Rozdział 53 [I TO JEST SIŁA!]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się na łóżku, przykryta kocem. Zaswędział mnie nos, więc chciałam się podrapać, ale uniemożliwił mi to bandaż.

~ Mam zabandażowaną twarz? ~

Odkryłam kołdrę i okazało się, że brzuch także mam zabandażowany. Rozejrzałam się po pokoju.

~ Skądś go kojarzę... ~

Usłyszałam kroki na schodach. Natychmiastowo obróciłam się w stronę drzwi, skąd usłyszałam dobrze znany mi głos.

- Sensei! Czy z [imię]-chan wszystko w porządku!? Przecież śpi już drugi dzień! - krzyknął Naruto.

~ DRUGI DZIEŃ!? ~

- Naruto uspokój się. Nie wszyscy mają tak szybką regenerację jak ty. [imię] będzie spać jeszcze co najmniej dwa dni.

- A co z egzaminami na chunina!?

- W jej stanie, nawet jeśli się obudzi, to jej nie puszczę.

~ Ale przecież o to chodziło Danzo! Chciał abym nie startowała, bo nie będę wtedy miała okazji udowodnić, że jestem zwykłą geninką, bo wtedy będzie mógł, bez problemu zabrać mnie do korzenia! ~

- ALE SENSEI!

- NARUTO, NIE! Daj [imię] odpocząć!

- ALE...!

- NIE!

Krzyk sensei'a wstrząsną nawet mną. Postanowiłam zapytać Ahri, dlaczego już jestem przytomna skoro powinnam spać jeszcze dwa dni.

- Ahri...

- Eh... Wyglądasz jak mumia.

Odwiązałam bandaże i spojrzałam na Ahri.

- Nie jest perfekcyjnie, ale na pewno lepiej niż przed wczoraj.

- Ahri, Kakashi mówił, że powinnam spać jeszcze dwa dni...

- Tak samo jak ten dzieciak od Kuramy, tak samo ty masz szybszą regenerację.

- Czyli, to dlatego?

- Mhm...

- Dzięki... To ja lecę. Muszę zmusić sensei'a, aby puścił mnie na drugi egzamin.

- ... Uważaj na siebie.

- Hai! - krzyknęłam z uśmiechem i wyszłam ze swojego umysłu.

Mimo iż w umyśle pozbyłam się bandaży, to tutaj nadal je miałam. Westchnęłam i zaczęłam, ponownie je odwijać i odkładać na bok. Kiedy skończyłam, wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju.

<Ano... Sensei?> zaczęłam ochrypłym głosem.

Dopiero teraz poczułam jak sucho mam w gardle. Sensei spojrzał na mnie w szoku.

~ No tak, według niego powinnam się obudzić za 2 dni... Pewnie dłużej, ale ściemniał, bo Naruto by zrobił coś głupiego. ~

<Pić.> powiedziałam równie ochrypłym głosem co wcześniej.

- A, tak, tak. Na pewno masz sucho w gardle. Choć do kuchni. - powiedział schodząc po schodach.

Ruszyłam za nim, ale na drugim stopniu, nogi odmówiły mi posłuszeństwa i spadłabym, ale Kakashi mnie złapał.

- Uważaj, nie jesteś w najlepszym stanie.

Tylko przytaknęłam, nie chcąc męczyć suchego gardła. Weszliśmy do kuchni, gdzie nalał mi wodę do szklanki. Wypiłam całą duszkiem.

- Dziękuję, sensei.

- Jak się czujesz?

- Wyśmienicie!... A gdzie Naruto? Słyszałam jego głos.

- Poszedł do sypialni dla gości... Ale jak możesz mówić, że czujesz się wyśmienicie? Przecież ledwo stoisz, a zanim cię tu przyniosłem, byłaś w naprawdę fatalnym stanie.

- Oj tam, oj tam! Wielokrotnie byłam w gorszym stanie. - powiedziałam, machając lekceważąco ręką

- ŻE CO, PROSZĘ!?

- Mógłby sensei nie krzyczeć? - spytałam cicho.

- Tak, przepraszam... Ale chcesz mi powiedzieć, że już wcześniej ktoś w osadzie cię bił?

- Co!? Nie, nie, nie... Źle zrozumiałeś. Bili mnie tam skąd pochodze.

- I nikt z tym nic nie robił!?

- Nie... Ale są tego plusy. Jestem bardziej odporna na ból i w tym stanie czuje się wspaniale, mimo iż idealny jeszcze nie jest... A tak w ogóle, to która godzina?

- Dwunasta.

- To ja się idę ubrać. - mruknęłam wstając.

- Po co?

- Nie będę łazić cały dzień w pidżamie, prawda? - zapytałam sarkastycznie.

Poszłam z powrotem na górę i ściągnęłam ciuchy, rzucając gdzieś w kąt.

~ No dobra, ale w co ja mam się ubrać? ~

Nagle do pokoju wszedł Kakashi, który kiedy zobaczył mnie bez ubrań, zarumienił się tak, że mimo maski było to widać, ale miałam to gdzieś. Byłam zbyt zła na niego. Moje włosy już zaczynały się robić śnieżno białe, a oczy zapewne, już świeciły szkarłatem.

- [I-i-imię] u-uspokój się. Ja nie chciałem, nie wiedziałem!

- Ka-ka-shiiiii!

Podczas treningu z Ahri, myślałam trochę nad tym zwiększeniem siły, przy pomocy uwolnienia czakry podczas ciosu. Skoro Sakura stanie się dzięki temu, tak silna jak Tsunade, to czemu ja nie miałabym spróbować? Skoczyłam w stronę Kakashiego z jedną ręką zaciśniętą w pięść, a drugą trzymałam na biuście. Miałam szczęście, że po ,,pożyczeniu" czakry od Ahri, włosy były takiej długości, że zasłaniały dolne partie ciała. Kakashi widząc lecącą w jego stronę pięść, przygotował zwykły, a może nawet słabszy niż zazwyczaj blok.

~ To twój błąd! ~

Uderzyłam i się udało. Szok widoczny w oczach Kakashiego, kiedy poczuł siłę ciosu, tuż przed wyleceniem z pokoju, był bezcenny. Kakashi jak już wspomniałam wyleciał z pokoju i wylądował na ścianie, nad drzwiami wejściowymi, które znajdowały się na wprost schodów... No dobra, nie oszukujmy się. Nie zatrzymał się na ścianie, tylko zrobił w niej dziurę i wyleciał tuż przed wejście do domu. Zamurowało mnie z trzech powodów. Po pierwsze nie użyłam przy tym prawie w ogóle siły (powstrzymywałam się), po drugie dystans jaki pokonał i ostatnie było to, że w ogóle mi się udało, przecież zawsze z powodu Ahri miałam problemy z kontrolowaniem czakry, a tu tak ładnie poszło. Aha i zapomniałam wspomnieć, że Kakashi zamknął za sobą drzwi do pokoju, więc w nich też zrobił dziurę, a dopiero później wypadły z zawiasów.

~ WOW! TO. JEST. EXTRA!... Mam nadzieję, że nie każe mi zapłacić za zniszczenia, bo to może trochę kosztować... ~

Przy drzwiach wejściowych pojawił się Naruto, zaniepokojony hałasem.

- SENSEI!? KTO CIĘ TAK URZĄDZIŁ!? - krzyknął, widząc Kakashiego, który ledwo żywy otworzył drzwi i wszedł do domu.

- [I-imię]... - powiedział i padł na twarz.

Naruto popatrzył na góre schodów, gdzie w ,,drzwiach" stałam ja. Podrapałam się po karku, śmiejąc nerwowo. Naruto szybko zrobił się czerwony, a ja uświadomiłam sobie, że stoje nago. Szybko zniknęłam za ścianą i zebrałam porozrzucane przez Kakashiego ubrania {przyszedł z nimi do pokoju, a kiedy go ,,wyprosiliśmy" z niego, ciuchy wylądowały na ziemi}, aby się ubrać. Zeszłam na dół ubrana i popatrzyłam na nieprzytomnego sensei'a.

- Ano... [i-imię] co się stało? - zapytał, mając na myśli zaistniałą sytuację.

Nadal był cały czerowony, nie patrząc na mnie.

- Kakashi wszedł do pokoju, kiedy się przebierałam i się ociupinkę zdenerwowałam... - odpowiedziałam znów drapiąc się po karku.

Dopiero teraz spojrzał na mnie, a jego oczy wyrażały przerażenie.

- N-naruto? Coś się stało? - zapytałam.

- O święty Ramen! CO CI ZROBILI!? KTO CIĘ TAK POBIŁ!?!

- Aaaa... O to ci chodzi, to nic takiego... I tak szybko się zagoiło i na pewno wygląda duuużo lepiej, niż kiedy Kakashi przyniósł mnie tutaj. - odpowiedziałam beztrosko.

- NIC TAKIEGO!? [imię] SPÓJRZ W LUSTRO! TY TO NAZYWASZ ,,NIC TAKIEGO"!? I JAK TO, WYGLĄDAŁO GORZEJ!? JAK TO ZAGOIŁO!? - krzyczał.

- Naruto, uspokój się. Nic mi nie jest, widzisz? Jestem cała i zdrowa. Co było minęło, a teraz pomóż mi zanieść Kakashiego na kanapę. - powiedziałam spokojnie i przy pomocy czakry, bez najmniejszego problemu podniosłam Kakashiego.

~ Bardzo przydatne! Medyczni ninja są OP!... Ale przecież tylko Tsunade i Sakura miały taką siłę... A zresztą, to nie czas na takie rozmyślania! ~

Podniosłam (SAMA) Kakashiego, bez najmniejszego problemu i na kanapie. Następnie spojrzałam na Naruto, który stał ze szczęką, która opadła mu do podłogi.

- Na-ru-to. Ziemia do Naruto. - powiedziałam, chcąc go wybudzić z transu.

Od razu się pozbierał i spojrzał w moje [kolor] oczy.

- Jak?

- Nie chce mi się tłumaczyć, ale jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to przez kontrole czakry. - odpowiedziałam.

- Aha... Ano...

- Tak?

- Wiem, że to nie najlepszy temat, ale... Opowiesz mi o swoim dzieciństwie? Jeśli nie, to rozumiem.

Moje serce zabiło szybciej, ale nie z miłości, tylko ze strachu. Do oczy zaczęły napływać łzy, na samo słowo tego przeklętego okresu. Co z tego, że nadal jestem dzieckiem, mi chodzi o dotychczasowe dzieciństwo. Szybko zamrugałam chcąc przegonić łzy.

~ Obiecałam Ahri, muszę mu powiedzieć! ~

- Dobrze... Chodźmy na górę. - rzekłam cicho i ponuro, kierując się do sypialni.


Hejo =^-^=

Wiem, że rozdziału nie było w tygodniu, ale szkoła i te sprawy DX

No cóż, mam nadzieję, że rozdział się podobał ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro