Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia po lekcjach miałam iść na trening grupy tanecznej. Miałam zatańczyć solówkę i pokazać co potrafię. Ryan usiadł na trybunach i mnie obserwował. Gdy trener włączył muzykę, którą mu dostarczyłam, zaczęłam tańczyć mój ulubiony układ. Jak skończyłam, trener powiedział, że jestem bardzo dobra i chce, żebym została na całym treningu. To oznaczało płowe sukcesu. Po treningu zebrał całą grupę w kółku, prócz mnie i przeprowadził naradę. Przy mnie stanął Ryan i złapał mnie za rękę. Powiedział, że na pewno mnie przyjmą, choć ja nie byłam tego taka pewna. Po chwili skończyli naradę. Trener mnie zawołał. Gdy podeszłam, trener chwilę przetrzymał mnie w niepewności. Jednak ostatecznie z uśmiechem stwierdził, że wita mnie w grupie tanecznej. Byłam taka szczęśliwa. Judy i Amy, które też tańczyły, cieszyły się razem ze mną. Przytuliły mnie i razem podskakiwaliśmy do góry ze szczęścia. Odwróciłam się w stronę uśmiechniętego Ryana i podbiegłam do niego rzucając się mu na szyję. Ten objął mnie w pasie, uniósł do góry i obrócił nas kilka razy. Nie kontrolowałam swoich czynów taka radość mnie przepełniała. Później lekko się zakłopotałam moim wyczynem, ale nie dałam po sobie tego poznać. W końcu miałam być aktorką a to była naturalna reakcja dla pary.

Kiedy wracaliśmy do domu Ryan zaczął rozmowę

- To czemu się tak naprawdę przeprowadziłaś? Nie powiedziałaś mi jeszcze a chyba powinienem wiedzieć.

- No tak. – przyznałam mu rację – Przeprowadziłam się, bo tata dostał awans i przenieśli go tutaj.

- Tylko tyle?

- No. A co byś jeszcze chciał?

- Nie wiem. A w jakiej firmie pracuje twój tata?

- Jest policjantem.

W tym momencie widziałam w oczach Ryana przerażenie. Przystanął na chwilę i z niedowierzaniem spytał niepewnie.

- Serio?

- Mhm – przyznałam bez problemu.

- Bywa agresywny?

- No, dlatego jednym moim warunkiem było to, żeby się o tobie nie dowiedział. – postanowiłam wykorzystać jego przerażenie i go odrobinę nastraszyć.

- Dzięki za ostrzeżenie. – był śmiertelnie poważny a ja niesamowicie rozbawiona jego przerażeniem.

- Oj no przestań! Przecież jesteśmy tylko znajomymi! Nic nas nie łączy! Nic ci nie zrobi! Chodźmy dalej. – pociągnęłam go, żebyśmy wreszcie szli dalej.

- Tylko że twój brat, tak jak wszyscy inni prócz nas wiedzą, że jesteśmy parą.

- No i co z tego?!

- To, jak twój tata się dowie to i on będzie tak myślał. A wtedy jestem narażony na agresywne aresztowanie!

- Nie jeśli niczego nie nabroisz!

- A twoja mama wie? O nas?

- Moja mama nie żyje.  - posmutniałam i niechętnie przyznałam nie patrząc na niego.

- Przepraszam. Nie wiedziałem.

- Nie ma sprawy.

- Dawno zmarła?  

- Cztery lata temu.
- Mogę spytać jak zmarła?

- Wracała późnym wieczorem do domu i miała wypadek samochodem. Jakiś debil wjechał jej na czołówkę. Zmarła w szpitalu.

- Przykro mi. – objął mnie ramieniem i przytulił.

I tak w jego objęciach dotarłam do domu. Weszliśmy do środka, Ryan usiadł przy stole, a ja zabrałam się za gotowanie obiadu. Nathan jeszcze nie wrócił do domu ale byłam pewna, że poszedł gdzieś z kolegami i niedługo wróci głodny jak wilk. I nie myliłam się. Zdążyłam skończyć obiad a on wpadł wygłodniały. Przywitał się z Ryanem i usiadł koło niego przy stole. Podałam im obiad i sama się dosiadłam do nich. Zjedliśmy wspólnie obiad. Oni cały czas rozmawiali o piłce, treningach i drużynie a ja niestety nie mogłam powiedzieć ani słowa.

- Nathan ty sprzątasz i zmywasz po obiedzie. – Stwierdziłam ciągnąc za sobą Ryana na górę, gdzie mieliśmy się uczyć.Tak jak wczoraj rozłożyliśmy się na podłodze i przerabialiśmy kolejny temat.

Wieczorem Ryan odjechał na swojej desce a ja zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Jak tata wrócił wszystko było gotowe i mogliśmy zasiąść do stołu. Kolacja to był chyba jedyny posiłek, który spożywaliśmy razem. Rzadko kiedy był to obiad, bo tata dużo pracował. Wychodził rano a wracał wieczorem. Odkąd pochowaliśmy mamę, praca była jego sposobem na poradzenie sobie z bólem. Zaczęło nam go brakować ale rozumieliśmy go. Nathan od tamtej pory spędza więcej czasu na boisku kopiąc piłkę, a ja… ja chciałabym więcej tańczyć, bo podczas tańca nie myślę o niczym, o żadnych problemach, tylko zagłębiam się w tańcu. To jest pełen relaks. Niestety od tamtej pory przybyło mi obowiązków. Muszę zająć się domem. Nathan pomaga mi jak może i robi wszystko o co go poproszę ale niestety gotować potrafię tylko ja. Tata czasem coś tam upichci ale to bardzo rzadko, no i niewiele potraw potrafi przyrządzić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro