanapę i przez okno sprawdził kto to. Okazało się że to była policja, Toby złapał za swoje toporki i położył je obok drzwi i je otworzył.
Dzień dobry czy widział pan tą dziewczynę? Policjant pokazał Toby'emu zdjęcie ale tamten kontem oka mnie dostrzegł. Popchnął mordercę że tamten się wywalił i wycelował w niego pistoletem. To ty ją porwałeś! Krzyknął. Dziecko chodź tutaj zanim ten pedofil ci coś zrobi. Nie wiedziałaś ci zrobić zobaczyłaś swoich rodziców i zacisnełaś zęby. Bez namysłu przeskoczyłaś Toby'ego i złapałaś jego toporek i szybko wbiłaś go w głowę policjanta. Pomogłaś Toby'emu wstać, on wyjoł toporek z głowy policjanta i popatrzyliśmy się na moich rodziców którzy próbowali zadzwonić na policję lecz nie było zasięgu. Westchnełaś, rzuciliście toporkami w nich. Upadli martwi. Poszliście schować ciała. Gdy wróciliście było już dobrze po 22. Poszliście na górę. Toby pchnoł cię do swojego pokoju.
Dokończę to co zaczołem. Wywalił cię na łóżko i zaczął się namiętnie całować ty odwzajemniałaś pocałunki, jego ręce powędrowały na twoją talię a twoje bawiły się jego włosami. Wkońcu zabrakło wam powietrza i się od siebie odlepiliście. On wstał.
To idziesz do siebie? Spytał się.
Jak chcesz mogę spać tutaj. Powiedziałaś a on się uśmiechnął. Pomyślałaś o rodzicach i posmutniałaś.
Co się stało? Spytał z troską w oczach.
Nic.. Ide się przebrać. I wyszłaś. Przebrałaś się w (wymyśl sobie xd) popatrzyłaś się na drzwi, wiedziałaś że stoi tam Toby który najwyraźniej się w tobie zakochał... Twoje uczucia były zmieszane widziałaś że nie masz gdzie uciec. Zabiłaś swoich rodziców pewnie dom już sprzedany... Zaciekawiło cię jedno imię wypowiedziane przez Toby'ego. Slenderman.... Popatrzyłaś na telefon który bierzesz wszędzie i wpisałaś w internecie "Slenderman" wyskoczył ci link do "kołysanki Slendermana" postanowiłaś że jutro ją zaśpiewasz w lesie. Myślałaś też że lepiej nie czytać bzdur w internecie na temat Slendermana tylko zapytać się od Toby'ego. Wyszłaś Toby'ego nie było szukałaś, go po domu i go nie było więc postanowiłaś iść spać do jego pokoju. Dręczyło cię jedno... Kim jest Slenderman... Gdy wstałaś była 5:00 a Toby jeszcze spał. Postanowiłaś wyruszyć na poszukiwanie niejakiego Slendera więc szybko się ubrałaś w (wymyśl sobie) złapałaś telefon i nóż kuchenny na wszelki wypadek i napisałaś kartkę "Ide do lasu ~Malive" gdy byłaś już w lesie zaśpiewałaś kołysankę a brzmiała ona tak:

Chodźcie drogie dzieci.

Chodźcie i bawcie się

Pozwólcie by Großmann zabrał was hen,

On nie gryzie, nie,

Lecz, drogie dzieci, bójcie się,

Bo jeśli nie zaśpiewacie, pieśni tej
On wyrwie serce twe,

Dziś zwie się on Slenderman,

Znany jako najgorszy człowiek na ziemi tej,

Sprawi, że w szaleństwie zagłębisz się,

Gdy on będzie tam stał, groźnie patrząc się,

Więc biegnijcie dzieci, biegnijcie hen,

Uciekajcie i nigdy nie wracajcie, nie,

Inaczej powinniście spalone zostać,

Bo strach dla Slendermana nie znany,

On sprawi, że zapłaczecie krwawymi łzami.

Pojawił się on przed tobą i zapytał w głowie twej (teraz na rymowanki mi się zebrało)
Dziecko czemu pieśń zaśpiewałaś tą?
Szukam ciebie Slendermanie. Odpowiedziałaś
A czemuż to?
Bo.. Byłam ciekawa czy istniejesz Slenderze..
Czyli jak każdy.. Więc teraz zginiesz. Zza jego pleców wysuneły się macki.
Poczekaj! Znasz Ticcy Toby'ego? Spytałaś się.
A co jego też szukasz?
Nie... Mieszkam z nim. Niewiedziałaś co odpowie.
Malive! Usłyszałaś znajomy głos. To był Toby.
Toby! Odwróciłaś się i pobiegłaś w jego stronę, przytuliłaś go sama nie wiesz dlaczego. Najprawdopodobniej Slender zniknoł bo nie słyszałaś szumu w głowie.
Zrobił ci coś? Pogłaskał cię po włosach.
Nie.. Kto to jest?
Jestem..... jego proxy
Aha... Wróćmy do domu zimno mi... On wzioł cię na ręce ale szliście inną drogą

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#co