Kiedy utkniecie w jednym pokoju na całą dobę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uzumaki Naruto

- Przykro mi, ale dzisiejszą noc musicie spędzić w jednym pokoju. Nie mamy więcej miejsca, żebyście mogli spać oddzielnie. Mam nadzieję, że nie jest to problem - Ino powiedziała to w taki sposób, jakby naprawdę było jej przeraźliwie przykro, chociaż Ty podejrzewałaś, że to tylko jeden z jej spisków.

Naruto wyszczerzył się, nie wyczuwając podstępu i oznajmił, że jemu to jak najbardziej pasuje. Ty natomiast spojrzałaś podejrzliwie na Yamanakę, na co ta uśmiechnęła się niewinnie. Westchnęłaś ciężko, wiedząc, że i tak nic nie wskórasz.

- Nie może być tak źle - przemknęło Ci przez myśl, kiedy kładłaś swój mały plecaczek obok łóżka, na którym siedział Uzumaki. Chłopak uprzednio wziął książkę z jasnej półki i zaczął ją czytać. Z braku czegokolwiek lepszego do roboty postanowiłaś pójść w jego ślady. Po przeczytaniu opisów wszystkich powieści, wybrałaś tę, która wydawała Ci się w tamtym momencie najciekawsza. Wzięłaś przedmiot do ręki i położyłaś się obok blondyna.

Po kilkunastu minutach Naruto wstał. Spojrzałaś na zakładkę w jego książce. Nie skończył nawet pierwszego rozdziału. Zerknęłaś ukradkiem na zegrar - krótsza wskazówka znajdowała się przy dwójce. Gdzie mógł się wybierać o tej porze?

Już miałaś się go o to pytać, kiedy niebieskooki nacisnął klamkę, lecz drzwi ani drgnęły. Napierał całą siłą na mechanizm, ale nadal nic się nie stało.

- Chyba utknęliśmy na dobre, dattebayo... - Uzumaki podrapał się nerwowo po karku. Obrócił się do Ciebie, chcąc zobaczyć Twoją reakcję. W głębi duszy bardzo cieszył się, że spędzi z Tobą trochę czasu, jednak nie chciał robić niczego wbrew Twojej woli. Nie chciał, abyś się od niego odsunęła. W swoim krótkim życiu doświadczył już zbyt wiele samotności...

***

Rankiem obudziłaś się z ogromnym bólem pleców. Mimo że przy Ino zgodziłaś się dzielić łóżko z przyjacielem, to zanim zasnęłaś, złapało Cię wiele wątpliwości. Razem z Naruto zgodnie ustaliliście, że będziecie najlepiej, jeśli oboje położycie się spać na podłodze, aby żadne z Was nie było poszkodowane brakiem materaca.

Kiedy wstaliście okazało się, że na otwarcie drzwi musicie czekać prawie dobę, bo Yamanaka obudziła się dopiero późnym popołudniem, a następnie wyszła na kilka godzin z domu, zabierając ze sobą klucze.

Uchiha Sasuke

Siedziałaś razem z Sasuke w laboratorium Kabuto. Chłopak jakiś czas temu poprosił Cię, abyś zrobiła dla niego maść szybko przywracającą skórze stan sprzed urazu. Biegałaś od stołu do stołu, szukając odpowiednich składników, lecz nigdzie nie mogłaś znaleźć odpowiednich ziół. Brakowało Ci tylko dwóch roślin do skończenia lekarstwa. Po kilku minutach szperania we wszystkich możliwych szafkach i pudłach, nadal nie udało Ci się odkryć potrzebnych rzeczy.

Nagle przypomniało Ci się, że poszukiwane składniki rosną kilkaset metrów od kryjówki. Kabuto zapewne nie trzymał ich w laboratorium, bo praktycznie zaraz obok miał do nich całodobowy dostęp.

Podeszłaś do przejścia, chcąc wyjść, aby pozbierać potrzebne Ci zioła. Szarpnęłaś za klamkę, lecz drzwi ani drgnęły. Spróbowałaś jeszcze kilka razy, ale kiedy i to nie przyniosło skutku, westchnęłaś ciężko.

- Sasuke, mógłbyś rzucić na to okiem? - wydostanie się stąd bez wyrządzania szkód materialnych wydawało Ci się prawie niemożliwe, lecz zawołałaś przyjaciela, mając nadzieję, że może on dostrzeże coś, czego Ty nie byłaś w stanie.

- Bez wyważania drzwi się nie obejdzie - powiedział bez wahania, po czym zaczął składać pieczęcie. Przerwałaś mu, łapiąc za blady nadgarstek. Uchiha posłał Ci pytające spojrzenie, na co Ty oznajmiłaś spokojnie, że poczekacie. Podeszłaś z powrotem do jednego z podłużnych stołów. - Co robisz?

- Skoro i tak nie mam nic ciekawego do roboty, to może chociaż się czegoś nauczę - oświadczyłaś, wertując szczegółowo zapisane kartki ciężkiej księgi z brązową okładką.

W tym samym czasie czarnowłosy oparł się o kamienną ścianę, obserwując Twoje poczynania. O wiele bardziej wolałby stąd wyjść i jak najszybciej poszukać ziół potrzebnych do przygotowania maści, lecz Twoje słowa miały dla niego większą wartość niż jakikolwiek lek.

Nagle przypomnieli mu się ludzie, którzy ostatnio kręcili się przy poszukiwanych przez Ciebie roślinach. Chłopak pomyślał, że tak w zasadzie to byli bardzo prostymi istotami. Wystarczyło zabrać im wszystko, czym mogli zaprzątnąć uwagę, i proszę, w ciszy i samotności doganiały ich potwory, które dotąd udawało im się trzymać pod kontrolą.

W przypadku Sasuke było inaczej. Miał wrażenie, że jego demony zawsze z nim były, bez względu na to, gdzie przebywał. Całkowicie znikały jedynie wtedy, kiedy przebywał w Twoim towarzystwie. Żałował, że zauważył to tak późno.

Hatake Kakashi

Wiatr szalał, łamiąc pobliskie drzewa. Deszcz lał się strumieniami z nieba, które co jakiś czas przecinała jasna, rażąca błyskawica, której towarzyszył trzask oraz ryk powodujący dreszcze. Wiało coraz mocniej, drzewa uginały się coraz bardziej.

Trzęsłaś się z zimna. Podczas drogi do wypożyczenego, małego domku przemokłaś do suchej nitki. Tsunade wyznaczyła Tobie i Kakashiemu misję w Iwagakure. Przyjaciel dotarł do udostępnionego Wam mieszkania wcześniej niż Ty. Sama zaoferowałaś, że pójdziesz złożyć raport do Tsuchikage i wybierzesz się po zaopatrzenie.

Czasami trenowaliście w deszczu. Jako shinobi musieliście liczyć się z tym, że może spotkać się z takimi warunkami na polu bitwy. Mimo wszystko nie spodziewaliście się takiej pogody. Burza połączona z wichurą nie sprzyjała postępom zlecenia.

Zadrżałaś, słysząc przeraźliwy huk. Miałaś wrażenie, jakby podłogą pod Tobą zaraz miała się zapaść. Wyjrzałaś przez okno, chcąc zobaczyć, co wywołało taki hałas. Przed frontowymi drzwiami leżał złamany pień starego dębu. Postanowiłaś jak najszybciej powiadomić o tym czarnookiego. Zadrżałaś z zimna.

Zajrzałaś do swojej torby, szukając czegoś cieplejszego. Niestety nie znalazłaś niczego oprócz zimowej, ocieplanej kurtki. Zastanawiałaś się, czy z braku innego odpowiedniego odzienia nie założyć właśnie jej, lecz po chwili stwierdziłaś, że już po kilku minutach spędzonych w niej, prędzej byś się ugotowała niż ogrzała.

Podnosząc się, zauważyłaś wyciągniętą rękę z ciemnoszarą, za dużą bluzą. Otworzyłaś lekko usta ze zdziwienia.

- Nie chcę, żebyś się pochorowała - wytłumaczył się szybko. Podziękowałaś, obiecując, że oddasz w nienaruszonym stanie. Westchnęła s ciężko, przypominając sobie, że nie znaleźliście się tam w celach turystycznych. Ledwie udało Ci się wykonać technikę, bo co kilka sekund kichałaś cichutko. Jednak moment później przed Wami leżała wyblakła mapa, ukazując tereny Wioski Ukrytej w Skałach. Szarowłosy przysiadł się do Ciebie i zaczęliście wymieniać się informacjami, które zdobyliście o zbiegu nie tylko od Hokage, ale też podczas innych misji.

- Nie lepiej najpierw spróbować coś z niego wyciągnąć? - zaproponowałaś, kiedy Kakashi wyjawił Ci swój plan. Kto wie - może nukenin wiedziałby coś o Akatsuki, albo, co gorsza - o innych organizacjach przestępczych, o których Konoha nie miała pojęcia.

Podczas Twojego rozmyślania Hatake wymknął się niepostrzeżenie z pomieszczenia, by po chwili wrócić z dwoma kubkami ciepłej herbaty. Podał Ci jedno naczynie z parującą cieczą, a Ty posłałaś w jego stronę uśmiech pełen wdzięczności.

Nara Shikamaru

Czerwcowe słońce powoli chowało się za odległymi wzgórzami, żegnając się na dzisiejszy dzień z uczniami Akademii Ninja. Właśnie nastąpił moment, kiedy tłumnie wylewali się ze szkoły, witając rodziców. Nie grzał już upał, ale niemożliwym było zmarznąć. Ulubiona chwila wszystkich dzieciaków.

Przechodząc obok budynku nauczania, złapała Cię nostalgia. Czasami chciałabyś móc wrócić do tamtych beztroskich czasów, gdzie nikogo nie dopadały żadne zmartwienia.

Hokage zleciła Wam dość nietypowe zadanie. Mieliście udać się do opuszczonej biblioteki oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od Konohy, aby znaleźć kilka ksiąg. Podobno zawarto w nich cenne informacje o członkach Brzasku i kiedy tylko Tsunade dowiedziała się o ich położeniu, nie mogła przepuścić takiej okazji.

Podczas podróży wspominaliście różne sytuacje, które zdarzyły się na misjach. Przeważnie Ty opowiadałaś, bo chłopak od paru minut myślał nad czymś intensywnie i jedynie co jakiś czas potakiwał. W pewnym momencie piaszczysta ścieżka zamieniła się w kamienną. Spojrzeliście przed siebie.

Budynek, mimo swoich lat, okazał się naprawdę imponujący. Pomarańczowoczerwone cegły gdzieniegdzie zostały pokryte gęstym bluszczem, który od lat zwisał z dachu budowli, a teraz sięgnął już niemalże ziemi. Budowla miała niecodzienny kształt - niesamowicie wysoka, ale wąska. Sprawiała wrażenie jakby jej miejsce było wśród niemałych, dostojnych kamienic na ruchliwej ulicy. To pustkowie zupełnie do niej nie pasowało.

Kiedy weszliście do środka pierwszym, co rzuciło Wam się w oczy, były zamurowane okiennice na parterze. Zaskoczyło Was to. Osoba, która to zrobiła, musiała spędzić nad tym wiele czasu, aby zakamuflować to w taki sposób. Od zewnątrz nie dało się znaleźć ani śladu po istniejących tam niegdyś oknach. Zabieg zdarzało jedynie wnętrze. Wnęki pokryto solidną warstwą betonu.

Spojrzałaś w górę na odelgły, zasnuty pajęczynami sufit. Okna znajdowały się kilka metrów nad Wami. Większość szyb była zbita, ale w połączeniu z kurzem latającym w pomieszczeniu, tworzyło to niesamowity efekt rozproszonych promieni.

Nagle zawiało mocno, a otwarte dotąd drzwi zamknęły się z hukiem. Nie mieliście szans otworzyć przejścia z powrotem. Drewniany przedmiot nie należał do najlżejszych chociażby ze względu na swoją wielkość i materiał, którego użyto do zrobienia go. Nie mieliście ochoty szybko wracać do wioski.

Shikamaru wziął jedną z książek i usiadł, opierając się o ścianę. Patrzyłaś na niego chwilę. Kiedy zauważył, że się w niego wpatrujesz, gestem dłoni zaprosił Cię do siebie. Zadowolona usiadłaś mu na kolanach i zaczęłaś śledzić lekko wyblakły tekst. Nara natomiast lekko się zdenerwował. Czytanie odeszło na drugi plan. Nie był w stanie się skupić, kiedy znajdowałaś się tak blisko.

Hyūga Neji

W jedną z desek za Twoją osobą wbiła się osta końcówka shurikena. Kiedy z Twoich ust poleciała strużka krwi, między palcami obu dłoni perłowookiego już znalazły się ostrza. Zmrużyłaś powieki, oczekując ataku. Hyūga rzucił wszystkie naraz w Twoją stronę. Ku Twoim zdumieniu obok ucha usłyszałaś świst.

Trenowaliście już od kilku dobrych godzin i oboje ledwo utrzymywaliście się na nogach. Wasza koncentracja była bliska zeru. Dlatego też zdziwiłaś się, że organizm shinobiego mimo przyćmienia umysłu nadal nie tracił umiejętności zabójczego celowania. Poza tym sami nie wiedzieliście, skąd od ostatnich kilkudziesięciu czerpaliście siły, lecz zdawaliście sobie sprawę, że wasze skończy się na przestrzeni paru następnych chwil.

Tak też się stało, bowiem niedługo potem wykonałaś umówiony wcześniej znak, który zwiastował przerwę lub koniec walki.

- Mam już kompletnie dosyć - zjechałaś po ścianie, oddychając szybko i płytko. Poluzowałaś uścisk na rękojeści katany, pozwalając krwi dopłynąć do palców. Już po chwili poczułaś w nich nieprzyjemne mrowienie. - Może skończymy na dzisiaj?

Brązowowłosy przytaknął i podszedł do rogu pomieszczenia, gdzie leżały nieco postrzępione materiały, w które zawijaliście swoje bronie. Nastolatek wziął jeden z mniejszych kawałków i zaczął dokładnie wycierać swoje bronie.

- Neji, macie zamykaną na klucz salę treningową? - spytałaś, kiedy nie udało Ci się otworzyć dużych, rozsuwanych drzwi. Dopiero teraz zwróciłaś uwagę, że ich budowa pozwalała na zamknięcie mechanizmu.

- Tak - brązowowłosy odpowiedział jakby automatycznie. - Mamy tu schowek na zapasowe bronie - wskazał na przejście, którego wcześniej nie zauważyłaś. Chłopak miał dodać, że jego ojciec zbudował go samodzielnie jeszcze za swojego życia, lecz zaczął zastanawiać się, dlaczego w ogóle spytałaś o taką rzecz. Odwrócił się w Twoją stronę. - Dlaczego pytasz?

I wtedy pokazałaś mu, na czym polegał problem. A kiedy Hyūga również nie znalazł sposobu, aby otworzyć drzwi, zaczął panikować w myślach. Nie chciał Ci tego pokazać, więc jedyne co wtedy zrobił, to oparł się o ścianę i złapał za głowę, myśląc intensywnie nad rozwiązaniem.

Ty w tym czasie odpieczętowałaś zapasy, na co Twój przyjaciel spojrzał na Ciebie jak na wariatkę. W przeciwieństwie do niego Ty dość wcześnie zdałaś sobie sprawę, że szybko stamtąd nie wyjdziecie.

Następnego dnia okazało się, że w sali treningowej zamknęła Was Hanabi. Hinata przepraszała Was za swoją siostrę tysiące razy. Za każdym razem, gdy to robiła, Ty ją uspokajałaś, a Neji rozmyślał, jaką reprymendę dałby młodszej kuzynce, gdyby była z gałęzi a nie trzonu rodu.

Nie mogłaś przestać się śmiać, kiedy któregoś dnia postanowił podzielić się z Tobą swoją irytacją, lecz gdy usłyszał Twój chichot wpadł w jeszcze większe rozdrażnienie i skończyło się na tym, że Hyūga gonił Cię przez całą wioskę pół dnia. W końcu miałaś dosyć uciekania i zastosowałaś podstęp, przez który chłopak wylądował w jeziorze. Cóż, wysiłek, aby tego dokonać, okazał ogromny, ale stwierdziłaś, że zdecydowanie było warto.

Namikaze Minato

Namikaze po drodze do pracy postanowił Cię odwiedzić. Kiedy wszedł do Twojego mieszkania i przywitał się, mało co nie dostałaś zawału. Nie spodziewałaś się, że pojawi się tu dziś. Minato odłożył płaszcz i błyskawicznie znalazł się w kuchni, z uśmiechem informując, że Twoje wypieki pięknie pachną. Podziękowałaś, jednocześnie prosząc o pomoc w przyniesieniu ze spiżarni przygotowanych wcześniej malin.

Liczyłaś na to, że razem wypijecie [kawę/herbatę] i zjecie zrobione przez Ciebie ciasto. Jednak nieco się przeliczyłaś. Po kilku minutach przyjaciel nadal nie wracał z małej piwniczki. Kiedy zbiegłaś po kilku schodkach, zauważyłaś Minato, rozgladajacego się między drewnianymi półkami. Odchrząknęłaś, zwracając na siebie uwagę blondyna.

- Tyle tu tego jest, że nie wiedziałem, które wziąć. Słoiki nie mają etykietek... - wyznał po chwili, wyjmując zza pleców naczynie wypełnione wiśniowym musem. Już otwierałaś usta, żeby uświadomić go w swojej pomyłce, lecz nagle usłyszałaś huk. Podeszliście do źródła dźwięku.

Mężczyzna naparł całym swoim ciężarem na drzwi, naciskając klamkę. Mechanizm zaprotestował, wydając z siebie wysoki, nieprzyjemny zgrzyt.

Warunków, w których utknęliście, nie nazwalibyście luksusami, ale za dobudowaną niedawno ścianką znajdowała się toaleta z umywalką. Ten niewielki remont, który przeprowadziłaś kilka tygodni temu z pomocą Minato, w obecnej sytuacji zdecydowanie ratował Wam skórę. Oprócz tego w spiżarni znajdował się również ogrom jedzenia, więc nie mogliście narzekać na nieprzychylność sytuacji.

- Co zamierzamy teraz zrobić?

- Niekoniecznie chce mi się stąd ruszać. W biurze czeka na mnie plik papierów, a jeszcze jutro mam przeprowadzić negocjacje z Suną - blondyn oparł się o ścianę, zamykając oczy w odcieniu oceanu. Hokage opowiadał Ci o swoim wyjeździe kilka dni wcześniej. Zasmuciłaś się, otrzymując informacje o kolejnej podróży, jednak jak zwykle nic nie odpowiedziałaś, zatrzymując żale dla siebie. Namikaze zdecydowanie zbyt często opuszczał Konohę. Twoje rozmyślania przerwał przyjaciel. - Poza tym... Wolę spędzić ten czas z Tobą. Ostatnio rzadko się spotykamy.

Na Twoje policzki wpłynął delikatny rumieniec, kiedy niebieskooki powiedział ostatnią kwestię. Tęskniliście za sobą i oboje nie mogliście doczekać się chwil spędzonych w swoim towarzystwie.

Sabaku no Gaara

Od blisko dwóch godzin siedziałaś razem z Gaarą w jego biurze i pomagałaś mu wypełniać papiery. Wasze posiedzenie przerwała Temari, która weszła do pomieszczenia, głosząc, że nie może znaleźć swoich kluczy, a w domu czeka na nią sprawa niecierpiąca zwłoki. Miętowooki jako dobry, młodszy brat pożyczył je swoje, oznajmiając, że ten do biura ma odczepić od reszty i zostawić w recepcji. Blondynka niemal wybiegła z pokoju, rzucając szybkie "Dziękuję!" i już jej nie było.

Pracowaliście do późna. Przez wyjazd w celach dyplomatycznych chłopak narobił sobie trochę zaległości w dokumentach. Słońce zaczęło zachodzić, a kiedy tylko to zauważyliście, momentalnie dopadło Was zmęczenie.

Kazekage przeciągnął się i ospale wstał z krzesła. Niespiesznie zajrzał do dwóch kubków stojących do tej pory na biurku. Oba świeciły pustkami.

- Kawy, herbaty? - spytał, biorąc do rąk opróżnione już naczynia. Bawiąc się długopisem w dłoni, odpowiedziałaś chłopakowi. Po chwili spojrzałaś na niego, kiedy nie usłyszałaś ani jego dalszych kroków ani otwieranych drzwi.

- Gaara, wszystko w porządku? Tak nagle zbladłeś... - zmartwiłaś się, bo czerwonowłosy w ułamku sekundy stał się blady jak ściana.

- K-Klucze... - nie rozumiejąc, co chłopak ma na myśli, posłałaś mu pytające spojrzenie. - Temari je wzięła...

W pierwszej chwili nie byłaś w stanie przyswoić słów chłopaka. Jednak po kilkunastu sekundach uśmiechnęłaś się delikatnie. Przez myśl przemknęło Ci, że tylko Tobie mogła trafić się taka sytuacja.

Zachichotałaś cicho, wstając z krzesła. Wzięłaś do ręki wszystkie papiery i stuknęłaś nimi dwa razy o biurko, sprawiając, że ze stosu nie wystawała ani jedna kartka. Następnie włożyłaś je do segregatora, który ustawiłaś na półce obok jego odpowiedników.

- No cóż, zdarza się - Uśmiechnęłaś się ciepło w stronę Kazekage. - Przynajmniej będziemy mogli spędzić trochę czasu razem, prawda?

Policzki miętowookiego przybrały niemal taki sam kolor jak jego włosy, gdy usłyszał te słowa. Szybko jednak otrząsnął się i przeanalizował, co moglibyście robić. Nagle przypomniało mu się, że w biurku powinny leżeć stare karty. Grywał nimi razem z rodzeństwem, kiedy sytuacja wśród nacji nie była napięta, a on sam skończył chociaż w większości porządkowanie dokumentacji.

Gdy zobaczyłaś komplet kartoników przeznaczonych do rozrywki, niemal nie pisnęłaś z radości. Natłok obowiązków odbierał Ci cały wolny czas, przez co nie miałaś ani chwili wytchnienia przez kilka ostatnich tygodni. Natychmiast usiadłaś naprzeciw czerwonowłosego i oznajmiłaś, że za nic nie dasz mu żadnych forów.

I tak oto graliście prawie do rana, a po południu następnego dnia służba znalazła Was śpiących na sobie na podłodze. Temari, która przyszła oddać klucze, omal nie zeszła na zawał, kiedy zauważyła Wasze złączone dłonie. Stanowczo zabroniła budzenia Was, a sama w tym czasie pobiegła do domu po aparat. Nie należy być zaskoczonym, że później przez jakiś czas szantażowała młodszego brata zrobionym wcześniej zdjęciem.

Uchiha Itachi

Okolica tonęła we mgle, a od północy wiało niemiłosiernie mocno, sprawiając, że drzewa uginały się pod wpływem siły i kropli deszczu, który dopiero przestał padać. Gdzieniegdzie słychać było przeraźliwe krakanie, przez które niejednemu człowiekowi w takich okolicznościach już dawno zmroziłoby krew w żyłach. Czarnowłosy jednak nie przejął się tym ani odrobinę i przemierzał ciemności, słuchając opowieści swoich kruczych przyjaciół.

Po kwadransie stał pod własnym pokojem. Drżącą ręką złapał za klamkę. Nigdy po powrocie z misji nie potrafił spojrzeć [Imię] w oczy, wstydził się tego jak żył i jak zarabiał, aby na następny dzień móc włożyć cokolwiek do ust. Zaplecze finansowe Brzasku nie było ubogie, lecz Kakuzu przykładał większą wartość do tego, aby nic nie ubyło niż do własnego zdrowia.

Wstydził się mimo tego, że zawsze witałaś go pogodnym uśmiechem, kubkiem herbaty i przyjemnym monologiem, który prowodziłaś sama, pozwalając mu odpocząć. Był tak przyzwyczajony do pogardliwych spojrzeń, że do tej pory nie spostrzegł ciepła i miłości bijącego od swojej ukochanej.

- Cześć, Itachi - przywitałaś się z shinobim, kiedy ten jeszcze nie zdążył całkowicie otworzyć drzwi do pokoju. - Jesteś dzisiaj wcześniej.

Mężczyzna skinął jedynie głową na jej słowa. Zdjął płaszcz i powiesił go w szafie. Odzienie było wyjątkowo czyste jak na to, że dopiero co skończył walczyć o życie. Usiadł na łóżku, ujmując naczynie z zrobionym przez Ciebie napojem w dłonie, zaczął myśleć nad czymś intensywnie.

- Wybacz tę ostatnią sytuację, ale nie przekonałbym Cię. Wiem, jak bardzo cenisz Konohę - jego zazwyczaj chłodny ton zmieniał się, kiedy rozmawiał z Tobą. W jego zachowaniu i głosie zawsze było dla Ciebie pełno opieki oraz ciepła i choć nie miałaś o tym jeszcze pojęcia, to byłby w stanie zrobić wszystko, aby Cię chronić.

- Nie musisz przepraszać. To prawda, że nie przyszłabym tu z własnej woli nawet, jeśli to akurat Ciebie po mnie wysłano. Proszę, nie miej mi tego za złe. Wioska jest dla mnie wszystkim... To dlatego ostatnio odmówiłam misji przeszpiegów ANBU Liścia - popiłaś [smak] herbatę, która straciła już nieco na temperaturze i nadawała się do picia. Rozmawialiście, dopóki Ty również nie zaczęłaś odczuwać zmęczenia. Już stałaś przy drzwiach, żegnając się z przyjacielem, kiedy nagle te nie chciały się otworzyć.

Okazało się, że nie mogliście wyjść z pomieszczenia, bo Hidan kolejny raz w tym tygodniu doprowadził Paina do skrajności, a ten użył Shinra Tensei i część skał z sufitu oderwała się na skutek fali uderzeniowej, blokując przejście. Mimo ogromnego hałasu, wszyscy po chwili magicznie zapomnieli o całym zdarzeniu.

Tym sposobem spędziliście tam prawie dwadzieścia cztery godziny, dopóki następnego popołudnia członkom Akatsuki przypomniało się, że wypadałoby posprzątać głazy leżące w przejściu, przez które dwójka z nich nie mogła wejść do swoich pokoi. Kisame zajmujący pomieszczenie obok Itachiego znalazł Was wieczorem śpiących razem na łóżku Uchihy. Podczas otwierania drzwi przez rekinopodobnego, obudziłaś się przez ich skrzypienie. Gdy tylko zdałaś sobie sprawę z Waszej pozycji, zerwałaś się do siadu, by następnie uciec jak najdalej i naprędce dać Hoshigakiemu reprymendę, aby broń Boże nigdy nikomu o tym nie wspominał, na co ten zareagował śmiechem.

Uchiha Obito

Wysoki sufit dwupiętrowego budynku pokrywały pajęczyny. Przez wielkie okna wpadły jasne promienie księżyca. Tak, zdecydowanie przypominało to tamtę noc, którą spedziłaś w tym miejscu na pogaduszkach razem z dawnym przyjacielem. Ile lat temu mogło się to zdarzyć? Piętnaście, a może więcej?

Westchnęłaś ciuchutko na skutek powracających wspomnień. Uszczypnęłaś się, chcąc jak najszybciej przywołać się z powrotem do porządku. W końcu byłaś tu teraz na misji z Tobim a nie na jednej z nietuzinkowych i ekscytujących wycieczek z Obito.

Swoją drogą Twoim czarnowłosym również targały emocje - tylko zupełnie inne. Biegał we wszystkie strony, wymachując rękoma i przeraźliwie krzycząc.

- Spokojnie, Tobi, nic się nie stanie. Nie ma tu żadnych potworów - zepewniłaś, uspokajając go. Kiedy jednak to nie podziałało, przypomniałaś mu, iż macie przy sobie broń. To widocznie pozwoliło mu się pozbierać, bo od tamtego momentu większość przydzielonych zadań wykonywał w ciszy. Nagle mężczyzna znalazł się obok Ciebie w zastraszającym tempie. - Udusisz mnie... - wychrypiałaś, nie mogąc złapać oddechu. - Następnym razem postaraj się używać mniej siły, dobrze? A co jakby w tym czasie pojawiły się tu duchy? Nie miałabym, jak cię obronić.

- Tobi przeprasza! Tobi nie chce być zjedzonym przez duchy! - po tej wypowiedzi podłoże pod Wami niebezpieczne zadrżało. Po chwili zostało z niego tylko kilka spróchniałych desek.

Na początku nie poczułaś nic, lecz do rzeczywistości przywrócił Cię ból kości ogonowej, na którą upadłaś. Przygryzłaś wargę, chcąc powstrzymać się przed syczeniem i piszczeniem z powodu cierpienia. Z pewnością końcowy odcinek Twojego kręgosłupa był co najmniej bardzo obity, a w najgorszym wypadku nawet złamana. Zaczęłaś rozglądać się za potencjalnym wyjściem, jednocześnie uspokajając członka Akatsuki. Kiedy nie mogłaś niczego wymyślić, mężczyzna zaproponował, iż możecie po prostu wstać i poszukać przejścia gdzieś indziej.

- Nic z tego, nie mogę chodzić. Przynajmniej na tę chwilę - oznajmiłaś mu, przez co już w następnej sekundzie zadawał Ci tysiąc pytań o Twoje samopoczucie na minutę. Tak naprawdę wyniesienie Cię stamtąd na rękach, torując sobie w międzyczasie przejście, które wcześniej zawaliły stare ściany budynku, nie byłoby dla Obito żadnym problemem. No właśnie - dla Obito, a Uchiha nie chciał zdradzać Ci jeszcze swojej tożsamości.

Więc został z Tobą w miejscu, w którym spotkaliście się pierwszy raz i opiekował się Tobą pod postacią roztrzepanego, dziecinnego zabójcy, który według wszystkich znalazł się w Brzasku przez przypadek lub nieszczęśliwe zrządzenie losu, rozmyślając, kiedy mógłby powiedzieć Ci o skrywanych dotąd tajemnicach.

Uzumaki Nagato

Przemierzałaś ciemne korytarze bazy razem z Hidanem. Uprzednio mężczyzna zatruwał Ci głowę przez kilkanaście minut, chcąc, abyś poszła z nim, bo chciał Ci coś pokazać. Znałaś szarowłosego i nie miałaś zamiaru przebywać z nim na osobności.

Jednak po jakimś czasie przyszedł Kakuzu, grożąc, że jeśli nie uciszysz jego partnera, obetnie Ci fundusze.

I tak oto, nie mając zbyt wielkiego wyboru, zgodziłaś się na propozycję Jashinisty. Zanim jednak ruszyłaś się z fotela, dyskretnie sprawdziłaś stan kabury z bronią.

Zachowanie mężczyzny było co najmniej dziwne. Puszył się jak paw, odkąd przystałaś na jego ofertę. Nie znaczy to, że już wcześniej nie zdarzało mu się przesadnie promieniować satysfakcją. Wręcz przeciwnie - takie sytuacje zdarzały się codziennie! Jednak zawsze następowało to dopiero, jak szarowłosy się czymś pochwalił, co nie stało się do tej pory. Dlatego też szłaś za nim, nabierając coraz więcej podejrzeń.

- Miłej zabawy, kurwa! - zdążyłaś usłyszeć, zanim znalazłaś się na podłodze, a drewniane drzwi zamknęły Ci się przed nosem.

Z początku nie miałaś bladego pojęcia, co się właśnie stało, lecz gdy tylko się obróciłaś, serce stanęło Ci w gardle. Zaczęłaś panikować. Podniosłaś się najszybciej jak potrafiłaś. Oparłaś się o przejście, szukając z desperacją klamki, która jak na złość jakby zniknęła. Kiedy wreszcie ją znalazłaś, okazało się, że zamknięto Ci jedyną drogę ucieczki.

- Uspokój się - w tamtym momencie było go stać jedynie na takie słowa. Kiedy tak histeryzowała na jego oczach, chciał jej opowiedzieć, iż takich zachowaniem jedynie pogorszy swoją sytuację, lecz głos uwiązł mu w gardle. Skarcił siebie w myślach za słabość. Kimże był, jeśli nie potrafił nawet ostrzec drogiej mu osoby przed potworem, za jakiego się uważał?

Próbując samemu się uspokoić, usiadł jak gdyby nigdy nic za drewnianym, ciemnym biurkiem i zaczął sprawdzać dokumenty. Co kilka minut sięgał po czarny kubek z parującym napojem i delektował się jego temperaturą, która na początku poparzyła mu język. Nie przeszkadzało mu to jednak ani trochę. Przyglądałaś mu się dokładnie z drugiego końca pomieszczenia. Odrobina zdenerwowania widocznego wcześniej w jego zachowaniu zdawała się wyparować już jakiś czas temu. Podniosłaś się z ziemi i wtedy dostrzegłaś, że obok jego naczynia stoi jeszcze jedno. Podeszłaś nieco bliżej, co chwilę zerkając na mimikę twarzy lidera Brzasku.

- Na pewno tego nie zatrułeś? - spytałaś, chwytając przedmiot w dłonie, rozkoszując się jego ciepłem. Czerwonowłosy w pierwszej chwili chciał powiedzieć, abyś sama się przekonała, lecz szybko zrezygnował z tego pomysłu i zaprzeczył bez ogródek. Gdyby to zrobił, prawdopodobnie już doszczętnie pogrzebałby Waszą relację.

Yahiko

Chłodne krople jesiennego deszczu równomiernie uderzały o dach budynku. Ich spokojne, jednostajne bębnienie o szybę sprawiało, że Twoje ciężkie powieki powoli zaczęły opadać. Nie zamknęłaś ich jednak zupełnie, a po Twojej twarzy błądził grymas. Beznamiętnie patrzyłaś, przez brudną szybę okna, na deszczowy krajobraz. Krople stukały o ziemię, o szybę, o dach, wciąż monotonnie powtarzając usypiający, wodny rytuał.

- Hej, [Imię]... Nadal jesteś na mnie zła...? - posłałaś mu jedynie znudzone spojrzenie.

- W końcu to właśnie przez ciebie tu jesteśmy. Ale odpowiadając na Twoje pytanie, wydaje mi się, że nie jestem zła... Chyba zwyczajnie jestem zmęczona - odparłaś, patrząc na przechodniów za oknem.

Nie płakałaś już strasznie długo. Nie roniłaś żadnych łez. Jeszcze niedawno krwawiło Ci serce, czułaś, jakby ktoś zranił je tysiącami cierni, ale teraz już i ono się zatamowało. Dalej leciutko bolało, ale ból ten stawał się coraz mniejszy. Właściwie to odnosiłaś wrażenie, jakbyś przez ostatnie dni była pusta - ani smutna ani szczęśliwa. Myślenie o tym, co przyniesie jutro, strasznie Cię wykańczało.

- Czasami życie jest jak deszcz, nie sądzisz? - chłopak posłał Ci pytające spojrzenie, nie bardzo wiedząc, o co chodzi. - Nigdy nie wiesz, kiedy zacznie na ciebie spadać.

- Wiesz, co czasami sądzę? Że zdecydowanie za dużo myślisz - wyszczerzył się i wyciągnął ramię, by Cię objąć, lecz w porę udało Ci się odsunąć, przez co chłopak prawie stracił równowagę.

Yahiko nie poddał się jednak i ponowił czyn. Tym razem skutecznie. Shinobi wtulił się w Twoje plecy. Odruchowo Twoja ręką powędrowała w stronę intruza, który dostał w ramię, na co wydał pomruk niezadowolenia.

- Musisz mnie bić za każdym razem, kiedy próbuję się do Ciebie zbliżyć? - spytał, odpierając kolejny atak. W końcu przy którejś z kolei próbie, złapał Cię za nadgarstek. Przeklęłaś w myślach swój los. Otworzyłaś dłoń, którą wcześniej zacisnęłaś w pięść. Chłopak puścił Twoją rękę. Niemal od razu położyłaś ją na parapecie obok drugiego ramienia i oparłaś na nim głowę. Chłodne powietrze przenikało między okiennicami, dając przyjemny, lekki chłód Twoim włosom i policzkom.

Może rzeczywiście byłaś dla niego zbyt surowa? Nie miałaś teraz sił o tym myśleć. Pozwoliłaś mu się w siebie wtulić i zasnęłaś wykończona wydarzeniami z ostatnich dni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro