Rozdział 20 [Zabuza vs Kakashi]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jej to już 20 rozdział! Jak ten czas leci. Normalna historia byłaby już na łapaniu Sasuke i po egzaminach, ba jeszcze sporo dalej! A my nawet Zabuzy nie zabiliśmy ;)
Chciałbym wyróżnić kilka osób, które mnie szczególnie wspierało:

- Mała Fala =^^=

- kinkor

- OnLy_TiMexx

- SandraOrihara

Całej reszcie czytelników także bardzo dziękuję ;)

A i jeszcze NeriAme, bo to właśnie dzięki niej zaczęłam tą opowieść ^^

A teraz historia ;)

W poprzednich rozdziałach:

Podczas ucieczki z sierocińca znalazłam kunai czwartego. Kiedy go dotknęłam pojawiłam się przed Konohagakure z Naruto! Strażnicy zaprowadzili mnie do Hokage, który zaoferował mi pomoc. Trafiłam do drożyny 7, bardzo się zżyłam z Naruto, Sasuke i Sakura mnie wkurzają. Trenowałam z Kakashi i okazało się że mam 3 natury Ogień, powietrze, woda. Aby opanować Ogień poprosiłam Sasuke o pomoc, Kakashi pomógł mi z taijutsu. Po dwóch tygodniach misji rangi D, udało nam się uzyskać misje rangę C, która okazała się być na poziomie B, mimo to postanowiliśmy ją kontynuować. Obraniając, klienta.
Dotarliśmy na brzeg, wydarłam się na Sakure, bo męczyła Naruto. Naruto prawie zabił zajączka i zostaliśmy zaatakowani przez Zabuze.

A teraz wróćmy do rozdziału ^^

Wszyscy podnieśliśmy się i patrzyliśmy na Zabuze.

- No proszę, kogo my tu mamy. Nukenin* z Kirigakure, Zabuza Momochi, kto by przypuszczał.

Naruto chciał wyrwać się do przodu, ale Kakashi go powstrzymał.

- Stój! Nie wtrącaj się. Odsuńcie się wszyscy. Ten tutaj to zupełnie inny poziom niż ci poprzedni.

~ Haku się gdzieś przyczaił i obserwuje... Tylko gdzie? ~

- Bez tego... Może być ciężko...

Kakashi chwycił ochraniał od strony która zaslaniała jego oko.

- Rozpoznaję w tobie Kakashiego, właściciela sharingana. Wybacz... Ale przyszedłem po tego starego.

- Szyk Sauvastiki {taki był w mandze to taki napisałam... Nwm jaki to jest Xd}. Chrońcie pana Tazune... Nie wtrącać się do naszej walki. W tym momencie na tym polega wasza praca zespołowa... Zabuza... Najpierw powalczysz ze mną.

Kakashi odkrył swojego sharingana.

- Ho ho... Nie myślałem, że zobaczę legendarnego sharingana tak szybko... Czuję się zaszczycony.

- Ej! O czym on gada, o co chodzi?

- Sharingan... Innymi słowy siła wzroku, której używa wykonujący techniki wzrokowe i dzięki której potrafi on momentalnie rozpoznać zastosowane genjutsu, taijutsu czy ninjutsu przeciwnika. Po czym wprowadzić odpowiednią kontrę. Sharingan to jeden z rodzajów źrenic, w które wyposażeni są wojownicy stosujący techniki wzrokowe... ale nie tylko to potrafią takie oczy.

- Hę?

- Czyli super oczy, dzięki którym możesz skontrować atak przeciwnika, plus ma jeszcze inne właściwości. W skrócie, oczy ułatwiające walkę.

- Aaa...

~ Myślę, że zrozumiał.~

- He he... Dokładnie. Jest w nich coś jeszcze gorszego. Coś o wiele bardziej strasznego. Tym czymś jest zdolność dokładnego kopiowania technik przeciwnika.

- A to także nie jest jeszcze ich pełna moc.

- Kiedy byłem jeszcze w oddziale skrytobójców Kirigakure, zawsze nosiłem przy sobie spis poszukiwanych nazywany ,, zeszytem bingo" i była w nim wzmianka o tobie wyobraź sobie. Wiesz co dokładnie tam napisali? Kakashi kopiujący ninja, który skopiował ponad tysiąc technik.

~ Pff... Tere fere... A urzywa tylko chwila... Hmm... W obu seriach w sumie... Około 6 technik? Ściema jak nic. Chyba, że skopiował i zapomniał. ~

- No dobra, koniec pogawędek... Muszę czym prędzej usunąć brodacza.

Wszyscy ustawiliśmy się wokół Tazuny, w celu ochrony.

- Chociaż najpierw trzeba będzie... Pokonać ciebie Kakashi.

Zabuza odskoczył od drzewa, wyciągając przy tym swój miecz i stanął na tafli wody.

- TAM JEST!

- STOI NA TAFLI WODY?!

- Sakura, Naruto spokój! Musimy się skupić na obronie pana Tazuny!

- H-hai...

- Hai!

- Mhm...

~ To i tak nic nie da ^^'...~

- Sztuka shinobi. Technika ukrycia wśród mgieł.

- ZNIKNĄŁ!?

- Nie Sakura. Ukrył się, za pomocą techniki. Technika ukrycia wśród mgieł, jak sama nazwa wskazuje polega na ukryciu we mgle. Zaraz mgła będzie tak gęsta, że nawet swoich stóp nie zobaczycie. Oczy będą na nic. Wyostrzcie inne zmysły... Choć to znany skrutobójca, więc i tak go nie wykryjemy.

- Dokładnie [imię]... Najpierw przyjdzie po mnie... Zabuza Momochi... Członek skrytobójców z Kirigakure, znany jako mistrz ,, cichego mordowania". Bywa tak, że nawet nie zorientujesz się, a jesteś już na tamtym świecie. Nie jest powiedziane, że moje oko potrafi wszystko wychwycić, więc tak jak mówiła [imię], miejcie się na baczności!

- TAK JAK MÓWIŁA [IMIĘ]-CHAN! MGŁA ROBI SIĘ CORAZ GĘSTSZA!

- Osiem punktów.

- Co? Co to było?!

- Sakura, spokój. To Zabuza, chce nas przestraszyć, abyśmy zaczęli panikować i stracili czujność!

- Gardło? Kręgosłup? Płuca? Wątroba? Żyła szyjna? Tętnica podobojczykowa? Nerki? A może serce?

- Hmm... Nerki będą bardzo boleć, a serce będzie źle wyglądać podczas pogrzebu... A który najmniej boli?

- Serio?

- No co?! Próbuję rozluźnić atmosferę!

Nagle uderzyła mnie ogromna żądza śmierci... Przełknęłam głośno śline.

~ Zupełnie jakby trzymali moje życie w garści!... Spokój... Przypomnij sobie, jak się bałaś w sierocińcu... ~

Teraz sytuacja wygląda tak, wszyscy trzęsą portkami, Sasuke najbardziej, a ja jedyna nie.

- Sasuke... Uspokój się. Będę was chronił choćby mnie to kosztowało życie... Nigdy nie pozwolę by ktoś skrzywdził moich towarzyszy. - powiedział posyłając nam uśmiech

- Właśnie. - posłałam mu uśmiech.

Pomiędzy Sasuke, Sakurą, Naruto i Tazuną pojawił się Zabuza. Kakashi zaraz za nim odpychając wszystkich i wbijając kunai w nerki lub wątrobę... Nie znam się na anatomi czlowieka.... Oczywiście pan Tazuna poleciał na mnie.

<Panie Tazuna... Mógłby pan ze mnie zejść? Jest pan ciężki!>

Oczywiście nie usłyszał.

- ZA PANEM! - krzyknął Naruto.

Kakashi się obrócił, ale za późno, bo Zabuza przeciął go na pół, a poprzedni w którego wbił kunai zmienił się w wodę.

- NIEEEE!

- Sakura cicho!

Kakashi także zmienił się w wodę.

- Nie ruszaj się. - powiedział sensei, który tym razem stał za Zabuzą.

~ Ta, ta... Ale niech ten dziad ze mnie zejdzie! Nie mogę oddychać!~

- To koniec.

- ALE CZAD!

~ Oj Naruto, Naruto... Nie cieszyłabym się na twoim miejscu... Choć jest lepsze niż moje!~

- Hahaha!

- CZY KTOŚ MI WRESZCIE POMOŻE!? TAZUNA JEST NAPRAWDĘ CIĘŻKI!

- Wybacz!

Udało mi się wyczołgać z pod Tazuny i stanąć na nogach... A więc tak Zabuza i Kakashi na środku. My do okoła, Naruto klęczy, Sasuke też, Sakura stoi, a Tazuna wylądował na tyłku i tak został.

- He he... He he he... Niby ,,koniec" tak? Ty nic nie rozumiesz. Nie myśl sobie, że małpowaniem pokonasz kogoś takiego jak ja. Nie ma mowy... Trzeba przyznać, że jesteś niezły! Już wtedy... Skopiowałeś moją technikę ,,wodnego podziału"...

~ Czyli kiedy? Nie zajrze ci do łba i nie dowiem się o którym momencie myślisz! ~

- Wkładasz w usta swoich klonów zbyt ,,typowe" hasła... Chcąc za wszelką cenę odciągnąć moją uwagę od oryginału, który przyglądał mi się z ,,mgielnego ukrycia", taka twoja taktyka... Ale wiesz co...

Za Kakashim pojawił się kolejny Zabuza...

- Nie jestem taki cienki jak myślisz.

Zabuza przed Kakashim zmienił się w wodę.

- TO TEŻ BYŁA PODRÓBKA!?!

Zabuza wziął zamach swoim ogromnym mieczem, Kakashi padając na ziemię zrobił unik. Miecz Zabuzy wbił się w ziemie, a Zabuza chwytając go drugą ręką, wykorzystał siłę wykorzystaną przy zamachu i kopnął Kakashiego z pół obrotu, a sensei wylądował w wodzie. Podczas lotu, porozsypywał coś na ziemi.

- Phi.. Ale się popisał...

~ Chodzi mu o to coś co rozsypał Kakashi? ~

- PANIE KAKASHI!

~ Naruto? ~

Szybko spojrzałam w stronę Hatake. Stał za nim Zabuza.

~ Zaraz, zaraz... Co to mówił Kakashi podczas naszego testu?... Shinobi nigdy nie daję się zajść od tyłu... Mhm... Właśnie widzę. Na zmianę się od tylca zachodzicie! A Zabuza wygrywa! ~

- Aleś ty głupi.

~ Potwierdzam. ~

- CO JEST?!

- Wodne więzienie sensei... Ale teraz tak na serio. Walczymy z osobą która posługuje się naturą wody... a ty genialnie postanowiłeś uciec do wody? Serio? Serio?!

- He he he... Ta mała jest mądrzejsza od ciebie.

- O! Dzięki.

- Dałeś się złapać w pułapkę z której nie można się wydostać!

- Przecież da się z zewnątrz...

- Wolę, żebyś się nie ruszał za wiele... Od czego by tu... Hm... Kakashi! Ciebie zostawię sobie na deser. Najpierw załatwie tych tam...

Zabuza stworzył wodnego klona.

- Zacznę od tej dziewczyny, wydaję się interesująca.

- To dla mnie zaszczyt.

- Ho ho... Nie wyglądasz jakbyś się bała o swoje życie.

- Czy nie tak robią shinobi? Nie boją się śmierci?

- Nie boisz się?

- Boję... Jestem tylko bachorem, który założył opaskę i myślał, że jest ninja... Ale panuje nad tym strachem.

- Albo jesteś na tyle głupia że nie rozumiesz powagi sytuacji...

Na to zdanie tylko wzruszyłam ramionami.

- Skoro i tak zginę, to co za różnica czy będę zgrywać idiotkę, przerażoną dziewczynkę, czy obojętną?

- Heh... Masz rację.

Weszłam do wody po kostki.

- Naprawdę jesteś głupia.

~ Przekonamy się! W wodzie ukrycie: Technika pocisku wodnego smoka! ~

Szybko złożyłam odpowiednie pieczęcie i klona Zabuzy zaatakował wodny smok. Klon Zabuzy zniknął za pierwszym razem.

- Serio Zabuza? Myślałam, że będę musiała się bardziej wysilić, aby zniszczyć twojego klona.

Wszyscy zaniemówili.

~ Opłaca się oszczędzać! Dzień po treningu z Sasuke, kupiłam zwój z technikami wody. Wokorzystałam swój dar do szybkiego opanowywania technik moich natur i się nauczyłam co nieco. Przy okazji opanowałam pokrywanie broni naturą wiatru, aby ostrze było ostrzejsze, z ogniem tylko to co nauczyłam się z Sasuke, a jeśli chodzi o wodę to tylko tego smoka... To i tak dużo jak na dwa tygodnie! ~

- No, no, no... Nie jesteś taka zła... Trochę szkoda cię zabić. Byłabyś dobrym narzędziem w moich rękach.

- To zaszczyt słyszeć to z pańskich ust.

- Ile zajęło ci opanowanie tej techniki?

- Około tydzień.

~ No przecież nie powiem, że dwa dni i to dlatego, że musiałam zapamiętać pieczęcie! Resztę czasu go dopracowywałam. ~

- Szybko... Potrafisz coś jeszcze?

- Tylko to. Jak byłam mała nie interesowała mnie walka, w sierocińcu nie uczyli, a do Konohagakure dolaczyłam ponad dwa tygodnie temu.

- Czyli tydzień na naukę kontroli czakry.

- Niecały.

- Nie wygląda na to, żeby ci na nich zależało. Może dołączysz do mnie?

Teraz mnie zamorowało.

- Ja... To będzie zaszczyt.

- Czemu mam ci wierzyć, że mnie nie oszukasz jak ich teraz?

- Ponieważ, ich nienawidzę. Wszyscy mnie wyśmiewali. Nienawidzę Konohagakure i jej mieszkańców.

-  Jakoś nie pokazywałaś tego.

- Chcąc zdobyć to czego się chce, trzeba być zdolnym do poświęceń... Ja chciałam techniki i siłę, a jak miałabym ją inaczej zdobyć, niż wtopienie się w innych ninja?

- Dobrze. Choć tutaj.

- [IMIĘ]-CHAN NIE!

- NARUTO TO JUŻ NIE JEST ONA! TO WRÓG! ONA NAS OSZUKAŁA!

- He he he... Ten jeden w ciebie nie zwatpił.

- Jest idiotą. Zawsze tak robi.

- Czemu nie idziesz?

- Nie umiem jeszcze chodzić po wodzie...

- To podpłyń.

~ Naruto błagam nie spapraj tego! Sasuke ty też! A ty Sakura nie wąż się im przeszkodzić! ~

Zaczęłam płynąć. Kiedy byłam przy Zabuzie, Naruto rzucił do Sasuke shuriken, a ten rzucił nim we mnie. Ja zrobiłam unik i shuriken poleciał w stronę Zabuzy. Zabuza go unikną. Na jego pech to nie był shuriken, tylko Naruto, który teraz się odmienił i rzucił w Zabuze który uwolnił Kakashiego. Niestety nie wiem co się później działo bo zemdlałam.

* Nukenin - zbiegły, poszukiwany ninja

Hejo =^ω^=

Tym razem mega długi rozdział ;)
Czy naprawdę zdradziliśmy przyjaciół? Tego dowiemy się w następnym rozdziale ^^

#13    1711 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro