Nowe przyjaźnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- jeżeli tego kogoś kochasz...- zaczęłam  mówić.

- nie wiem czy go kocham...-Lonie przerwała mi-...ale wiem, że coś do niego czuje...

- Tak czy inaczej nie zwlekaj... tylko po prostu mu to powiedz...

Chciałam już wyjść, ale znów zatrzymał mnie głos dziewczyny.

- Gamora...- popatrzyłam na dziewczynę-...dziękuje.

Lekko się uśmiechnęłam i wyszłam. Dopiero teraz coś poczułam, nie wiem czy to szczęście czy ból.
Nie wiem dlaczego czuje,  że to ból...
Ale wiem kogo Lonie miała na myśli mówiąc, że czuje coś do kogoś innego.
Tak, miała na myśli Jay'a.
Widziałam jak na niego patrzy, nawet w obecności Zhao. Dlatego pewnie chłopak chciał ją z tąd zabrać, aby mieć ją dla siebie. Nie wiem dlaczego czuje ból. Przecież postąpiłam właściwie...
Nawet gdyby Jay czuł coś do mnie i tak nasza relacja by nie przetrwała.
Kiedyś dałam się ponieść miłości. Teraz kiedy tylko o tym pomyśle czuje pustkę i żal...
Postąpiłam tak jak mi powiedziała Tara.

"Zrób wszytko abyś go znienawidziła..."

Odedchnełam i poszłam dalej. Musiałam się przewietrzyć. Szłam niczym zombie przez korytarz, nie zwracając na innych uwagi. Nagle dziewczyny idące przedemną zaczęły się usuwać na boki. Spojrzałam przed siebie. Na przeciwko szła dziewczyna z materiałami, których było tak dużo że zasłaniały jej widoczność. Ubrana w granatową sukienkę i mająca czerwone buty na wysokim obcasie szła krzywo próbując nie opuścić nic co miała na rękach. Przechodząc obok mnie prawie się wywróciła potykając się o własne nogi. Pomogłam jej znów utrzymać równowagę. Dopiero kiedy byłam blisko niej zobaczyłam jej twarz. To była Evie.

- może ci pomóc? - spytałam z sztucznym uśmiechem.

- byłabym wdzięczna...- odpowiedziała lekko zszokowana na moją propozycję.

Wzięłam od niej połowę kolorowych materiałów i idąc za nią doszłyśmy do jej osobistego pokoju. Dopiero kiedy odłożyłam rzeczy zobaczyłam jaki dziewczyna ma bałagan. W pokoju znajdowały się trzy biurka, które były napełnione różnorodnymi ozdobami, materiałami i zestawami do szycia. Po całym pokoju walało się mnóstwo materiałów.

- przepraszam za bałagan...-zaczęła mówić na widok mojego zdziwienia ma stan jej pokoju-...do ślubu już na prawdę mało czasu, a ja mam jeszcze mnóstwo sukienek do zrobienia i jeszcze dodatkowo moja mała pomocnica i Doug nie mogą mi dzisiaj pomóc...

-Doug?

- mój chłopak...- wyjaśniła-...ma dziś próbę orkiestry, która oczywiście również przygotowuje się na królewski ślub.

- może ja bym ci mogła w czymś pomóc? - nie wiem dlaczego to zaproponowałem. Chyba muszę sobie czymś zająć myśli. Evie z resztą tak samo jak ja była zaskoczona moją propozycją.

- wiesz co...- dziewczyna zaczęła rozmyślać nad zadaniem dla mnie-...jeżeli chcesz możesz mi pomóc tu posprzątać.

-okej...- odpowiedziałam niepewnie.

Zaczęliśmy wspólnie sprzątać. Minęła godzina pokój wyglądał już lepiej. W między czasie zaczełam rozmawiać z Evie. No... bardziej to ona mówiła a ja słuchałam. Nie wiem dlaczego ale każdy chce mi się dzisiaj zwierzać.

- przepraszam że na początku byłam dla Ciebie niemiła...-powiedziała niebieskowłosa po krótkiej ciszy-...nie ufam po prostu nieznanym osobą.

- chyba nikt kto pochodzi z wyspy nie ma do nikogo zaufania...-stwierdziłam z powagą.

- Tak...- zaśmiała się lekko-...ale tu możemy stać się kimś innym.

- mówisz tak jakby ta szkoła była rajem na ziemi.

- dla mnie jako dziewczyny z wyspy jest rajem a dla Ciebie? - spojrzała współczująco.

- Kiedy planowałam ucieczkę z wyspy nie chciałam mieszkać w tym miejscu...- zaczęłam wymyślać kłamstwo na szybko-...chciałam żyć jak najdalej od ludzi... W samotności...
W sumie całe moje życie tak wyglądało.

- Ale teraz tak nie musi być

- wiem...- zaczełam wywoływać nieprawdziwe łzy, aby wzbudzić w dziewczynie współczucie.

Evie podeszła do mnie i przytuliła, a na twarzy pojawił mi się złowrogi uśmiech.
Wszytko przebiega zgodnie z moim nowym planem...
Nagle w pokoju rozległ się pukania do drzwi.

-prosze...-powiedziała odrywając się odemnie.

Do pokoju weszła Rose z obciętymi "na chłopaka" włosami.

- hey Evie...- dziewczyna spojrzała z uśmiechem na mnie-...o hey Gamora.

-cześć...-odpowiedziałyśmy chórkiem i razem się zaśmiałyśmy.

- Evie przyszłam w sprawie sukienki na ślub...

- a no tak! Widzisz Gamora wszytko kręci się wokół ślubu...- Evie sięgnęła z wielkiej szafy ciemno-różową sukienkę.

-trudno niezauwarzyć...- prychnęłam siadając na łóżko dziewczyny.

- Rose idź się przebrać i zobaczymy czy nie trzeba nic poprawić

Blondwłosa z uśmiechem na twarzy przejęła sukienka i poszła za parawan. Evie spojrzała na mnie.
Byłam ubrana w czarną luźną bluzkę na ramiączkach, która była ozdobiona białymi czaszkami, do tego czarne, podarte jeansy i w tym samym kolorze buty. Paznokcie pomalowane na ciemny fiolet, tak samo usta do tego wyrazisty ciemny makijaż.

- co? - miałam dość jej skanującego wzroku.

- gdyby nie ten strój wątpiłabym w to że jesteś z wyspy

- niby dlaczego?

- jesteś bardzo miła, a wczoraj wyglądałaś zupełnie inaczej. Widać że w twoim wyglądzie maczała palce Tara. Skąd w ogóle miałaś to białą sukienkę? - spojrzała na mnie podejrzliwie

- ukradłam...- skłamałam-...gdy tylko uciekłam z autobusu znalazłam jakiś dom, a tam na lince obok reszty prania widziała tą sukienka. Dopiero teraz w tych ubraniach czuje się na prawdę sobą...-uśmiechnełam się sztucznie do dziewczyny. 

Evie miała zadać kolejne pytanie gdy z parawanu wyszła w przepięknej sukience Rose. Wyglądała jak prawdziwa księżniczka.

- Wow...- tylko to wydusiłam z siebie.

- masz rację Gamora...- powiedziała szczęśliwa księżniczka-...Evie to cudotwórczyni.

- dzięki dziewczyny...-odpowiedziała słodko-...ale nadal mi czegoś brakuje!

Wstałam i podeszłam do Rose oglądając ją. Suknia nie była jakoś szczególnie ozdobiona. Jej blask pochodził z prostoty i pięknego materiału. Spojrzałam na biurko gdzie Evie miała przeróżne błyskotki. Mój wzrok przykuł pasek zrobiony z małych cekinów.

- a gdyby tak...- wzięłam pasek do ręki-...dołożyć jeszcze ten pasek, który będzie zarówno ozdobą tej sukienki i dodatkowo podkreśli Rose jej piękną figurę.

Evie wzięła odemnie pasek i przyłożyła do sukni. Spojrzała na mnie z zachwytem.

- Gamora jesteś genialna!

- nie wiedziałam że się na tym znasz- wtrąciła się Rose.

- no bo tak jest...- odpowiedziałam nieśmiało.

Niebieskowłosa przyczepiła pasek do sukienki.

- teraz jest idealnie!

- a ty w czym idziesz Gamora? - spytała się blondynka

- Ale gdzie? - zapytałam zakłopotona.

- nie żartuj...- zaśmiała się-...no na wesele!

- sama nie wiem... dwa dni temu nawet nie przyszłoby mi to do głowy że mam szansę iść na czyiś ślub. Nawet nie mam zaproszenia.

- na królewskie wesele nikt nie ma zaproszenia. Wszyscy mogą przyjść! -odpowiedziała nadal się szczerząc Rose.

- wiesz co...mam pomysł- wtrąciła się Evie.- chodź do mnie...- wyciągnęła do mnie dłoń i ustawiła przed sobą.-...zmierzymy Cię i zrobię tobie sukienkę. Za darmo!

- nie wiem jak mam ci dziękować...

- nie musisz skarbie,  tutaj każdy sobie pomaga...-Przytuliłam ze szczęścia dziewczynę, Rose również do nas dołączyła-...ale nie licz na to że sukienka będzie czarna,  to w końcu wesele...- zaśmiała się.-...masz może pomysł na jakiś inny kolor?

- może błękitny? - spytałam niepewnie.

- mam nawet lepszy pomysł! Ale to już będzie niespodzianką!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro