10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Zasną , będę tu sama przez dłuższą chwilę. Eksplorujmy okolicę dalej.
Alan tu jeszcze kiedyś wróci.

Za niedługo...

Dali zaczęły łzawić oczy ,

-nic nowego, nie zachowuje się jak 15latka.I nigdy nie będę, rozejrzyjmy się, po okolicy... Znowu.

Dalia wstała, I poszła w stronę lasu w którym wcześniej spotkała, Alana.
Oczy łzawiły jej coraz mocniej, sama nie wiedziała czemu.
Ciągle szła przed siebie , aż w końcu nic nie widziała przez jej łzy I weszła w drzewo.

-ała, co tu robi to cholerne drzewo.
I gdzie ja jestem,

-drzewo? Nie jestem drzewem.

-Przepraszam, nie widziałam pana.

Dalia się przestraszyła I odsunęła 3kroki w tył.

-Nie szkodzi, dużo ludzi mnie nie widzi.

Nieznajomy zaczął płakać ,

-Dobrze się pan czuje?

-Tak , przepraszam czasami mam takie wypady emocji.

-rozumiem pana . Też czasami mi się zdarzają takie rzeczy.

-Dalia!!!

Zawołał ktoś.

-!? Kto to?

-nie ja panienko, o spójrz w górę.

Dalia spojrzała w górę I zobaczyła. Emyly I Aidena.

-Zostaw ją , idź stąd.

Krzyknęła Emyly.

-Żegnaj panienko, powiedział nie znajomy I zniknął w ciemności.

-Dalia gdzie ty się tu kręcisz.

Powiedziała Emyly.

-przepraszam, nie wiedziałam co robić I poszłam w tą stronę.

-już dobrze choć, wracamy, Aiden znalazł wiki. Aiden możesz lecieć my zraz będziemy!

Aiden poleciał dalej. A Emyly wzięła , Dalie na ręce i pojechały.

-Wygląda znowu bardziej ludzko , znowu wygląda tak przepięknie, gdy jej włosy powiewają. Ale to nie jest możliwe żebym zakochała się w niej. Jest robotem. Miłość wybiera się pi charakterze. Chociaż miłości się nie wybiera, to nie ma sensu.

Pomyślała Dalia.

-choć, dam ci zaraz wiki.

-już jesteśmy?

-tak tylko musimy poczekać na Aidena. O już leci.

Pokazała na niebo.

-Masz Dalia.

Aiden wręczył, Dali wiki.

-mogę już wracać, do zobaczenia, wiki wracajmy już.

Powiedziała Dalia żegnając się z przyjaciółmi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro