Rozdział 2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 2. "Jeśli się nie zgodzi, to wszyscy zginiemy."

Liczba słów: 4402


- Dobra, dziewczyny! – zakrzyknęłam, gdy wszystkie skończyłyśmy się rozgrzewać. – Koniec rozgrzewki. Kilka informacji.

Usiadły wszystkie w półkolu naprzeciwko trybuny, łapiąc swoje butelki z wodą. Usiadłam na jednym z siedzeń i złapałam kartkę papieru, na której miałam wypisane wszystkie sprawy, które miałam dzisiaj poruszyć.

- Bliźniaczki skończyły szkołę, więc potrzebujemy dwóch nowych czirliderek. Tak z godzinę temu podszedł do mnie dyrektor, mówiąc, że jedna z dziewczyn z mojego rocznika potrzebuje punktów, by dostać się na jakiekolwiek studia. Wcześniej uczyła się w domu, a to jest jej pierwszy raz w szkole, a za bycie w drużynie jest najwięcej punktów.

Wszystkie pokiwały głowami ze zrozumieniem, a ja westchnęłam cicho.

- Jednak jako że Stella nie do końca spełnia nasze... hmm... standardy, wciąż będziemy potrzebować dwóch nowych dziewczyn. Stella będzie rezerwową i siedzieć na ławce.

- W jakim sensie nie spełnia naszych standardów? – zapytała Savannah, przechylając głowę i wbijając we mnie szare spojrzenie.

Zacisnęłam wargi i spróbowałam znaleźć w głowie odpowiednie słowa, co nie do końca mi wyszło.

Gdy dyrektor przedstawił mi Stellę, byłam nieco zaskoczona. Dziewczyna miała bardzo długie, gęste, brązowe włosy, miły uśmiech i piękne oczy. Stella mogła się też pochwalić ogromnym biustem, bujnymi biodrami, sporym tyłkiem i szerokimi udami. Niestety, widać też było jej niechęć do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego.

Choć nie byłabym w stanie powiedzieć, że waży więcej niż siedemdziesiąt kilo, bo wyglądała naprawdę ładnie... przyznała, że waży ponad osiemdziesiąt, co zazwyczaj od razu dyskwalifikowało kandydatki. Żadna z nas nie byłaby w stanie unieść jej do piramidy, a ona sama przyznała, że jest za słaba, by udźwignąć coś więcej niż swojego maltańczyka.

- No cóż, Stella nie do końca jest szczupła – powiedziałam niepewnie. – Odpada przy piramidzie. I nie jest wygimnastykowana, więc nie jest w stanie zrobić żadnej akrobacji. Według niej, przebiegnięcie trzystu metrów sprawiłoby jej problem. Ale potrzebuje tych punktów.

- O, pewnie mówisz o Stelli Morgan z mojej grupy – zawołała białowłosa Alyssa Smith, która była najbardziej entuzjastyczną i optymistyczną z nas wszystkich. Była na moim roczniku, ale miała zupełnie inne przedmioty, więc widywałam ją tylko na korytarzach, obiadach i treningach. – Laska ma zajebiste cycki i tyłek. Zazdroszczę już jej tego okropnie.

Wszystkie mogłyśmy się pochwalić szczupłymi, smukłymi i wysportowanymi sylwetkami, które wyrobiłyśmy sobie latami treningu. Choć miałyśmy ładnie zaokrąglone pośladki, które zawdzięczałyśmy godzinie fitnessu z Mel B. tygodniowo od pięciu lat, żadna z nas nie miała biustu większego od miseczki B.

- Tak, to prawda, widziałam ją wczoraj na korytarzu – poparła ją Gloriana, odrzucając swoje czarne, drobne warkoczyki za ramię. – No i jej oczy. Ja muszę sobie doczepiać rzęsy, więc gdy widzę te jej, to mnie zazdrość zżera.

- I nawet nie myślałam, że ma jakąś dużą nadwagę. Jak wciąga brzuch, to nic nie widać – dodała Alyssa.

- Owszem – powiedziałam, bo sama również to zaobserwowałam. – Ale powiedziała, że nie znosi wysiłku fizycznego, więc będę jej dawać jakieś lekkie ćwiczenia rozgrzewkowe i na rozciągnięcie i popracuję z nią trochę indywidualnie. Do tego czasu musimy znaleźć dwie dziewczyny, które byłyby już w na tyle dobrej formie, by ogarnąć układ na następny mecz.

- Z kim jest mecz?

- Mantorville – mruknęłam, na co wszystkie jęknęły jednocześnie. – Za trzy tygodnie.

- Kurwa – powiedziała Savannah.

- Właśnie. Musimy wymyśleć kilka okrzyków i całkowicie nowy układ. Rozmawiałam z trenerem chłopaków. W ciągu tych trzech tygodni mamy mieć co najmniej pięć treningów z nimi. Do tego zrobimy pięć godzin naszych własnych treningów, trzy godziny fitnessu i trzy godziny yogi. Dyrektor zgodził się zwolnić nas z dwóch dni zajęć przed samym meczem w sobotę. W czwartek będziemy trenować przez dziesięć godzin, a w piątek spa i wieczór z chłopakami.

- Znowu mamy im załatwić dziwki, czy sami sobie poradzą? – zapytała niewinnie Savannah.

Parsknęłam śmiechem.

Trener drużyny piłki nożnej był cały czas na bieżąco z badaniami oksfordzkimi, które udowodniły, że seks w nocy przed ważnymi zawodami może polepszyć prędkość i wypuścić endorfiny, które pozwalały lepiej spać tej właśnie nocy.

Dlatego truł dupę swoim zawodnikom, by nocą przed każdym meczem znaleźli sobie jakąś laskę (lub chłopa), by „spuścić nieco pary, bo żaden z nich nie jest mnichem". Jako też, że każdy zawodnik miał swoją czirliderkę, z którą niektórzy byli w związku lub relacji przyjaciół z korzyściami, to część nie potrzebowała innych dziewczyn.

Inni natomiast, jak mój kochany braciszek, którego czirliderką byłam ja, musieli wychodzić na polowanie na korytarz szkoły, lub zrzucali to na nas, bo im się nie chciało.

- Poradzą sobie sami – prychnęłam. – Co do dziewczyn z Mantorville High School...

- Mamy nad nimi przewagę w postaci faktycznych umiejętności – wtrąciła Nadine, blond czirliderka z klasy niżej. – One stawiają na prześwitujące ciuszki i wypinanie się do zawodników.

- Co zazwyczaj działa rozpraszająco na chłopaków – zauważyłam. – I taki jest ich cel. Miałam koleżankę w tamtej szkole, która chciała się dostać do drużyny. Wymogiem było sypianie ze swoim piłkarzem, posiadanie dużych cycków i tyłka, którymi mają świecić na meczu. Ich zawodnicy są na to przygotowani, a przecież niektórych naszych to ostatnio tak rozproszyło, że przegrali.

- Paskudne zagrywki – syknęła Alyssa. – Które niestety działają. Chcesz, żebyśmy robiły to samo?

- Absolutnie nie – zawołałam ze zgrozą. – Na meczach zazwyczaj są jacyś ludzie z uniwersytetów, więc nie zamierzam ośmieszyć tak naszej drużyny. Robimy jak zwykle... zwłaszcza, że dyrektor mi zdradził, że na meczu pojawi się ktoś z UCLA.

Alyssa i Nadine uniosły głowy gwałtownie, a Viola i Stephanie wymieniły podekscytowane spojrzenia. Cała czwórka bardzo chciała dostać się na ten uniwersytet ze stypendium sportowym, więc wiedziałam, że będą się teraz starać pięć razy mocniej.

- Właśnie – powiedziałam z uśmiechem. – Dlatego ten układ będzie się skupiał na waszej czwórce. Wszystkie jesteście gimnastyczkami, więc wstawimy tyle akrobacji, ile tylko się da.

- Limit czasu? – spytała Deborah, która była moją największą pomocą, jeśli chodziło o wymyślanie choreografii.

- To co zwykle, nie więcej niż siedem minut.

- Okej – przytaknęła i na chwilę zapadła cisza.

Większość teraz próbowała wymyślić jakieś figury, które mogłyby się przydać.

- Zakończymy jak zwykle podwójną piramidą, gdyż to jest już po prostu tradycją – powiedziałam, przerywając ciszę. – Ja i Savannah będziemy na czubkach. Pode mną Karen i Deborah, pod Savannah będą Chloe i Maddie. Piątka na dole to Gloriana, Kim, Samantha i te dwie nowe. Viola, Steph, Nadine i Alyssa, wasza czwórka będzie robić wtedy akrobacje.

Wszystkie pokiwały głowami, wyobrażając to sobie. Maddie, która była najlepszą tancerką z nas wszystkich przygryzła paznokieć.

- Zamierzasz wprowadzić Stellę do układu? – spytała niepewnie.

- Tak, bo musi wystąpić choć przez chwilę na każdym meczu, by dostać te punkty. Ale nie zamierzam wciągać jej w piramidę, czy inne trudniejsze akrobacje.

- Okej, mogę jej pomóc w kwestii tanecznej, jeśli chcesz.

- Jasne. Spotkamy się później z nią. My dwie, Alyssa i Deborah. We czwórkę jej pomożemy, by załapała poszczególne części. Czy są jakieś pytania?

- Czy przydział czirliderek do piłkarzy pozostaje ten sam co wcześniej? – spytała Karen.

- Wątpię. Odeszły bliźniaczki i kilku piłkarzy. Choć znaczna część zostanie taka sama przez przyjaźnie i związki, część się zmieni. Ale wiesz, wszystko zależy od nich, bo taka jest tradycja tej szkoły. Coś jeszcze?

Wszystkie pokręciły głowami.

- No dobra, no to zacznijmy od Maddie – powiedziałam, wskazując dziewczynę. – Masz pomysł na jakieś fajne ruchy taneczne?

Ta pokiwała głową i wstała, odrzucając na plecy dwa dobierane warkocze. Kliknęłam przycisk na moim telefonie podłączonym do głośników na sali gimnastycznej i wsłuchałam się w dość energiczną piosenkę idealną do treningu.

Maddie odliczała na głos, pokazując sekwencje kroków. Łącznie wymyśliła pięć sekwencji, które nie do końca zgrywały się ze sobą, co było natomiast rolą Deborah.

- Okej, to wszystko na co na razie wpadłam – powiedziała, kładąc dłoń na klatce piersiowej.

- W porządku. Alyssa, jakieś figury?

Alyssa przygryzła wargę, po czym również wyszła na środek. Zrobiła kilka gwiazd i innych figur akrobatycznych. To były jedne z tych prostszych, które każda z nas była w stanie wykonać.

- Macie pomysł na te kilka trudniejszych, by wpleść je do układu?

- Ja i Viola potrafimy wykonać prawie idealne „Amanar". Ja mam problem za to z „Arabian Double Front", ale ogarnę to z moją trenerką. Pozostałe umieją to perfekcyjnie. Do tego możemy ogarnąć „Tsukahara" i „Yurchenko", ale musimy mieć cztery kozły i materace jak w zeszłym roku.

- To da się ogarnąć – przytaknęłam. – Deborah, jakiś wstępny pomysł na choreografię?

- Tak. Ale wstępny – dodała szybko. – Potrzebuję jeszcze kilka ruchów tanecznych i mam już jakiś plan w głowie. Możemy zostać chwilę po treningu i to omówić, a jutro przyniosłabym całość.

- Okej, dziewczyny, jakieś pomysły na ruchy?

I tak spędziłyśmy miło czas na wymyślaniu kroków tanecznych, śmiejąc się, plotkując i wymieniając uwagi. Pierwsze treningi przed jakimiś meczami, które polegały na wstępnym wymyślaniu układu, zawsze były najciekawsze i najluźniejsze.

Gdy zostało ostatnie dziesięć minut treningu, Savannah wykrzyknęła „Sorry" na całe gardło, na co wszystkie się zaśmiałyśmy i ustawiłyśmy.

To była już nasza tradycja, by pod koniec każdego treningu zatańczyć układ tych dziewczyn, które tańczyły w teledysku „Sorry" Justina Biebera. Zawsze śmiałyśmy się jak opętane, przy niektórych figurach i każda z nas miała wybraną tancerkę, której ruchów nauczyła się na pamięć.

Ja tańczyłam kroki tej w zielonej koszulce, więc miałam w pewnym momencie solówkę z twerkowania, co zawsze bawiło niezmiernie mnie i pozostałe dziewczyny.

Nie była to jakaś zbytnio ambitna piosenka i raczej żadna z nas nie miała fioła na punkcie Justina Biebera, ale układ był całkiem wymagający. Do tego był idealnym zakończeniem każdego treningu, gdyż robił za niezłe rozciąganie końcowe.

Gdy rozległy się pierwsze nuty i wszystkie trzymałyśmy się w odpowiednich pozach, poczekałyśmy jakieś kilka sekund, po czym rozeszłyśmy się na odpowiednie miejsca i Savannah klasnęła. W tym momencie ja, Viola i Stephanie zaczęłyśmy odpowiednio ruszać rękoma i biodrami. Później tańczyły dziewczyny z Kim na czele. Później Maddie dosłownie na sekundę wstała, przejmując ster, gdy dziewczyny z Kim uciekły, a nasza trójka powróciła na chwilę, by ustąpić miejsca Glorianie, po której przejęły Kim, Maddie i Nadine, przed którymi Alyssa i Deborah robiły seksowne ruchy, zwijając się ze śmiechu.

Później ja, Maddie, Stephanie, Nadine i Kim przejęłyśmy stery na zmianę z kolejną trójką jaką były Savannah, Chloe i Karen. Później pędem zmieniłyśmy się, by swoją rolę odtańczyły Viola i Stephanie z Maddie na czele, która później miała chwilę swojej solówki.

W czterdziestej trzeciej sekundzie dołączyły do niej Kim, Gloriana, Stephanie i Deborah, podczas gdy ja, Karen i Samantha tańczyłyśmy obok. Gdy skończył się nasz czas, opadłam na podłogę, zostając w lekkim kucnięciu. Musiałam uspokoić oddech i wyczuć moment, by wstać do refrenu.

Ten z kolei był jednym z moich ulubionych momentów, gdyż zaczynał się mną kręcącą tyłkiem, z czego zawsze się śmiałam tak głośno, że ciężko było mnie uspokoić, gdy dołączały do mnie Nadine, Gloriana, Chloe, Maddie, i Steph. Później te dwie ostatnie popędziły pięć metrów od nas, dołączając do Kim, by zatańczyć ich ulubioną partię, przy której wyginały się niemiłosiernie z rękoma u góry, gdy obok Viola miała swoją solówkę, również się wyginając.

Ja wciąż kręciłam tyłkiem, do momentu, gdy nie musiałam ponownie dołączyć do Steph, Maddie, Nadine i Gloriany jako tło dla Chloe, która miała tę śmieszną rolę podrygującej dziewczyny.

Później był kolejny refren, gdzie tańczyłyśmy już wszystkie ze mną i Nadine na czele. Momentami w piosence tancerki migały szybko, zmieniając się, ale my nie byłyśmy w stanie tego zrobić bez pauz, więc ustaliłyśmy, że będziemy tańczyć cały refren w takim ustawieniu, klękając tylko na chwile, gdy Savannah i Samantha miały swoje solówki.

Na samej końcówce, gdy ja miałam swoją solówkę kręcenia palcem, one uciekły, śmiejąc się z mojej zbytnio uwodzicielskiej miny, którą widziały doskonale w lustrzanej ścianie przed nami.

Gdy ja ukucnęłam, Alyssa, Viola i Deborah zaczęły swoje role uwodzicielskiego trio, część z nas zaczęła się ustawiać do kolejnej figury, mianowicie wyginania się na czworakach z Karen na czele. W chwili, gdy Stephanie, Maddie i Alyssa przejęły scenę, my ustawiłyśmy się w rządku ze mną na czele za nimi, czekając aż skończą się wyginać.

I wszystkie, jak zwykle, płakałyśmy wręcz ze śmiechu.

Gdy skończyły, zaczęłam poruszać swoją dość biedną klatką piersiową, a za mną Maddie i Stephanie, by po chwili już pędzić do następnej sceny kręcenia prawą nogą.

Przed trzecim refrenem przegrupowałyśmy się, a ja z Deborah, Savannah, Stephanie i Maddie przejęłyśmy początek refrenu, przy czym, gdy ja pokazywałam ostatnią część rękoma, zmieniłyśmy nieco ustawienie, wpuszczając na przód Alyssę i obok mnie Violę, ustawiając się w strzałę ze Steph i Maddie na końcu.

Później Maddie miała swoją solówkę, by później dobiegły do niej Alyssa i Steph, by zaczęły kręcić biodrami, podczas gdy my ustawiałyśmy się już do naszej ulubionej figury za nimi. W wężyka, w którym zostałyśmy już tak, zmieniając nieco ułożenie, tak że Viola, która była na końcu, mogła w odpowiedniej chwili wyskoczyć na solówkę i wrócić po trzech sekundach.

Później odepchnęły się jedna od drugiej, by rzucić na kolana i zacząć się dotykać, robiąc za tło wyginającej się Alyssie, a ja poleciałam nieco dalej, by na końcu refrenu zacząć ostatnią i moją ulubioną część – moje twerkowanie, na co wszystkie dziewczyny pękały ze śmiechu na moją kolejną, uwodzicielską minę.

W momencie, gdy twerkowałam, dostrzegłam drużynę piłki nożnej stojącą w wejściu, więc puściłam Alessandro oczko i przeskoczyłam szybko na środek, gdzie dziewczyny były już odpowiednio ustawione do figury tanecznej, którą my osobiście nazywały pokazem mody kur, bo tak mniej więcej to wyglądało przez chwilę.

Chloe miała swoją solówkę w tym pokazie mody kur, więc uklękłyśmy wszystkie w odpowiednim momencie, by potem wstać i zacząć ruszać nogami niczym kurczaki, co doprowadzało nas do śmiechu.

Większość dziewczyn wciąż była bokiem do chłopaków, przez co nie mogły ich zobaczyć. Chyba tylko Savannah zwróciła na nich uwagę, bo posłała swojemu chłopakowi, Mike'owi buziaka.

Teoretycznie w teledysku w tamtym momencie były przejścia do innej pozycji grupowej, którą my jednak sobie odpuściłyśmy, bo nie byłybyśmy w stanie tego zrobić, więc cały czas stałyśmy w ustawieniu „kurczaków".

Gdy wykonałyśmy ten naprawdę fajny krok taneczny kończący się kręceniem biodrami, większość dziewczyn zdała sobie sprawę z obecności chłopaków, bo ci zaczęli gwizdać niczym napaleni nastolatkowie... którymi tak z grubsza byli.

Uklękłyśmy wszystkie, by pozwolić Nadine i Kim na ich duo, po czym wstałyśmy i powtórzyłyśmy po nich ruchy, by później uklęknąć znowu i dać Samancie jej solówkę, która później ustąpiła wyginającym się Violi, Steph i Maddie i dopiero później przeszłyśmy do ostatniej pozy, gdzie stanęłyśmy w grupce i zawyłyśmy końcówkę.

Gdy ostatnie słowa piosenki zabrzmiały, ryknęłyśmy śmiechem, przytulając się grupowo.

- To było gorące – powiedział Chad, podchodząc do nas.

- Mówisz to za każdym razem, gdy nas widzisz – parsknęłam śmiechem. – I zawsze przychodzicie na ostatnie minuty naszego treningu, by to zobaczyć.

- Cóż poradzić, widok ciebie kręcącej tym cudownym tyłeczkiem na mnie działa – mruknął uwodzicielsko, po czym zaśmiał się.

Tylko on mógł tak mówić, by nie skończyło się to interwencją Alessandro.

- Możemy porozmawiać, la mia anima? – zapytał ten powyższy, podchodząc do mnie.

Pokiwałam głową i przeszliśmy w róg pomieszczenia, gdy inni zostali przy drzwiach, śmiejąc się i wymieniając komentarze. Pierwszy trening w sezonie zawsze wzbudzał ekscytację.

- Co się z tobą dzisiaj stało? – zaatakowałam go, gdy byłam już pewna, że nikt nas nie słyszał. – Twoje oczy były zupełnie czarne, a ty zachowywałeś się, jakbyś zupełnie nie kontaktował.

- To mi się czasami zdarza – przytaknął. – Gdy jestem wyjątkowo wściekły. Wtedy wychodzi moja... możesz to nazwać mroczną stroną.

Zawsze byliśmy najbliższymi sobie osobami. Mówiliśmy sobie dosłownie o wszystkim, więc dlaczego akurat o tym nie wiedziałam? Nie wspominając o tym, że nigdy nie widziałam tej jego "mrocznej strony".

- Czy to ma związek z Ryanem?

Ten momentalnie zesztywniał, ale po chwili zrehabilitował się i rozluźnił. Niestety dla niego, zdążyłam to zauważyć.

- Czyli tak. Kim on jest i skąd go znasz?

- Pizzo, to jest ta jedna rzecz, której nie mogę ci powiedzieć – westchnął ponuro. – To zadanie rodziców, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Ale powiem ci jedno... możesz próbować trzymać się od niego z daleka... ale on ci na to nie pozwoli. A ja nic nie mogę z tym zrobić.

- Andy, jesteś moim wiecznym obrońcą, moją drugą połówką, powiernikiem wszystkich sekretów – wyszeptałam, patrząc mu w oczy. – Co takiego się zmieniło? Czemu ukrywasz coś przede mną? Ty i rodzice? I czemu ma to związek z nim? Możesz mi odpowiedzieć na moje pytania?

- Nie – powiedział i zacisnął wargi. – Przykro mi, ale musisz poczekać na odpowiednią chwilę. A teraz chodźmy, mamy już listę naszych czirliderek.

Zacisnęłam pięści ze wściekłości i stłumiłam łzy rozczarowania, by nie okazywać słabości i ruszyłam za nim do naszej grupki. Powiedział, że nie dam rady uciekać przez Ryanem. Zamierzałam mu udowodnić, jak bardzo się mylił.

Choć wciąż zupełnie go nie rozumiałam.

Bronił mnie jak szalony przed każdym gościem, który był później prześladowanym przez niego mięczakiem. A gdy przyszedł gość, od którego biła niebezpieczna aura, ten dosłownie wpychał mnie w jego ramiona. O co mu chodziło?

- Zaszło kilka zmian – powiedział Andy, ściągając na siebie uwagę wszystkich. – U was będą dwie nowe czirliderki, u nas trzech nowych piłkarzy. Więc te dwie nowe dostaną losowo nowi piłkarze, gdy już zrobimy eliminacje. Dalej tak... – zawahał się, po czym na mnie spojrzał. – Moją nową czirliderką zostanie Maddie.

Wytrzeszczyłam oczy i zamarłam. Reakcja Maddie wyglądała podobnie.

- Co? – zapytałyśmy równocześnie.

- Chad, który miał do tej pory Maddie, dostanie Deborah, której piłkarz odszedł w czerwcu – kontynuował, nie zwracając uwagi na moją reakcję.

- Czekaj, Alessandro – syknęłam, używając jego pełnego imienia. – Jak to twoją nową czirliderką? Czy ciebie do reszty pogrzało? Kapitan zawsze jest z kapitanem. O co ci teraz chodzi?

- Ty za to zostaniesz czirliderką trzeciego nowego piłkarza – powiedział, wskazując na drzwi.

Drzwi do sali gimnastycznej.

Drzwi, z których wyłonił się Ryan King.

No chyba go coś teraz boli.

- Nie – zaprotestowałam. – Nie, nie i jeszcze raz nie, jeśli te wcześniejsze nie dotarły. Nie będę jego czirliderką. Zapomnij.

- Nie masz wyboru, skarbie – odparł Ryan, podchodząc bliżej.

Znienawidziłam siebie za to, ale cofnęłam się o krok, nie mogąc znieść na sobie jego intensywnego spojrzenia. A więc to miał na myśli Alessandro, mówiąc, że nie pozwoliłby mi uciec. Jako jego czirliderka byłabym do niego uwiązana podczas wszystkich treningów, obiadów i ogółem w szkole. Taka była przecież tradycja.

- Rezygnuję więc – powiedziałam. – Będę czirliderką bez piłkarza, a ty dostaniesz Stellę, która od dzisiaj będzie naszą rezerwową.

Ryan uśmiechnął się tylko arogancko i podszedł bliżej, naruszając moją przestrzeń osobistą, na co Alessandro zadygotał ze wściekłości, ale nic nie zrobił. Chad jednak, dla pewności, położył mu dłoń na ramieniu.

- Nie możesz – powiedział. – Wybrałem ciebie. A nie Sue – dodał, prawdopodobnie celowo przekręcając jej imię. – Życzenie piłkarza jest rozkazem. Nie taka jest tradycja?

- Co ty wiesz o naszej tradycji? – warknęłam, podchodząc do niego tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy. – Przyszedłeś sobie tutaj od tak niecały dzień temu i już napastujesz moją rodzinę. O co ci chodzi?

- O ciebie.

Aż warknęłam ze wściekłości i uderzyłam go pięścią w ramię, na co ten w ogóle nie zareagował.

- Mam to gdzieś. Nienawidzę aroganckich, rządzących się dupków. A ty niestety podlegasz pod ten opis, więc możesz zapomnieć. Nie będę twoją czirliderką. I możesz sobie straszyć mojego brata tak, że jest ci całkowicie posłuszny, ale ja. Się. Tak. Nie. Dam.

Akcentowałam każde słowo pchnięciem palcem w jego klatkę piersiową.

- Skarbie, skończ już, bo przegrałaś – prychnął Ryan, na co we mnie aż się zagotowało. – Jesteś moją czirliderką, czy tego chcesz, czy nie i będziesz spędzać ze mną czas. Dużo. Czasu.

Jego arogancki uśmiech przeważył szalę. Choć w duchu płakałam, wiedząc, jakie było jedyne wyjście, które mi zostało, by zachować niezależność, powstrzymałam łzy.

- Dobrze – powiedziałam i odsunęłam się o dwa kroki do tyłu. – Tak czy siak, rezygnuję.

- Już ci powiedziałem, że nie możesz zrezygno...

- Rezygnuję z drużyny – wypaliłam, zanim zdążył dokończyć. – Maddie zostaje nowym kapitanem, a twoją czirliderką będzie Stella. A teraz się zsuń.

Nie dałam mu szansy na odpowiedź, bo szybkim krokiem opuściłam salę, posyłając tylko po drodze Alessandro rozczarowane spojrzenie. Nie wróciłam do przebieralni, bo tam niechybnie by mnie złapał, by zmusić do zmiany zdania, więc od razu wybiegłam ze szkoły, zostawiając w niej wszystkie moje rzeczy.

Dostrzegłam znajomy, czerwony samochód, który właśnie wyjeżdżał spod szkoły.

- Pani Montgomery! – zawołałam, machając, na co ta się zatrzymała.

Podbiegłam bliżej, a ona otworzyła okno od strony pasażera.

- Coś się stało, Rita? – spytała zaniepokojona.

Odwróciłam się w stronę drzwi wejściowych, by zobaczyć, czy ktoś nie biegł za mną, ale na szczęście jeszcze nikogo tam nie było.

- Może mnie pani podrzucić do domu?

Wiedziałam, że mieszkała nieco za mną, więc było jej po drodze. Ona również o tym wiedziała, więc naszczęście pokiwała głową.

- Jasne, wskakuj.

Posłałam jej wymuszony uśmiech i od razu spełniłam polecenie. Gdy tylko wyjechałyśmy z parkingu, dostrzegłam kilka postaci przed drzwiami wejściowymi szkoły. Rozglądali się i dostrzegli odjeżdżający samochód, ale Andy wiedział, do kogo należała czerwona toyota, więc wszyscy wrócili z powrotem do środka, zakładając, że wciąż tam byłam.

Sama nie miałam własnego samochodu i nie podejrzewałby, że poprosiłabym nauczycielkę o podwózkę, bo nigdy tego nie robiłam.

Ale wyjątki niekiedy się zdarzają.

***

Gdy podjechałyśmy pod mój dom po dziesięciu minutach jazdy w milczeniu, ta spojrzała na mnie z ukosa.

- Jeśli będziesz chciała porozmawiać o tym, co się stało, jestem zawsze do dyspozycji – powiedziała z uśmiechem.

Odwzajemniłam uśmiech i pokiwałam głową, choć wiedziałam, że to nie z nią chciałam porozmawiać o zaistniałej sytuacji. Tłumaczyć musieli się rodzice i Alessandro.

- Dziękuję, proszę pani. To dużo dla mnie znaczy.

Nie spytała, gdzie był mój plecak i wszystkie rzeczy. Alessandro najprawdopodobniej mi je weźmie do domu, lub zrobi to któraś z dziewczyn. Nic mnie to jednak nie obchodziło w tamtym momencie.

Obchodziła mnie tylko konfrontacja z rodzicami.

Weszłam do środka, trzaskając drzwiami wejściowymi.

- Mamo?! Tato?! Nonna?! – wrzasnęłam, próbując ich zlokalizować, jednak nikt się nie odezwał.

Zmrużyłam oczy, wiedząc, że żadne z nich nie powinno być w pracy o tej porze, więc weszłam cicho na górę, do ich skrzydła i skierowałam się do gabinetu taty.

Nawet nie wiedziałam do końca, czym zajmował się tata, że potrzebował aż gabinetu w domu. Miał firmę handlującą czymś... ale czym, to nie miałam pojęcia. Zarabiał dużo pieniędzy, więc pewnie jakimiś ekskluzywnymi towarami.

- Richard, ty naprawdę zamierzasz się na to zgodzić? – Usłyszałam głos mojej matki stłumiony przez ciężkie, dębowe drzwi od gabinetu. Nachyliłam się mocniej, by dosłyszeć coś więcej. – Ona ma tylko osiemnaście lat.

- Tu nie chodzi o to, czy się zgadzam czy też nie. Antonio jest moim Capo. Twoim też, od kiedy za mnie wyszłaś. Wiesz, czym karane jest nieposłuszeństwo.

- Ale to nasza mała córeczka – jęknęła płaczliwie mama, na co zmarszczyłam brwi. – Nie po to trzymaliśmy ją całe życie z dala od naszego świata, żeby teraz wpakować ją w to w tempie ekspresowym. I to jeszcze w najgorszy sposób z możliwych. Przez małżeństwo w tym wieku.

- Ty zostałaś zmuszona do poślubienia mnie w dniu twoich osiemnastych urodzin, kochanie – powiedział tata. – I nie jest przecież tak źle.

- Ale ja byłam wychowana w mafijnym świecie, mój drogi – odparła, na co rozdziawiłam usta. – Mój ojciec i brat mordowali przy mnie ludzi, więc nic nie było mi już straszne. Byłam przygotowana na ślub w takim wieku. Czemu Kingowie nie mogą sobie znaleźć innej kandydatki na żonę dla Ryana?

- Bo zgodziliśmy się na to wiele lat temu? Poza tym, córka Consigliere'a odpada, bo to jego kuzynka. Ja jestem jednym z jego najważniejszych underbossów, jeśli nie najważniejszym, biorąc pod uwagę twoje włoskie korzenie, więc jesteśmy oczywistym wyborem. Alessandro ma przejąć mój teren, gdy będzie miał dwadzieścia lat, a Margherita jest piękna, młoda i nieco uległa, czego właśnie chciał Ryan.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam. A więc moja rodzina należała do jakiejś pokręconej mafijnej grupy, o jakich czytałam w książkach i chcieli, żebym poślubiła syna ich szefa, mając tylko osiemnaście lat?

Nie, na pewno się tylko przesłyszałam.

- Dlaczego inicjacja Alessandro odbyła się, gdy miał jedenaście lat, Richard, a Ritę wciąż chronimy przed tym światem? Alessandro dzwonił jakiś kwadrans temu, by powiedzieć o tym, co się stało w szkole. Kochanie, ona się nie zgodzi na ten ślub.

- Jak się nie zgodzi, to wszyscy zginiemy – zauważył ponuro tata.

- I to wszystko będzie twoja wina, synu – prychnęła babcia, która dotychczas siedziała cicho. – Chciałeś, by wychowała się jak normalna dziewczynka nieświadoma tego, że jej ojciec i brat torturują ludzi w piwnicy pod nią, więc teraz masz swoje konsekwencje. Ja się nie będę jej zupełnie dziwić, jeśli nie zgodzi się na ślub.

- Zgodzi się, jeśli powiemy, że jej odmowa będzie skutkować śmiercią nas wszystkich i jej porwaniem do przymusowego ślubu – zauważyła mama. – I dlatego właśnie jej o tym nie powiemy. To my podjęliśmy decyzję o trzymaniu jej w nieświadomości, więc teraz zmierzymy się z konsekwencjami.

- Co mam w takim razie powiedzieć Antonio? – Usłyszałam głos ojca, który brzmiał teraz na dziesięć lat starszego. – Nie zamierzam patrzeć, jak na moich oczach mordują moją matkę, żonę i syna, a córkę porywają, by potem zabić i mnie.

- Możemy uciec z naszymi fałszywymi paszportami do Włoch – zaproponowała mama.

- Zażądają od Domenico naszego natychmiastowego wydania i będą mieli w tym zupełną rację. I za ucieczkę spotka nas o wiele gorsza śmierć niż spotkałaby za zwykłą odmowę.

- Potrafię znieść tortury, kochanie – powiedziała matka tak spokojnie, jakby mówiła o zakupach.

- A potrafiłabyś znieść krzyki twojego syna, gdy on również będzie torturowany? Bo ja nie.

I to przechyliło szalę. Ryan miał rację – wygrał. Z tego jednego powodu, że nie zamierzałam pozwolić, by mojej rodzinie stała się jakakolwiek krzywda. Wystarczył tylko jeden niecały dzień, by całe moje życie wywróciło się do góry nogami.

I choć wiedziałam, że nie miałam wyboru, nie zamierzałam czynić tego łatwiejszym dla Ryana.

Miałam wyjść za niego za mąż? W porządku. Po przeczytaniu książek Cory Reilly mogłam nawet w jakiś sposób znieść to małżeństwo... ale przed naszym ślubem zamierzałam go ignorować. Nie będę się na niego patrzeć, rozmawiać z nim czy zezwalać na jakikolwiek kontakt.

Chciał dziewczynę uległą, to takiej nie dostanie.

Wzięłam głęboki oddech, popchnęłam drzwi i weszłam do środka, na co trzy siedzące w środku osoby zamilkły i osłupiały.

- W porządku – powiedziałam cicho, unosząc brew. – Wyjdę za tego dupka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro