30. "Mam pomysł!...".

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się i od razu wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i rozsunęłam zasłony, aby słońce
wpadło do wnętrza pokoju i przy okazji obudziło Tymka. Za to akurat bym się nie obraziła.

Nie czekając na chłopaka wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Ale długo nie trzeba było czekać na reakcję Tymka, bo już kilka minut później usłyszałam stąpanie stóp (xd) i trzaśnięcie drzwi od łazienki.

Po chwili wyszłam z pomieszczenia z wykonaną poranną rutyną i poszłam do kuchni aby zrobić śniadanie. Zrobiłam tosty francuskie, bo są pyszne i Tymkowi zawsze smakują.

- Hej- usłyszałam zachrypnięty głos Tymka za sobą.

- Cześć- odwróciłam się do niego i ucałowałam na co on się szczerze uśmiechnął i owinął ręce wokół mojej talii.

- Robisz tosty francuskie- oznajmił wdychając zapachy z powietrza.

- Yhym... Dla ciebie.

- Dziękuję.

Oderwaliśmy się od siebie kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nie spodziewaliśmy się gości, więc zaskoczyliśmy się, że ktoś nas właśnie odwiedził. Zdjęłam wszystkie tosty z patelni i położyłam na talerzu, a Tymek poszedł otworzyć drzwi.

- Yyy... Klaudia możesz na chwilkę przyjść?- zapytał Tymek mówiąc głośniej abym go usłyszała.

- Idę- zawołałam do chłopaka i poszłam do drzwi.

- Yyy... znasz ją?- zapytał kiedy wyszłam zza rogu. Uniosłam głowę żeby sprawdzić kto przyszedł, bo ja tym bardziej nie spodziewałam się gości. Ale osoby, która była za drzwiami się tu nie spodziewałam. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.

- Hej, kochana- powiedziała radośnie dziewczyna i przytuliła mnie mocno. Spojrzałam na chłopaka, który posłał mi krzywe spojrzenie. Był mieszanką emocji. Trochę zaskoczenia, trochę złości, bo kto śmiał przerwać taki moment.

- Cze-Cześć, fajnie, że j-jesteś- jąkałam się. Powiedziałam to tonem miłym, ale w środku bardziej wydawał mi się to ton mówiący- wypierdalaj. Mimo że nie chciałam tego powiedzieć.- Co ty tu robisz?

- No, przyjechałam do ciebie. Obiecałam, że wrócę.- drugie zdanie powiedziała ciszej i przekonująco.

- Poznaj, to jest Tymek- pokazałam ręką na chłopaka, który stał obok przyglądając się nam bacznie- A to Wiktoria. Moja najlepsza przyjaciółka- oznajmiłam z dumą. Dwójka podała sobie ręce i przywitali się- Wejdź na górę i rozpakuj się, a potem złaź na dół, bo zrobiłam śniadanie- powiedziałam do dziewczyny, a jako odpowiedź uzyskałam ciche "dzięki".

Kilka godzin później.

Wygląda na to, że Tymek i Wiktoria odziwo się polubili. Przez pierwszą godzinę w ogóle się do siebie nie odzywali, ale po czasie zaczęli rozmawiać i teraz gadają cały czas. Jedno mnie ciekawi- Czy Wiktoria nadal czuję coś do Tymka?

- Mam pomysł!- wręcz krzyknęła Wiktoria.

- Jaki?- zapytałam spoglądając na nią niepewnie.

- Może zabierzemy nasze siostry i wyjedziemy gdzieś razem na kilka dni?

- Nie wiem, może...- propozycja Wiktorii zdziwiła mnie, ale nie wyglądało to na zły pomysł. Rozerwali byśmy się i odpoczęli. W dodatku spędzili byśmy czas z rodzeństwem, a to brzmi jak dobry pomysł.

- No, weź. Będzie fajnie, zobaczysz.

- Ale kiedy mielibyśmy jechać i gdzie?

- Dzisiaj albo jutro. Na przykład nad Morze- zaproponowała.

- Możemy jechać- powiedział Tymek.

- No okej, możemy- w końcu powiedziałam. Chciałam spędzić trochę czasu z siostrą.

- To jak kiedy jedziemy?- zapytała Wiktoria podekscytowana jak nigdy.

- Jutro rano- oznajmiłam od razu.

Przez resztę dnia rozmawialiśmy, a wieczorem włączyliśmy film. Nie był on zbyt ciekawy, ale tylko na początku. Później było okej. Po filmie stwierdziliśmy, że spakujemy się jutro, bo dziś już jest za późno, a w dodatku padamy z nóg. Poszliśmy się umyć i położyliśmy się spać.

Kolejny dzień.

- Dobrze mamo, na pewno będę się nią opiekowała. Nie martw się- zapewniałam moją mamę po raz setny, że Nadii na pewno nic się nie stanie kiedy z nami pojedzie.

- No dobrze możesz ją zabrać, ale masz się nią na pewno dobrze zajmować, pamiętaj.

- No to super. Będziemy po Nadię za dwie godzinki. Spakuj ją. Jakby co to jedziemy nad morze.

- No dobrze córeczko, a na ile dni wyjeżdżacie?- zapytała.

- Na trzy. Spakuj jej też jakiś strój kąpielowy, pa.

- No, pa.

Wreszcie, udało się. Myślałam, że już nie pozwoli mi zabrać Nadii. Mam tylko nadzieję, że mojej siostrze będzie podobał się wyjazd.

Poszłam się spakować. W sypialni był Tymek i zasuwał swoją walizkę. Wzięłam swoją i poszłam do garderoby żeby spakować kilka rzeczy. Po chwili usłyszałam za mną jakieś kroki, a później jak czyjeś ręce lądują na mojej talii i owijają ją od tyłu. Wiedziałam, że to Tymek. Chłopak zaczął składać pocałunki na mojej szyji i zjeżdżać na ramiona, ale nie miałam na to czasu i oberwałam się od chłopaka żeby się spakować.

- A to weźmiesz?- zapytał kuszącym głosem, a kiedy odwróciłam się w jego stronę zobaczyłam, że trzyma w rękach koronkową bieliznę.

-Nie...- powiedziałam równie uwodzicielsko jak on. Zrobił smutną minę, ale po chwili wrzucił bieliznę do mojej walizki i uśmiechnął się szeroko.- Nigdy nie odpuszczasz, co?

- Nigdy- odpowiedział szczęśliwy.

1 godzinę później.

- Hej- przywitałam się z Zuzią (siostrą Wiktorii) i przytuliłam ją.

- Cześć- odpowiedziała odwzajemniając mój uścisk.

- A to jest Tymek, mój chłopak- oznajmiłam Zuzi. Przez chwilę wyglądała jakby ducha zobaczyła, ale później przytuliła się do niego jak najmocniej potrafiła.

- Jezu, ty jesteś tym Tymkiem. Tym raperem?- zapytała podekscytowana.

- Tak, jestem tym Tymkiem- odpowiedział z uśmiechem chłopak.

- Koleżanki mi nie uwierzą...- oznajmiła wpatrzona w blondyna jak w obrazek. Chłopak tylko się uśmiechnął. Fajnie było widzieć Zuzię taką szczęśliwą szczególnie, że dawno się nie widziałyśmy.

Po dwudziestominutowej rozmowie (głównie Zuzi i Tymka) postanowiliśmy z chłopakiem, że pojedziemy po moją siostrę, czyli Nadię. Musieliśmy niedługo wyjeżdżać nad morze także musieliśmy po nią jechać. W dodatku chciałam ją jak najszybciej zobaczyć, bo już nie widziałyśmy się jakiś czas.


SMS

Od: Wika
Może jechać z nami nad morze przyjaciółka Zuzi, bo moja siostra już nie daje mi spokoju.

- Tymek może z nami jechać przyjaciółka Zuzi?- zapytałam chłopaka.

- Myślę, że tak, przecież będziemy i tak jechali na dwa samochody.

SMS

Do: Wika
Pewnie, jeśli tylko chce to tak.

Kilka minut później.

Jesteśmy już niedaleko domu mojej rodziny i kiedyś też mojego. Ustaliliśmy z Tymkiem, że nie będziemy podjeżdżać pod dom, a zaparkujemy po prostu trochę dalej i kawałek się przejdę. Co mi szkodzi?

Nie chciałam jeszcze żeby moi rodzice poznawali Tymka. Zawsze chcieli dla mnie idealnego chłopaka, który będzie biznesmenem, będzie miał duży dom i pieniądze żeby mógł mnie utrzymać. Tymek oczywiście miał pieniądze, dom i wszystko czego mogłam jeszcze sobie zażyczyć. Tylko szkoda, że moja rodzina nie zrozumie tego. Zawsze miałam wszystko co najlepsze i teraz chcieliby żebym miała takiego partnera, który kupiłby mi wszystko, ale nie na tym polega życie. Zawsze byli maszynami do zarabiania pieniędzy, ale ja tak nie chcę. Nigdy ich nie było kiedy ich potrzebowałam. Zawsze byli w pracy, byli zajęci. Nigdy nie mieli dla mnie czasu. Na pewno nie będę taka jak oni. Jeżeli kiedykolwiek będę miała dziecko, a chcę mieć to będę się nim zajmowała, a nie zostawiała je z opiekunką, a kiedy będzie w stanie zajmować się sobą samym to zostawiać je kompletnie same tak jak oni to robili ze mną. Nigdy nie wezmę z nich przykładu. Obecnie chcę tylko tego żeby zaakceptowali Tymka, ale później (tak, wiem, że to zdanie nie ma sensu, ale wiecie o co mi chodzi). Na pewno od razu tak się nie stanie, ale z czasem go polubią. Tak jak ja. Może nie ma ogromnej firmy, nie chodzi w garniturze, ale potrafi kochać, a to jest coś czego nigdy nie dostałam od swoich rodziców.

Nie rozczulając się nad sobą dłużej od razu kiedy się zatrzymaliśmy wyszłam z auta i poszłam do mojego rodzinnego domu. Miałam do niego jakoś trzysta metrów.

Trochę się stresowałam, bo już dawno tam nie byłam. Szczególnie obawiałam się jednej osoby, która mogła tam być, a nie chciałam jej widzieć.

***


WITAJCIE!

Tak wiem, długo mnie nie było. Przepraszam za to. Właśnie tym rozdziałem odwdzięczam się. Zamiast normalnego rozdziału, który ma 400 słów w tym jest ponad 1200. Także przepraszam, że nie było mnie w sobotę i niedzielę, ale za to jestem w poniedziałek. Powodu nieobecności chyba nie muszę podawać, bo wiadomo- LEŃ. Już tak mam, sorka.

Dziś może jeszcze dodam kolejny rozdział tym razem krótszy. A jeżeli nie dodam jeszcze dziś żadnego rozdziału to wiedzcie, że piszę dłuższy rozdział i pojawi się on jutro albo po jutrze.

W dodatku jak widać (albo nie widać) zbliża się moment "dramatyczny" jeżeli w ogóle można będzie go tak nazwać, ale zrobię wszystko co w mojej mocy. Tylko ja po prostu nie umiem pisać. Cudem jest, że ta książka wypaliła, ale czy uda mi się napisać w niej jeszcze coś sensownego to nie wiem.

Miłego dnia.
Pozdro!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro