Rozdział 29 [Kakashi Pedofil]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszliśmy do pokoju w którym spał Kakashi. Jako, że Sakura siedziała po lewej, a Sasuke miał ślad po uderzeniu na prawym policzku, to nie zrobiła mi awantury. Nagle Naruto zaczął się skracać się do Kakashiego.

- Naruto... Mogę wiedzieć co robisz?

< Ciii... Chcę ściągnąć Kakashiemu maskę i dowiedzieć się jak wygląda jego twarz. >

<Ok. Ja nie przeszkadzam.>

Naruto siedział na Kakashim okrakiem i już prawie dosięgnął maski, ale Kakashi zerwał się, a Naruto spadł z niego. Oczywiście nie obyło się bez wrzasku Sakury i Naruto, którzy się przestraszyli.  Naruto usiadł obok mnie po lewej, a po prawej Sasuke. Po prawej stronie Naruto siedziała Sakura.

- A co z panem, że się pan tak nagle zrywa, dattebayo? -odezwał się Naruto, po dłuższej chwili ciszy, wyrywając sensei'a z zamyślenia.

- Hę?... A nic mam złe przeczu... Sasuke co ci się stało w twarz?

Sakura popatrzyła na Sasuke, nie wiedząc o co chodzi.

- To wina [imię]. - zwalił na mnie winę.

Teraz to się dopiero wkurzyłam.

- MOJA WINA!? TO TY MNIE POCAŁOWAŁEŚ! - wykrzyczałam.

- TO BYŁ PRZYPADEK! - usprawiedliwiał się.

- BO CI UWIERZĘ PO TYM CO MI ZROBIŁEŚ! - wydarłam się.

- Zaraz, zaraz... JAKI ZNOWU POCAŁUNEK!? - wtrąciła się Sakura.

- TEN DRAŃ, MNIE SZANTAŻOWAŁ, ABYM GO POCAŁOWAŁA! A KIEDY MU SIĘ NIE UDAŁO, SPECJALNIE SIĘ NA MNIE PRZEWRÓCIŁ, ABY MNIE POCAŁOWAĆ!

- TO BYŁ PRZYPADEK!

- MÓJ SASUKE BY TEGO NIE ZROBIŁ! - wrzasnęła Sakura.

- TO BIERZ GO SOBIE! BYLEBY SIĘ ODE MNIE ODCZEPIŁ!

- DOŚĆ! SAKURA, SASUKE, [IMIĘ], SPOKÓJ! - krzyknął sensei.

- Hai... - powiedzieliśmy równo.

- Eh... Dzieciaki... - westchnął Kakashi.

- Tooo... Co to za złe przeczucia sensei? - zmieniłam temat.

- Ninja pozbywający się ciała... Pozbywa się go w tym samym miejscu, w którym delikwent został zabity...

- Rozumiem!

- Dlaczego sensei o tym mówi? - zapytała Sakura.

- Nie rozumiecie jeszcze?

- Ja rozumiem. - wtrąciłam.

- Oprócz ciebie [imię]... Eh... Sakura. To powiedz mi w jaki sposób ten chłopak pozbył się ciała Zabuzy...

- A skąd mam wiedzieć? Przecież ten w masce zabrał gdzieś ciało.

- Właśnie... Jeśli musiałby zabrać ze sobą jakiś dowód, wystarczyłaby sama głowa... No i najbardziej podejrzana sprawa. Broń, którą oinin zabił Zabuze...

- Zwykłe iglice. - dokończyłam.

~ Sądząc po minie, Sas-uke się zorientował o co chodzi. ~

-... Niemożliwe...

- Nie... Nie do końca niemożliwe...

Sakura patrzyła na zmianę po Sasuke i Kakashim.

~ Eh... Naruto i Sakura nie ograniają.~

- O czym wy mówicie, co? Może mnie oświecicie o co chodzi!?

- Prawdopodobnie... Zabuza nadal żyje.

~ Miny Sakury, Naruto i Tazuny... Bezcenne! ~

Zaczęłam się śmiać.

- [IMIĘ]-CHAN TO JEST POWAŻNA SPRAWA! SENSEI JAK TO MOŻLIWE, CO!? DATTEBAYO!

- PRZECIEŻ SENSEI SPRAWDZIŁ, CZY ON ŻYJE, PRAWDA?! WIĘC JAKIM CUDEM!? - krzyknęła Sakura.

- To prawda, sprawdziłem... Pewnie był w stanie śmierci klinicznej... Iglice, których użył tamten oinin nie są aż tak niebezpieczną bronią jeśli nie trafią w punkty witalne... W końcu służą one także do stymulowania meridanów przy leczeniu chorych. Ci którzy są oininami, znakomicie znają się na anatomii... Wprowadzenie ofiary w stan śmierci klinicznej nie powinno sprawić im trudności.

- Wiem co sensei chce przekazać.

~ Eh... Wiem mniej więcej co powie, więc nie muszę uważać... Co by sobie zrobić do jedzenia jak wrócę?... Hmm... Ramen, albo naleśniki, albo...~

- Domyślam się, że wiesz. Jak zazwyczaj... Wracając do tematu. Po pierwsze, tamten chłopak zabrał na własnym barkach ciało Zabuzy, które było cięższe od niego... Po drugie, użył iglic, które są bronią o niskiej wydajności jeśli chodzi o zabijanie. Z tych dwóch faktów można wywnioskować cel tamtego chłopaka... On nie był tam po to aby zabić Zabuze, ale po to aby go uratować. Musimy dopuścić i taką wersję.

~ ...Z dżemem... O Kakashi skończył?~

- Chyba martwi się pan na zapas. Który oinin chroniłby nukenina?

~ Haku nie jest oininem! Hmpf...~

- Hm... Jeśli czuję, że może być niedobrze...

~ Kolejny wywód! Zapamiętałam Kakashiego jako osobę, która mało mówi! A on tylko gada! ~

- Przygotowuję na zapas różne zabezpieczenia, bo potem może być za późno... To żelazna zasada ninjutsu.

~ To co powiedziałeś nie miało większego sensu. {Ale tak pisało w mandze!} ~

- Umarł, czy nie umarł, tak, czy siak, Gato może mieć pod ręką jeszcze potężniejszych shinobi.

~ Ciekawe kogo? Jak sensei ledwo co, dał sobie radę z Zabuzą.~

- Sensei, ale w jaki sposób my zabezpieczymy się na zapas? Przecież sensei nie będzie mógł się ruszać przez jakiś czas. - powiedziała Sakura.

- Hi hi...

- Z czego się pan śmieje? - zapytałam z lekką irytacją.

- Zlecę wam trening.

- Jak to... Trening!?

~ Normalnie Sakura. ~

- Ale sensei! Trochę tych treningów mamy za sobą i dobrze znany swoje możliwości! Przecież naszym przeciwnikiem ma być Zabuza! Ninja, z którym nawet pan miał kłopoty używając sharingana!

- Sakuro, przypomnij sobie kto mnie wyciągnął z tych kłopotów. Stajecie się coraz lepsi, dorastacie w oczach. Szczególnie ty Naruto.

Kakashi posłał Naruto uśmiech.

~ Czy Naruto się zarumienił!? Kakashi nie oddam ci Naruto, pedofilu jeden! ~

- Twoje umiejętności rosną najszybciej. Rzecz jasna, treningi będą trwały dopóki nie wrócę do formy. Sami nie dalibyście sobie z Zabuzą szans, to pewne.

- Ale sensei! Jeśli Zabuza żyje i w każdej chwili może zaatakować, to chyba niezbyt dobry moment na trening. - narzekała Sakura.

- Jeśli o to chodzi, to człowiek, który był w stanie śmierci klinicznej potrzebuje sporo czasu, żeby dojść do pierwotnego stanu zdrowia. Czyli mamy trochę czasu na te treningi.

- Zaczyna się robić ciekawie! - powiedział podekscytowany Naruto.

Hejo =^-^=

Wrzuciłabym dłuższy ale padam z nóg ponad 820 słów to i tak dużo! Idę spać! Dobranocki ;3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro