Lizi chciała wierzyć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiem że rozdział miał być tydzień temu ale się nie wyrobiłam więc jest teraz ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯
Miłego czytanka <3

Lizi wiedziała, że ten dzień nie zapowiada się dobrze. Rano obudziło ją przeczucie, że coś jest nie tak i choć normalnie by się tym nie przejęła to uczucie te ciągnęło się przez resztę dnia i targało nią aż do wieczoru. Jednak nawet wtedy kiedy usiadła przy biurku nad stertą książek coś było nie tak.

I wyjątkowo nie chodziło o dziwne zadanie z matematyki czy o napisanie eseju z polskiego. Coś innego było nie tak.

Niby to mogło być jedynie dziwne przeczucie, a jednak nie wierzyła w to. Było zbyt silne i realne, by nie było prawdą.

Westchnęła. Chwilę potem rozległo się pukanie. Drzwi otworzyły się, a Jack wszedł powoli do pomieszczenia.

Był czymś zmartwiony. Lizi zauważyła to niemal od razu. Nigdy nie umiał kryć swoich emocji. Próbował się uspokoić, bawiąc się bransoletką na dłoni, ale niewiele mu to pomagało. Przestępował nerwowo z nogi na nogę i spoglądał na nią niepewnie.

-Robisz jeszcze pracę domową? - spytał.

Lizi westchnęła.

-Tak... - mruknęła jednak spytała jeszcze - Czy coś się stało?

Jack odwrócił wzrok i potarł nerwowo kark.

-Martwie się o Aile... - mruknął - umówiliśmy się na spacer i nie przyszła, czekałem na nią dwie godziny... Myślisz, że coś się stało?

Przekrzywiła głowę odkładając książkę na biórko i odwracając się w jego stronę na obrotowym krześle.

-Nie sądze - odparła, a jednak niepewność pojawiła się w jej sercu - To Aila, wątpię żeby coś jej się stało, znasz ją przecież... Poza tym od czasu Ofiona zawsze ma przy sobie broń więc wątpię żeby ktoś jej podskoczył.

Jack westchnął.

-Jesteś pewna? - spytał wkładając ręce do kieszeni spodni i opierając się o framugę drzwi.

Nie - chciała odpowiedzieć, a jednak tego nie zrobiła. Chciała wierzyć, że to tylko głupie przeczucie. Wierzyła, że to nie prawda.

Napewno - dodała sobie w myślach - napewno to tylko przeczucie.

Westchnęła i poprawiła dłonią włosy. Zmierzyła Jack'a spokojnym spojrzeniem. Nie było sensu mu mówić. To pewnie faktycznie było jedynie przeczucie. Jutro obudzi się, a wszystko będzie dobrze. Zadzwoni do Aili, a ta jak zawsze odbierze będąc na swoim porannym spacerze.

To tylko głupie przeczucie - powtórzyła w myślach mając nadzieję, że to prawda.

-Nie przejmuj się, napewno nic jej nie jest - powiedziała cicho w stronę Jack'a.

Uśmiechnęła się do niego uspokajając, a jednak kiedy wyszedł sięgnęła po telefon.

Wybrała numer Aili i nacisnęła przycisk połączenia.

Dźwięk sygnału rozniósł się po pomieszczeniu, ale Aila nie odebrała. Ani teraz, ani przez następną godzinę, ani przez cała noc kiedy Lizi wydzwaniała do niej przerażona. Zaczęła się martwić, że coś jest na rzeczy. A przecież to miało być tylko głupie przeczucie.

Oto dzisiajszy rozdział!
Mam nadziję że wam się spodobał! Koniecznie dajcie znać co sądzicie! To tyle na dzisiaj.

A i jakby ktoś był zainteresowany to na moim profilu pojawił się zbiór poezji, serdecznie zapraszam<3

Miłego wieczorku,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro