15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia znowu obudziliśmy się szybko gdyż dowiedzieliśmy się że będziemy grać przeciwko jakiejś drużynie Mark nic innego nam nie powiedział A ja dostał kategoryczny zakaz wstępu na boisko to są Kurde jakieś żart ale tym razem na pewno sobie posiedzę na ławce bo kostka mnie strasznie boli, ból się nasilił ale nic nie mówiłam nikomu o tym nie chcąc ich martwić . Więc siedzę sobie teraz na ławce obok Nelly i dzielimy się swoimi przemyśleniami na temat drużyny z jaką mamy grać . Niestety ale nic nam do głowy nie przychodzi A Mark nam mówił że to nie jest Desarm z czego się cieszę. Za chwilę mają przybyć nasi przeciwnicy . Trenerka wygląda na poddenerwowaną podchodzi do Marka i coś do niego mówi na co on potakuje . 

 -Wybiła godzina 12- krzyczy Cillia i nagle boisko przysłoniła ciemną mgła i na środku boiska pojawił się nie wieżę Xawier co on tam do cholery robi ! Ale nie tylko ja jestem zaskoczona bo wszyscy są i nie kryją swojego zdziwiona czy też zdenerwowania . I niby on jest kosmita ja nie mogę on kłamie A wszyscy to łykają . Jestem zażenowana nimi po raz kolejny .Ale w sumie to też bym myślała tak jak oni gdyby nie to że znam prawdę. Za 10 minut Raimona ma grać ale nigdzie nie widzę Fabukiego , więc idę bo szukać . Po pewnym czasie zajrzałam już prawie wszędzie została mi tylko łazienka dla chłopców.

 -Nie tym razem ja będę strzelał gole - wchodzę do środka i ostrożnie zamykam drzwi , podchodzę i widzę roztrzęsionego chłopka rozmawiającego z Austinem .

 -Fabuki , pamiętasz mówiłam ci że pomogę ci - powiedziałam spokojnie podchodzą do niego i kładąc mu dłoń na ramieniu - Nie pozwolę by tobie stała się krzywda - uśmiecham się do niego w odbiciu . Ten spogląda na mnie i znowu chowa twarz 

 - ja nie dam rady - mówił ledwie słyszalnie spojrzałam na niego z troską - Jestem za słaby 

 - Nie Fabuki spójrz na mnie - mówiąc to obracam się przodem do chłopaka - jesteś silny i dasz rade gdyby coś się działa powiedz mi , dobrze ? - mowie kładąc mu rękę na ramieniu 

- Dobrze - mówi a ja go przytulam- Jesteś dla mnie jak brat i nie pozwolę ci cierpieć - mówię i czuje jak po policzku płynie mi łza 

 - TY jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem - mówi i odwzajemnia uśmiech.Wracaliśmy do drużyny , będąc już prawie przy nich pobiegł do nas Mark 

 - Gdzie byliście szukałem was  - pyta się stając na przeciw- wszystko dobrze ? - kieruje pytanie do Fabukiego spojrzałam w jego stronę . 

- Tak - uśmiecham się do niego 

 - Ej Fabuki , myślę że powinieneś grać w ataku - powiedział Jude podchodząc do nas A ja patrzę na niego jak na debila - Ty i Su na przodzie - mówi nie zwracając na moje spojrzenie

 - Nie!- mówię A raczej krzyczę ciut za głośno - Eee znaczy nie - mowie ciszej gdyż zwróciliśmy uwagę drużyny przeciwnej - Moim zdaniem Fabuki gra lepiej w obronie - mówię spoglądając na niego ukradkiem

. - Nie mamy kogo dać na jego miejsce - mówi spoglądając na mnie 

 - No ..... no to może ja ? - mowie po dłuższej chwili 

- Nie ma mowy ostatnio sprzeciwiłaś się i ledwo co stałaś - patrzy na mnie podejrzanie -Ale z moją noga już wszystko gra - mowie uśmiechając się do niego sztucznie 

 - Czy trenerka zgadza się żeby Fabuki był razem z Su na ataku? - zwraca się do niej , zbywając mnie

- Tak , jak sobie chcesz - mówi a we mnie zaczęło się gotować 

 - Tak liczymy na Ciebie Fabuki , twoja wieczna zamieć pośle ich gdzie taki zimowej- podchodzą do nas Boby i ucieszona gra na przodzie Su.Początek pierwszej połowy, ja usiadłam koło Silli i spoglądałam na grę . Można by powiedzieć że nie mieliśmy szans , oni byli za szybcy jak dla nich .Nagle słyszę dźwięk po mojej lewej stronie odwracamy się i widzę tego wkurzającego komentatora Chestera czy jak mu tam było. 

 -Drodzy Państwo to już trzecia osoba która przebiła technikę Marka Evansa - Drze mi się koło ucha a ja spoglądam na bramkę w której leży Mark - Czyżby nie znalazł do tej pory innej ?- Mogłam szczerze przyznać że irytował mnie on . Ale wróciłam wzrokiem do boiska na którym toczyła się dalej gra . Była tam katorga zawodnicy z Genesis przechodzi kolo nas nawet nie zauważeni zanim Można było zobaczyć było już 15 : 0 

 - To co teraz ? - zakupił Xavier- kończymy już czy jeszcze nie ? - zapytał znudzony , a ja zacisnęłam dłoń w pieść . Wźełam z naszej apteczki parę bandlarzy usztywniających i pobiegłem do łazienki .Po paru minutach wróciłam z usztywnioną kostką nie mogłam pozwolić na zatrzymywanie aż tak bardzo w tym meczu . Chciałam poczekać co się zdąży później i dopiero wejść w ostateczności . Nagle wszystko potoczyło się szybko za szybko Strzał , Fabuki , Boisko Zareagowałam jako pierwsza nie zwracając uwagi że nie powinnam przekraczać lini pobiegłem do niego . Byłam u niego szybciej niż stojący koło niego Mark .

 - Nie Fabuki , obiecałeś - mówiłam poprzez łzy - Nie możesz teraz się poddać , rozumiesz ? - mówiłam A wokół zbierały się obie drużyny - Nie możesz, pamiętaj że ja też będę walczyć z tobą - mówiłam zachrypniętym głosem . 

 - Pobiegnę po karetkę- krzyknął krzyknął Darren 

- On oddycha ? - wykrztusił Jack 

- Tak ale bardzo słabo - odpowiedział pełen obaw Jude Usłyszałam tylko jak Xawier mówi coś do swojej drużyny i Marka a potem widziałam jak wynoszą się z boiska , zostawiając za sobą rozpacz i troskę . Patrzyłam na niego i mogłabym przyciąć ze wyglądał jak by spał , ale niestety tak nie było , jedyne co mnie pocieszyło z tej sytuacji że Fabuki z tego wyjdzie. Słyszałam urywki rozmów swoich przyjaciół , którzy rozmawiali o nim . Ale nie interesowało mnie to za bardzo , ważniejsze byli teraz to że by się wzbudził . 

- Czy wy też zauważyliście to że dzisiaj się dziwnie zachowywał ? - spytała Cillia po chwili ciszy którą zapanowała w sali . 

 - Zauważyłaś coś? - spytała się Nelly 

 - Tak , strasznie mnie przestraszył- mówiła A ja patrzyłam tępo w jego twarz - Jego oczy , nigdy na mnie tak nie patrzył- mówiła z lękiem w głosie

 - Rzeczywiście - odpowiedziała Tori - Tak samo było w meczu z Eksilonem , czasami ma takie niepopojenie A czas mi nie tak jakby go coś opętało 

 - Po meczu z Eksilonem pytała się mnie czy nie wyglądał jakoś dziwnie - przypomniał sobie Mark - ale odpowiedziałam że nie A teraz ciężko sobie przypomnieć . 

- Myślę że dwie osoby w tej sali wiedzą coś o tym - powiedział Jude - Venus i trenerka

 - Naprawdę wy coś wiecie ? - zapytał się Mark A ja podnosiła na niego wzrok A później spojrzałam na trenerkę ona kinęła tylko głową . 

- Fabuki Frost, miał brata bliźniaka - gdy to powiedziałam wyniosły się zdumienia - Nazywał się Aiden był on napastnikiem, Fabuki był obrońcą byli nierozłączni , aż do momentu wypadku - mówiłam z trzeźwiącym się głosem oznajmującym że nic więcej nie powiem 

 - W ciele Fabukiego znajdują się dwie odmienne osobowości - ciągnęła dalej trenerka 

 -czyli dlatego wieczna zamieć dzisiaj nie działała ? - zapytał się Bobi 

 - To trik Aidena - powiedziała - zważając się im konflikty w takich meczach jak właśnie ten wtedy równowaga się zachciewała

 - Dlaczego pani pozwoliła mu grać w takim stanie - spytała się Sillia spojrzałam na trenerkę ze łzami w oczach .

 - Czemu pani mu pozwoliła grać w atakach ?- mówiłam cicho ale każdy mnie słyszał - Prosiłam żeby nie grała w atakach - podniosłam głos - Czy pani wogóle zależy na zawodnikach ? - zapytałam stając na przeciwko niej - Właśnie, dla pani liczy się tylko pani interes- mówiłam wściekła- wiedziała pani co się stanie gdy będą takie wahania równowagi - mówiłam dalej w złości 

 - Venus!- krzyknęły dziewczyny odwróciłam się w ich stronę - wystarczy już - mówiły ale ja nie zamierzałam odwróciłam się ponownie do niej 

 - Pani wiedziała że zależy mu na szczęściu drużyny- wracałam w jej stronę- Wiedział pani , ale nic nie zrobiła - krzyknęłam 

 - Przepraszam ale muszę wykonać ważną korespondencie - powiedziała i wyszła z pokoju , chciałam za nią iść ale zostałam powstrzymania przez Su którą do mnie podległą i przytuliła . 

- Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem ? - mówił Mark - mógłbym temu zapobiec 

 - Mark to nie twoja wina - mówiłam już spokojnie - To nie jest wina żadnego z was - rozejrzałam się- jak już to ja jestem tu winna mówiłam że mu pomogę, obiecałam - mówiłam ściszonym głosem- przepraszam - powiedziawszy to wybieram z sali mijając Nathana . 

 Narracja trzecioosobowa 

 Wszyscy patrzyli się na zamknięte drzwi którymi przed chwilą wybierał Venus . Tak naprawdę to nie była jej wina , tak myślał Jud to była wina wszystkich . I też tak im powiedział 

 - polegaliśmy tylko na nim - mówił do Marka który siedział zdenerwowany swoją postawą - pogadaliśmy mu piłkę żeby dla nas strzelił Wiem że jeżeli każdy z nas da z siebie wszystko wygramy z nimi wszystkimi - mówił Jud patrząc na każdego 

 - Ja w to wchodzę- powiedział jako pierwszy Erik 

 - Ja też! - rozniosła się po sali wiele okrzyków wszyscy byli zgodni ci do jednego chcieli zwyciężyć mieli nowego ducha walki . Oprócz jednej osoby która kryła się w koncie pokoju , jako jedyna straciła całkowitą nadzieję w tym meczu . 

 - Wygramy to ! - krzyknął Mark . Nikt nie zauważył nawet że znikła jeszcze jedna osoba która miała zamiar niebawem odejść. Wieczorem gdy no każdy był już w szkole , tylko Mark zauważył że nie ma Nathana . Poszedł nad molo na którym zauważył niebieskowłosego 

 -Hej Nathan czemu siedzisz tak samotnie ? - krzyknął już w oddali 

 - Hej - usłyszał jedynie w odpowiedzi 

 - Rany oni są o wiele silniejsi od Eksilonu , nie dawałem sobie rady z ich strzałami- powiedział siadają koło Nathana patrząc w dal - ale to dla nas kolejne wyzwanie jutro zaczynamy treningi - powiedział radośnie nie wiedząc jeszcze co jego kolega ma do powiedzenia 

 - Słuchaj Mark - powiedział spokojnie - Ja już dłużej nie dam rady 

 - Że co proszę- krzykną zaskoczony brunet - Jak to dłużej nie dasz rady ? Wytłumacz proszę 

 - Nie dam rady walczyć , nie ma we mnie już tego ognia 

 - Że co ? Tak daleko już razem doszliśmy - krzykną - wygraliśmy razem finały , dojdziemy do końca Nie zauważyli jednak że przygląda się im jedna osoba , która też zaczęła już tracić nadziej

-Przykro mi Mark-odparł po chwili Niebeskowłosy i odszedł 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro