Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   W żłobki było ciemno i duszno.

   – Jak myślisz, Mroźny Liściu? Kiedy Księżyc otworzy oczy? – zapytał jakiś głos.

   – Nie martw się Błyskawiczny Wietrze. Dzisiaj kończą półtora księżyca. Na pewno otworzy je w swoim czasie. Ale zauważ, że Figiel już ma je otwarte – Mroźny Liść z uczuciem przyciągnęła kociaki do siebie.

   – Księżycu. Proszę. Otwórz oczy jak się obudzisz – Figiel szturchnął młodszą siostrę.

Księżyc przytaknęła głową.

   – Postaram się – pisnęła.

    Kotkę obudził chłodny powiew wiatru. Obóz tętnił życiem. Na zewnątrz słychać było głos Wietrznej Pieśni. Zastępcy przywódcy klanu.

   – Szybki Kle, ty poprowadzisz patrol przy granicy z Klanem Rzeki. Weź ze sobą Myszaste Ucho, Kwiecistą Pręgę oraz Pszczelą Łapę. Przy okazji dacie radę zapolować? Patrol łowiecki jeszcze nie wyruszył – zapytał zastępca.

   – Oczywiście Wietrzna Pieśnio. Postaramy się zapolować – Księżyca poczuła podniecenie.

To był głos jej ojca! Mówił to spokojnie i z opanowaniem... Głos Wietrznej Pieśni przywołał ją do rzeczywistości.

   – A. I Szybki Kle. Możesz się pożegnać z Mroźnym Liściem, Figlem i Księżycem. Wiem, że martwisz się o kociaki jak odeszła Fiołka. Współczuję Ci. Moja własna córka, Czerwona Łapa zmarła na Zielony Kaszel. Nawet nie została wojowniczką... - Wietrzna Pieśń zatopił się w przeszłości.

Księżyc zdziwiła się. Fiołka? Szybki Kieł ruszył kłusem w stronę żłobka. Nagle przed Księżycem stanął wielki brązowy i pręgowany kocur o zielonych oczach.

   – Szybki Kle! Jesteś! – zza Księżyca wyszła srebrno-czarna kotka.

   – Mroźny Liściu – zamruczał Szybki Kieł.

Koty splotły ze sobą ogony.

   – Szybki Kle. To jest Figiel– Mroźny Liść wskazała ogonem szarego kocurka. – A to jest Księżyc. Przed chwilą otworzyła oczy – Szybki Kieł zamruczał radośnie.

   – Muszę już iść kociaki. Będę dzisiaj patrolować granice z Klanem Rzeki – Figiel otworzył szeroko swoje niebieskie oczy.

   – Idziesz na patrol graniczny? Ja też chce z tobą iść! – Figiel zaczął skakać wokół ojca.

   – Tak! Ja też! Chcę skopać te mysie móżdżki! – Księżyc dołączyła do brata.

– Pójdziecie ze mną na patrol jak skończycie sześć księżyców – Szybki Kieł i Mroźny Liść popatrzyli z rozbawieniem na zawiedzione kociaki.

   – Ale my chcemy iść już teraz! – Księżyc skoczyła na łapki ze zdenerwowania.

   – Właśnie! Księżyc ma racje. Pięć księżyców czekania to strasznie długo! – Figiel z oburzeniem nastroszył futerko.

   – Spokojnie. Jak wrócę i będę mieć wolny czas pokarzę wam pozycje łowieckie – ojciec kociąt zwinnie wywiązał się od protestu kociąt.

   - Tak! – Zakrzyknęły kociaki.

   – Dobrze. A teraz powiedzcie tacie pa pa – Mroźny liść strzepnęła żartobliwie Figla w uch.

   – Pa tato! – powiedziały kociaki chórem.

Szybki Kieł oddalił się w stronę wyjścia ze żłobka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro