Słoneczko[Jean x Marco]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy Eren usłyszał w środku nocy jęki dochodzące z łóżka Jeana, zastanawiał się, czy gada ubić, czy kazać zamknąć jadaczkę. Cholera, jak można być aż takim sukinsynem żeby odbierać innym nieliczne godziny snu, tego brunet chyba nie miał się dowiedzieć. 

Jeager po prostu przycisnął poduszkę do głowy, chcąc zagłuszyć hałas. Równie dobrze mógł spuścić Jeanowi łomot rano. Tak, to był dobry plan. Tytani sami się nie pozabijają, a Eren musiał być wyspanym, co by odrobinkę dopomóc potworom w umieraniu. 

Już wyciągnął się wygodniej na łóżku, gdy do pojękiwania dołączyło coś jeszcze. Szloch, słyszalny nawet przez w teorii tłumiącą go poduszkę. 

Eren kopnął w pryczę obok, tym samym dając Jeanowi  subtelny sygnał, by się zamknął. 

- Koniu, dajże spać - warknął, odwracając się w stronę sąsiada. Doznał szoku, widząc że ten ma zamknięte oczy, dalej będąc pogrążonym we śnie. - Hej, Jean. Jean! 

- Hę? - przez chwilę słychać było tylko głośny szelest pościeli, a po chwili na przeciw pojawiła się twarz Kirshteina -Czego? Spać próbuję-

- To tak jak ja - odgryzł się Eren, usilnie próbując zachować spokój - Wiem, że jesteś beksą ale na boga, jest środek nocy! Popłaczesz sobie popołudniu-

Usłyszał tylko ciche

- Zamknij się.

- Bo co? To ty zakłócasz ciszę nocną i-

Twarz jego, pożal się boże współlokatora ukryta była w cieniu, dopóki ten nie przesunął się trochę w prawo, a świeże ślady łez oświetlił wyjątkowo jasny tej nocy księżyc. Eren nie sądził, że ten naprawdę mógł płakać. Przecież Trost był już dawno za nimi, najstraszniejsze zostało w tyle. Czym jeszcze mógł martwić się Jean?

- Wiesz - głos blondyna zadrżał - Nie wszyscy są tak beztroscy jak ty. Nie wszyscy mają Mikasę warującą obok dwadzieścia cztery godziny i Armina, gotowego na pocieszanie. 

- O czym ty-

- Zrozum Jeager - Kirshtein podniósł wzrok, a serce Erena na moment stanęło. Znienawidzone przez niego, bursztynowe oczy z reguły pełne pogardy, teraz wypełniały tylko łzy- Nie wszyscy mają tak dobrze jak ty, nie wszyscy mają swoje osobiste słońca. - Brunet nie miał pojęcia, co spowodowało ten nagły wybuch szczerości, jednak postanowił słuchać dalej - A tak się składa, że moje słoneczko zgasło. I wiesz, co jest najgorsze? -

Pokręcił przecząco głową, w napięciu czekając na odpowiedź. Dopiero teraz zauważył, że oczy kolegi są całe zaczerwienione i podpuchnięte, co było widoczne nawet gdy były oświetlone jedynie przez srebrną poświatą księżyca.

- Że codziennie rano budzę się - Jean zawiesił głos, a po jego policzku spłynęła kolejna łza - A Marco nie ma przy mnie. 




Chyba wezmę się za coś dłuższego z SnK, póki trwa mi nawrót fazy. Może nadgonię mangę. Tak, to dobry pal, a póki co spam krótkich prac z tego właśnie anime. Następni będą Reiner x Berthold albo Historia x Ymir. Albo skończę napoczęte Solangelo.

Jak ktoś ma jakieś propozycje to śmiało może mi coś zasugerować. Zrobię sobie spis "Do zrobienia"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro