11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jedenasty lipca, poniedziałek.

[Pov Narrator]

Poprzedniego dnia Izuku już się nie obudził. Oczywiście wystraszony tym Katsuki chodził wkurzony i w nocy oka nawet nie zmrużył. Yuriko to wszystko tłumaczyła tym, że dla drobnego zielonowłosego chłopaka dawka musiała być zbyt duża, a dodatkowy stres który mu towarzyszył przed zaśnięciem dodał swoje pięć groszy do jego dłuższego snu.

Właśnie wybiła ósma rano, Katsuki ostatkami już swych sił, siedział na podłodze tuż obok Omegi i wciąż ją obserwował z cichą nadzieją, że jego siostra miała jednak chociaż rację z stwierdzeniem, że do dziesiątej rano się wybudzi.

-Auć...- Usłyszał ciche mruknięcie a także poczuł jak z jego delikatnego uścisku wyrywa się drobna dłoń piegowatego.

-Deku? Jak się czujesz?- Zapytał, natychmiastowo wstając z miejsca.

-Głowa mnie boli... Ale to nic... Co się stało?

-Zaczęło cię grzać po deklu a moja jebnięta siostrzyczka pomyliła leki i cię uśpiła.

-Uśpiła..? Ostatnie co pamiętam, to... To, jak wracaliśmy autem i śniła mi się mama...- Zadumał spuszczając wzrok na swoje dłonie i usiłując sobie cokolwiek przypomnieć.- Kacchan..? A tamten chłopczyk?

-Jest bezpieczny.

-Mógłbym go zobaczyć? Martwię się o niego...

-Postaram się.- Odpowiadał pojedynczymi zdaniami chcąc uniknąć kolejnych ataków paniki młodszego.- A jak się czujesz? Leki przeciwbólowe są potrzebne?

-Chyba nie... Ale taki dziwnie zmęczony jestem. Pewnie dlatego, że zdążyłem wstać.

-Możliwe.- Wstanął z miejsca i podszedł do wyjścia z pokoju- Zostań w łóżku, ja pójdę po coś do jedzenia.

-Oh okej.

Katsuki od razu pokierował swoje kroki do kuchni by zabrać śniadanie. Od kilku dni kucharki szykują podwójną porcję dla przyszłego władcy stada, z myślą, że ten przez ciężkie treningi potrzebuje go po prostu więcej. Także przynajmniej tym nie musiał się już martwić.
Gdy tylko wszedł do pomieszczenia, służba mu się ukłoniła, na co lekko prychnął pod nosem.

-Katsuki, tutaj jest twoje śniadanie, miałam właśnie iść je zanieść do twojego pokoju.- Odezwała się szarowłosa Omega, która jako jedyna słuchała się tego, by darować sobie przydomków takich jak "Panicz", była bowiem ona od trzy lata starsza od blondyna w porównaniu do reszty która miała po dwadzieścia lat stażu za sobą i rozumiała podejście nastolatka.

-Dzięki eee...

-Nanami.- Dokończyła za niego.

-Tsa, Nanami.- Mruknął pod nosem zabierając jej talerze z dłoni.

-Nanami! Co ty sobie wyobrażasz! Powinnaś sama zanieść jedzenie Paniczowi, a nie!- Krzyknęła na nią Beta, gdy blondyn zdołał odejść za drzwi.

-Ale Kats... Panicz, sam chciał wziąć...

-Jeszcze kłamiesz? Jak śmiesz!- Już się zamachnęła by uderzyć dwudziestolatkę, gdy nagle ktoś mocno chwycił ją za nadgarstek.- Auć! Kto kur... P-panicz Katsuki?

-Co ty sobie wyobrażasz do cholery?- Warknął na brunetkę.

-J-ja ją tylko upominam.- Bąknęła brunetka.

-Że bym ja zaraz ciebie nie upomniał.- Puścił jej dłoń, dodając z przekąsem.- Degraduje cię do najniższego stanowiska. Żadna przełożona nie ma prawa podnieść dłoni na swoje podopieczne. Tym bardziej na Omegę która nic nie zrobiła.

-De-degradujesz?

-Tak. Zaraz oznajmię to matce. Od dnia dzisiejszego robisz jedynie na zmywaku. Natomiast Nanami zajmuje twoje stanowisko.- Rozkazał wyniośle, wprowadzając w zaszokowanie obie kobiety.

-Ją? Toć ona puści wszystko z dymem! Takiego gówniarza?!

-Coś ci kurwa nie pasuje? Zawsze możesz sprzątać pokoje tortur. Albo nie... Lepiej od razu zostań bezrobotną.

-J-ja... Przepraszam.- Spuściła głowę, obserwując swoje buty.

-Żeby mi to ostatni raz.- Prychnął odchodząc. Zabrał z lady wcześniej pozostawione dwa talerze i udał do swojego pokoju. Jeszcze nim przeszedł przez drzwi dodał.- A ty Nanami. O siedemnastej cię widzę u mnie.

-Dobrze.

Po chwili już załamana i wkurzona Beta poszła posłusznie na swoje nowe stanowisko pozostawiając w spokoju czarnooką.

Gdy blondyn wstąpił do swojego pokoju, Omega od razu dostrzegła jego irytację i lekko zaniepokojony bacznie obserwował towarzysza.

-Kacchan..?

-Twoje śniadanie.- Odezwał się oschle, podając mu talerz.

-Coś... się stało?

-Jedna z pracownic zbyt bardzo się poczuła i...- Już chciał streścić mu całą historię, jednak nie chciał wystraszyć młodego.- Wytrąciła mnie z równowagi i tyle.

-Aha... A-ale to nic takiego?

-Nic szczególnego.- Usiadł obok zielonka i przytulił się do niego, uprzednio zabierając mu talerz.

-Potrzebujesz się uspokoić?

-Yhm... Nie chcę cię wystraszyć.

-Nie boję się ciebie... Myślę, że nie zrobiłbyś mi krzywdy celowo...- Mruknął cicho, wtulając się w klatkę piersiową chłopaka.

-I dobrze myślisz.  Ani celowo, ani nieumyślnie...

-Cieszę się...- Powiedział po chwili i po cichutku.- W końcu widzę nadzieje na normalne życie... Znam cię pięć dni... A-ale ufam ci, jak nikomu...

Katsukiemu na sercu zrobiło się aż cieplej. Pierwszy raz ktoś powiedział do niego coś aż tak miłego, a w dodatku jest to od tej osoby. Oczywiście od razu narzucił na siebie odpowiedzialność chronienia Omegi nad wszelką cenę.
Objął mocniej mniejszego, przyciskając go do siebie. Zanurzył swój nos głębiej we włosy chłopaka mówiąc cicho ale pewnie.

-Przysięgam bronić cię do końca mego życia. Możesz na mnie polegać.

-Nie musisz...

-Ale chcę. A teraz koniec tematu i lepiej jedz, chcę byś wrócił do pełni sił.

*****

-Przyjdzie dziś tu pewna Omega.- Oznajmił w pewnym momencie blondyn chłopakowi.- Dokładniej, to będzie za jakieś dwadzieścia minut.

-Znam tę osobę?- Zapytał z cichą nadzieją, która jednak po chwili wyparowała.

-Nie. Jest to jedna z pracownic mojej matki. Nazywa się Ayato Nanami, ma dwadzieścia lat i od dziś stanie się twoim nauczycielem, jeżeli tylko się zgodzi. Sprawdzałem jej dokumentację i wychodzi na to, że przed rozpoczęciem pracy u nas dorabiała jako nauczycielka w niższych klasach podstawowych. A z tego co zdołałem zauważyć, nie za bardzo potrafisz czytać i pisać.

-Potrafię jedynie hiraganę a i tak połowę znaków zapomniałem...- Przyznał cicho, spuszczając głowę.- Nigdy nie miałem warunków do nauki, nie licząc gdy byłem małym dzieckiem.

-Dlatego, teraz będziesz je miał. Nic się nie stanie, jeżeli teraz się ich nauczysz. Podstawy wbrew pozorom nie są aż tak trudne.

-Naprawdę?

-Tak, sądzę, że szybko załapiesz. W końcu jesteś moją Omegą.- Powiedział dumnie, siadając obok zielonowłosego.- Leć się przebrać, bo ona zaraz będzie.

-Tak!- Zawołał podekscytowany podbiegając do szafy w której miał wydzielone półki dla siebie i wyjął czyste ubrania, by móc zamienić na nie, podkoszulek Alfy jak i jego spodenki.

Katsuki natomiast wyjął z kieszeni telefon i zaczął na nim przeglądać wiadomości, a z racji, że dostał sms'a od rodzicielki, która w nim wspomniała o oficjalnym degradowaniu Bety na najniższe stanowisko, widząc go lekko się uśmiechnął. Po kilku minutach usłyszał pukanie do drzwi, także też w stanął i otworzył drzwi, wpuszczając do środka  kobietę.

-Dzień dobry.

-Witam.- Przywitali się krótko.- Wejdź do pomieszczenia obok.

-Tak jest.- Mruknęła zdenerwowana wykonując polecenie.- Chciałam ci podziękować...- Powiedziała, jeszcze nim zajęła swoje miejsce, przysuwając się do nastolatka, który zatrzymał odpowiednią odległość.- Za tamto...

-To nic. Chciałem cię widzieć w innej sprawie.- Odpowiedział jej, a ona z lekkim zszokowaniem zajęła miejsce.

-A w jakiej, jeśli można spytać?

-Dowiedziałem się, że masz wprawę w nauce młodych wilcząt.

-To prawda, a coś się stało? Miałabym nauczać jakieś dzieciątko?

-Rzecz biorąc to tak. Chcę byś w godzinach wolnych raz dziennie nauczała pisowni i czytania pewną Omegę.

-Kogo takiego?- Zapytała i w tym samym momencie za plecami Katsukiego, mignęła jej sylwetka jakiejś postaci.- Widziałam tam kogoś... Jesteśmy tu sami? Czy z kimś?

-Właściwie to...- Mruknął cicho, wychylając się za drzwi by wrócić tu ponownie z drobnym chłopakiem u swojego boku.- Chcę byś go nauczała. 

Szarowłosa od razu wstała i z ukłonem przywitała przybyłego. Izuku natomiast nie za bardzo wiedząc jak powinien postąpić, chciał naśladować dziewczynę, jednak zrobiła to tak szybko i zgrabnie, że nie wiedział jak. Tak i więc, jedynie jej pomachał delikatnie, z cichym "hej". Dziewczyna lekko się zdziwiła z jego podejścia, bo to nie było zbyt dostojne przywitanie, a młoda Omega, najpewniej pochodziła z rodziny królewskiej, bądź była z nią jakoś powiązana i powinna zachować podstawy manier.

-Ayato Nanami.- Przedstawiła się.

-I-Izuku...

-Przepraszam, ale kim on jest?

-Aktualnie nie jest ci to potrzebne do informacji.- Odezwał się blondyn.- Mam dla ciebie propozycję. Chcę byś nauczyła go czytać, pisać jak i też manier. Bo jak już pewnie zauważyłaś, nie za bardzo wie, jak się zachować.

-Dobrze ale...

-To będzie twoja usługa za awans, na który nie do końca zasłużyłaś. W ten sposób zapracujesz na niego.

-Chciałam powiedzieć, że z chęcią pomogę. Mogłabym do niego przychodzić co dzień o osiemnastej na dwie godziny.

-Mi pasuje. Tyle, że stawiam ci jeden warunek.

-Tak?

-Nikt, ma się o nim nie dowiedzieć. Jeżeli piśniesz choćby słówko, zostaniesz zdegradowana, tak jak twoja poprzedniczka.- Powiedział z powagą, a zielonowłosy lekko drgnął.

-Nikomu o niczym nie powiem Katsuki-kun.

-I tak ma pozostać. 

-W czymś jeszcze mam pomóc?- Zapytała niepewnie, bacznie obserwując piegowatego.

-Możesz się oddelegować. Widzę cię o osiemnastej w pokoju obok.

-Dobrze.- Mruknęła wychodząc i udając się wykonywać dalej obowiązki.

-Kacchan? Ta pani wyglądała, jakby mnie nie lubiła... Ciągle mnie dziwnie obserwowała.

-Zapewne zastanawiała się kim jesteś.- Stwierdził jak gdyby nigdy nic.- Chodź muszę ci coś pokazać.

*****

Wybiła właśnie osiemnasta. Izuku razem z Katsukim, tak jak  było to umówione czekali w komnacie obok. Zielonowłosy z uśmiechem siedział na kolanach Alfy, który był już podirytowany czekaniem. Aż w ten w pomieszczeniu rozbrzmiało pukanie do drzwi. Zielonowłosy od razu zszedł z chłopaka, który wstał by otworzyć drzwi przybyłej.

-Do usług.- Skłoniła się lekko.

-Wchodź.- Westchnął.

-Hej!

-Tak hej...- Powiedziała cicho podchodząc do blatu przy którym siedział chłopak.

-Zostawię was na te dwie godziny, bo muszę coś załatwić.- Powiedział spokojnie podchodząc do drzwi wyjściowych.- Tylko pamiętaj o czym mówiłem.- Ostrzegł jeszcze, jednak nikt nie wiedział do kogo konkretnie to kieruje. 

W końcu Naomi dostała kazanie, że ma nikt się nie dowiedzieć o zielonowłosym, a także miała powiedziane, że ma nie wiedzieć kim konkretnie jest chłopak. Natomiast Omega, dostał wykład, na temat tego, że ma jej z niczym nie ufać, a o sobie powiedzieć jedynie minimum które jest potrzebne, bądź nie istotne.

Po chwili Bakugo wyszedł z pomieszczenia kierując się oczywiście do sal tortur by "Odwiedzić" swoich podopiecznych, którzy tak urządzili młodą Omegę.

-A więc jesteś Izuku?

-Tak, pani Nanami.

-Mów mi po prostu po imieniu.

-Dobrze.

-A powiedz mi, ile masz lat?

-Piętnaście...- Odpowiedział cicho.

-A to pewnie hiragane jak i katakane masz opanowaną.- Westchnęła, jednak wyszczerzyła oczy gdy pokręcił przecząco głową.- Jak to? Przecież każde dziecko w wieku ośmiu lat potrafi je.

-N-nie miałem jak.

-Jak to?- Dopytywała nie zważając na łzy w oczach chłopca.

-N-nie chcę o tym m-mówić.

-Dobrze, przepraszam. Nie powinnam.- Westchnęła po chwili.- A co potrafisz?

-Umiałem hiraganę ale trochę zapomniałem... Jesteś zła?

-Nie, dlaczego miałabym być?

-B-bo powinienem umieć...

-To nie jest problem. Jestem tu po to by cię nauczyć prawda?- Zapytała z uśmiechem, a on przecierając rękawem bluzy oczy delikatnie się uśmiechnął.- No właśnie. A więc pokazuj zeszyt, będę ci mówić poszczególne znaki ty spróbujesz je zapisać, tak jak je pamiętasz w razie potrzeby poprawię cię.

-Dobrze!

W ten sposób minęły następne dwie godziny przez które Izuku przypomniał sobie cały alfabet, a także dowiedział się jak poprawnie powinien się kłaniać, gdy poznaje kogoś z rodziny królewskiej. Szarowłosa podziwiała zdolność do nauki chłopaka, tym bardziej, że z alfabetu pamiętał ledwie cztery znaki a zdołał na nowo przyswoić sobie całą resztę w półtorej godziny.

-W końcu ci się udało! Brawo!- Zawołała z uśmiechem, na co Midoriya odpowiedział jej tym samym.

-W końcu się nie zachwiałem i nie przewróciłem!

W tym samym momencie gdy Izuku z radości kręcił się w kółko do momentu aż nie przewrócił się na tyłek do pokoju wstąpił Alfa, zawiedziony wywiadem.

-Kacchan!- Krzyknął przytulając się do Alfy.- Nauczyłem się hiragany i kłaniać się!

-No jestem dumny.

-Pokazać ci? Pokazać? Mogę?

-No dajesz.- Zaśmiał się, a zielonowłosy ukłonił się tak jak na Omegę przystało. Jedną nogę skrył za drugą, opierając cały ciężar ciała na tej prawej i kucnął schylając głowę. Ręce przy tym ruchu zachował jedną za plecami a drugą wyprostowaną z boku.- No, pięknie ci wyszło. Ile ci to zajęło?

-Półgodziny z tego co Nanami-chan mówiła...- Zadumał, przenosząc wzrok na dziewczynę.

-Dokładnie, bo wcześniej uczyłeś się hiragany.

-Tak! Hiraganę też przypomniałem! Pamiętam całą!

-Mówiłem, że jesteś zdolny?

-Tak!

-To ja może nie będę wam przeszkadzać...- Szepnęła dziewczyna podchodząc do wyjścia. Jednak królewicz ją zatrzymał.- Tak?

-Dziękuję. 

-To nic takiego...

-Ależ owszem jest. Po za tym pamiętaj warunek.

-Tak, mam nikomu o tym nie mówić.

-Dobrze, że się rozumiemy.- Uśmiechnął się kpiąco.- Do widzenia.

-Do widzenia.

I wyszła pozostawiając chłopaków samych. Midoriya, przez kilka minut prezentował to co zdołał sobie przyswoić, a Katsuki z dumą obserwował i słuchał każdego słowa, jednak po chwili już wrócili do pokoju Alfy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro