13-Twoja księżniczka.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Normalnie chyba się rozpływam! Ten facet jest boski, tylko szkoda, że nie mój. Trudno, spędzę z nim pół roku i trochę z tego poużywam. Nie mam nic do stracenia. Umowa była obustronna, więc czemu miałabym nie korzystać z tego, co mogę aktualnie mieć.

- Naprawdę, jest okej?- zapytałam niepewnie, bo, mimo że podobał mi się efekt, to nie byłam do końca przekonana co do jej ceny. Nawet na nią nie spojrzałam, bo wiem, że jest wysoka, a ja nie chcę się jeszcze bardziej dołować.

- Tak. Wyglądasz pięknie. Bierzemy ją. - powiedział pewnie.

- Co? Nie! Pewnie jest droga, znajdźmy coś tańszego. - powiedziałam i ruszyła do przymierzalni.

- Nie ma mowy kochanie. Bierzemy tą i koniec. Cudownie wyglądasz. Chcę cię dzisiaj taką widzieć. - powiedział, łapiąc mnie z nadgarstek i odwracając do siebie przodem.

- Ale Nathan... - próbowałam protestować.

- Nie, nie bierzemy. Idź się przebrać, a ja już zapłacę.

Nie mając innego wyjścia, poszłam założyć moje wcześniejsze ubrania i pomaszerowałam do kas, gdzie Nathan miał już w rękach pięknie zapakowaną sukienkę.

- Pójdę odnieść to do samochodu, okej? - zapytał, kiedy wyszliśmy ze sklepu.

- Tak nie ma sprawy. Poszwendam się gdzieś tutaj. - uśmiechałam się miło.

- Jasne. - odpowiedział, dał mi buziaka w policzek i poszedł w kierunku parkingów.

Korzystając z okazji, że chcę sobie trochę z Nathana „poużywać", poszłam do pierwszego lepszego sklepu z bielizną i gdy tylko zobaczyłam piękną czerwoną, koronkową bieliznę postanowiłam, że biorę. Zapłaciłam za nią i schowałam do torebki, po czym wyszłam ze sklepu i podeszłam pod jakiś sklep z butami. Akurat wtedy zobaczyłam wchodzącego Nathana. Uśmiechnęłam się do siebie, bo w mojej główce już układał się chytry plan...

- I jak? Znalazłaś coś dla siebie? - zapytał, gdy znalazł się obok mnie.

- Nie, raczej nie. Mamy coś jeszcze do załatwienia?

- Hmm, myślę, że nie. Ale może pozwolisz wybrać mi coś dla ciebie pod tą sukienkę.

Kiedy zrozumiałam, że chodziło mu o bieliznę, zaprzeczyłam:

- Nie, dzięki. Z tym poradzę sobie sama.

- Okej, skoro chcesz. Ale następnym razem to ja ci wybieram bieliznę skarbie.

- Ach, niech będzie. - wzruszyłam ramionami.

Pochodziliśmy z Nathanem trochę po sklepach, ale niczego nie znaleźliśmy, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Jechaliśmy już jakieś 15 minut, kiedy Nathan się odezwał:

- Zamówiłem ci już kosmetyczkę i fryzjera. Powinni być niedługo w domu. - oznajmił jak gdyby nigdy nic.

- Um, okej niech będzie, ale wiesz, że mogłabym zrobić to wszystko sama? - mruknęłam, wiedząc, że są to kolejne niepotrzebne koszta.

- Tak wiem, że jesteś bardzo zdolna. Ale moja narzeczona w takim dniu nie powinna „pracować", chcę, żebyś wyglądała cudownie, wręcz zajebiście. Żeby każdy się na ciebie patrzył, ale wiedział, że nie jesteś w ich zasięgu, bo należysz do mnie. - powiedział, zatrzymując się na czerwonym świetle i spojrzał na mnie.

- Och, okej. - powiedziałam i wyjrzałam przez okno. Byłam lekko zła. Nie lubiłam, jak ktoś bez potrzeby wydawał na mnie pieniądze.

Potem jechaliśmy w ciszy, aż nie znaleźliśmy się pod jego apartamentem. Chciałam szybko wyjść z samochodu i iść do środka. Byłam na niego zła, może nie bardzo, ale trochę była. Jednak nie mogłam w spokoju tego zrobić, gdyż Nathan szybko znalazł się obok mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem, lecz on się tym nie przejął. Chwycił mnie za rękę pewniej i zaczęliśmy iść do domu. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do windy. Nie musieliśmy długo na nią czekać, bo już po chwili do niej wsiadaliśmy. Jechaliśmy w ciszy, do czasu, gdy Nathan nie stanął przede mną. Nie wiedziałam, o co chodzi, więc spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Jesteś na mnie zła? - zapytał w końcu.

- Co? Nie skąd ci to do głowy przyszło? - zaprzeczyłam, chociaż było w tym trochę prawdy.

- Przecież widzę. Nie oszukasz mnie. Co się stało? Dlaczego jesteś zła?

- Przecież nie jestem, Odpuść sobie. -Chciałam się od niego odsunąć, ale mi to uniemożliwił.

- Hej, hej, hej. No powiedz, co jest. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć?

- Tsa, jasne. - mruknęłam, nie spoglądając na niego.

W tamtym momencie zrobił coś, czego kompletnie bym się nie spodziewała. Zbliżył się do mnie i pocałował. To wyglądało, jakby to był bardzo stęskniony i namiętny pocałunek. Jakbyśmy nie widzieli się przed bardzo długi okres. To było bardzo przyjemne, na tyle, że postanowiłam oddać pocałunek. Teraz toczyliśmy walkę o dominację, o to, które z nas podczas tego pocałunku zwycięży i zdominuje tego drugiego. Żadnemu nie udało się tej walki wygrać. Zaraz potem winda wjechała na odpowiednie piętro, a my nadal się całując, z niej wyszliśmy. Mieliśmy gdzieś, czy ktoś nas zobaczy. Czy nie mamy gości czekających pod naszymi drzwiami. W tamtym momencie liczyliśmy się tylko my i nasze pożądanie. Weszliśmy do środka i już na korytarzu Nathan zabrał się za ściąganie mojej garderoby. Postanowiłam temu zaprzestać, bo wiedziałam, że jeśli nie zrobię tego teraz, to skończymy w łóżku. Znowu...

Odepchnęłam go, a on dziwnie na mnie spojrzał. Zdjęłam płaszcz i buty i skierowałam się do sypialni, a stamtąd do łazienki, żeby zmyć mój makijaż i przygotować się do wizyty kosmetyczki. Nathan tylko za mną chodził i patrzył, jakby czekał, kiedy się wreszcie na niego rzucę. Jednak ja nie miałam takich zamiarów. Nie chciałam po raz kolejny skończyć z nim w łóżku. Nie taki był układ.

- Hej, coś ci się nie spodobało? Przecież też tego chciałaś prawda?- zaczął dopytywać ze zmartwieniem w głosie.

- Nic się nie stało. - powiedziałam, spoglądając na niego w odbiciu lustra.

- Więc znowu jesteś obrażona, tak? Tylko o co? Możesz mi to wyjaśnić? Nic z tego nie rozumiem. Najpierw jest okej, potem nagle się obrażasz i strzelasz jakieś fochy. Chcę cię przeprosić, całujemy się. Wszystko wraca do normy i znowu jest okej. Docieramy do mieszkania, ty mnie odpychasz, potem ignorujesz. A na końcu twierdzisz, że nic się nie stało? To nazywasz nic? - chyba zaczął się denerwować. Nie rozumie niestety tego, co ja czuję.

- Wow, twoja wypowiedź była zajebista. Serio. I tak uważam, że nic się nie stało. Po prostu wiem, że gdybym tego nie przerwała, to wylądowalibyśmy znowu w łóżku... - westchnęłam, wrzucając waciki do kosza i odwracając się przodem do niego.

- A nie chciałaś tego? - dopytywał.

- Nawet nie o to mi chodzi... Po prostu nie chcę potem przeciekać seksem. Za chwilę ma tu być kosmetyczka i fryzjer. Chcę być gotowa na czas, a nie potem latać i czegoś szukać. - powiedziałam, chcąc pozbyć się tego tematu.

- A więc chcesz zrobić dobre wrażenie? Czyli zależy ci... - mruknął.

- Taka była chyba umowa prawda? - zapytałam, patrząc mu w oczy. Widziałam jego smutną minę, jakby oczekiwał, że mi zależało. Ale czemu tego chciał? Przecież mieliśmy układ. To chyba było jasne dla nas obojga. Kiedy minie pół roku rozstajemy się w zgodzie. Nie było tam żadnych podtekstów.

- Tak, jasne taka była umowa... - powiedział, nie ruszając się z miejsca. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. A my nadal staliśmy i patrzyliśmy na siebie, wyczekując, które z nas pójdzie je otworzyć. -Pójdę sprawdzić kto to. Pewnie kosmetyczka i fryzjer. - pierwszy odezwał się Nathan. I miał rację. To była kosmetyczka wraz z fryzjerem. Od razu zaczęli się przy mnie krzątać.

- To ja was może zostawię.- Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, tylko zobaczyłam, jak znika w drzwiach.

- Okej, okej. Jakie masz wymagania? - zapytała młoda kobieta, na oko w podobnym do mnie wieku.

-Słucham? Może zdam się na was. Przyjmę wszystko. Naprawdę, nie znam się na tym, więc będę na was polegać. - powiedziałam, uśmiechając się lekko. Jeśli zrobią to szybko, może będę mogła wprowadzić jakieś poprawki, jeśli coś by mi nie odpowiadało.

- Okej, to tak. Pokaż nam sukienkę, jaką będziesz miała, a my już załatwimy resztę.- Zaprowadziłam ich do garderoby i pokazałam moją kreację, którą kupiłam z Nathanem poprzedniego dnia.

- Dobrze, śliczna sukienka. Teraz trzeba zająć się tobą. Chodź.

Tak oto siedzę już drugą godzinę na krzesełku, a specjaliści się mną zajmują. Mam już zrobione paznokcie, które zostały pomalowane na kolor beżowy i pokryte brokatowym topem. Teraz oboje naraz zajmują się moją fryzurą i makijażem. Nathana nie widziałam od czasu, kiedy zostawił mnie w rękach moich gości.

- Proszę, ja skończyłam twój makijaż.

- Ja fryzurę także. Spójrz.

Podali mi lusterko, a ja oniemiałam na swój widok. To było cudowne. Wyglądałam jak księżniczka. Księżniczka Nathana. Miałam śliczny, nie za mocny makijaż i pięknie upięte włosy. Cała w skowronkach podziękowałam za wykonaną pracę. Oni tylko skinęli głowami i już ich nie było. Słyszałam tylko, jak kobieta mówiła coś do Nathana:

- Masz szczęście, że jest obok ciebie. Nie pozwól jej odejść. Nie wypuszczaj jej z rąk. Cudownie razem wyglądacie. Dbaj o nią.

- Dzięki, wiem o tym i nie zamierzam jej pozwolić odejść.

Ja pobiegłam szybko do garderoby, żeby włożyć sukienkę i buty oraz żeby wziąć torebkę. Zza drzwi usłyszałam głos Nathana:

- Jak będziesz gotowa, zejdź do salonu, będę czekał.

- Okej!- krzyknęłam, bo byłam w trakcie zakładania tego czarnego cuda.

Parę minut później byłam gotowa i z szybko bijącym sercem schodziłam po schodach do salonu. Byłam ciekawa, jak zareaguje Nathan. Miałam nadzieję, że mu się spodoba. Siedział na kanapie odwrócony tyłem do mnie. Zeszłam ze schodów, a na posadzce rozległ się stukot moich obcasów. W tym momencie Nathan wstał i się do mnie obrócił. Robiąc wielkie oczy. Podeszłam do niego bliżej i czekałam, aż coś powie. On zdołał z siebie wydusić tylko:

- Wow, jak księżniczka.

Rozbawiło mnie to.

- Twoja księżniczka.

-----------------------

Hejka, skarby! Pozytywnie naładowana energią i porządnie najedzona po świętach wracam do was z kolejnym rozdziałem! Zrobiłam mały spojler, bo nie zauważyłam i opublikował mi się rozdział przez przypadek i nie w całości. Jednak publikacja została cofnięta, a prawidłowy rozdział właśnie przeczytaliście. Mam nadzieję, że się wam spodobał. 

Aha! Mamy 1K wyświetleń "Narzeczonej na chwilę"! Jestem w cholerę dumna, że już tak dużo osiągnęłam! Gdybyście byli tak mili, to zostawiajcie gwiazdki pod rozdziałami! Będę wdzięczna (a może nawet jakoś się odwdzięczę)! 

Pozdrawiam i do kolejnego rozdziału!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro