Rozdział 7 ,,On nie wyginął?''

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia wraz z Gilbertem wciąż znajdowaliśmy się w Avonlea. Wszyscy postanowiliśmy zrobić dzisiejszego dnia zrobić niespodziankę Pannie Stacy w szkole. Wszyscy czyli nasza cała nasza była klasa. Możliwe jest to, że pojawi się nawet Cole wraz ze swoim chłopakiem. Zrobiliśmy nawet zakłady kto to może być. Karol obstawiał Billego,Diana Moodego,Ja ,,Starego wąsacza' 'a Gilbert powiedział, że i tak wyskoczy pewnie z kimś kogo nie znamy albo nie pamiętamy. Oprócz zakładów o chłopaka Cola zrobiliśmy też ciasto i album ze zdjęciami naszej klasy dla naszej byłej wychowawczyni. Ciekawe czy będzie zaskoczona? Obawiam się widoku zakochanego Cola...

 

Dziś ubrałam się w zwykłe niebieskie jeansy, białą koszulą ,a moje włosy związałam w dwa warkocze. Wszyscy mieliśmy się spotkać w ustalonym wcześniej miejscu. Panna Stacy będzie chciała zamknąć szkołę lecz wtedy my wyskoczymy zza rogu i krzykniemy coś w stylu ,,Niespodzianka! 'Mówiła ,że możemy ją zawsze odwiedzać. To jest tak trochę na jej życzenie. Do naszej akcji dołączyli się nawet Józia i Billy obecność dla wszystkim była wielkim zdziwieniem. Na zakończeniu roku powiedzieli nam, że nie chcą już więcej na oczy takiej przepaści społecznej jak my widzieć. Nikomu z tego powodu nie było przykro. Dostałam wiadomość Cola, że pojawi się na naszej niespodziance, a jego chłopak dojdzie do nas potem, ponieważ musi coś załatwić ze swoim managerem. Managerem?

 

W tym momencie to nikt chyba nie wygrał naszych zakładów...

 

Jeżeli ,,Stary wąsacz ''ma-nie Aniu to nie może być prawda

 

Po krótkiej rozmowie, którą przeprowadziłam sama z sobą stwierdziłam, że wolę być zaskoczona niż roztrącać cały czas ten temat.

 

Ciasto, które przygotowaliśmy zgadnijcie jakie było? Marchewkowe...

 

Ciasto robili chłopaki, a my robiłyśmy album. Nie muszę chyba mówić, który wpadł na ten genialny pomysł. Podczas, gdy oni robili ciasto zrobiłam im zdjęcie. Wyszli tam komicznie, Gil był cały w mące po tym jak Jerry na niego upadł ,Karol założył fartuch na złą stronę, Moody właśnie poślizgnął się na żółtku ,Billy mył  naczynia i niechcący zalał podłogę, a Jerry też był w mące bo Blythe postanowił mu się odwdzięczyć. Tacy z nich kucharze. Maryla jak weszła do kuchni do zaniemówiła. Potem ganiała ich z patelnią(co oczywiście uwieczniłam na fotografii).

 

Zaś nam robienie albumu szło bez zbędnych problemów. Mateusz nam pomagał w wycinaniu ich. Ostatnio jego stan zdrowia się pogorszył, ale mam nadzieję, że będzie z nim tylko i wyłącznie lepiej. Nie dałabym sobie rady bez jego wsparcia. Józia i Tille, Jane przyklejały  zdjęcia, a ja i Diana dawałyśmy podpisy pod danymi fotografiami . Barry, a już nie długo Sloane promieniała w czasie ciąży. Można by rzec ,że odkąd powiedziała Karolowi o dziecku stałą się bardziej wesoła. Bardzo się cieszę się z ich szczęścia i nie mogę się doczekać aż maluszek  pojawi się na świecie.

 

Po ogarnięciu kuchni i naszych niespodzianek i nas wyruszaliśmy w kierunku szkoły. Szłam z dziewczynami z przodu.

 

-Niespodzianka!-z krzaków wyskoczył...Cole.

 

-Człowieku ja tu na zawał zginę przez ciebie-jęknęłam i przytuliłam go. Czy to nie dziwne, że każdemu niespodziewanemu pojawieniu się chłopaka towarzyszył element zaskoczenia?

 

-Ciasto marchewkowe?-Mackenzie spojrzał na mnie znacząco

 

-Mój pomysł!-krzyknął Gilbert z tyłu podnosząc rękę do góry

 

-Oooo Blythe i to się szanuje. Pani Solanę miło panią widzieć i malucha też-przywitał się z maluchem oraz z Dianą.

 

Znajdowaliśmy się już coraz bliżej szkoły.

 

-Na pozycje-zakomunikowałam reszcie

 

Nagle drzwi szkoły otworzyły się, a za nimi była Panna Stacy i...Bash? Całowali się.

 

-Wiedzieliście?-Tillie spytała się reszty. Wszyscy pokręcili głowami.

 

Bash od pewnego czasu jest wdowcem. Jego żona Mary zmarła na sepsę. Mieszka ze swoją córeczką Delpine w domu niedaleko Gilberta. Delphine poznaliśmy z Gilem w przedszkolu, gdzie byliśmy w ramach wolontariatu .Ale muszę przyznać ,że słodko wyglądali.

 

-Awww-pisnął blondyn

 

-Cicho szepnęliśmy wszyscy.

 

Dziwnie musiało wyglądać, że siedzieliśmy w krzakach i podglądaliśmy Basha i Pannę Stacy...

 

-Co wy tu robicie?!-Pan Philips spojrzała na mas i miał zdziwienie wymalowane na twarzy.

 

-Doberek!-Cole pomachał mu z krzaków z liściem na twarzy.

 

-Średnio miło pana widzieć-dodał Jerry

 

-Też mi smutno, że was widzę-odparł

 

-On jeszcze nie wyginął?-Szepnął Cole konspiracyjnie. Wybuchnąłem śmiechem.

 

-Państwo Blythe-zmierzył mnie i Gila wzrokiem.

 

-Mam swoje nazwiska-posłałam mu sztuczny uśmiech.

 

Miał mi coś odpowiedzieć, ale w naszym kierunku spojrzała Panna Stacy. Nie zauważyła nas.

 

-Padnij!-krzyknęła Diana

 

Gilbert pociągnął ,,Starego wąsacza na ziemię.

 

-Niespodzianka!!-wyskoczyliśmy z krzaków

 

-Prima Aprilis-powiedział Cole

 

Wszyscy się z nią przywitaliśmy i poprzytulaliśmy. Daliśmy tez jej nasze prezenty. Weszliśmy do szkoły.

 

-Nie spodziewałam się was, ale muszę wam przyznać, że bez was jest tak pusto w szkole. Tęsknie za wami.

 

Zjedliśmy ciasto chłopaków, które dzięki Maryli , która uratowała kuchnie i ich było bardzo dobre. Przeglądaliśmy też zdjęcia. Do drzwi ktoś nagle zapukał.

 

-To pewnie on!-Cole wstał i otworzył drzwi.

 

W drzwiach stał...Shawn Smith?!Urósł i zdjął aparat. Był wysokim umięśnionym brunetem z loczkami.

 

-Część! Pamiętacie mnie?

 

-Tak-powiedziałam.

 

-Średnio-odpowiedział Moody.

 

-Jasne-oznajmił Cole z uśmiechem.

 

-Chciałem tylko jeszcze powiedzieć, że ostatnio zmieniłem nazwisko. Teraz nazywam się Shawn Mendes. Wstawiałem covery piosenek, a teraz jestem piosenkarzem. Możecie też kojarzyć moją muzykę. Wydałem też cztery płyty. Oprócz tego jestem tą samą osobą co dawniej. Miło was znów zobaczyć.-uśmiechnął się kończąc swoją wypowiedz.

 

Więc słucham muzyki chłopaka Cola w radiu?

----------------
Przypominam,że pierwszą częścią jest,,Wymarzona dziewczyna''. Lepiej jak najpierw to przeczytacie bo inaczej niektóre wydarzenia mogą dla was nie mieć sensu.

 

Zabijecie mnie za Shawna Mendesa....
874 słowa🤪
Ale musiałam Mendes to życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro