Rozdział 24 [Ostatni Dzień]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaczęłam trenować, ale nie mogłam się skupić. Po godzinie uznałam, że to nie ma sensu.

- Eh... Z jednej strony cieszę się, że spotkam Naruto, ale co ja wtedy zrobię? Przecież w ich oczach jestem zdrajczynią! Naruto pewnie teraz mną gardzi... Nie. On taki nie jest... I co teraz? Nie zdradzę Zabuzy i Haku, są dla mnie jak rodzina... Ale Naruto też darzę uczuciem... Eh... I co ja zrobię?...

- [imię]? Skończyłaś już trening?

- Nie... Nie mogę się skupić i nic mi nie wychodzi...

- Chodzi o twoją poprzednią drużynę, prawda?

- Mhm...

- Czujesz się winna, że ich zdradziłaś... Żałujesz?

- Nie... Nie żałuję... Ale czuję się winna... Najbardziej smutno mi z powodu... Em... No...

- Eh... Miłość jest ślepa...

- Masz rację Haku... Masz rację...

- Oj nie smuć się tak. Choć zrobię ci naleśniki. Naleśniki z bitą śmietaną i czekoladą poprawią ci humor!

- Haku... Boję się...

- Że jeśli staniesz z nim do walki to nie będziesz w stanie nic zrobić?

- Nie... Podczas walki zamykam uczucia... Boję się tego co będzie jak już tutaj wrócę...

- Po walce?

- Mhm... Nawet jeśli koniec końców nic mu nie będzie... To mnie znienawidzi... I co gorsza najprawdopodobniej nigdy więcej go nie zobaczę...

Haku podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Wszystko będzie dobrze... Nie myśl o tym teraz. Do jutra jest mnóstwo czasu.

- Eh... Masz rację. Dziękuję Haku-sempai.

- Nie ma sprawy... A teraz chodź. Zrobimy masę naleśników!

- Jasne!

Wraz z Haku pobiegliśmy do kuchni. Przy stole w jadalni siedział Zabuza. Szybko się zatrzymałam i już miałam iść do mojego pokoju, ale powstrzymał mnie Haku.

- A ty dokąd?

- Do pokoju... Zapomniałam czegoś...

- Mhm... A ja jestem kobietą! Do kuchni już!

- Ale...

- Haku, [imię] chodźcie.

- Eh... Coś się stało Zabuza-sensei?

- Rozumiem, że masz aktualnie problemy miłosne... Sam przechodziłem przez to z Haku... Tak wiem, że to dwie zupełnie różne sytuacje, ale chciałbym abyś wiedziała, że jesteśmy z tobą... Przepraszam, że zmuszam cię do spotkania z przyjaciółmi. Wiem, że będzie to dla ciebie trudne, ale musisz przez to przejść... Poza tym, to twoja ostatnia szansa na pożegnanie.

- Rozumiem...

- [imię]... Choć zrobimy te naleśniki, co?

- Ta... Choćmy... Zabuza-sensei ile pan chce naleśników?

- Dla niego nie ma!

- Hę!? Haku jak możesz! Czemu!?

- To kara za wcześniej! Nie pomyślałeś! Pomyślałeś o [imię]?

- Ale mi to nie przeszkadza... Jeśli mam być szczera, to taki widok mi się nawet podobał.

- Nie pomagasz!

- Widzisz Haku. [Imię] to pasuje. To co zrobisz mi porcję?

- Nie! Kara, to kara.

Zabuza chwycił Haku za rękę i przyciągnął do siebie. Drugą ręką przytrzymał brodę Haku.

- Znów muszę cię przekonywać?

- Zabuza nie! [Imię]...

Nie mógł dokończyć, bo Zabuza zamkną mu usta swoimi.

~ Ten to ma sposoby... Ciekawe czy ja kiedyś z Naruto, też tak będziemy robić... Eh... Przecież jutro będę z nim walczyć...~

- Haku-sempai, to ja poczekam w kuchni... Nie musisz się spieszyć.

Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać składniki. Po 10 minutach dołączył do mnie Haku.

- To robimy porcję dla niego?

- Mhm...

Po zrobieniu naleśników i posprzątaniu kuchni, zjedliśmy razem z Zabuzą wszystkie naleśniki. Tym razem naczynia zmywał Haku. Zabuza doprowadził mnie do pokoju i powiedział, że jeśli tylko mam taką potrzebę mogę spędzić w nim resztę dnia i przemyśleć wszystko. Z chęcią skorzystałam z jego propozycji. Musiałam sobie to wszystko ułożyć w głowie. Skończyło się na tym, że doszłam do wniosku, że albo ja albo Naruto nie przeżyje. Załamałam się i rozpłakałam. Ze zmęczenia (głównie psychicznego) zasnęłam i obudziłam się dopiero następnego dnia rano.

Hejo =^ω^=

Tak wiem, zrobiłam tutaj masę smutku, ale wszystko dobrze się skończy... Chyba ^^'

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.

Papatki =3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro