10. "On nie żyje, Var"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Var szła przez hol Pałacu ledwo przytomna. W nocy nie zmrużyła oka nawet na chwilę, towarzysząc swoim żołnierzom podczas dyżurów. Żaden z nich tak samo jak i ona nie odpoczywał, wszyscy byli w pełnej gotowości.

Yellow trwała przy niej przez cały ten czas. Teraz szły przez Pałac, rozglądając się czujnie, wypatrując każdego możliwego zagrożenia. Yel czuła w powietrzu coś dziwnego. Atmosfera była napięta, jakby wszyscy mieszkańcy wyczekiwali nadejścia wroga. Variel wydała komendę, by nikt oprócz żołnierzy i Króla nie wychodził z komnat bez wyraźnej potrzeby. Na korytarzach panowała więc martwa cisza.

- Var, jak myślisz, co stało się Lokiemu? - zapytała cichutko dziewczyna

Strażniczka zatrzymała się i odwróciła do swojej podopiecznej, patrząc jej prosto w oczy. Ona nie wiedziała przecież, co dokładnie stało się w Sali Artefaktów. Prawdę znali tylko Var i Frigga. I Odyn, oczywiście.

- Nie mogę zdradzić ci wszystkiego, przynajmniej na razie. Ale książę spełnia ambicje zasiadania na tronie. A teraz nie widzi nic oprócz korony. Dlatego boję się, że jeśli dojdzie do walki, zwyczajnie podda Pałac. Trochę mu nie ufam. Na razie jednak nie rozpowiadaj tego innym, dobrze? - Yel przytaknęła, przygryzając wargę. Variel wyciągnęła dłoń zaciśniętą w pięść, a Yellow przybiła jej żółwika. Uśmiechnęły się do siebie - Skopiemy im tyłki, a potem pojedziemy do naszej knajpki na jakieś dobre ciastka, co ty na to?

- Brzmi super, Var.

Niespodziewanie zza pobliskiego zakrętu wybiegł żołnierz, a jego twarz była biała jak papier, oddychał szybko i chwilę zajęło mu wypowiedzenie tego, co miał przekazać.

- Strażniczko... Destroyer... Loki wysłał go... przeciwko Thorowi... Na Ziemię.

Var spojrzała na Yellow, a jej oczy wypełniało przerażenie.

- Na Odyna.

〰️〰️〰️〰️〰️

- Królu, muszę prosić cię o wytłumaczenie tej decyzji.

Loki siedział na tronie, twarz miał ściągniętą gniewem, a dłoń ściskał na królewskiej lasce, która umożliwiała mu kontrolowanie tego, co Destroyer robił. Destroyer - pałacowy strażnik, urządzenie wykonane z tego samego materiału co młot Thora, był człekokształtnym stworem całkowicie podporządkowanym królowi.

Dwudziestu żołnierzy stało w pełnym rynsztunku w półkolu, odcinając Lokiemu wszystkie drogi ucieczki. Variel stała pośrodku i wpatrywała się intensywnie w tymczasowego władcę. Jej spojrzenie było wypełnione niechęcią i lodowatą wściekłością.

- Nie ma takiej potrzeby - dziewczyna miała ochotę udusić Lokiego za pogardę w jego głosie.

- Ja jednak uważam, że jest. I będę nalegać.

- Mój brat okazał się zdrajcą, a wasi dawni towarzysze postanowili go wspomóc, dlatego ich wszystkich spotka teraz adekwatna kara.

- Śmierć? A co oni zrobili, że zasłużyli na śmierć? Może to nie ich wina, że stanowią zagrożenie dla twoich rządów? - wycedziła

- Dość tego! To ja jestem królem, a wy macie wykonywać moje rozkazy! - wykrzyknął, a żołnierze cofnęli się o krok

Variel jednak stała w miejscu, nie chcąc zgiąć kolana. Patrzyła na Lokiego i nagle wszystko stało się jasne. Oczywiste. Przecież książę nigdy nie widział swojego brata w roli dobrego przywódcy, więc w jego przekonaniu mogło być tylko jedno wyjście.

- Teraz rozumiem. To ty jesteś zdrajcą, który wpuszczał tu Jotunów przed koronacją. Bo niby jak inaczej ominęliby Heimdalla? Tylko tak utalentowany czarodziej jak ty mógłby wytworzyć tajne przejście, ukryte gdzieś w Asgardzie. Miałeś motyw; niechęć do swojego brata, i sposobność.

- Aresztujcie ją - warknął Loki do żołnierzy za jej plecami.

- Nie, najpierw się wytłumacz. To ty ich tu wpuściłeś, przyznaj się.

- Tak, to ja to zrobiłem. Wiecie wszyscy doskonale, jaki jest mój brat. Nie będzie dobrym królem. Dlatego mu przeszkodziłem. Uratowałem was.

- A kto będzie dobrym władcą? Ty? - parsknęła, zaraz potem poważniejąc - Chłopcy, zamknijcie go pod kluczem i poślijcie po Thora. Jego wygnanie dobiegło kresu.

Mężczyźni za jej plecami wycelowali ostrza swoich mieczy w kierunku Lokiego i zaczęli się powoli do niego zbliżać.

- To koniec, Loki. Chciałam ci pomóc, ale ty zdradziłeś Królestwo, którego jestem Strażniczką. Proszę, nie pogarszaj swojej sytuacji i po prostu się poddaj.

- Nie, nie sądzę - uśmiechnął się szeroko, a Var przekrzywiła lekko głowę, zdziwiona.

Wtedy dziesięciu jej żołnierzy zaczęło się przeobrażać. Dziewczyna z przerażeniem obserwowała, jak ich skóra staje się niebieska, a w oczy wlewa się czerwień. No tak. Zdrajca.

- Żołnierze... Do walki - warknęła, sięgając po miecz na swoich plecach.

Gdy ona wraz z resztą kompanów walczyła z Lodowymi Olbrzymami, żadne z nich nie było w stanie powstrzymać Lokiego, który wyszedł pośpiesznie z sali i skierował się w stronę Bifrostu.

〰️〰️〰️〰️〰️

Variel biegła przez ciemne korytarze Pałacu ku sypialniom pary królewskiej. Dookoła, w różnych zakątkach budynku trwały ciężkie walki. Loki po ucieczce z sali tronowej udał się do Heimdalla i przepuścił Jotunów przez Bifrost. Gdy tylko ci dotarli do Pałacu, jej żołnierze zostali wrzuceni w środek chaosu. A Var dowiedziała się, że Laufey kierował się, by zabić Odyna. Błyskotliwy plan, oczywiście, ale nie przemyślał, że ona może stanąć mu na drodze. I Frigga, która na pewno nie odda życia swojego męża po dobroci. Obie kobiety były gotowe do walki za Asgard jak niewiele innych.

Stukot jej obcasów wydawał się ogłuszający, mimo, że starała się poruszać jak najciszej. Modliła się w duszy, żeby nikt z jej żołnierzy nie ucierpiał, chociaż wiedziała, że jest to prawdopodobnie niemożliwe. Zamknęła oczy, chcąc wyrzucić z głowy wizję chodzenia po domach rodzin w żałobie. Widziała, że jest już blisko celu.

Zwolniła tempa, gdy była kilka kroków od wejścia. I znieruchomiała na widok Lokiego zmierzającego w stronę drzwi, celującego królewską laską w kogoś w środku. Laufeya, zapewne. Skryła się za pobliską kolumną, gdzie widziała i Lokiego, i króla w środku i czekała, obserwując, skryta w cieniu.

〰️〰️〰️〰️〰️

- A teraz? Żałuję, że nigdy nie zobaczysz, jak uśmierca cię twój największy wróg. Laufey, król Jotunheimu... Ojciec czarnej owcy w twojej rodzinie. Twoje królestwo jeszcze zasmakuje jego zemsty. I mojej, gdy odbiorę ci życie.

- A tobie odbierze życie syn Odyna - głos Lokiego sprawił, że Laufey wzdrygnął się i odwrócił.

Książę uniósł swoją broń, gotów zakończyć żywot swojego ojca.

Ale zastygł w bezruchu.

Jego oczy wypełniał przestrach, a złote ogniki oplątały jego dłoń, zaciśniętą na królewskiej lasce. Laufey cofnął swoją rękę, gdy i jego dosięgnęły. Loki odwrócił się gwałtownie, odsłaniając Variel, stojącą za nim. A ona... Jej oczy płonęły złotem. Dłonie uniesione w stronę księcia, palce delikatnie kierujące płomienie ku niemu. Stała wyprostowana jak struna, a jej twarz wykrzywiała wściekłość.

- Loki, stań pod ścianą. I rzuć broń - warknęła cicho. - Albo cię zabiję.

Kątem oka dostrzegła, że Frigga wstała z posadzki i podeszła do łoża Odyna. Wyszarpnęła z ręki Jotuna ostrze, które trzymał tuż przy twarzy Króla. Złapała je oburącz, gotowa bronić męża.

Var spojrzała na Laufeya i zobaczyła, jak powoli na jego usta wkrada się uśmiech.

- Widzę, że już rozumiesz, wiedźmo.

- Zamknij się i odsuń od Króla. Wystarczy, ilu moich żołnierzy już zabiłeś. Nie będę słuchać twoich kłamstw - uśmiech na jego twarzy zbladł nieco, a on sam wykonał kilka kroków w tył, gdy złote łańcuchy oplątujące go zaczęły przepalać jego skórę.

Dziewczyna podeszła bliżej księcia, a on odwrócił się do niej. Musiała powstrzymać się przed westchnieniem smutku i goryczy, gdy otwierała usta.

- Proszę, poddaj się. To nie musi być koniec, pomogę ci wybłagać niską karę u Odyna. Ty i ja damy radę, razem - jej oczy zalśniły, gdy patrzyła w jego, wypełnione czymś, czego nie potrafiła do końca nazwać. Chyba bezsilnością, tak jej się zdawało. Gdy zobaczyła, że Frigga stoi przy królu Olbrzymów, pilnując go, oczy Var znowu stały się ametystowe. A mimo tego, że nie miała żadnej broni w dłoni, nie sięgnęła po swój miecz. Nie, kiedy patrzyła na Lokiego.

- Zrobiłabyś to? Zabiłabyś mnie? - jego ciało rozluźniło się, gdy położyła dłoń na jego piersi, a pod palcami czuła bicie jego serca.

- Nie, Loki. Nie jestem katem. Nie mogłabym cię zabić, nie przeżyłabym tego - jego wyraz twarzy sprawił, że miała ochotę wrzeszczeć. Nigdy nie widziała w oczach księcia tyle bólu, tyle skrytej rozpaczy. Oboje wiedzieli, że nawet Variel nie da rady ochronić go przed gniewem Wszechojca.

Var chciała powiedzieć wiele. Że rozumie, czemu książę robił to wszystko. Że według niej jest warty wszystkich gwiazd świata. Że nigdy go nie zostawi. Że nie mogłaby.

Ale nie zdążyła.

- Loki! - Strażniczka przymknęła powieki i wypuściła powoli powietrze z ust, gdy zza jej pleców dobiegł jej głos blondwłosego następcy tronu. - Co ty zrobiłeś? - Thor dzierżył w dłoni Mjöllnir. Godny książę wrócił na swoje włości.

Strażniczka pokręciła głową, zrezygnowana. Spojrzała na księcia przed nią i zobaczyła, że emocje, jakie wyrażała jego twarz, zmieniły się diametralnie. Widziała na niej już tylko lodowatą pustkę. Cofnęła się pod ścianę i wyciągnęła miecz, przykładając go do krtani Laufeya. Frigga natomiast wstała i podbiegła do starszego syna, mocno go przytulając. Thor nie spuszczał jednak wzroku z Lokiego.

- Czemu nasłałeś na mnie Destroyera?

- Loki, o czym on mówi? - szepnęła Królowa

- Musiałem wypełnić ostatnią wolę ojca - książę zaczął wycofywać się w przeciwległy kąt pomieszczenia.

- Jesteś zdolnym kłamcą, zawsze byłeś.

- Dobrze, że wróciłeś. A teraz wybaczcie, że was opuszczę, muszę zniszczyć Jotunheim.

Krzyki Var i Friggi zagłuszył wybuch, gdy Loki wystrzelił w stronę Thora. Ten uderzył w ścianę za nim i wypadł przez powstałą w niej dziurę.

Książę odwrócił się na pięcie i chciał wyjść. Zatrzymał go jednak drżący głos Variel.

- Loki, zatrzymaj to szaleństwo. Nie jesteś taki, za jakiego on cię uważa - gestem wskazała na Odyna. - Błagam cię... Nie zostawiaj mnie - jej oczy były pełne łez.

A książę spuścił wzrok, pokręcił głową i wyszedł z pomieszczenia. Dziewczyna zasłoniła twarz dłońmi i opierając się o ścianę, opadła bezsilnie na podłogę.

Widzisz, dziewczyno... Mówiłam, jak to się skończy.

〰️〰️〰️〰️〰️

- Variel? - dziewczyna odwróciła swoją uwagę od Jotuna, który siedział na posadzce, przytrzymywany w miejscu przez jej magię - Musisz mi pomóc.

Królowa wpatrywała się w śpiącego Króla, a na jej policzkach lśniły łzy. Suknia, którą miała na sobie była brudna, a fryzura zniszczona. Kosmyki włosów okalały jej twarz i kleiły się do mokrej od płaczu skóry.

- Oczywiście, jak sobie życzysz, Królowo - dziewczyna wstała i otrzepała się z kurzu.

- Jeśli mój syn naprawdę zamierza zniszczyć Jotunheim, Thor go zabije - Var zadrżała i musiała wziąć głębszy oddech, żeby się uspokoić. - Nie możemy do tego dopuścić - dziewczyna skinęła głową. - Wydaje mi się, że jesteś na tyle silna, żeby wybudzić Odyna ze snu.

Strażniczka zmarszczyła brwi, ale nie protestowała. Skinęła lekko głową. Nie wiedziała, czy da radę, ale była świadoma, że to może być jedyny ratunek dla Lokiego. I wszystkich tych, których może on zabić.

Powoli podeszła do śpiącego Wszechojca. Przed oczami miała obraz sprzed doby, gdy wykrzyczał, że jest wiedźmą niegodną zaufania. I potworem, którego należy trzymać pod kluczem.

A mimo to... Położyła dłoń na jego czole i zamknęła oczy. Złote płomyki otoczyły ją i Króla. Nie wiedziała, od czego zacząć, więc kierowała się intuicją. Przekazała mu obrazy walczących braci i Lokiego obiecującego zagładę państwa Olbrzymów. I Thora trzymającego młot. A potem zaczęła wołać prosto w czarną pustkę, którą stanowił dla niej umysł Odyna. Wołała tak długo, aż w końcu w tej pustce rozbłysło jaskrawe światło. Tak jasne, że stało się nieznośne, więc Var otworzyła oczy.

I cofnęła się parę kroków, bo zobaczyła, że przebudziła Wszechojca.

- Uratuj go, proszę - szepnęła.

Mężczyzna patrzył na nią przez chwilę i Var wydało się, że chce powiedzieć o tym, że go obudziła. Ale nie, Odyn nie odezwał się słowem ani do niej, ani do Królowej czy Laufeya. Poderwał się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia z Pałacu. Wtedy już wszystkie karty, które dziewczyna miała do rozdania zostały rozrzucone. Nie mogła opuścić Pałacu. Nie, kiedy trwały w nim walki.

Co zatem miała zrobić?

Wstała i, chwytając wcześniej Laufeya i dygając przed Królową, skierowała się ku celom. Ale nie odzywała się słowem. Jakby przeczuwała, co nastąpi. Jakby wiedziała.

Gdy wprowadziła króla Olbrzymów do małego pomieszczenia, ten odwrócił się do niej i patrząc jej prosto w oczy, rzekł:

- Przykro mi.

- Nigdy tego nie zrozumiesz - odparła cicho. Nie miała już więcej siły.

- Rozumiem to lepiej niż większość. Jest moim synem.

- Nie, wcale nie. Jest synem Friggi. I tylko jej. Ani ty, ani Odyn nie zasługujecie, żeby się tak tytułować.

- Kochałaś go, wiedźmo? - uniosła gwałtownie wzrok i wbiła go w Laufeya

- To nie powinno cię interesować.

- To nie koniec. Jeszcze nie - uśmiechnął się kącikiem ust.

- Tak sądzisz? - pokręciła głową, odwróciła się i wyszła z pomieszczenia, zatrzaskując je na zamek

〰️〰️〰️〰️〰️

- To koniec - Var skinęła głową, przyjmując obwieszczenie kapitulacji Olbrzymów od jednego z żołnierzy. Ostatni Jotunowie byli odprowadzani do cel przez strażników.

- Variel! - odwróciła się, słysząc donośny głos Thora, właśnie wchodzącego do Pałacu głównym wejściem. Obok niego dumnie kroczył też Odyn.

Ale nie było z nimi Lokiego.

- Thor... Co się stało? - powoli spytała dziewczyna, bojąc się odpowiedzi

Książę podszedł, ale nie wiedział, co powiedzieć. Po prostu przytulił ją, jakby to mogło pomóc. A ona zobaczyła. Gdy blondyn ją dotknął, ona zobaczyła to wspomnienie.

"Mogłem to zrobić, ojcze! Dla ciebie. Dla nas wszystkich!"

"Nie, Loki."

Zobaczyła Lokiego spadającego w otchłań. Zrozpaczonego. Czekającego na śmierć w odmętach Wszechświata. Gotowego na śmierć.

Strażniczka chwyciła się za głowę i zgięła wpół, jakby ktoś zadał jej fizyczny cios. Nie mogła oddychać.

- On nie żyje, Var. Spadł z Bifrostu.

- Nie, nie! - spojrzała na Odyna - Miałeś go uratować - szepnęła. - Miałeś...

Nie chciała patrzeć na króla. Na nikogo.

Gdy weszła do swojej sypialni, usiadła na łóżku i patrzyła. Patrzyła na suknię, którą miała na ostatnim balu. Patrzyła na rajskie ciastka, które jeszcze trzy dni wcześniej razem jedli. Wszystko w tym przeklętym pomieszczeniu przypominało jej o nim. Już gdy Loki zasiadł na tronie wiedziała, dokąd zmierza jego historia. Że jemu nie jest pisane dobre zakończenie. A mimo to...

Ukryła twarz w dłoniach i wrzasnęła z bezsilności i rozpaczy.

Nie chciała żyć w świecie bez księcia kłamstw.

Och, skarbie... Na co ci była ta miłość?

❇❇❇❇❇

Właśnie dotarliśmy do momentu, w którym zaczyna się prawdziwa zabawa. Co myślicie o takim przebiegu wydarzeń?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro