3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wracałam do domu. Śnieg teraz zaczął już mocniej padać.

 Nagle w cichej i ciemnej uliczce widziałam, że coś się poruszyło. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, że ktoś mnie śledzi. Podeszłam bliżej. Okazało się, że była to Kali.

- O hej Kitty. - powiedziała.

- No elo. - odparłam. - I co, znalazłaś Damiana?

- TO NIE DAMIAN! TO DANIEL!!! Ty zawsze mylisz jego imię! Jak nie Darek to Dawid, jak nie Dawid to Damian.

- No co, jest Daniel, Darek, Damian, Dawid...Za dużo tego „Da".

- Dobra nieważne. Śnieg bardzo mocno pada. Jest też dość spory wiatr. Zwiał mi czapkę ;-; - mówiła Kali.

- Spoko, mogę dać ci moje nauszniki. - zaproponowałam.

- Nie dzięki, jakoś se poradzę. 

- Och, ok.

- Lepiej chodźmy do domu. - powiedziała właścicielka Dawida eee znaczy się Daniela.


Gdy weszłyśmy do naszego Teamowego domu otworzyłyśmy swoje buzie tak jakbyśmy chciały zjeść w obecnej chwili 40 hamburgerów.

W środku domu panowała cudowna świąteczna atmosfera. W radiu leciało „Merry Christmas Everyone". Każdy z Teamowiczów sprzątał albo dekorował dom. Na serio, nasze mieszkanie zapowiadało się na piękne. 

Widziałam, że przyszedł Drarku, Connor, Zozolek, Sasha i pozostali ludkowie. Wrócił także Bradu i Kroer, bo w kącie stała już śliczna, choć jeszcze nie ozdobiona, choinka!

- O heja! - wszyscy spojrzeli się na nas (na mnie i Kali).

- Cześć! - powiedziałam, chociaż chyba nikt nie zwrócił na to uwagi.


Trochę później, gdy położyłam już kurtkę na wieszak, zaczęłam myśleć w czym by tu pomóc.

Zauważyłam Ivy niosącą karton z ozdobami. Musiał być serio ciężki. Podbiegłam do niej.

- Hej, pomóc ci to nieść? - spytałam.

- Nie, dam se radę. Lepiej idź pomóc Bradowi przy dekorowaniu schodów łańcuchem. - odparła dziewczyna.

Poszłam więc do Brada.

- Hej, pomóc ci z tym łańcuchem? - zapytałam.

- Nie, idź może pomóc Ivy z ozdobami. - odrzekł brunet.

Aha

No winc co ja mam robić?

Wszyscy mieli jakieś zajęcie, a ja?

Nie chciałam przecież tak bezczynnie siedzieć.

Pytałam się kilka osób: Matta, Froggy, Mosi, Eńka, Kroera i jeszcze kogoś tam, ale nikt nie potrzebował pomocy, bo doskonale sobie radził.

- Ale, że nikomu nie trzeba w niczym pomóc? - pomyślałam. - Co ja mogę zrobić? - czułam, że nikt mnie tu nie potrzebuje.

Spojrzałam na kuchnię.

- Hmmmm, a może ugotować by tak coś?

Podeszłam do szafki.

Leżała tam na niej książka kucharska z przepisami na święta. Natknęłam się na przepis jak zrobić pierniki.

- Już wiem! Ugotuję pierniki! - powiedziałam. (dzięki Ita za pomysł heh)


Gdy piekły się i mieliśmy już w domu wszystko posprzątane, czas było udekorować choinkę. Każdy z nas (i ja) zakładaliśmy bombki, światełka i inne ozdoby. W końcu na samym czubku położyliśmy gwiazdę.

Choinka była cudowna. Świeciła swoim blaskiem nam wszystkim.

Gdy tak cieszyliśmy się nią, Mais powiedziała:

- Czy wy też czujecie, że coś się pali?

Nagle przypomniałam sobie o pierniczkach.

- MOJE PIERNIKI!!! - i rzuciłam się do piekarnika. (to dziwnie brzmi)

Moje ciastka były spalone.

- Meh, nie udały się. - powiedziałam.

- E tam skoro zjedliśmy dziś spaloną pizzę to chyba zjemy też te pierniki? - Eniek chyba lubi spalone jedzenie.


Tak więc, podczas mroźnej śnieżycy i silnego wiatru, my spokojnie w swoim ciepłym domu jedliśmy spalone  ✨dżindżerbrejwy✨


~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dobra, w sumie to nie mam pomysłu co dalej może się dziać w tej książce ;-;

Coś tam powymyślałam, ale dalej nie wiem jak rozkręcić fabułę


Do widzenia Koteły i Księżyce





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro