8-Mam nadzieję, że będzie więcej takich. Szczególnie z twoim udziałem.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szczerze powiedziawszy, to mimo tych wszystkich wczorajszych przygód bardzo miło i przyjemnie mi się spało. Czułam się jak u siebie! To dziwne, jestem tutaj od wczoraj, a już czuję się jak w domu, do tego poziomu, że nawet oczu nie chce mi się otwierać. Jednak kiedy już to robię, napotykam te nieziemskie morskie tęczówki, które wlepiają we mnie swój wzrok. W tym momencie poczułam się bardzo onieśmielona. Czułam się, jakby jego wzrok wypalał mi dziurę w czole. Nie czułam się na siłach, aby rozpoczynać rozmowę i w sumie nie chciałam tego robić, ale Nathan zadecydował za mnie.

- No witam księżniczkę. - uśmiechnął się.

-Hej, mój książę. - boże, jakie ja głupoty plotę, przecież to żaden mój książę. Miałam ochotę przywalić sobie w myślach. W odpowiedzi usłyszałam tylko jego cudowny i nieziemski śmiech, przez co posłałam mu pytające spojrzenie.

- To, co bawimy się w bajkę, typu dawno, dawno temu. Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami... - no świetnie, teraz będzie się ze mnie nabijać, ale to ja nie mogłam powstrzymać śmiechu, więc wybuchnęłam i zaczęłam się turlać po całym łóżku, nie mogąc powstrzymać. -Hej, hej przypominam, że to przez ciebie cała ta historyjka. - upomniał mnie.

- Przeze mnie?! A kto tu zaczął mówić mi o księżniczkach? Co? - oburzyłam się.

- Haha, no okej. Moja wina. Niech będzie. - przyznał się. - Chcesz coś na śniadanie, masz jakieś wielkie wymagania KSIĘŻNICZKO?

- Ej, wiem, że robisz to specjalnie. - zaśmiałam się. - I tak. Jeśli umiesz gotować, to możesz mi zrobić naleśniki. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

- Już się robi szefowo. - wstał i zasalutował, a mi właśnie się przypomniało, że miał na sobie tylko bokserki, przez co mogłam popodziwiać jego sylwetkę. Jest umięśniony, ale bez przesady. Idealnie. Myślę, że o chłopaku z takim ciałem marzy nie jedna dziewczyna. Pewnie dużo ćwiczy. O mój Boże! Przecież ja mam dzisiaj z nim iść na siłownię! No nie, nie wytrzymam! Czemu się zgodziłam! Ale ja jestem głupia, nic tylko się upokorzę.

Moje myśli przerwał, mój „narzeczony", który wszedł do sypialni, oczywiście w samych bokserkach, bo jakżeby inaczej, i postawił na stoliku obok łóżka śniadanie. Tak szczerze to nie wiem, ile czasu minęło, że zdążył je zrobić. Najwyraźniej kilkanaście minut.

- Chodź, zjemy w łóżku. Chcesz coś obejrzeć? - zapytał, klikając guzik, a zza panelu, wyłonił się telewizor. Ogromny, oczywiście.

- Hmmm... nie wiem. Zależy od tego, co leci w telewizorze. Tak w ogóle to która godzina?

- Nie wiem, zapewne jakoś koło 10. Na ścianie jest zegarek, zobacz. - kiwnął głową.

- Ale ma pan oko, faktycznie jest punkt 10. - powiedziałam pod wrażeniem.

- Hahah, no cóż. To był przypadek. Mam nadzieję, że będzie więcej takich. Szczególnie z twoim udziałem. - powiedział ze znaczącym uśmieszkiem na ustach. Czy tam był jakiś podtekst, który słabo wyczułam? Okej, nie wyczułam w ogóle?

- Pamiętasz, że dzisiaj idziemy na siłownię? - już myślałam, że zapomniał, ale jak widać, pamięć ma doskonałą.

- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. - mruknęłam.

- Co? Czemu? - powiedział, patrząc mi w oczy.

- Wiesz, nie często ćwiczę i... - zawahałam się.

- I boisz się, że się skompromitujesz? - dokończył za mnie. - Nie martw się. Będę tam razem z tobą. Możesz na mnie liczyć, pomogę ci ze wszystkim. Możemy razem ćwiczyć. Tak w ogóle to mam już twoje ubrania na siłownię. - próbował mnie pocieszyć.

- Och, dzięki. Serio? Kiedy je przynieśli? - zapytałam.

- Hmmm, pewnie portier wpuścił stylistę, bo go zna i wie, że może tak robić. Znając go, jak tu wparował i zobaczył, że śpimy, to po prostu położył w salonie ubrania i sobie poszedł. Może jeszcze ewentualnie poprzeglądał twoje ubrania, żeby zobaczyć, jaki masz styl i w ogóle. - zaśmiał się, a widząc moje zakłopotanie, powiedział jeszcze... - Nie martw się. Nie masz się czego wstydzić. Ładnie się ubierasz i masz idealną sylwetkę. Poza tym, na początku jak poznałem Matta, to mi też zrobił taką kontrolę. Trzeba się do tego przyzwyczaić i tyle. A teraz jedz, bo wystygnie. Potem idziemy poćwiczyć. - powiedział i sam zaczął jeść. W spokoju zjedliśmy śniadanie. Nie wierzę, że Nathan je przygotował. Jest super kucharzem. Jego żona na pewno będzie miała z nim dobrze.

Zaraz potem poszłam się ubrać i wzięłam sportową torbę, którą dla mnie zostawiono. Pojechaliśmy na siłownię, a mnie ta myśl przerażała. Nie byłam nigdy na siłowni, a już na pewno nie ćwiczyłam na takich sprzętach, jakie tam są! To będzie jedna wielka porażka. Kiedy dojechaliśmy i weszliśmy do środka, każdy poszedł do odpowiedniej szatni. Umówiliśmy się, że poczekamy na siebie przy wejściu. Kiedy już się ubrałam i wyszłam z szatni, zauważyłam Nathan bez koszulki oraz chyba z 10 dziewczyn śliniących się na jego widok. Kiedy do niego podeszłam, miałam wrażenie, że te laski zaraz mnie zabiją.

- To, co gotowa? - uśmiechnął się w moją stronę.

- Heh, nie za bardzo. Serio muszę? - próbowałam przekonać go, aby zostawił mnie w spokoju.

- Nie... - udało się! - Ale chcę żebyś tu była razem ze mną. - kurde, już myślałam, że sobie odpuści.

- No dobrze, ale nie pokazuj mi nic trudnego, okej? - zgodziłam się.

- Jasne, może na początek brzuski. Umiesz robić nie? - nie, wiesz, nigdy nie miałam w szkole wychowania fizycznego.

- No tak, chyba każdy to umie.- kiedy to powiedziałam, uśmiechnął się i kontynuował:

- No dobrze. To połóż się i zegnij nogi w kolanach.- tak też zrobiłam, nie miałam ochoty upominać go, że przecież to potrafię. - Świetnie. Ja złapię cię za łydki, żeby było ci lepiej robić brzuszki, okej?

- Tak, spoko. - pokiwałam głową.

- To może zrób tyle, ile dasz radę.

- Nie ma sprawy. - Nie chciałam mu nic mówić, ale zawsze byłam dobra z wf-u i nigdy nie miałam problemu, żeby ćwiczyć. Chyba był zaskoczony, gdy zrobiłam 50 brzuszków, bez większego zmęczenia.

- Wow, ty serio nie ćwiczysz? - zdziwił się.

- Hahah, serio. Nawet nie miałabym na to czasu, więc nie pytaj kolejny raz. - machnęłam ręką. - Praca, dom, praca, dom. Kiedyś byłam dobra z wf-u, ale jak skończyłam szkołę, to i skończyły się ćwiczenia.

- Okej, to teraz dam ci taką taśmę i założysz ją na kostki. Chodź, stańmy tutaj. Załóż taśmę tak, jak ci mówiłem. - grzecznie wykonałam jego polecenie. Bałam się tego, co będę musiała zrobić.
- Dobrze, przytrzymaj się tutaj rękoma i wymachuj jedną nogą w tył. Rozumiesz? - pokręciłam tylko głową, że tak i zaczęłam wykonywać ćwiczenia. - Kontroluj ruchy. Nie machaj nogą jakby bezwiednie. Poczuj ją, napnij. - pokiwałam głową i bardziej skupiłam się na ćwiczeniu.

Chyba szło mi dobrze, bo Nathan usiadł i przyglądał mi się z uśmiechem. Zauważyłam również wzrok dziewczyn, które już mnie nienawidziły za to, że jestem tutaj z panem Blackiem. Chwilę później Nathan podszedł do mnie i złapał mnie w biodrach. Nachylił się nade mną i szepnął:

- To chyba nie był zbyt dobry pomysł, żeby cię tutaj przywozić. Zbyt wielu facetów gapi się na twoje seksowne ciało, a w szczególności na tyłek. - tym tekstem wywołał na mojej twarzy rumieńce.

- Haha, na mnie gapią się faceci, a na ciebie laski. Mam wrażenie, że chcą mi wydłubać oczy i mnie zabić. - przewróciłam oczami.

- Ojejku, niestety aktualnie zarówna ja, jak i ty jesteśmy zajęci. - zaśmiał się. Przestałam ćwiczyć, bo nie mogłam skupić się na tym, co on do mnie mówił.

- Hahah, nie wiem czemu, ale rozśmieszyłeś mnie tym tekstem. To takie absurdalne, że jesteśmy w związku. - powiedziałam i nakreśliłam cudzysłów w powietrzu.

- Heh, czasem tak robię. pani Black. - puścił mi oczko.

- Pani Black? - zapytałam, nie dowierzając.

- No, mamy wziąć ślub, więc przyzwyczajaj się do nowego nazwiska skarbie. - mówił dalej, wyraźnie zadowolony. W tym momencie moje nogi zmiękły. To było bardzo słodkie, ale wiedziałam, że tak się nie stanie.

Po powrocie do domu zjedliśmy obiad i obejrzeliśmy jakiś film. Tym razem to ja miałam go wybrać. Postawiłam na „Najdłuższą podróż". Romans, ale mówi się trudno. Kazał mi wybrać, to wybrałam. Film się skończył i zrobiło się późno, więc postanowiłam, że wrócę już do domu. W końcu weekend się kończy, a ja muszę znaleźć sobie pracę.

- Przyjedź jutro do firmy. Będzie mi się nudziło, a ty pomożesz mi, żeby tak nie było. - powiedział.

- Okej, w sumie i tak nie mam co robić. Zabrałeś mi pracę kotku.- Jezu, co ja wyrabiam. Powiedziałam do niego kotku. Chyba się zaraz zabiję. Flirtuję z nim, jakbyśmy naprawdę żywili do siebie jakieś uczucia.

- Kotku. - mruknął.

- Mmmm, w twoich ustach to słowo brzmi znakomicie.- chyba się rozpływam. Człowieku, nie mów tak do mnie. Jednak zaczęłam z nim flirtować, nawet nie wiem kiedy.

- Naprawdę, pani Black? Skoro z moich ust brzmi to znakomicie, to jeszcze lepiej musi smakować. - powiedział, patrząc w moje oczy. Zbliżył się do mnie i zaczął mnie całować. Namiętnie i żarliwie. Nie chciał mnie puścić, mimo że powinnam już jechać. Nie wiem, do czego by doszło, gdyby nie...

- Synku, jesteście w domu? - usłyszeliśmy głos.

- Kurwa.- tylko tyle zdążył powiedzieć Nathan.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka, słuchajcie jest już ponad 300 wyświetleń, a że nie wrzuciłam w niedzielę rozdziału, to macie go dzisiaj! Mam nadzieję, że się wam spodoba. 

Pozdrawiam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro