▲▼ ROZDZIAŁ 12 ▼▲

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

△▽ ZACK ▽△

Nasze prace nad portalem między światami powoli dobiegają końca. To dobrze, bo każda chwila się liczy.

- Jak długo nam to zajmie? - Zapytałem.

- Jakiś miesiąc, może półtora jeśli się pośpieszymy.

- A ile mamy czasu?

- Niewiele Zack. Niewiele.

Wystraszyłem się w tamtym momencie. Być może nam się nie uda i wszystko pójdzie na marne. Albo uratujemy świat, albo sprowadzimy na niego zagładę. Mam nadzieję, że to pierwsze.

- Na dziś skończymy - powiedział. - Jutro spróbujemy go włączyć.

- Jesteś pewien, że to bezpieczne?

- Nie. Ale jeśli nie spróbujemy, to przegramy.

- Wiesz, mógłbyś mnie pocieszyć, że to zadziała czy coś.

- Nie ma czasu na takie gierki Zack.

- Eh... Mam nadzieję, że się uda.

- Ja również.

Pracowaliśmy nad nim cały dzień. Dosłownie. Jest już grubo po dwudziestej czwartej, a my nawet nie wiemy czy to działa. Nawet nie chcę myśleć, co będzie, jeśli okaże się porażką.

△▽ TIME SKIP ▽△

Zadzwoniłem do April. Po tym jak uratowałem ją po raz drugi, dałem jej swój numer telefonu. Gdyby kiedyś potrzebowała pomocy. A ona dała mi swój, gdybym chciał pogadać czy coś. Jak na swój wiek, jest dość dojrzała.

- Hej - przywitała mnie z uśmiechem.

- Hej. Co tam? - Usiadłem na przeciw niej. Spotkaliśmy się w kawiarnii, twierdząc iż to dobre miejsce.

- Nic ciekawego. A u ciebie?

- To samo - bardzo chciałbym się jej wyżalić, ale nie mogę. - Co z tym twoim przyjacielem?

- Pogodziliśmy się, więc jest dobrze. Mam nadzieję.

- Czyli już nie będziesz wpadać pod auta?

- Tego nie mogę ci obiecać - zaśmialiśmy się.

Polubiłem ją. Jest zabawna i mądra. Oraz nie zachowuje się jak większość nastolatek w jej wieku. Przypomina mi trochę moją siostrę. Ale ona jest młodsza i strasznie wkurzająca.

- Tobie naprawdę jest potrzebny jakiś ochroniarz.

- Hm... - zmierzyła mnie wzrokiem. - Nadawał byś się. No i masz już wprawę - uśmiechnęła się.

- No tak. Dwa razy uratowałem ci życie.

- Tylko musisz uważać.

- No co?

- Bardziej kogo. Na Nathana. Jest moim chłopakiem.

- Czy ty próbujesz mnie nastraszyć?

- Tak trochę.

- Jesteś niemożliwa.

- Wiem, często to słyszę. I jestem również okropną niezdarą.

- Zdarza się.

- O mało nie wpadłam pod auto. A wcześniej, wywróciłam się i zemdlałam. Nie wspominając o innych moich wypdkach - zacząłem się z niej śmiać. - No dzięki wiesz? Nie śmiej się ze mnie!

- Wybacz, ale to jest silniejsze ode mnie.

- Pogadamy jak tobie się coś stanie.

To może się stać już niedługo - odparłem w myślach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro