Noc Naznaczenia vol.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tara

Wszyscy stanęli na baczność kiedy w ciemności lasu dostrzegliśmy niewyraźną postać.
Uma oraz Dizzy zrobiły coś czego nikt z nas się po nich nie spodziewał. Uklekły, a głowę miały uniżoną w dół i nieśmiały nawet się spojrzeć ku górze. Wszyscy poszliśmy w ślady dziewczyn.
Kroki było słychać coraz bliżej. Zawiał zimny wiatr, aż dostałam gęstej skórki. Poczułam jak mrok oraz strach przechodzą przez moją ciało. Na sercu zrobiło mi się strasznie ciężko i nie mogłam nabrać oddechu. Potęga jaką wyczuwałam od Freyi była nie do opisania. Pragnęłam spojrzeć jej w  twarz i przekonać się o jej przeklętym oraz przerażającym wyglądzie.
Bogini przeszła obok nas, nie odzywając się. Nikt nawet nie ośmielił się drgnąć ani podnieść wzroku na przeklętą.
Stanęła na krawędzi wzgórza, za naszymi plecami. Jej cisza była dla mnie przerażająca.

- możecie ujrzeć moją twarz, abyście mogli zostać oczyszczeni...- powiedziała znajomym głosem co jeszcze bardziej pobudziło mój strach.

Wszyscy na równo wstaliśmy i obróciliśmy się w stronę przeklętej. Kiedy ją ujrzałam dostałam szoku i nie dowierzałam.
Znałam ją. Ale mimo wszytko nie wyglądała tak jak zazwyczaj. Jej postawa i wyraz twarzy był poważny i dumny. Wzrok dziewczyny przeszywał nas strachem. Nastoletni wygląd bogini bardzo mylił co do jej wyższości i potęgi, która od niej biła.

- Gamora? - szepnełam z niedowierzaniem. Przyjaciółka od razu skierowała na mnie swój morderczy wzrok.

- czy to ma być jakiś żart?! - wyrwał się Nate-...to ty jesteś Frya? Przeklęta?!

- Nate nie radzę! - skarciła go Dizzy.

- nie wyglądasz na żadną boginię! A tym bardziej ma demona! -chłopak szedł w zaparte.

Gamora patrzyła na niego z pogardą, później przekierowała wzrok na Umę i obie razem przerażająco się do siebie uśmiechneły. Dziewczyna podchodziła do chłopaka patrząc mu w oczy. Wyglądało to tak jakby przeklęta czytała mu w myślach i chyba tak było, bo z każdym następnym krokiem Freyi, Nate miał coraz bardziej przerażoną minę.

- Nathan, prawda?- spytała, lekko się uśmiechając, ale nawet ten niewinny uśmiech budził przerażenie-...syn królowej Narissy?

- Tak...- odpowiedział nie pewny drżącym głosem.

- skąd w tobie taka nie wiara we mnie?- dziewczyna dotknęła lekko jego ramienia, a chłopak uklękł nie z właśnie woli-...nie wiesz że pozory są bardzo mylące? Ale jeżeli mój wygląd wzbudzi u was szacunek i strach,  jestem gotowa obnażyć to swoje nic nie warte ciałko i ukazać twoim bez użytecznym oczom co tak na prawdę kryje pod tą maską.

Oczy Nate'a zrobili się szkilste od łez, jego przerażenie przechodziło na innych, z czego ten fakt bardzo ucieszył Freyie.
Zrobiła krok w tył, przymknęła oczy i wypuściła swoją złą energię.

Serce mi przyspieszyło, gdy ujrzałam jak piękna dziewczyna zmienia się w demona.

Jej włosy zrobiły się proste i białe. Skóra zbladła i pojawiły się na niej cienkie, lecz wyraźne rysy. Ubranie, w którym  poraz ostatni widziałam przyjaciółkę, przeistoczyło się w czarną, długą, gotycką suknie z złotymi ozdobami. Na nadgarstach oraz kostkach pojawiły się bransolety, które wydawały dźwięk kiedy tylko nimi poruszono. Włosy dziewczyny na wpół okrywał kaptur, który był częścią czarnej, długiej peleryny. Paznokcie zrobiły się długie i przybrały czarny kolor. Lecz najbardziej przerażającą rzeczą były oczy bogini. Ich biel połączony z pustką został podkreślony ciemnym, wyrazistym makijażem.
Oczy nie miały źerenic, były puste, ale i tak można było wyczuć jej pochłaniający w ciemność wzrok.

Nate przerażony uklękł i błagał o wybaczenie.

- wstań...- powiedziała demonicznym głosem-...nie macie się mnie bać, macie mnie traktować jak przyjaciółkę, która pragnie do was wyciągnąć pomocną dłoń. Jesteśmy tu po to aby udowodnić że każdy z nas może być równy i ukazać kto tak na prawdę jest czarnym charakterem. Jeżeli będziecie się mnie słuchać i będziecie mi w pełni oddani obdażę was tym czego zawsze pragneliście...Wolnością. Dziś nasza sekta doznaje dopełnienia poprzez naznaczenie, będzie to wasza pierwsza próba. Doznacie bólu, który sprawdzi wasze poświęcenie. Mam nadzieję że mnie nie zawiedziecie.

Wzrok przekierowała na mnie, a ja nadal nie mogłam wyjść z szoku, że moją współlokatora okazała się boginią i co gorsza zataiła do przedemną.

Przeklęta podeszła do ogniska i wypowiedziała zaklęcie. Wyciągnęła sztylet i nacieła wewnętrzną część dłoni. Krople czarnej krwi pochłonął ogień, który zmienił kolor na błękitny.  Frya włożyła rękę do ogniska, nie wydawąjc z siebie odgłosu bólu. Tak jakby włożyła rękę do letniej wody.

- Nathanie, synu Narissy bądź pierwszy, który dozna naznaczenia...-chłopak nie pewnie podeszdł do przeklętej-...wystaw dłoń i uklęknij.

Nate zrobił tak jak mu kazała. Freya wyciągnęła czerwoną dłoń z ogna i energicznie złapała chłopaka za nadgarstek. Nate zaczął krzyczeć z bólu, przeszedł mnie dreszcz i podskoczyłam z przerażenia. Chłopak  nie odstąpił i się nie poddał. Trwał płacząc oraz ciepiąc przy bogini. Naznaczenie trwało pięć minut, ale wydawało się być dla nas wszystkich dłuższe patrząc na cierpienie przyjaciela, któremu łzy leciały nie ustanie z bólu.
Kiedy naznaczenie się zakończyło, Nate wstał na własne nogi i lekko się uśmiechnął patrząc na swój nadgarstek. Frya z powrotem włożyła rękę do ognia. Następna poszła Uma, która nie wydała z siebie żadnych oznak bólu, patrzyła tylko jak zahipnotyzowana na twarz przekletej, jakby ten widok był dla niej motywacją aby nie ulec cierpieniu i ukazać swoją wytrwałość.
Każdy naznaczenie znosił inaczej, dla niektórych ból który odczuli był najgorszy, a po niektórych spłynęło jak bo zwykłym zastrzyku.

Moja kolej była na samym końcu. Wszyscy po naznaczeniu stanęli nieopodal bogini. Podeszłam do przyjaciółki z drżącymi kolana i  dłońmi. Serce waliło mi jak oszalałe, a żołądek zscisnął się w supełek z powodu stresu i strachu, przed tym co miało za chwilę się zdarzyć.
Popatrzyłam na obojetną twarz Freyi, która obdarzył mnie pustym wzrokiem.

- gotowa? - spytała troskliwym tonem.

Pokiwałam lekko głową, a Freya przyłożyła dłoń do mojego nadgarstka. Momentalnie ból przeszył niczym sztylet moje całe ciało. Łzy spływały mi po policzkach strumieniami. Z każdą sekundą chciałam krzyknąć, albo się wyrwać aby tylko ten okropny był ustąpił. Ale musiałam wytrwać do końca, nie mogłam sie poddać. Czułam jak na nadgarstku wyparza się naznaczenie. Wiem że trwało to tylko pięć minut, ale dla mnie każda sekunda trwała jak wieczność, która nie zamierzała się nigdy skończył. Ciemność ogarnęła moją duszę i serce. Momentami czułam pustkę i strach. Pragnęłam umrzeć aby chociaż minimalna część tego cierpienia ustąpiła.

Kiedy Freya puściła mój nadgarstek, zakręciło mi się w głowie. Powieki stały się ciężkie niczym głaz, a ciało obezwładnonie. Zemdlałam.

Gdy otworzyłam oczy leżałem tam gdzie straciłam przytomność. Rozejrzałam się dookoła, nikogo nie było. Oprócz postaci, która stała na krawędzi urwiska, z którego idealnie było widać całe królestwo.

- dlaczego ja? - spytałam podnosząc się obolała z ziemi-...nie uwierzę że wybraliście mnie z powodu inności lub tego że do was pasowałam.

- to prawda...- Przeklęta momentalnie zmieniła swoją postać, na taką którą bardzo dobrze znam-...nie jesteś tutaj z powodu tego że nas potrzebowałaś. Jesteś tu z powodu że my Cię potrzebujemy. To Uma Cię wybrała, ale po części był to mój rozkaz. Musisz zdobyć coś czego bardzo potrzebujemy i tylko ty wiesz gdzie ta rzecz się znajduje.

- czyli co? -splotłam ręce na klatce piersiowej.

- Dżinna i jego lampę...- odpowiedziała z pokojem i powagą.

- po co ci mój wujek?! -głos zaczął mi drżeć.

- Dżinn i jego moc są mi potrzebne do rytuału, a mając jeszcze w zanadrzu trzy życzenia dają nam sporą przewagę. Mimo że moja moc jest potężna to jednak nic nie może się równać z mocą Twojego wujka.

- chcesz go z powrotem uwięzić w lampie? - ton mojego głosu stał się głośniejszy, jednak na twarzy Freyi panował spokój.

- tylko do czasu rozwiązania, później będzie wolny, ale jego potęga już nie będzie się nawet równać z moją. Podołasz temu zadaniu Taro córko Dżasminy i Alladyna, dziesiąty feniksie przeklętej?

Popatrzyłam na mój nadgarstek, na którym został wyparzony piękny ptak.


- Tak zrobię to... zrobię to dla Ciebie moja pani...

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

~*~

Freya

Do świtu rozmawiałam z Tarą w naszym pokoju. Opowiedziłam jej wszytko o sobie. O tym co mnie spotkało i co przeszłam. Nie raz w oczach dziewczyny dostrzegłam łzy na moje życiowe opowiadania. Tara ma dobrą duszę i potrafi współczuć, nie to co ja. Powiedziałam jej, że Jay wie o mojej magi, ale myśli że umiem tylko kilka magiszcznych sztuczek. Omówiliśmy również kilka szczegółów i to jak zdobędziemy lampę Dżina. Okazało się że naszynie znajduje się w skarbcu pałacu Agrabahu. Wspólnie tam się udamy i ukradniemy lampę.
Obie zasnełyśmy o czwartej rano. I znów gdy zamknęłam oczy, dopadły mnie koszmary mojej przeszłości. Nie mogłam się wydostać z tego snu.
Gdy otworzyłam oczy ujrzałam przerażoną twarz przyjaciółki.

- Freya twoje czoło...- szepneła i spojrzała na moje znamię.

Wstałam szybko z łóżka i podbiegłam do lustra. Na czole pojawiło się okrągłe znamię koloru czarnego. Głowa bolała mnie jak diabli, a znamię strasznie piekło. Spojrzałam na przyjaciółkę i dałam jej do zrozumienia moim wyrazem twarzy aby zaczęła ze mną rozmawiać.

- Freya mówiłam ci jak świetnie się z Tobą wczoraj bawiłam w kinie...-mowiła drżacym głosem.

- mów dalej...-powiedziałam błagalnym głosem.

- na jednej z scen kiedy wyskoczył ten wampir, tak się przestraszyłam że wylałam na Ciebie colę, a ty wybuchłaś śmiechem. A później  wysypałaś na mnie popcorn. Wychodząc z sali obie spojrzałyśmy się na siebie wybuchnełyśmy śmiechem. Nigdy i z nikim tak dobrze nie spędzam czasu jak z Tobą.

Ból głowy momentalnie ustąpił, a znamię zniknęło. Wypuściłam rozluźniające powietrze.

- dzięki...- podeszłam i przytuliłam Tarę-...właśnie tak najlepiej jest odciągnąć demona. Dzięki dobrym emocją.

- w takim razie takich wspomnień trzeba zebrać więcej- uśmiechnęła się lekko.

Spojrzałam na zegar dochodziła dwunasta.

- musimy się już zbierać, obiecałyśmy że pomożemy robić ozdoby do kościoła...

Zrobiłam krok w stronę łazienki. Nagle zaczęły mnie boleć płuca i nie mogłam nabrać powietrza. Zaczęłam okropnie kaszleć, a po chwili z moich ust wydobywała się czarna krew. Nogi zrobiły mi się jak z waty, co spowodowało upadek na podłogę.

Przyjaciółka podbiegła przerażona do mnie.

- Freya co się dzieje?! - spytała próbujac pomóc mi wstać.

- to demon...-z trudem odpowiedziałam, wycierając krew z warg-...nie chce ustąpić.

- co mam robić?

- muszę dostać się do mojego umysłu i podjąć walkę z demonem...- usiadłam na łóżko-...zasłoń okna i zapal trzy świeczki.

Czarnowłosa w pośpiechu zrobiła to co jej kazałam.

- co teraz?

- musisz wysłać Felixa do Umy...- ułożyłam się na łóżku-...niech poprosi ją o sztylety. Uma już mu wszytko wyjaśni.

- dobrze

- podaj teraz mi mój sztylet i natnij nadgarstki...-Dziewczyna wyjęła z szafy ostrze i przyłożyła do moich żył-...musisz jak najszybciej wrócić, potrzebuje jak najwięcej dobrej energii aby móc pokonać demona.

Tara miała już naciąć moje żyły, kiedy usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. 

- co do choler...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro