❦Prolog❦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/Cat Pierce - You Belong To Me/

Kiedy trzymasz ten list w rękach nie wiem co się ze mną dzieję może jestem już na innym kontynencie, a może dalej zamieszkuje obrzeża Las Vegas tylko tak umiejętnie się chowam, że nie możesz, a może nie chcesz mnie znaleźć dając mi czas. Pisałam do ciebie... Dawno. Zbyt dawno żeby zapamiętać konkretną datę. Może to było jeszcze zimą zaraz po nowym roku. Albo na wiosnę, w kwietniu. Byłam tak zatracona w samej sobie, że zapomniałam o całej reszcie. Zapewne ty pamiętasz dokładnie ten dzień, jego datę, a nawet godzinę kiedy to próbowałaś mnie ocalić.

Sama wepchnęłam się na samo dno piekła, nie zostawiając sobie możliwości powrotu. Zapytasz pewnie dlaczego. Jego gra aktorska była tak dobra jak moja wiara w niego. Wierzyłam w każde jego słowo, byłam na każde jego choćby najmniejsze skinienie. 

Czy żałuję? Absolutnie nie. Choćbym mogła cofnąć czas nie zrobiłabym tego. Zawsze powtarzałaś mi, że za bardzo ufam ludziom, to prawda ufałam za bardzo. Teraz się to zmieniło, nie potrafię zaufać nawet samej sobie.

Mogłam postąpić inaczej, ale wystarczyła jedna jego deklaracja miłości, a cały mój świat należał do niego. Nieświadomie rozpaliliśmy coś, nad czym nie byliśmy w stanie zapanować.

Mimo, że wiele razy mnie ostrzegałaś nie słuchałam cię, nie chciałam wierzyć w twoje podejrzenia. 

Starałam się nie zauważać problemu, a cała nasza relacja była jedynie wymysłem mojej wyobraźni, nic w niej nie było prawdziwe, wszystko było nie takie jak powinno. To było jedno wielkie kłamstwo. Przedstawienie, w którym nieświadomie grałam główną rolę. Uratuj mnie, bo ja straciłam już nadzieję.

***

Pewnym krokiem przemierzał chodnik w moim kierunku. Zważając na fakt, że dookoła nas znajdowało się wiele ludzi, stałam i czekałam na spotkanie z samym diabłem. Nie poddawałam się krocząc równie dumnie co on. Nie mogłam okazać swojej słabości, jeszcze nie teraz.

— Idziemy, señorita — odparł tuż przy moim uchu, a następnie odsunął i promiennie uśmiechnął się w moim kierunku, stwarzając tym pozory szczęśliwej, kochającej się pary, którą byliśmy, ale nie potrafiliśmy żyć w prawdzie. Byliśmy sobą tylko gdy od świata codziennego oddzielały nas ściany jego ogromnego, pustego domu. Położył dłoń u dołu moich pleców, na co momentalnie się spięłam, ale uśmiechnęłam się w jego kierunku i ruszyłam w kierunku czarnego samochodu stojącego przy krawężniku. 

Gdybym wtedy wiedziała to co wiem teraz, ale już dawno straciliśmy siebie, straciliśmy zaufanie. Ja je straciłam. Była dla nas szansa, ale żadne z nas nie potrafiło jej wykorzystać dopóki na dobre nie spadliśmy na dno. U samych bram piekieł, zrozumiałam co zrobiłam źle, ale wtedy było już za późno.

Po uprzednim otwarciu mi drzwi od strony pasażera i wpuszczeniu mnie do wnętrza pojazdu zatrzasnął je i usiadł na miejscu kierowcy. Nie musieliśmy rozmawiać, cisza panująca między nami była zbawieniem. Aby uniknąć konfrontacji ze mną pogłośnił radio na tyle iż mój głos nie był wstanie być słyszalny. Na dobrą sprawę to ja też chciałam uniknąć tej rozmowy, chciałam odwlekać ją w czasie tak długo jak będzie to możliwe.

Co chwilę ukradkiem zerkałam w jego stronę, jego wyraźnie zarysowana szczęka, hipnotyzujące ciemne oczy i cała jego osoba była wszystkim co posiadałam. Był jednocześnie moim ratunkiem i moją zgubą. Był dla mnie wszystkim i wystarczało tylko jedno jego słowo potwierdzenia, a całe moje serce i umysł należały do niego. Był moim najlepszym błędem.

Moim największym błędem było to, że od razu jak poznałam niektóre z jego grzechów nie uciekłam z dala od niego. Z dala od wszystkiego co mnie niszczyło. Moje uczucia popadały ze skrajności w skrajność i dokładnie zdawałam sobie z tego sprawę. Ale choćbym mogła nie zmieniłabym nic, moje życie u jego boku było wszystkim czego pragnęłam. 

Z czasem zrozumiałam, że nasza miłość była jedynie marzeniem, moim wymysłem. Na siłę próbowałam go ratować, jednocześnie mimowolnie sama upadając na dno, z którego nikt nie miał mnie uratować. Walczyłam i oddychałam za nas oboje, a on mnie niewolił, nie trzymał mnie w zamknięciu, lecz oślepił uczuciem i to ono mnie zniewoliło. Wyciągnęłam go z ciemności, ale może to właśnie w niej było odpowiednie miejsce dla niego, dla nas obojga.

Delikatnie dotknęłam jego ramię i dopiero w tym momencie jakby jakaś magiczna siła, która starała się mnie uratować, sprawiła, że spojrzał w moim kierunku. Jego oczy pokazywały więcej uczuć niż on sam chciał i był w stanie okazać, ale nie okazały tej jednej rzeczy, której oczekiwałam. 

— Mimo wszystko Cię kocham señorita, nie zapomnij o tym. Proszę — wyszeptał nie spoglądając w moim kierunku.

Na to wyznanie z jego strony po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Szybko wytarłam je wierzchem dłoni, rujnując tym samym skrupulatnie wykonany makijaż, przestałam walczyć stałam się słabą wersją samej siebie.

Wiedziałam, że mnie kochał, wiedziałam o tym, bo obdarzałam go tym samym uczuciem . Był przyzwyczajony do tego, że dumnie kroczyłam u jego boku. W swoim mniemaniu był królem, więc ja zostałam zmuszona do pełnienia roli jego królowej. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie odpowiadała mi ta rola. Na pewno byłam dla niego ważna, to jest niezaprzeczalnie prawdą, ale to nie było to czego oczekiwałam. Wtedy chciałam być tą pierwszą, tą jedyną.

Może to wszystko jest winą tego, że nasza relacja rozwijała się zbyt szybko. Zbyt chaotycznie abyśmy mogli nad nią zapanować. Ogłaszając nasz związek, prawdę mówiąc prawie wcale się nie znaliśmy.

Moje życie u jego boku było kłamstwem, ale nie znałam innego, nie chciałam znać. Często osoby, które go znały, pytały mnie dlaczego nie odejdę jeśli to jest jedyna opcja aby się wyzwolić. Przez długi czas sama zadawałam sobie to pytanie, ale nie znałam odpowiedzi. Teraz już wiem, widziałam w nim cały świat, brakującą cząstkę mnie.

Możliwe, że już na samym początku zbłądziliśmy, ale wolę zbłądzić z nim niż dojść do celu z innym.

Czy mogłam istnieć bez niego, jeśli to on był wszystkim co potrzebowałam? Nie mogłam i właśnie dlatego byliśmy dla siebie idealni.

Hopeless

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro