▲▼ ROZDZIAŁ 1 ▼▲

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyna jest w wieku bliźniaków - myślałem. Obecnie ma czternaście lat, ale no cóż, przez ja jakiś czas regenerowałem swoje siły. Choć dla mnie trwało to całą wieczność. Swoją drogą ciekawe czy mnie pamięta. Trochę czasu minęło odkąd ostatnio się widzieliśmy - usmiechnąłem się pod nosem.

Jest młoda i głupia. Nie rozumiem dlaczego raz się śmieje, a raz płacze. Ludzie są tak skomplikowani... I naiwni. Takie zwyczajne, nic nie warte kukiełki, które za pomocą odpowiednio dobranych słów można przechytrzyć i zmanipulować. To jest tak banalne, że czasem aż nudne.

Zaczekałem aż wróci do domu. Pora dać o sobie znać, przecież nie może żyć w błogiej nieświadomości, prawda?

△▽ APRIL ▽△

Siedziałam na łóżku, czatując z moją przyjaciółką, gdy nagle przede mną pojawił się lewitujący, żółty trójkąt z jednym okiem, muszką i cylindrem. Odruchowo cofnęłam się do tyłu, nie wiedząc co się dzieje. Moja reakcja wywołała u niego nagły wybuch śmiechu.

- Kim jesteś? - Spytałam zdezorientowana. Przybrał ludzką postać i powiedział kłaniając się lekko:

- Bill Psotnik Cyferka - uśmiechnął się. - Jak się masz April?

Nagle coś sobie przypomniałam. Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa, gdy miałam zaledwie kilka miesięcy. To jego wtedy widziałam unoszącego nade mną, to z nim spędziłam swoje najmłodsze lata.

- Pamiętam cię - odparłam. - Nawet dobrze, a ty? Gdzie tak zniknąłeś?

- Długo by mówić.

- No powiedz, chcę wiedzieć gdzie się podziewałeś. Zniknąłeś tak nagle, bez słowa. Wiesz, że tak się nie robi? - Mam do niego oto pretensje. Nawet jeśli jest demonem, powinien się chociaż pożegnać, albo nawet powiedzieć gdzie się udaje. Widać było, że to, co powiedziałam wprowadziło go w lekkie zaniepokojenie, które szybko minęło.

- Może kiedyś ci opowiem - stwierdził jak gdyby nigdy nic.

- W takim razie po co wróciłeś?

- Czy musisz zadawać tyle pytań?

- Po prostu chciałam wiedzieć, co przez ten cały czas działo się z moim przyjacielem.

△▽ BILL ▽△

Ona nadal ma mnie za przyjaciela - pomyślałem, o mało nie wybuchając śmiechem. Nie wiem czy w jej przypadku to dobrze, czy źle, ale póki co niech myśli, że jesteśmy przyjaciółmi. Bo ja wcale nie mam zamiaru wykorzystać jej do własnych celów, w ogóle.

Westchnąłem ciężko i odpowiedziałem jej o wszystkim. O Wodogrzmotach, rodzinie Pinesów, Dziwnogeddonie, żeby wreszcie przestała się o wszystko dopytywać bo szczerze, zaczynało mnie to denerwować.

- Czyli co, straciłeś swoje moce?

- Nie do końca. W pewnym stopniu się zregenerowały, no i udało mi się po części zachować fizyczną formę, choć nadal nie czuję bólu, ani nie można mnie zranić.

- I co masz zamiar teraz robić?

- Cóż... Trochę uprzykrzyć ci życie - uśmiechnął się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro