Rozdział 30 [Bajka o życiu]
- Nic w tym ciekawego. - powiedział chłopiec.
~ Musiał wejść przed chwilą... Jak on miał ma imię?... Nie pamiętam. Wiem, że jeste synem pani Tsunami i wnukiem Tazuny... Swoją drogą, pani Tsunami stoi tutaj od dłuższego czasu. ~
- A ty kto!? - krzyknął Naruto, do chłopaka.
- Oo, Inari! Gdzie byłeś do tej pory? - zapytał Tazuna.
- Część dziadku. - odpowiedział Inari.
- Inari, przywitaj się z gośćmi jak należy! To są ninja, którzy eskortowali dziadka w drodze do domu. - upomniała chłopca Tsunami.
Inari popatrzył po nas.
- Mamo, oni zginą. - powiedział pokazując na nas palcem i patrząc na Tsunami.
- COŚ TY POWIEDZIAŁ BACHORZE!? POWTÓRZ TO! - wykrzyczał Naruto.
- Przecież jeśli postawią się Gato, to nie mają żadnych szans. - stwierdził Inari.
Spuściłam głowę i zatraciłam się w wspomnieniach... tych najgorszych.
- UDUSZĘ BACHORA!
- Co się wkurzasz głupolu, przecież to tylko dziecko! - krzyknęła Sakura, ciągnąc Naruto za rękaw.
- POSŁUCHAJ MNIE CWANIACZKU! KIEDYŚ ZOSTANĘ HOKAGE, WIELKIM NINJA! BĘDĘ SUPER BOHATEREM! ŻADEN GATO, CZY INNY SZMATO NIE BĘDZIE MÓGŁ MI PODSKOCZYĆ, KAPUJESZ?!
- Phi... Bohaterstwo? To zupełny bezsens! Bohaterzy nie istnieją! - powiedział gorzko Inari.
- ŻE CO?!
- PRZESTAŃ SŁYSZYSZ! - wrzasnęła Sakura na Naruto.
- Jak chcecie żyć to lepiej wracajcie tam skąd przyszliście.
Po tych słowach odwrócił się i ruszył w stronę schodów na piętro.
- Inari, a ty dokąd? - zapytał Tazuna.
- Do pokoju, popatrzeć na słońce.
- Poczekaj... - odezwałam się nie podnosząc głowy.
Inari obrócił się w moją stronę. Powoli podniosłam głowę i uśmiechnęłam się. Był to sztuczny uśmiech. Podeszłam do Inariego i kucnęłam.
- Zanim pójdziesz chciałabym ci opowiedzieć bajkę. Nie martw się, nie będzie długa... A więc, pewnego razu była sobie dziewczynka o imieniu [imię]. [Imię] miała kochającą mamę i tatę. W jej wiosce był pewien gang i jego dowódca siał postrach w całej wiosce. Tata [imię] pomagał mieszkańcom jak tylko mógł. Do pewnego dnia, w tym właśnie dniu został zabity, a życie [imię] całkowicie się zmieniło. Tydzień po tym jak tata [imię] umarł, mama [imię] się zabiła, bojąc się co może jej zrobić przywódca gangu, a ten przywódca zemścił się na [imię] i wysłał ją do najgorszego sierocińca. W sierocińcu była bita, a do jedzenia, raz dziennie dostawała kromkę chleba. Sierociniec był jej piekłem, aż znalazła przyjaciółkę, ale i ona umarła, [imię] płakała i płakała, aż zapłakała się na śmierć. - opowiedziałam z tym fałszywym uśmiechem.
Nastała cisza. Nikt nie był w stanie się odezwać i wszyscy spochmurnieli.
- No. To by było na tyle. Możesz już iść do siebie. - powiedziałam wstając.
Inari niepewnie odwrócił się i ruszył do swojego pokoju, a ja odwróciłam się i poszłam w stronę Kakashiego. Dopiero teraz zauważyłam współczucie w jego oczach.
- [imię]-chan... Czy... - odezwał się Naruto.
- Tak. To była moje historia, ale pominęłam parę szczegółów i zmieniłam zakończenie.
- Czemu?...
- Idź pod drzwi od jego pokoju. Dowiesz się o co mi chodziło.
Naruto po cichu ruszył pod pokój Inariego. Wszyscy w pokoju zachowali ciszę.
- Kakashi-sensei... Muszę z panem porozmawiać.
- Rozumiem, a o czym?
- Am... Czy mogliśmy... porozmawiać o tym na osobności? Nie musimy teraz.
- Dobrze, podczas treningu porozmawiamy.
- Dobrze.
Do pokoju wrócił Naruto który jeszcze bardziej spochmurniał.
- Skoro jesteście wszyscy, to chcę tylko przekazać, że trening zaczniemy za godzinę. Macie czas, aby się ogarnąć... A i nie bierzcie kabur, bo nie będą wam potrzebne.
- Hai.
Wszyscy się rozeszli do swoich pokoi. Ja po powrocie do pokoju, odłożyłam kabure i położyłam się na łóżku. Byłam wykończona psychicznie. Obok mnie usiadł Naruto i zaczął mnie czule głaskać po głowie. Sasuke siedział na swoim futonie i o dziwo nie przeszkadzał.
Hejo =^ω^=
Jako, że w tym tygodniu wrzuciłam już 3 rozdziały, a dorzucę jeszcze w sobotę, to ten będzie krótszy ;)
Mam nadzieję, że się spodobał mimo iż był trochę smutny ^^'
Papatki =3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro