Rozdział 15 ,,Wybacz mi''
Obudziłam się na łóżku w białym pomieszczeniu. Przez szybę, która odgradzała salę , an której leżałam zobaczyłam Marylę ,Mateusza i Dianę. Dotknęłam mojego policzka syknęłam z bólu za moją rodziną rodzinom byli też rodzice Gila i Winnie. Co się z nim stało? On nie żyje? Zaczęłam panikować.
-Gil?-wyszeptałam ze łzami. Nie miałam sił, żeby się podnieść i go szukać. Byłam słaba.
-Aniu tu jestem-usłyszałam jego cichy głos.
Odwróciłam głowę w kierunku jego głosu. Leżał na łóżku obok i był podłączony do wielu nie znanych mi sprzętów. Był cały blady, ale dla mnie najważniejsze było to ,że żyje.
-Doktorze obudzili się-zawołała pielęgniarka.
Przyszedł lekarz i zbadał naszą dwójką. Wszystko było z nami w porządku. Kula, która trafiła Gilberta jednak na całe szczęście szybko powinien on dojść do siebie. Ja miałam tylko rany , które powinny zejść , ale jest też możliwość, że zostaną mi po nich blizny na całe życie. Usłyszałam ,że drzwi się otwierają , a do Sali weszli Karol i Diana.
-Diano jak tu się znaleźliśmy?-podnosiłam się do pozycji i przytuliłam przyjaciółkę, która do mnie podeszła.
-To zasługa Gilberta.-zmarszczyłam brwi w zdziwieniu i spojrzałam w kierunku bruneta.
-Zadzwoniłem do Diany, że Ruby Cię porwała i będę starał się ciebie uwolnić. Powiedziałem jej ,że jeżeli jej ,że jak nie zadzwonię w ciągu 15 minut do niej to ,żeby zadzwoniła po odpowiednie służby. Nie wybaczyłbym sobie jeżeli ona by cię postrzeliła.
-Nie wybaczyłbyś sobie jeżeliby mnie postrzeliła , a do zdradzenia mnie nie miałeś mniejszych żadnych zastrzeżeń.-westchnęłam
-To nie tak...-odpowiedział Gil
-To jak?-zaśmiałam się nerwowo.
-Ona mnie szantażowała. Zmusiła mnie żebym z nią był i groziła, że cię postrzeli. Obiecałem, że będę cię chronić na zawsze. Może powinien zrobi c inaczej, ale wtedy nie widziałem innej opcji niż przystania na jej warunki... Proszę Cię wybacz mi.
Jego słowa wprawiły mnie w ogromny szok. On to robił dla mnie? Wciąż mu na mnie zależy? Wiedziałam też , że nie mogę teraz tak po prostu wrócić do niego. Nic już nie będzie takie same. Nie jestem pewna czy wciąż go kocham.
-Chcielibyśmy was o coś poprosić.-powiedział Karol
-Zostaniecie chrzestnymi dla naszego dziecka?
-Oczywiście, że tak-Blythe uśmiechnął się.
-Tak się cieszę i oczywiście ,że będą jego chrzestną.-przytuliłam ich i się uśmiechnęłam.
Teraz zaczyna się wspaniały czas w moim życiu.
***
[0]- z tym odliczaniem chodziło o wyjaśnienie tego szantażu, a wasze teorie do odliczania mnie rozwalały.
Mam nadzieję, że uda mi się napisać kolejny rozdział jak tak to pojawi on się w niedzielę.
[jednak w poniedziałek:*]
Bardzo wam dziękuję, że ze mną jesteście. Nigdy nie pomyślałbym, że moje wymysły osiągną taki sukces. Bardzo dziękuje<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro