Rozdział 39 [Uratowana!]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czekałam zmarźnięta i głodna, więc, aby nie czuć tych nieprzyjemnych odczuć poszłam spać. Obudziła mnie Ahri.

- [imię] wstawaj! Ktoś idzie!

Nie zdążyłam się zapytać, czy to wróg, czy... sojusznik. Wyszłam z dziupli i zeskoczyłam z drzewa. Szybko wyciągnęłam kunai i stanęłam w pozycji do walki. Było tak ciemno że nic nie widziałam, więc postanowiłam zamknąć oczy  aby wyostrzyć inne zmysły, nawet użyłam Henge i dodałam sobie uszy (i ogon, bo potrafię tylko oba naraz, a nie tylko uszy lub tylko ogon), aby jeszcze bardziej wyostrzyć słuch. Po 5 minutach czekania otworzyłam oczy.

~ No gdzie ten wróg?~

Nadal stałam z napiętymi mięśniami, gotowa zarówno do ataku, jak i uniku. Po 10 minutach się wkurzyłam i kosztem opuszczenia gardy zaczęłam przeszukiwać teren w poszukiwaniu czakry. Nic nie wykryłam. No to się wkurzyłam i zaczęłam przeszukiwać teren w normalny, fizyczny sposób. Co także nie dało żadnych efektów.

~ Może Ahri się pomyliła?... Nie, to niemożliwe... Pewnie wykryła go spory kawałek stąd, a on mnie nie wykrył i poszedł gdzie indziej. ~

Wróciłam do dziupli z zamiarem ponownego zaśnięcia, gdyż wychłodzenie i głód odbierały energię, którą trzeba było jakoś odzyskać. Cofnęłam Henge i ino zasnęłam usłyszałam:

- Czemu śpisz?! Przecież ktoś się tutaj kręci!

- Ahri, stałam tam ponad 20 minut czekając na atak, później przez drugie tyle przeszukiwałam teren. Tutaj nikogo nie ma!

- Nie jesteś jeszcze mistrzynią, aby każdego wykryć geniuszu! Wstawaj ale już!

- Ale...

- Bez żadnego ale!

Posłusznie, ale ociągle wygramoliłam się z dziupli i stanęłam pod drzewem przeciągając się.

~ Tutaj nikogo nie ma! Ahri nie da mi pospać, więc zrobię sobie mały trening. ~

Zaczęłam od przysiadów, później znienawidzone pompki i na końcu brzuszki.

~ I co!? Minęła już jakąś godzina, a tu nikogo nie ma! ~

Wkurzona zaczęłam okładać pięściami drzewo, a następnie wyprowadzać kopnięcia. Na tym zleciała kolejna godzina. Zaczęło świtać. Postanowiłam zrobić jeszcze tylko małą powtórkę ninjutsu. Szybka kula ognia, kunai pokryty czakrą i to tyle, gdyż w pobliżu nie było wody, a to był mój główny żywioł (i mimo wszystko ostrzeżenie Ahri mnie zmartwiło) i wolałam nie ryzykować z lodem.

~ Jestem głodna, spragniona, nie wyspana, zmęczona i brudna! Oni raczej szybko mnie nie znajdą... Muszę wykombinować coś do jedzenia i picia, bo padne. ~

Cała energia towarzysząca mi podczas treningu wyparowała. Ledwo szłam szukając czegoś do jedzenia i picia. Byłam tak głodna, że było mi niedobrze. Obraz zaczynał się już rozmazywać, a przed oczami pojawiały się czarne plamki. Potknęłam się o jakiś korzeń i upadłam.

<Szlag!> zaklełam pod nosem.

Z wielkim trudem się podniosłam i szłam dalej.

~ Nie daję rady! Zaraz zemdleję, czuje to! ~

I stało się. Obudziłam się przykryta kocem. Leżałam na śpiworze, wewnątrz namiotu. Wyszłam z namiotu i zobaczyłam postać siedzącą przy ognisku.

- Am... Przepraszam...

Postać, aż podskoczyła i szybko odwróciła się w moją stronę.

- Jezu! Dziewczyno, nie strasz! Strasznie cicho się poruszasz!

- Przepraszam... Chyba... Kim pan jest?

- Rybakiem. A ty?

- To zależy... Jestem geninem wynajętym do ochrony Tazuny...

- To co ty tutaj robisz?! Najpóźniej pojutrze skończą most!

- Zgubiłam się i nie mogę znaleźć drogi powrotnej.

- Rozumiem. Zdrzemnij się jeszcze, a ja pójdę po wodę. Za 2 godziny ruszamy. Zaprowadzę cię do wioski, a tam musisz już sama dać sobie radę.

- Hai.

Mężczyzna poszedł po wodę, a ja przypomniałam sobie, o tym jak bardzo jestem głodna. No, bardziej mój żołądek mi przypomniał. Rzuciła mi się w oczy pomidorowa pasta z makreli. Rzuciłam się na nią i nie myśląc, czy mi zasmakuje czy nie zjadłam całą. Nie minęła chwila po tym jak ukryłam dowody ,,zbrodni", a przyszedł mój zbawiciel.

-...

- Coś się stało?

- Nie widziałaś mojej pomidorowej pasty z makreli?

- Pomidorowa pasta z makreli? Nie, nie widziałam.

- A na twarzy masz pomarańczowy okrąg po...?

- Yyy...

- Dobrze już dobrze, mam drugą. Masz. Napij się wody i zdrzemnij. Jak wstaniesz wyruszamy.

- Nie muszę się przespać. Starczy mi woda.

Napiłam się wody i po ugaszeniu ogniska ruszyliśmy do wioski. Kiedy dotarliśmy na miejsce, pożegnałam się z mężczyzną i ruszyłam do domu pana Tazuny. Myśląc nad treścią przeprosin.

Hejo =^ω^=

Kolejny rozdział, mam nadzieję, że się cieszycie.

Gorąco zapraszam do ,,Zabójcy: Elfy" autorstwa CzapkaUszatka ^^
Jest to opowieść o elfce Darii, która straciła pamięć. Mam nadzieję, że się spodoba.
I oczywiście do przeczytania ,,Niszcząca Księga" autorstwa kinkor ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro