14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piętnasty lipca, piątek.

[Pov Narrator]

Obaj chłopcy przez następne dwadzieścia minut układali wszystko, tak jak Izuku sobie rozplanował. Oczywistością przy tym był sam fakt, że Katsukiemu za chuja się nie podobał ten zamysł. Nie chciał się zajmować dekorowaniem wnętrza tego domu. Jego zdaniem było to wręcz bezsensowne, jednak dla tego zielonowłosego chłopaka zrobiłby wszystko... A jednak dalej walczy z tym. Walczy zawzięcie by nie przyznać się sam przed sobą, że zdołał się przywiązać do piętnastolatka. 

~~Pan idealnie agresywny dla każdego się zakochaaaał!- Powtarzał mu głos w głowie, a blondyn ledwie nie wybuchał złością. Znaczy wybuchał nią, ale tylko w podświadomości i kierował ją w całości do głosu wewnętrznego.

 --NIE! Ja kurwa tylko dbam o to by doszedł do zdrowia. Nie mogę zakochać się w kimś kogo kurwa nie znam.

~~Powtarzasz już to jakiś czas. A co do czego, znasz go najlepiej ze wszystkich znanych mu osób.

--To nie zmienia faktu, że nie kocham go. Nie kocham, nie pragnę i nie. Instynkt także nie przejmuje nade mną kontroli, więc łaskawie zamknij pysk, ty bezsensowna szmato.

~~Ależ agresywny... Chcesz lepiej poznać Izuku?

--Co?

~~No czy chcesz go lepiej poznać.  W końcu przestaniesz gadać, że znasz go za mało.

--Jak ty to chcesz niby osiągnąć?

~~Znam jego Omegę. Mam z nią stały kontakt... Opowiem ci o nich obu. Dzisiejszej nocy, dowiesz się więcej na temat zielonowłosej Omegi.

--Co za to będziesz chciał?

~~Ja? Nic. Chcę, w końcu móc zbliżyć się do niego.

--Ta...

~~Czyli w nocy się dowiesz wszystkiego, co mogę ci przekazać.

-Kacchan?- Nagle z rozmowy wyrwał go głos chłopaka.- Oh, przepraszam... Rozmawiałeś z wewnętrznym głosem..?

-Tak.

-Ah...- Mruknął opuszczając głowę.

-Coś się stało? Czemu nagle twój zapał zanikł?

-Nie... Po prostu... Mój wewnętrzny głos, raz się do mnie odezwał. Nie wiem co to znaczy... To źle?- Zapytał, podnosząc głowę z oczami wykazującymi smutek jak i nadzieję.

-Szczerze to nie wiem... Dziś rozmawiałem z twoją Omegą.

-Kiedy?

-Nie pamiętasz? Straciłeś panowanie nad sobą po tym jak przyszła Uraraka po akcji na posterunku.

-Kacchan... Nie pamiętam nic prawie...- Przyznał się cicho, spuszczając głowę.

-Jak to nic?- Powiedział widocznie zestresowanym tonem głosu.- Co ostatnie pamiętasz?

-To jak zostałem wyprowadzony z twojego pokoju... A potem dopiero to jak prowadziłeś mnie z powrotem do niego. W między czasie pamiętam jedynie pustkę. Tak jakby wymazał ktoś mi wspomnienia...

-Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?

-Bałem się... że będziesz zły...- Powiedział cichutko, kuląc się w sobie. Katsuki od razu, zmniejszył dystans tych dwóch kroków i przytulił go.

-Nie jestem i nie będę zły. To nie twoja wina.- Odezwał się spokojnie, jednocześnie gładząc po plecach Omegę.- Dowiem się czym jest to spowodowane, jak fakt, dlaczego nie możesz nawiązać kontaktu ze swoim wewnętrznym głosem.

-Dobrze...

Zdążył mruknąć chłopak i nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Od razu się rozchmurzył i dosłownie zaciągnął blondyna za rękę do drzwi. Katsuki oczywiście, był zmuszony d otworzenia ich, gdy młodszy schował się za jego plecami, bo jednak bał się tego, kogo może zastać za nimi. Ale gdy tylko dostrzegł Denkiego i Yuriko od razu wyskoczył by przytulić się do dziewczyny.

-No hejka mały.- Zaśmiała się, czochrając jego faliste włosy.

-Hej! 

-Moja ulubiona Omega!- Krzyknął Kaminari, także przytulając się do Izuku, gdy ten tylko został wypuszczony przez Betę.

-Hej!

-Możemy być już zazdrośni?- Zaśmiał się Hitoshi, szturchając w ramię Todorokiego, którzy stali z tyłu. 

Gdy piegowaty tylko dostrzegł Shoto, od razu się cofnął o kilka kroków wpadając na klatkę piersiową Bakugo.

-Oh... J-ja...

-Spokojnie Deku. 

-Czemu się wystraszył?- Spytał nic nie rozumiejący heterochromik.- W końcu już nas zna tak?

-T-tak a-ale...- Zaczął się jąkać, a dwukolorowo włosy podszedł do niego i się schylił.

-Czemu się boisz?- Zapytał a Katsuki czując, że Izuku zaczyna panikować, na siłę odsunął go i zasłonił swoim ciałem, przez co dalej nic nierozumiejący Alfa, się wyprostował.- Huh?

-Odsuń się od niego czajnik.- Warknął.

-Okey, ale o co chodzi?

-Deku boi się ciebie i Yukimury. Znaczy każdej Alfy, nie licząc mnie. Ale was kurwa w szczególności, więc łaskawie nie tak blisko bo cię rozszarpię.- Wysyczał prosto w twarz chłopakowi.- Nie będę mieć skrupułów jeżeli coś mu będzie grozić.

-Spokojnie Bakugo. Nic mu nie planuję zrobić.

-Eee... Może wejdziemy do środka i przestaniecie drzeć koty? Nie chce mi się stać w przejściu.- Westchnął fioletowowłosy, a reszta poparła jego pomysł.

-Kirishima razem z Miną, Yaoyorozu i Kyoką powinni być niedługo...- Powiedziała w końcu Yuriko, gdy tylko usiedli na kanapach.

-Wow! Dokończyliście, to co zaczęliśmy szykować? Ale, że wam się chciało?!- Zawołał Kaminari.

-Mi nie. Deku chciał.

-Tak! Chciałem wam podziękować... Nikt od dawna nie chciał mi zrobić takiej przyjemności i... Dziękuję...- Powiedział podekscytowany, jednak z każdym zdaniem zwalniał i delikatnie opuszczał głowę.

Blondyn natychmiastowo zauważył, że zielonowłosemu w oczach zebrał się łzy i przysunął go do siebie, bo ten siedział centralnie obok na kanapie.

-Izuś, czemu płaczesz?- Zapytała zaniepokojona brunetka.

-Ze szczęścia... Naprawdę się cieszę!- Zawołał podnosząc głowę, a w jego oczach dosłownie iskrzyła się radość.

-Boże jaki uroczy!- Zawołał Kaminari razem z Yuriko, a Todoroki razem z Hitoshim tylko westchnęli.

Wtem z przedpokoju można było usłyszeć kroki, każdy dosłownie zwrócił się w tamtejszą stronę, gdzie ich wzrok napotkał pozostałych gości. Był już każdy z wyjątkiem Yukimury.

-Wow! Kto skończył to?!- Zawołała podekscytowana Mina, a Izuku wręcz wbiegł w nią, się przytulając.

-Ja! I Kacchan mi pomógł! Dziękuję za wszystko!

-Niemożliwe... Ale, że Bakubro? Japierdole, co ta miłość z ludźmi robi.- Zaśmiał się Kirishima, a blondyn spiorunował go wzrokiem.

-Miłość?- Zapytał zielonowłosy odsuwając się od kosmitki.

-No. Ty i Bakubro jesteście razem czyż nie?

-C-co? J-ja i Ka-kacchan?- Zapytał cicho zdziwiony. Od razu jego twarz zalał soczysty rumieniec.

-Nie jesteśmy razem.- Odezwał się z powagą blondyn podchodząc do nich. Stanął centralnie obok Omegi a swoją dłoń położył na jego ramieniu.

-Hę? A myślałem bo przecież jesteście mate...- Zdziwił się lekko czerwonowłosy.

-Źle myślałeś. Jest moim mate, ale sam będzie mógł wybrać z kim będzie chciał się związać. W końcu oznaczenie ma silniejszą moc niż więzi.- Westchnął, drugą dłonią rozmasowywując sobie skronie.- Chodźmy usiąść.

Gdy tylko zajęli miejsca, a Izuku chciał już pytać, czy przyjdzie Nakuamrua, akurat usłyszeli trzaśnięcie drzwiami, a po chwili do pomieszczenia, jakby wezwany myślami piegowatego wstąpił brunet.

-Musiałem się jeszcze tłumaczyć Alfie stada... Ufh... Z sapałem się.- Westchnął ewidentnie zmęczony.

-Czego moja matka chciała?

-Królowa wypytywała mnie o Izuku a także o lochy.

-Ile jej powiedziałeś?- Kontynuował o dziwo spokojny blondyn.

-Prawie nic. Trwałem przy tym, że ty jej wszystko wytłumaczysz. Nie mam zamiaru się wpierdalać pomiędzy was. Nie moje interesy.- Westchnął wchodząc w głąb pomieszczenia. Zasiadł na wolnym fotelu.- A z resztą, jak się czujesz młody?

-Dobrze... Dziękuje za pomoc.- Powiedział z uśmiechem.

-Nie ma za co młody.

-To jak świętujemy?!- Zawołała Mina, a Yaoyorozu akurat wyszła z kuchni trzymając w dłoniach tort, na którym mieniły się płomienie podpalonych świeczek.

-Sto lat!

/////

Wybiła właśnie dwudziesta trzecia. Wszyscy dalej siedzieli w salonie i rozmawiali o wszystkim. Nawet Izuku po pewnym czasie zaczął udzielać się w większość rozmów, gdy tylko wiedział co powiedzieć i o czym mowa. Ten wieczór dla młodej Omegi na pewno był jednym z najlepszych. W końcu przestał się obawiać każdego z grona znajomych jego Alfy i zapamiętał jak się nazywa "Pan o kolorowych włosach". I mimo, że od godziny już zasypiał na siedząco, wytrwale nie ruszał się z miejsca i wsłuchiwał się w każde słowo.

-A pamiętacie to?- Zaśmiała się Kyoka pokazując na telefonie zdjęcia z imprezy.- Szesnaste urodziny bliźniaków!

-Ale ja się tam najebałem...- Westchnął Yukimura.- Ale w dobrej sprawie okey?!

-W dobrej sprawie zgarniałem cię spod mostu.- Prychnął Hitoshi.- W ogóle jak ty się tam wtedy znalazłeś?

-A żebym ja pamiętał.

-Ej ciszej...- Powiedziała stłumionym głosem Yaoyorozu, a każdy natychmiast zamilkł.- Zasnęli.

Wszystkich twarze skierowały się w stronę fotelu, który był na końcu stolika kawowego. Nikt nie zwracał na nich uwagi od dobrych dziesięciu minut, bo byli zbyt bardzo zajęci oglądaniem zdjęć i wspominaniem. 

-Boże jacy uroczy!- Westchnęła Mina, wyjmując od razu telefon i robiąc zdjęcie.

Izuku siedzący na kolanach Alfy i wtulający się w jego tors, natomiast Katsuki szczelnie obejmował mniejszego a swój nos krył w jego falistych włosach. Oboje spokojnie śnili, emanując wręcz miłością i oddaniem do siebie.

-I powiedzcie mi. Jak bardzo się myliłem z tym, że sądziłem, że są razem?! Toć to nawet na przyjaźń nie wygląda!

-Ciszej idioto.- Uderzył go w ramię Kaminari.- Obudzisz ich.

-Ajć. Przepraszam, no ale powiedzcie. Nie wygląda to na to, jakby nic do siebie nie czuli.

-Masz rację.- Westchnęła Yuriko.

-Obstawiam, że niedługo oświadczą nam, że są razem.- Zaśmiała się cicho Momo.

-A ja natomiast nie. Póki Izuku, nie pokaże Katsukiemu, że jest gotowy na jakiekolwiek zbliżenie, ten nic nie zrobi. Za bardzo zależy mu na jego zdrowiu i dobru. 

-A Izuku natomiast będzie za bardzo się bał...- Westchnęła Kyoka.- Zaczekacie sobie yaoiści jebani.

-Ej no!- Krzyknęła Mina z Kaminarim jednocześnie, wybudzając przy tym krwistookiego.

-Ghm... Czego się gapicie?- Warknął sennie, ledwie uchylając oczy.- I czego tak kurwa drzecie ryje?

-Um no... Zasnęliście bro. Chcieliśmy cię obudzić, byście nie spali tak na kanapie.- Wymyślił na szybko Ejiro, nie chcąc dostać opieprzu od przyjaciela.

-Tch. Nie spałem.

-Na pewno?- Dopytał rozbawiony Hitoshi.- A o czym rozmawialiśmy?

-O jakichś zdjęciach. Potem nie słuchałem.

Katsuki zaczął wstawać, uważnie by nie obudzić śpiącego. Wziął o na ręce niczym pannę młodą i oświadczając, że idzie do pokoju, po prostu się tam skierował. Wszedł na pierwsze piętro i bez zastanowienia wstąpił do tego samego pokoju co ostatnio. Położył śpiącego na materacu i nakrył go kołdrą, a on sam usiadł na podłodze opierając się o łóżko.

~~Czemu wylądowaliśmy na podłodze jak jakieś kundle??? Powinniśmy teraz tulić naszego ukochanego!

--Zamknij mordę chcę spać...

~~To połóż się jak człowiek do łóżka.

--Deku tam śpi.

~~A co to za różnica? Nie pierwszy raz będziecie razem spali. Kpisz z nas? On chce ciebie blisko siebie. 

--Yhm...

Jak na zawołanie chłopak zaczął się wiercić w łóżku i wypowiadać cichutko imię Alfy. Ten zrezygnowany i zmęczony jak nigdy położył się obok nastolatka a ten się w niego wtulił.

~~Teraz mogę ci opowiedzieć o naszym chłopaku.

--Nie jesteśmy z Deku.

~~Niech ci będzie. Naszym przyszłym mężu.

--Nie kpij już ze mnie.

~~Chcesz wiedzieć czy nie?!

--Dobra gadaj już.

~~To jak zaśniesz.

-Yhm...- Mruknął jeszcze obejmując szczelniej piegowatego.

[Pov Bakugo]

-Gdzie ja jestem?  Kurwa co to za łąka i co to za jebany las!?- Krzyknąłem nie ogarniając co się dzieje.

-Zamknij się dzieciaku.- Nagle zza moich pleców wyłonił się wielki kremowy wilk o zielonych oczach.- Jesteś na moim terenie. Zaraz przyjdzie tu Omega Izuku.

-Jak to na twoim terenie? Co to za miejsce?- Zapytałem nie rozumiejąc nic.

Przecież przed chwilą leżałem w łóżku a teraz znajduję się na jakiejś łące, pełnej kwiatów, niedaleko jest wodospad z wielkim jeziorem wypełnionym klarowną wodą. Kawałek stąd, na moje oko pięć minut drogi spacerem był las iglasty. Muszę przyznać było tu zajebiście pięknie.

-Myślałeś, że co ja robię przez cały ten czas gdy ty sobie żyjesz? To jest mój dom. A dokładniej dom, każdego wewnętrznego głosu.

-Każdego? Czyli możesz gadać sobie z Betą Yuriko, czy Alfą mojej matki?!

-Tak.

-I JA O TYM NIE WIEDZIAŁEM!?

-No nie. Nie można mówić o tym co się dzieje tutaj. To co się zdarzy w tym miejscu, zostaje w tym miejscu.

-Czekaj. Czyli zaraz przyjdzie tu Omega Deku, będziemy sobie z nią gadać tak o... A jeżeli przerwie, albo podsłucha nas ktoś?

-Jest to zabronione. Ta polana. Dosłownie każdy skrawek, jest moją ziemią. Nikt bez zezwolenia nie może wstąpić.

-A jeżeli ktoś złamie słowo?

-Przez następne trzy wcielenia nie spotka swojej drugiej połówki. Uwierz, dla nas jest to gorsze niż cokolwiek. 

-Rozumiem... To twoja normalna forma?

-Tak. Ty przyjmujesz moją postać, gdy zmieniasz się w wilka, tyle, że masz swój kolor oczu. 

-Właśnie zauważyłem... Ja pierdole ale to wszystko dziwne.

-O czym mówisz?

-O tym świecie! Nie sądziłem, że coś takiego istnieje.- Westchnąłem siadając na trawie.- Kto was osądza gdy złamiecie przepisy?

-Rada wyższa. 

-Kto?

-Nie ważne. Nie mogę ci  o wszystkim powiedzieć, mimo, że nie jesteś tu już pierwszy raz.

-Jak to!?- Krzyknąłem podnosząc wzrok na niego.- Kiedy tu kurwa byłem?!

-W innych wcieleniach. No i za każdym razem reagujesz w ten sam sposób... To już męczące.

-A zamknij pizde. Ty pamiętasz wszystkie wcielenia, ja za każdym razem poznaję Deku od nowa... No właśnie jeśli o tym mowa. Za każdym razem jestem Alfą a on Omegą?

-Tak. Tak samo za każdym razem jesteście mężczyznami.- Odpowiedział mi już zmęczonym tonem głosu.

-A za ile będzie Omega?

-Powinna już być... Odkąd Izuku dostał rui, strasznie stała się płochliwa.- Powiedział jakby smutnym tonem siadając na ziemi.- Rzadziej ją widuję, zawsze się spóźnia... 

-Deku mi mówił, że tylko raz się do niego odezwała. To prawda?- Zapytałem, a Alfa pokiwał potwierdzająco głową.- Dlaczego?

-Omega, może zacząć odzywać się do osoby z którą dzieli ciało, dopiero gdy ten dostanie pierwszej rui. Alfy mogą rozmawiać dopiero gdy druga dusza dostanie pierwszej gorączki, natomiast Bety dopiero gdy napotkają przeznaczonego. O tym powinieneś już wiedzieć racja?

-No wiem, za kogo mnie masz?

-No właśnie. Izuku, dostał rui w wieku piętnastu lat,  przez tamtych ludzi... Normalnie powinien dostać mniej więcej w wieku trzynastu lat. Omega, gdy tylko zdołała połączyć się z  nim w pełni, stwierdziła, że przejmie na siebie większość traum których doświadczył. Na bieżąco, większość wspomnień mu czyściła, jednak teraz. Gdy poznał już ciebie... Przestała wytrzymywać, bo chciała by Izuku miał jak najłatwiej w zaufaniu tobie.

-Co?! Zabije tamte kurwy, zamorduje! To ich kurwa wina!

-Uspokój się dzieciaku. Oboje muszą przywyknąć. Z czasem będzie tylko lepiej. Izuku, przecież powoli odzyskuje pamięć racja?

-Tak... Ale dziś znów miał wymazaną pamięć. 

-Znów? Miała tego już nie robić... Mówiła, że poradzi sobie z twoją pomocą.

-A jednak Deku nie pamięta nic z tego jak prowadzili go na komisariat i jak z niego wracał.- Powiedziałem spokojnie, obserwując dumającego wilka. Ewidentnie był zmartwiony tym co usłyszał.

-Muszę z nią porozmawiać...

-Już mnie obgadujesz? Wilk się spóźni a już streszczą jego życiorys.- Prychnął zielony wilk, dwa razy mniejszy od Alfy.

Natychmiast wstałem z ziemi, gdy wilczek podchodził do nas. Omega sięgała mi ledwie do biodra, gdy Alfa natomiast sięgał mi do piersi.

Duży wilczur natychmiast skłonił się mniejszemu w geście powitania, nisko kładąc łeb na ziemi... No kurwa widać kto u nich dominuje.

-Witam najdroższa.

-Hej...- Podeszła wtulając się od razu w przeznaczonego.- Witaj Katsuki.

-Cześć?

-Długo czekaliście?

-Nie. Na spokojnie słonko.

-To co... Co mam mu powiedzieć..?

-Miałem się dowiedzieć czegoś więcej o Izuku i tobie. Jak na razie, wiem tyle, że dzięki tobie jego psychika się jakoś trzyma. Mógłbym usłyszeć coś więcej?- Zapytałem spokojnie i uprzejmie, co było kompletnie nie podobne do mnie, a jednak. Czułem respekt co do tego drobnego wilka.

-Uhm... To zacznijmy od początku.- Westchnęła, siadając na ziemi obok Alfy.- Muszę opowiedzieć ci, najmłodsze lata Izuku, byś to zrozumiał.

-Słucham uważnie.- Usiadłem na trawie, centralnie przed wilkami.

-A więc tak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro