„Różo"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

„Oboje oczu skronie na dłoni rozłożone, gdy nogi łagodnie na kostkach ułożone, dotykasz ciała obok, spokojnie złożone.

Drzwi otwarte, gdy deszcz oknem rozpada, ja i ciemność, uspokajająca kołysanka bez słów wertowana przez ciebie.

Śpisz już długo, boję się poruszenia, twego nagłego obudzenia, i smutku twarzy obsiania, gdyż kolejną nocą nieprzespaną, ręką witam rozkołotaną.

Dlatego śpij, tobie się to należy, mi najwidoczniej nie, usnąć jedynie kwiaty piękne mogą, co jako pierwsze ziemię przebiły.

Te drugie jedynie pod ziemię się chowią, ze wstydem spod ziemi spoglądają, ja na ciebie.

Cierni parapetu się łapie, czystym powietrzem na chwilę tylko płuca załapię, na chwilę swe nogi pod sobą załamię, jednak do dna samego kotła czarnego nie ułamę.

Stoję tak spośród cienia, dymu.

Patrząc w słońce, które tylko dla ciebie.

Nieprawidłowością, źle usianą jestem.

Jednak spoglądam na ciebie czekając.

Aż płatki spadają, wiatru pchać na przód się pozwalają.

Zimnem się wten okryjemy.

W powierzchni mroku skryjemy.

Aż w końcu znowu wyjdziesz ku powierzchni, a ja tylko mimochodem,dwa kroki zrobię, w obawie o przesadzenie twoje, o inne miejsce."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro