9. "Co się stało skarbie?..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałyśmy tak wtulone w siebie dłuższą chwilę. Byłam szczęśliwa, że Wika nie jest na mnie zła za Tymka. Mimo to nie wiem, jak powiem jej to, że jesteśmy parą.

- Muszę ci coś powiedzieć- powiedziała trochę ciszej Wiktoria.

- No, mów- powiedziałam zainteresowana, odrywając się od przyjaciółki.

- Chodzi o to, że widziałam ciebie i Tymka wczoraj przy barze w klubie i wyjeżdżam. Muszę sobie wszystko poukładać w głowie. Nie obraź się. Wrócę. Bądźcie szczęśliwi.

- Co?! Ale jak to?- zapytałam z łzami w oczach. Nie wyobrażałam sobie życia bez Wiktorii. Znamy się od dziecka.

- Przepraszam, naprawdę wrócę. Tylko nie wiem kiedy. Może za kilka miesięcy, może za kilka lat. Ale wrócę, obiecuję. Z moich oczu wypływały łzy. Czemu musiałam wtedy spotkać Tymka w tej galerii. Dlaczego?

Płakałam coraz bardziej. Nie mogłam się powstrzymać. Wręcz kochałam Wiktorię. To z nią przeżyłam najlepsze chwile w swoim życiu, jak i te gorsze. To ona zawsze mnie wspierała. Zawsze byłyśmy nierozłączne. Nawet poszła ze mną na moją pierwszą randkę. Pamiętam, jak chłopak się wtedy zdziwił, kiedy weszłyśmy obie do kawiarni i usiadłyśmy przy jego stoliku. Krystian, bo właśnie tak miał na imię chłopak, przestraszył się nas i uciekł. Wtedy wcale nie było mi przykro, że zwiał, bo miałam najlepszą randkę w życiu- z Wiktorią.

- Przepraszam... Muszę się już powoli zbierać. Za niecałe dwie godziny muszę być na lotnisku, a na pewno są korki- oznajmiła. Przytuliła mnie ostatni raz. Zabrała z pokoju wszystkie swoje walizki i torby i zeszła z nimi na dół. Dopiero teraz zauważyłam, że w pokoju nic nie zostało, poza rzeczami, które były tu dwa lata temu, jak się wprowadzałyśmy.

Chciałam iść do swojego pokoju. Miałam dość wszystkiego. Jednak pokierowałam się na dół, aby ostatni raz ujrzeć moją najlepszą przyjaciółkę. Zobaczyłam ją, siedzącą na kanapie i zawiązującą sznurówki u butów. Zauważając mnie dziewczyna od razu wstała.

- Przepraszam za wszystko...- powiedziałam do Wiki, wtulając się w jej ramiona. Z tym "wszystkim" chodziło mi o Tymka- A gdybym zerwała kontakt z Tymkiem, została byś?- zapytałam z nadzieją. Byłam gotowa zrobić wszystko dla naszej przyjaźni. Nawet porzucić miłość swojego życia.

- Nie Klaudia. To nic nie da.

- Obiecaj, że wrócisz.

- Wrócę, obiecuję- oznajmiła i przytuliła mnie najmocniej, jak potrafiła- Lecę do Londynu. Może tam znajdę swoją miłość życia- rozmarzyła się dziewczyna.

- Zatrzymaj klucze. Pewnie nie będę tu mieszkać, bo ten dom jest za duży nawet dla nas dwóch, a co dopiero dla mnie jednej, ale nigdy go nie sprzedam, ani nie zmienię zamków. Wracaj kiedy chcesz. Mam nadzieję, że ułoży ci się w życiu i nikt cię tam nie skrzywdzi. Życzę Ci szczęścia.

- Nie bój się o mnie. Mam załatwione już mieszkanie w Londynie. Mieszka tam mój wujek- Tomasz na pewno znasz. To on na razie mnie przygarnie. Będzie dobrze, nie martw się o mnie.

- Dobrze, a co ze szkołą?

- Już byłam u dyrektora. Nie będzie mnie na liście w dzienniku. Będę chodziła do szkoły w Londynie. Mam nadzieję, że cię tu nie zabiją. Jeśli będziesz chciała porozmawiać to śmiało dzwoń. Zawsze ci pomogę i wesprę cię radą. Nie przejmuj się tymi debilami ze szkoły. Jesteś najlepszą osobą jaką w życiu poznałam. Nie jesteś szarą myszką, tylko wyjątkową dziewczyną, ale oni tego nigdy nie zrozumieją, bo są za głupi. Muszę już spadać, czeka mnie długa droga.

- Dziękuję za wszystko. Za to, co powiedziałaś i co zrobiłaś dla mnie w życiu. Wspomnienia z tobą będą zawsze tymi najlepszymi, ale muszę ci jeszcze coś powiedzieć.

- Mów- powiedziała zdecydowanie z uśmiechem.

- Jesteśmy z Tymkiem razem.

- Wow, to czemu nic nie mówisz!? Gratuluję ci kochana. Czekam na wesołą gromadkę bobasów. Ja się tylko nim zauroczyłam, ale już mi przeszło. Mam nadzieję, że będzie wam razem dobrze, a tak w dodatku zapraszam was w wakacje do Londynu. Muszę już lecieć. Pa.

- Dziękuję za wszystko! Napewno skorzystamy z zaproszenia!- krzyknęłam, bo Wika już wychodziła.

Mimo to, że nie płakałam to czułam się źle z tym, że Wiki już nie ma. Nie przytulę się już do niej, nie wypłaczę się w jej ramię, już mnie nie wesprze... Przynajmniej mam Tymka. Od razu do niego zadzwoniłam. Po kilku sygnałach chłopak odebrał.

- Przyjedź do mnie.

Zdezorientowany chłopak nie zdążył nic powiedzieć, bo się rozłączyłam. Położyłam się na kanapie w salonie i ocierałam pojedyncze łezki spływające po moim policzku, czekając na Tymka.

6 minut później.

Usłyszałam, że ktoś trąbi pod domem. Przed bramą stał samochód. Czekał, aż otworzę bramę. Tak właśnie zrobiłam. Auto wjechało do podwórka i zaparkowało. Z pojazdu wysiadł Tymek. Nie zamykając auta pobiegł w kierunku drzwi wejściowych. Wpadł, jak poparzony do domu. Od razu, kiedy tylko mnie zauważył podbiegł do mnie.

- Co się stało skarbie? Czemu płaczesz?- zapytał zmartwiony przytulając mnie. Nie sądziłam, że aż tak się przejmie.

- Wiktoria wyjechała do Londynu- oznajmiłam mu przez płacz.

- Nie płacz kochanie. WRÓCI.

Ja dalej płakałam... Razem z pocieszającym mnie chłopakiem, usiedliśmy na kanapie. Przytuliłam się do niego i wylewałam swoje gorzkie łzy...

Kilka godzin później.

Obudziłam się przytulona do Tymka. Chłopak nie spał. Bawił się moimi włosami. Obruciłam głowę i spojrzałam na niego, po czym wróciłam do poprzedniej pozycji. Było mi tak wygodnie. Na pewno tego samego, nie mógł powiedzieć Tymek. Widać było, że jest wykończony i czuwał nade mną, cały czas, kiedy spałam.

- Już nie śpisz?- zapytał zmęczony chłopak.

- Nie. Właśnie się obudziłam- odpowiedziałam.

- Może chcesz iść na górę do pokoju?

- No. Ty pewnie też jesteś już zmęczony i chcesz iść spać. Chodź na górę.

- Mam tu zostać na noc?

- No. Chciałabym żebyś został, ale nie musisz, jeśli nie chcesz.

- Chyba sobie żartujesz. Oczywiście, że chcę z tobą zostać. I zostanę- oznajmił z uśmiechem blondyn. Bardzo się cieszyłam, że zostanie. Ten dom był tak duży, że nawet bałabym się tu sama zostać. W domu mieliśmy siedem dużych sypialni, a do każdego z nich garderobę i łazienkę, plus jedną dużą. Ogromną kuchnię, wielki salon, poddasze i piwnicę, których nie używałyśmy. Dom miał jeszcze cztery garaże i ogromny ogród z basenem. Fajnie się tu mieszkało, ale z Wiktorią.

Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę góry. Tymek również wstał i pokierował się za mną. W pewnym momencie chłopak złapał mnie i podniósł do góry.

- Co ty robisz?- zapytałam przez śmiech.

- No wreszcie widzę uśmiech na tej pięknej buźce. O to mi chodziło- powiedział również uśmiechnięty chłopak.

Zaniósł mnie na górę na rękach. Wreszcie się uśmiechnęłam. Nie pasował mi do twarzy ten smutek. Tymek odstawił mnie na podłogę dopiero, kiedy doszliśmy do mojej sypialni. Powiedziałam, aby chwilę na mnie poczekał. Z tego co wiem, to jak Seba tu był, to zostawił kilka swoich rzeczy. Poszłam do pokoju, który wcześniej zajmował mój brat. Weszłam do garderoby. Wzięłam w rękę koszulkę i dresowe spodenki. Tymkowi powinno być w tym wygodnie, musi. Wróciłam do pokoju.

- Trzymaj, wybrałam ci ciuchy- powiedziałam do chłopaka podając mu ubrania.

- Skąd masz męskie ubrania?- zapytał podejrzliwie. Pewnie pomyślał sobie, że mam chłopaka, tylko nie ma go teraz w domu.

- To rzeczy mojego brata- oznajmiłam. Na twarzy chłopaka od razu pojawił się uśmiech.

Zaprowadziłam Tymka do łazienki, a sama powędrowałam do drugiej. Weszłam do pomieszczenia i rozebrałam się, po czym umyłam. Niestety moja pamięć czasami zawodzi. Nie wzięłam ze sobą ubrań. Owinęłam się w ręcznik tak, żeby nie było mi nic widać i wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju modląc się, aby chłopak był jeszcze w łazience.

Weszłam do sypialni. Na łóżku dostrzegłam leżącego Tymka. W milczeniu pokierowałam się do garderoby. Za mną momentalnie pojawił się chłopak.

- Pięknie wyglądasz- szepnął mi do ucha Tymek, kładąc swoje dłonie na moich ramionach- Możee...- chciał dokończyć, ale mu przerwałam. Już wiedziałam, o co mu chodziło.

- Tymek to dla mnie za szybko- powiedziałam trochę nie pewnie.

- Dobrze, poczekam. Weź ubrania i idź do łazienki ubierać się. Musisz odpocząć, jutro idziesz do szkoły- powiedział z uśmiechem. Zdziwiłam się tym co usłyszałam. Jednak nie jest taki jak myślałam.

Wzięłam w rękę dużą koszulkę i ruszyłam w stronę drzwi wymijając chłopaka. Zabrałam jeszcze bieliznę i wróciłam do łazienki. Tam zdjęłam z siebie ręcznik i założyłam bieliznę. Myśli nie dawały mi spokoju. Mogłam przecież urazić Tymka tym, że mu odmówiłam. Raz się żyje. Idę w samej bieliźnie, bez koszulki.

Weszłam do sypialni. Koszulkę zostawiłam w łazience. Chłopak leżał na łóżku. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie przeszkadzało mi to. Było widać, że jest zdziwiony, ale zadowolony. Przecież nie jestem zakonnicą, a w dodatku jesteśmy razem. Niech się patrzy.

Wskoczyłam na łóżko i położyłam się obok Tymka. Chłopak zdjął swoją koszulkę i rzucił ją na podłogę. Pocałował mnie czule w usta i przytulił się do mnie. Tak wtuleni w siebie zasnęliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro