14. "To jak dzisiaj impreza, tak?"
Pov. Klaudia
Właśnie się obudziłam. Otworzyłam oczy i sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok łóżka. Była prawie jedenasta. Dokładniej za dwie. Rzadko kiedy śpię do tej pory, raczej nie jest mi to pisane. Odłożyłam telefon i odwróciłam głowę, aby zobaczyć czy chłopak jeszcze śpi. Niestety, ku mojemu zdziwieniu nawet go tam nie było.
Założyłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Zobaczyłam tam już ubranego chłopaka z mokrymi włosami robiącego śniadanie. Dokładniej kanapeczki. Kreatywny to on nie jest, ale kucharzem to tym bardziej. Niezauważalnie znalazłam się za Tymkiem i wtuliłam się w niego od tyłu jak w misia.
Pov. Tymek
Wstałem jakoś godzinę temu. Zdążyłem już wziąć prysznic, ubrać się, umyć zęby. Obecnie robię śniadanie- kanapki. Czemu nie? Raz możemy zjeść.
Poczułem jak ktoś mnie obejmuje. Już domyśliłem się kto to może być. Ale jakim cudem? Przecież Klaudia jeszcze śpi, a nawet jeżeli nie, to niemożliwe żebym jej nie zauważył lub nie usłyszał jak schodziła z góry.
- Wstałaś już?- zapytałem. Założyłem, że to Klaudia, bo przecież nikogo poza naszą dwójką nie było w tym domu, a drzwi są zamknięte na klucz.
- No tak średnio bym powiedziała- oznajmiła zaspanym głosem.
- Trzymaj śniadanko- powiedziałem odwracając się do dziewczyny i podając jej talerz.
- Dzięki.
Poszliśmy oboje do stołu i zjedliśmy na spokojnie jedzenie. Dziewczyna trochę się rozbudziła i zacząłem temat dzisiejszej imprezy.
- To jak dzisiaj impreza, tak?
- Nom. Robimy. O której zaczynamy?
- Dwudziesta ci pasuje?
- No, a kogo zapraszasz?
- Myślałem o chłopakach z chillwagonu, Wac Toji, Trill Pema, moim DJ'u i kilku moich starych znajomych. I to chyba tyle, ale może kogoś jeszcze ty zaprosisz, co?
- Nie, raczej nie.
- Jak chcesz.
- Tak w ogóle po naszym pocałunku w szkole wszyscy zaczęli się mną interesować jak wpadli na mnie chłopacy.
- Widzisz, działa.
- Ta... Nagle wszyscy dobrzy przyjaciele. Tylko dlatego, że jesteśmy razem...
- Nie przejmuj się. Kiedyś polubią cię za to, że masz super charakter, a nie za to, że znasz osoby, których nie znają oni, a chcieliby.
- Raczej podziękuję za takie znajomości. Nigdy mnie nie lubili, a teraz nagle chcieliby być najlepszymi przyjaciółmi.
- To już twoja decyzja, ale uważam, że dobrze robisz- przyznałem jej rację, bo rzeczywiście tak uważałem. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się i wstała od stołu. Posprzątała po śniadaniu i poszła na górę, żeby się umyć i ubrać. Później mieliśmy jechać do sklepu po zakupy na imprezę.
Prawie dwie godziny później.
Poszedłem na górę i zajrzałem do pokoju. Dziewczyna siedziała przy toaletce i malowała powieki. Ile można się malować, Jezu? Z łazienki wyszła 30 minut temu.
- Długo jeszcze?- zapytałem zniecierpliwiony.
- Chwilka. Nie spiesz się tak.
- To tylko impreza i przejażdżka do sklepu, a nie bal powitalny u Elżbiety II, a tak poza tym to już wszystkich powiadomiłem o domówce.
- Dobrze. Jedziemy?
- No wreszcie.
- Nie narzekaj tylko chodź.
***
Sorka, że wrzucam dopiero teraz rozdział, ale przez najbliższe godziny byłam w swojej drugiej krainie.
Druga kraina- YouTube
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro