Rozdział 65 [Zboczony Pustelnik]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Na-ru-to! - warknęłam będąc cała poparzona i spojrzałam gniewnie na sprawce mojego upadku do wody. 

- [I-imię]-chan, ja nie chciałem. - powiedział zasłaniając się rękoma.

Westchnęłam i poczochrałam go po włosach. Ostatnio byłam dla niego dość ostra, prawie jak Skura, więc powinnam mu to jakoś wynagrodzić.

- Dobrze, dobrze, nie szkodzi. Każdemu może się zdarzyć. - powiedziałam z uśmiechem, który odwzajemnił. 

Wstałam i się przeciągnęłam, a Naruto już ruszył na wodę, stając w niej po kostki. Upadł dopiero krzycząc i wskazując w stronę łaźni. Spojrzałam tam, tak samo jak Ebisu i oczy mi zabłyszczały. Był tam nikt inny jak Jiraiya! Oczywiście moje uwielbienie spadło, bo oglądanie na żywo, jak stary zboczeniec podgląda kobiety, wyglądało o wiele gorzej niż na ekranie laptopa. Ebisu rzucił się na Jiraiye, a ten od razu go pokonał. Naruto wszystkiemu się przyglądał tak samo jak ja. Uzumaki postanowił sprawdzić czy Ebisu został pokonany na cacy i użył na nim techniki Kakashiego ,,Tysiąc Lat Bólu", ale Ebisu nawet nie drgnął. Tym razem postanowiłam nie stać i pozwolić lecieć akcji jak w anime bądź mandze i pierwsza się odezwałam.

~ Dobra! Chce aby mnie trenował, więc czas na taktykę ,,Bądź Sakurą przy Sasuke"! ~ 

- Kyaaa! Pan jest tym sławnym Ropuszym Pustelnikiem Jiraiyą-sama! - pisnęłam przesłodzonym głosem. - Ale pan jest silny i przystojny! Nie dość, że świetny pisarz, to jeszcze wspaniały wojownik! - chwaliłam go.

- Ohoho... Więc słyszałaś o mnie? Nic dziwnego! - powiedział dumnie wypinając pierś.

- Ależ oczywiście! Jestem pana wielką fanką! - pisnęłam. - Jiraiya-sama, miałabym do pana prośbę, którą może spełnić tylko taki wspaniały mężczyzna jak pan.

- Co mogę zrobić dla mojej fanki? - zapytał.

- Niech mnie pan trenuje! - krzyknęłam energicznie. - Pokonał pan mojego nauczyciela i nie ma mnie i mojego przyjaciela uczyć, a pan jest taki silny! Niech pan się zgodzi nas trenować proszę!

- Nie ma mowy. - odpowiedział natychmiast.

~ Dobra mam dość! Czas na plan B! ~

<Pst... [Imię]-chan, ten kolo serio jest taki super?> zapytał szeptem Naruto, a ja pokiwałam twierdząco głową. <Ale to tylko jakiś zbok.>

<Wiem, ale jest strasznie silny!> odszepnęłam.

<Dobra, wierzę ci [imię]-chan! Razem go przekonamy! Masz jakiś plan?> zapytał.

~ Nie wierzę, że to robię! ~

<Użyjemy twojej tajnej techniki!> powiedziałam.

<[imię]-chan, ty chyba nie mówisz o...> zapytał, a ja przytaknęłam.

Oboje złożyliśmy pieczęcie i użyliśmy Henge.

- SEXY NO JUTSU! - krzyknęliśmy jednocześnie, przemieniając się w młode kobiety, o sporym biuście, a ja żeby zwiększyć efekt przemieniłam się w trochę młodszą wersję Tsunade, wiedząc, że za młodu Jiraiya do niej zarywał.

Nie mogłam uwierzyć oczom, naprawdę zaczął się ślinić, ale razem z Naruto postanowiliśmy zacząć działać, ale sanin był szybszy i już skakał naokoło nas zadając pytania.

- Co to za technika? - zapytał obserwując nas uważnie.

- T-technika seksapilu. - odpowiedzieliśmy speszeni.

- Jest świetna! - zakrzyknął, a ja wraz z Naruto zaczęliśmy się niezręcznie śmiać.

- Jiraiya-sama, ale będziesz nas trenować prawda? Proooszę. - zaczął Naruto, któremu pierwszemu udało się ogarnąć.

Jiraiya obrócił się do nas tyłem kucając i bawiąc się palcami.

- Dobrze, ale jest jeden warunek. - powiedział nie odwracająca się.

- Jaki to warunek? - zapytaliśmy.

- Będziecie przy mnie przebywać w tej postaci. - odpowiedział odwracając twarz w naszą stronę z uśmiechem zboczeńca.

Natychmiast się odmieniliśmy, bo nawet mi nie wytrzymały nerwy.

- JESTEŚ ZWYKŁYM ZBOCZEŃCEM! - wydarł się Uzumaki.

- Nie jestem zwykłym zboczeńcem... - zaprzeczył poważnie. - Jestem super zboczeńcem! - powiedział z miną gwałciciela, ruszając dłońmi, jakby chciał kogoś wymacać. 

Odruchowo skrzyżowałam ręce, zasłaniając biust, zakryty jedynie porządną warstwą bandaży.

~ Przyznał się bez bicia. ~ pomyślałam zapewne równo z Naruto.

- Załatwiłeś naszego nauczyciela, więc teraz masz nas nauczyć chodzić po wodzie! - krzyknął Naruto.

- Chodzić po wodzie? No co tutaj jeszcze robicie właźcie na wodę. - stwierdził już normalnie.

- Czyli będziesz nas uczyć? HURA! - krzyknęliśmy i wróciliśmy do chodzenia po wodzie, choć nadal staliśmy po kostki w wodzie.

- Chodźcie tu na chwilę. - zawołał nas, a my posłusznie wykonaliśmy polecenie. - Skoncentrujcie czakrę jeszcze raz. - nakazał.

Zastanawiało mnie dlaczego mi też każe to robić. Przecież nie wie nic o Ahri, a może to tylko ze względu na Naruto. 

- Dobra, a teraz ręce do góry i robimy Hura! - zawołał samemu podnosząc ręce, aby nam to pokazać.

Naruto skrzywił się, ale wykonał polecenie i oberwał w brzuch, tak samo jak ja zaraz po nim. Bolało koszmarnie, niby wiedziałam, że będzie, ale nie, że tak bardzo. Tak samo jak Uzumaki zgięłam się w pół. 

~ Już słyszę i widzę ten śmiech Ahri, ze mnie w tym momencie. ~ jęknęłam w myślach.

- CO TO MIAŁO BYĆ?! - wydarł się.

- To tylko masaż mięśni, abyście rozluźnili je. W każdym razie spróbujcie teraz. - zmył nas, obserwując. 

Naruto pierwszy się podniósł i ostrożnie wszedł na wodę, krzycząc ze szczęścia kiedy mu się udało. Kiedy udało mi się podnieś, pobiegłam w stronę wody, skacząc wysoko w górę, jakby m chciała skoczyć na bombę, a przestraszony Naruto się zdekoncentrował przez co wpadł, a ja jak gdyby nigdy nic wylądowałam na powierzchni wody, stojąc na niej jakby to było normalne, że to potrafię. Blondyn natychmiast wypłynął na powierzchnie i wyskoczył na brzeg, jak oparzony... Dosłownie.

- Nic ci nie jest Naruto? - zapytałam, podchodząc.

- Dobra młodzież, do mnie! Nauczę was specjalnej techniki! - zawołał nas.

Naruto pobiegł do niego uradowany, ale ja nadal stałam na powierzchni wody. Zmarszczyłam brwi myśląc nad tym dlaczego Jiraiya, mnie również woła, nie żebym nie chciała się nauczyć techniki przywołania, ale dlaczego akurat żaby? Zresztą czemu niby chciałby mnie jej nauczyć i skąd wiedział, o tym, że jest we mnie biju? Było tyle niewiadomych, a żadnych odpowiedzi, westchnęłam i podbiegłam w ich stronę.

- Jakiej, jakiej?! - dopytywał Uzumaki, od którego aż emanowała radość i energia.

- Zanim to zrobię... Muszę się upewnić, czy zdajecie sobie sprawę z jednej rzeczy... Macie w sobie dwie różne czakry. - poinformował nas poważnie.

Po tych słowach byłam pewna, że wie o White, a nawet jeśli nie to, że wie o tym że jest we mnie zapieczętowana, ale nie, że to ona.

- Jak to... Dwie? - zapytał Naruto nie rozumiejąc, choć tym razem mu się nie dziwię, bo nawet Sasuke i sakura byliby w lekkim szoku i nie rozumieliby, a co dopiero biedny chłopak, który cudem przeszedł.

- Nigdy do tej pory nie czułeś w sobie jakiejś wyjątkowej czakry? - dopytywał.

- Jakby się zastanowić to czasami zdaje mi się, że nagle wypełnia mnie jakaś taka siła... Ale potek niezbyt pamiętam co się w takich momentach działo... Chociaż... Pamiętam, że kumulowana wtedy czakra jest jakaś taka inna... Trudno mi to słowami opisać, to tak jaby coś co zawsze było żółte, nagle stawało się czerwone dattebayo. {Minato, zmienia się na Kushinę? P.S. Sorki musiałam XD} - odpowiedział, bardzo... inteligentnie.

- Yhm... A ty? - zwrócił się do mnie.

- A ja wiem o niej, mniej więcej wiem jak ją pozyskiwać, uczę się ją powoli kontrolować, co strasznie przeciąża mój organizm i wiem skąd pochodzi ta czakra, czyli co jest jej źródłem. - powiedziałam spokojnie, uznając, że nie warto niczego zatajać.

- Dziś już trochę późno, więc dokończymy jutro. Ja się zajmę tym tutaj, a wy zjawcie się tutaj jutro. - powiedział kucając nad nieprzytomnym Ebisu.

Rzuciłam Naruto ciuchy, samej ubierając się w swoje i wraz z Naruto ruszyliśmy do jego domu, bo uznaliśmy, że skoro i tak razem trenujemy, to nie ma sensu się rozchodzić, plus dawno u niego nie byłam.


Ohayo =^-^=

Mój zakład na mówienie ,,dattebayo" się skończył ;*
Zastanawiam się nad zawieszeniem książki i odwieszeniem dopiero, jak skończę pisać całość, aby regularnie publikować rozdziały, lub chociaż na czas, aż nie napiszę kilku na zapas. Co sądzicie o tym pomyśle?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro