Specjal 2 #4 [Test]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po całym dniu podróży dotarły na miejsce, gdzie wywnioskowały, że nikt z Akatsuki jeszcze się nie pojawił. Postanowiły rozbić obóz w lesie, bo nie miały wystarczających funduszy, aby nocować w hotelach w każdej napotkanej wiosce. Kiedy obóz był gotowy, zapadał już zmierzch. Yuki rozpaliła ognisko, ognistym jutsu, a MałaFala ugotowała kolację, bo nikomu się nie chciało, a wszyscy byli głodni.

- Ano... MałaFala... A skąd ty masz informacje, że to właśnie tutaj zmierzają? - zapytała Hanabira.

- Można powiedzieć, że spotkałam starego znajomego i mi powiedział.

- Aha... P-pomóc?... - spytała nieśmiało, opuszczając głowę.

~ Ciekawe czemu tylko przy mnie jest taka miła. ~ pomyślała MałaFala.

- Jasne. Możesz pokroić pomidory. - odpowiedziała z uśmiechem.

Yuki wzięła od MałejFali trzy pomidory i je pokroiła. Po zjedzeniu kolacji, Naomi pozmywała naczynia w pobliskim strumieniu, Killia przyniosła więcej drewna, a MałaFala i Yuki czekały na straży.

- Killia... - zaczęła Naomi.

- Co?

- Zauważyłaś, że Yuki inaczej się zachowuje przy lisku?

- Ciężko nie zauważyć. Jest dla niej jedynej miła.

- Żałujesz, że podjęłaś się tej misji?

- Nie. Jestem przez was o wiele lepiej traktowana, niż przez mieszkańców wioski. Nawet Yuki nie dorównuje niektórym mieszkańcom, jak się na mnie wkurzyli. Raz, kiedy zaginęło jakieś dziecko, cały klan chciał mnie zabić, a ja nie mogłam ich skrzywdzić, bo jakbym zaatakowała takich cieniasów, to bym ich zabiła. Skończyło się na tym, że nawet nie chcieli mnie na jeden dzień do szpitala przyjąć. Moje rany regenerują się szybciej, ale i tak nie trwa to chwilę. Okazało się, że dziewczynka zgubiła się w lesie podczas zabawy w chowanego. Ba! Nawet ją nieświadomie uratowałam, przed wilkami, a mieszkańcy nawet nie przeprosili. Ha! Jeszcze mnie obrzucili kamieniami i krzyczeli, czemu jej nie przyprowadziłam, skoro tam byłam. Tutaj MałaFala i ty jesteście dla mnie miłe, traktujecie mnie, jak przyjaciółkę, a nie krwiożerczego demona... I tak między nami, ale nie mów tego Yuki! To nawet lubię się z nią kłócić. Pewnie nie miała w życiu lekko. Jej rodzice dość szybko zmarli, zostawiając ją samą z utrzymaniem klanu na głowie. Pewnie była nienawidzona tak samo, jakby była demonem, z powodu bycia głową klanu. Różnica między mną, a nią jest taka, że jestem tak traktowana, bo jestem demonem, a ona zwykłym niczemu niewinnym dzieckiem.

- Przecież jesteśmy w tym samym wieku. Żadna z nas nie jest niczemu winna, to ludzie nie potrafią zaakceptować tego co inne.

- Eh... Czemu ludzie są tacy?... A co z tobą? Żałujesz?

- Szczerze? Nie żałuję. Tutaj nareszcie znalazłam przyjaciół. Może i Yuki jest często denerwująca, ale mimo wszystko da się z nią dogadać i mimo charakteru, stara się jak może. Dodatkowo, nigdy nie przypuszczałam, że spotkam kogoś, kto też będzie miał, jak ja to nazywam, zwierzęce atuty.

- Właśnie. Miałam się zapytać. Skąd masz te wilcze uszy i ogon?  

- No właśnie... Dobre pytanie. 

- Nie wiesz?

- Niestety nie. Może się z nimi urodziłam? Może jestem jakimś nieudanym eksperymentem i usunęli mi pamięć, a może po prostu nie chciałam tego pamiętać i usunęłam to z pamięci? Kto wie? Wiem tylko, że życie z takimi atutami nie jest przyjemne. Zanim nauczyłam się je jako tako kontrolować, ogon w kółko plątał się pod nogami. Wielokrotnie przytrzasnęłam go drzwiami, co, uwierz mi, jest baaardzo bolesne. Dodatkowo, ogon i uszy są bardzo delikatne, więc są bardzo wrażliwe na dotyk, a wiadomo, że zawsze natrafi się jaki bachor który będzie chciał dotknąć mimo zakazu. Jest też to największa słabość podczas walki. Zranienie w ogon boli dwa razy bardziej niż w jakąkolwiek inną kończynę.

- Ale Hokage mówił, że wszystkie byłyśmy... Hmm... Odpychane? Gardzone? Przez resztę wioski, a z twoich słów wynika, że dzieci cię kochały.

- To że dzieci kochały, nie znaczy, że ich rodzice też. Sama mówiłaś, że ludzie boją się wszystkiego co nieznane. Tak samo było ze mną. Nikt nie wiedział skąd mam moje uszy i ogon. Może to kwestia połączenia moich genów z jakimś demonem, może po prostu z wilkiem? Czyli równie dobrze mogę jak wilk i demon stać się krwiożerczą bestią.

- Eh... Ludzie to idioci... Chodź, wracamy, bo MałaFala zaś będzie musiała uspokajać Yuki, która będzie zła, że tyle nas nie było.

Dziewczyny wróciły do obozu, gdzie zastały liska, trzymającą Yuki za brodę i nachylającą się nad nią.  

- WTF!? CO WY ROBICIE!? - krzyknęła zdziwiona Killia.  

- CZY MY O CZYMŚ NIE WIEMY!? - krzyknęła Naomi.

Yuki i MałaFala popatrzyły po sobie i się zaśmiały.

- TO NIE JEST ŚMIESZNE! - krzyknęła Naomi.

- TO JEST STRASZNE! - dodała Killia.

Hanabira i SeaStar tarzały się po ziemi ze śmiechu. Dragon i Naomi stały i patrzyły się po nich, jak po idiotkach. Kiedy dziewczyny, Lisek i Yuki, wreszcie doszły do siebie powiedziały do reszty, aby usiadły, a one to wytłumaczą.

- Źle to odebrałyście. Jestem wyższa od Yuki, a jej spadła rzęsa, więc chciałam ją wziąć. Wróciłyście akurat, kiedy to robiłam. - tłumaczyła nadal rozbawiona lisiczka.

- Nie straszcie tak nas. Już myślałyśmy, że ze sobą chodzicie! - krzyknęła Killia.

Wszystkie dziewczyny się zaśmiały, ale natychmiast stały się poważne, kiedy wyczuły czyjąś obecność.

- Też to czujecie? - zapytała Naomi.

Wszystkie przytaknęły i wstały, trzymając w rękach broń. MałaFala łuk, Killia włócznie, Yuki kunai, tak samo jak Naomi.  

- Wyłaź! Wiemy, że tam jesteś! - krzyknęła Killia, w stronę, z której dobiegało źródło czakry.  

Zza drzewa wyłonił się jakiś chłopak w pomarańczowej masce, która wyglądała jak lizak.

- Tobi przeprasza! Tobi  nie chciał przestraszyć dziewczynek!

- Ja ci dam dziewczynek! - krzyknęły równo Killia i Yuki.

- Tobi przeprasza! - krzyknął przestraszony i schował się za drzewem.

- Am... Tobi, tak? Możesz powiedzieć, co tutaj robisz? - spytała Naomi.

- Tobi szuka czterech dziewczyn, które uciekły z Wioski Liścia! Ma je przyprowadzić do senpai'a!

Wszystkie popatrzyły po sobie.

- A co jeśli to byłybyśmy my? - zapytała Yuki.

- To wtedy musicie iść z Tobim.

- A jeśli nie mamy zamiaru i nie pójdziemy? - spytała Killia.

- To wtedy zaatakują nas. - odpowiedziała MałaFala, co zaskoczyło resztę dziewczyn.

- Jak to zaatakują? Przecież tutaj jest tylko on, a poza tym, nie wygląda groźnie. - odezwała się Killia.

- Po pierwsze, pozory mylą. Nie trafiłabyś go, choćbyś chciała, a po drugie to za nami po lewej na trzeciej gałęzi od ziemi stoi drugi. Trzeci tak samo tylko prawa, a czwarty na tym samym drzewie co trzeci, ale po drugiej stronie pnia... A i jeszcze jeden z przodu po prawej.

Z wymienionych miejsc wyskoczyli jacyś mężczyźni.

- Jak nas wykryłaś? - zapytał taki brzydki z metalowym ogonem, jak u skorpiona.


- Normalnie, Sasori. Tak w ogóle, to hejo Itachi! - powiedziała, wzruszając ramionami.  

Dziewczyny popatrzyły po MałejFali zaskoczone, ale nie przejęła się tym i kontynuowała.  

- Mogę wiedzieć po co tutaj jesteście? Są dwie opcje skoro sam lider się pofatygował. Pierwsza, że chcecie nas zabić, bo węszymy w poszukiwaniu waszej organizacji, a druga, że chcecie nas przyjąć do siebie.

- Skąd... - zaczął rudzielec.

- Oj, nie zagłębiajmy się w takie szczegóły, Pain! Lub jak wolisz, Nagato, czy może raczej Yahiko. - powiedziała z uśmiechem.

Wszyscy byli nieźle skołowani.

- To jak? Robimy test czy się nadajemy, czy nie?

Wszyscy oprzytomnieli.

- Tylko ty staniesz do testu. Jeśli ci się uda, wszystkie wejdziecie do drużyny. - rzekł rudzielec.

- Dlaczego akurat ja?

- Bo wydajesz się najgłupsza i najsłabsza. - powiedział w prost.

- Miło... To co najpierw?

Itachi uruchomił Mangekyou Sharingana i spojrzał w oczy MałejFali.

- Mogę wiedzieć czemu się na mnie gapisz?

Wszyscy znów byli w szoku.

- Aaaa... No tak, zapomniałam, że mój demon ochrania mnie przed genjutsu! Już usunę osłonę.

MałaFala została złapana w Tsukuyomi, gdzie była dźgana kataną przez dwadzieścia cztery godziny. Kiedy Tsukuyomi się skończyła, MałaFala padła na kolana trzęsąc się i trzymając za brzuch. Dziewczyny wystraszyły się, a Sasori tylko prychnął zadowolony, że tak szybko odpadła, ale stało się co czego nikt się nie spodziewał. SeaStar zaczęła się śmiać, tarzając po trawie. Wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę.

- Ahahaha... To... Hahaha.. Tak łaskotało, że myślałam, że nie wytrzymam... Hahaha... - wszyscy popatrzyli na Itachiego, myśląc ,,Co on jej zrobił!?".

MałaFala podniosła się z ziemi i otrzepała.

- Dobra następny. - powiedziała wesoło.

- Deidara. - powiedział lider, a w stronę MałejFali ruszyły małe gliniane pająki.

MałaFala pisnęła i wskoczyła na ramiona zdezorientowanej Killi.

- Kyaaaaa! Weźcie to weźcie! - krzyczała.

- MałaFala, co ci się dzieje? - zapytała Killia.

- TO SĄ PAJĄKI! - krzyknęła.

- Przecież pająki są urocze. Sama mam jednego. - powiedziała, a na jej ramieniu pojawił się pająk.

Oczy MałejFali zrobiły się ogromne i szybko odskoczyła od Killi. {Przypomnijcie mi czemu robię z siebie idiotkę? -.-... A no tak, bo nią jestem Xd}

- Dobra dość! - krzyknęła i wystrzeliła z łuku fioletową strzałę, która wbiła się w ziemie obok pająków i poraziła je prądem.

- Ty to masz cela. - powiedział śmiejąc się Deidara.

- KRZYKNIJ ŻESZ WREŚCIE KATSU! - wydarła się po nim.  

- Jak tam chcesz. KATSU!   

Deidara nieźle się zdziwił, kiedy pająki nie wybuchły.

- CO!?

- Prąd może je rozbroić. - odpowiedziała.

- Sasori. - powiedział lider.

MałejFali aż zaświeciły się oczy.

- Ale wiesz ty co!? Wypadałoby przynajmniej pokazać się w prawdziwej postaci, a nie chować się w tej grubej marionetce!

Nikt nie zauważył, kiedy MałaFala znalazła się nad marionetką i z siłą Tsunade uderzyła ją tak, że się rozpadła, a z niej wyszła czerwonowłosa marionetka.

- CZAS NA MAKARENE! - wykrzyknęła MałaFala.

Wszyscy znów spojrzeli na nią jak na idiotkę. Z radia, które stało wyłączone zaczęła lecieć Makarena, tylko że w wersji Nightcore.

https://youtu.be/vsMWAR3mtAc

MałaFala zaczęła tańczyć makarene, a Sasori z nią.

- Chodź Tobi! Zatańcz z nami!

Wszyscy spojrzeli zdziwieni na tańczącą parę, do której dołączył się Tobi. Deidara tarzał się ze śmiechu, Killia tak samo.

- CO ŻEŚ MI ZROBIŁA!? - krzyknął Sasori.

- Nie tylko ty jesteś tutaj mistrzem marionetek. - powiedziała MałaFala, dalej tańcząc.

Killia i Deidara tarzali się ze śmiechu, Yuki i Naomi, też ledwo wytrzymywały, aby się nie śmiać.

Dale a tu cuerpo alegria Macarena
Que tu cuerpo es pa' darle alegria cosa buena
Dale a tu cuerpo alegria, Macarena
Hey Macarena!
(Ay!)

Dale a tu cuerpo alegria Macarena
Que tu cuerpo es pa' darle alegria cosa buena
Dale a tu cuerpo alegria, Macarena
Hey Macarena!
(Ay!)  

Śpiewała MałaFala z Tobim, w połowie do śpiewania dołączyli się Killia i Deidara, pod koniec nawet dołączyli do tańca. Z czego Yuki i Naomi się śmiały, nie potrafiąc się powstrzymać. Nawet Itachi zachichotał pod nosem, a Lider nie wierząc w to co widzi, przybił sobie facepalma. {Ale Pain, spokojnie, bo cię będzie czoło bolało... dop. bety.}

- Kto teraz? - zapytała rozbawiona MałaFala.

- Miałem z tobą walczyć, ale widząc to, co widziałem chyba jednak zrezygnuje.

- Owww... Czyli nie zatańczysz Makareny?

Wszyscy znów wybuchli śmiechem, oczywiście Lider się nie śmiał, tak samo Itachi, a Tobi liczył na powtórkę tańca.  

- Nie... Ale tak jak obiecałem, zdałaś, więc reszta też. Chodźcie za nami.

- Oki, tylko się spakujemy. - odpowiedziała MałaFala.

Dziewczyny się spakowały i ruszyły za członkami Akatsuki.


Hejo =^-^=

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Ja przynajmniej przypomniałam sobie jak się tańczy makarene i sobie potańczyłam XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro