Czas na zemstę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Shawn pov

Justin niedługo przyjedzie. To jest zemsta. Aktualnie siedzę i myślę o mojej martwej dziewczynie...

*4 lata temu*
Ja i Camilla jesteśmy tacy szczęśliwi. Niedługo bierzemy ślub. To jest cudowne uczucie kiedy ktoś Cię kocha. Ona nie wie czym się zajmuje. Justin. Mój przyjaciel załatwił mi pracę. Razem sprzedajemy prochy. Może nie jest to najlepsza praca ale dużo zarabiam. Starczy na ślub...

*teraźniejszość*

Camilla. Moja słodka Camilla. Nie zasłużyła na to. Justin pożałuje. Właśnie jest pora żeby zabawić się z Laną. Biorę kamerę ze stolika i ruszam w stronę pokoju w którym ta mała szmata jest. Otwieram drzwi

-No Lanuś wiesz co teraz będzie. Justin jest coraz bliżej. Zabije go. A ty. Będziesz moją własnością. Nie wiem co zrobię z tobą. Może sprzedam albo zabije. Chyba że będziesz żyła ze mną. U boku.-włączyłem kamerę-No Justin. Poznajesz ją? Zmieniła się prawda. Sama skóra i kości-śmieje się- No dobra. Jesteś coraz bliżej nas. Może nawet bardzo blisko. Mam nadzieję że masz jakąś tam broń oprócz tego Twojego pistoleciku. A teraz. Patrz-odkładam kamerę na to samo miejsce co zawsze i podchodzę do tej dziwki. Zdejmuje moje spodnie i wieszam się nad nią. Wchodzę w nią brutalnie. Uderzam ją w twarz. Posuwam ją coraz szybciej i szybciej. W końcu dochodzę w niej. Wstaje i pluję jej w twarz. Podchodzę do kamery i biorę ją w rękę.

-No. Twoja Lana jest taka dobra. Taka ciasna. Oh-śmieje się i wyłączam kamerę. Ostatni raz spoglądam na Lanę i wychodzę. Biedny Justin musi patrzeć jak pieprze jego laske. Smutne.

*4 lata temu*

Dzisiaj jest ten dzień. Nasz ślub. Cami w tej chwili szykuje się a ja niestety musiałem jeszcze pojechać z Justinem gdzieś. Nie wiem co on chce. Niedługo się dowiem. Cały czas myślę o mojej księżniczce. Właśnie dotarliśmy do małego domku w lesie. Nie wiem po co tu przyjechaliśmy. Justin wysiadł z auta i ruszył w stronę drzwi. Ja również wysiadłem. Weszliśmy do środka.

-Stary po co przyjechaliśmy?-zapytałem lekko wkurwiony

-Shawn słuchaj. Camilla nie jest taka jak ci się wydaje. Ona jest zła. Chce Cię wykorzystać...

-Co kurwa?! O czym Ty do mnie mówisz?!-krzyczałem. Jak on taj może kłamać!

-Posłuchaj mnie. Słyszałem jej rozmowę. Ona chce Cię wykorzystać zabrać ci kasę i spierdolić-powiedział ten chujek

-Kłamiesz. Ona nie jest taka. Jadę na nasz ślub.-chciałem wyjść ale mnie zatrzymał

-Ona zaraz nie będzie żyła. Moi ludzie już się nią zajmują..

-Co kurwa?!-rzuciłem się na niego. Zacząłem go bić. Oddał mi raz a porządnie. Upadłem.

-Nigdy więcej nie próbuj mnie uderzyć. Ona nie żyje. Zrozum. Tak będzie lepiej-i wyszedł. Moja Camilla. Mój skarb. Moje słońce. Co ona zrobił?! Wybiegłem z domu ale jego nie było. Zemszcze się. Obiecuję ze się zemszcze.

*teraźniejszość*

Muszę go zranić tak jak on mnie. Zabił moją ukochaną. Camilla nie była oszustką. Przeszukałem jej telefon wtedy. Nie było nic...

*2 lata temu*

Przyjechałem tam gdzie mieszka Justin. Zapukałem do drzwi. Otworzył. Był pijany. Kompletnie pijany.

-Justin? -zapytałem

-Shawn!-wybełkotał

-Ta. Hej. Mogę wejść?

Odszedł kawałek i wszedłem do środka.

-Idź spać idioto. Jutro pogadamy -powiedziałem

Na następny dzień wstałem i zszedłem na dół. Oczywiście Justin leżał na sofie

-Justin. Musimy pogadać -powiedziałem. On usiadł

-Tak. Musisz mi pomóc-ciekawe o co mu chodzi

-Ta. Co jest?-zapytałem

-Chodzi o moją księżniczkę -zaczął opowiadać. Miałem się nią zająć przez jakiś czas. Oczywiście od razu pomyślałem nad zemstą. Zgodziłem się..

*teraźniejszość*

I tak o to jestem. On zasłużył na to. Ja po prostu się mszcze na nim. Nagle słyszę warkot silnika. Wyglądam przez okno i widzę jego samochód. Czas zacząć zabawę. Schodze do piwnicy i zamykam Lanę na kłódkę. Sam idę po broń i krótkofalówkę. Biorę parę pistoletów i idę na górę. Czas na zemstę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro